Wrzesień 2012

W okolicy wybrzeża Indii odnaleziono pozostałości miasta sprzed 9500 lat

W Zatoce Cambay kilka lat temu odkryto podwodne ruiny miasta, które swój okres rozkwitu musiało mieć prawie przed dziesięcioma tysiącami lat. Dopiero gdy weźmie się pod uwagę fakt, że mówimy o strukturach istniejących jeszcze przed piramidami robi to odpowiednie wrażenie. Mimo to do dzisiaj to zdumiewające odkrycie nie spotkało się z odpowiednią oceną ze strony historyków.

Ruiny miasta znalazły ekipy biologów morskich prowadzących badania w okolicy wód terytorialnych Indii. Pozostałości antycznej metropolii spoczywają około 30 metrów pod wodą w Zatoce Cambay,  na zachodnim wybrzeżu Indii. Pobrane podczas zejście pod wodę próbki po przebadaniu metodą radiowęglową wykazały, że miasto istniało tam około 9500 lat temu.

 

O tym, że na dnie Zatoki Cambay znajdują się pozostałości miasta wiemy przynajmniej od dekady, ale do dzisiaj nie podjęto próby odpowiedzi na szereg fundamentalnych pytań, jakie implikuje takie odkrycie. Historycy wolą wypierać istnienie starożytnej metropolii, ponieważ nie pasuje ona do ogólnie przyjętego kanonu naukowego.

 

Miasto, które ma ponad 9 tysięcy lat to kłopot w periodyzacji historii, bo podręczniki uczą aktualnie,  że pierwsze miasta powstawały na obszarze Mezopotamii około 4500 lat temu. Oznacza to, że odkryto odkrycie naukowców z National Institute  of Ocean Technology to kłopot, bo oznacza, że nauka musiałaby uznać swoją niewiedzę w stosunku do tego okresu historii.

 

Trudno to zresztą nazywać historią, bo miasto sięga do czasów, które można już nazwać prehistorią. Miasto na dnie Zatoki Cambay według wskazań sonarów ma około 9 kilometrów długości i około 5 kilometrów szerokości. Była to, więc dość spora metropolia i tym dziwniejsze jest to, że tak ważne odkrycie nie spotkało się do tej pory z odpowiednią odpowiedzią naukowców w postaci dokładnych badań.

 

Być może istnieje obawa, że to, co zostanie tam odkryte udowodni istnienie na Ziemi dawno zapomnianych cywilizacji, które były w stanie wytworzyć technologie często przewyższające to, co umiemy zrobić w czasach dzisiejszych. Bardzo możliwe, że nigdy się nie dowiemy, co to za miasto i czy jego zagłada została opisana w tekstach wedyjskich, które przez nowożytnych badaczy traktowane są jak symboliczne baśnie. Odkrycia takie jak to w Zatoce Cambay mogłyby zmienić postrzeganie starożytnej wiedzy i ich osiągnięć, co dosłownie wywróciłoby do góry nogami całą misternie ustalaną historię ludzkości. 

 

 

 

loading...

Niektóre wulkany moga pełnić funkcję wejść do podziemnych baz

Jedna z popularniejszych teorii na temat fenomenu UFO zakłada, że nasza planeta jest wielkim rezerwatem a obserwacje niezidentyfikowanych obiektów latających jest po prostu efektem nieostrożności tych, którzy nas doglądają. Do tej pory powstało wiele teorii na temat tego gdzie ewentualnie mogłyby się znajdować tajne bazy UFO. Wśród bardzo prawdopodobnych lokalizacji są ziemskie wulkany.

Dziwne ataki na zwierzęta domowe w Rosji

Nie tylko Francja i Ukraina doświadczyły ostatnio dziwnych ataków na zwierzęta hodowlane. Podobne przypadki zarejestrowano w niektórych regionach Rosji .  Mieszkańcy są na tropie bestii, która, mimo, że nikt nie widział jej na własne oczy, wzbudza prawdziwy strach. W okolicy miejscowości Tyumen i Chelyabinsk w wiejskich gospodarstwach zaczęły się powtarzać ataki nieznanego drapieżnika, który sądząc po szkodach jest bardzo silny i przebiegły, oraz poluje na zwierzęta.

Jeden z rolników poszedł niedawno, aby nakarmić zwierzęta z rana i zobaczył straszny obraz.  40 królików, dwie świnie i 17 kurcząt zostało zabitych.  Były widoczne otwarte rany, ślady pazurów na ciele zwierząt i na ogrodzeniu.  Świadek, Vladimir Chernov mówi, że widział dziwną istotę jak ogromny pies, która wybiegła z jego podwórka.  Ten widok zaskoczył człowieka, nawet bardziej niż śmierć zwierząt.  Podobno zwierzę stanęło na tylnych nogach i spokojnie przeskoczyło płot.

 

Zaskakujące było to, że zwierzęta nie były zjedzone, po prostu zostały zabite. Gdy Chernov zadzwonił na policję pytając, co to mogło być usłyszał w odpowiedzi niby żartobliwie, że była to chupacabra i był też drugi przypadek gdzie dziwne zwierzę zabiło ponad 80 królików.

We wsiach w okolicy Tyumenu dzisiaj mieszkańcy są już gotowi uwierzyć w istnienie chupacabry, mitycznego zwierzęcia, które wysysa krew zwierząt. Legenda o nim urodziła się w Puerto Rico, ponad pół wieku temu.  W przypadkach z Ukrainy i z Rosji jest tyle podobieństw do tych mających miejsce w kulturze latynoskiej, że trudno inaczej wytłumaczyć takie ataki. Okazało się, że nieproszeni goście w ostatnich miesiącach zaatakowali tam zwierzęta, w co najmniej pięciu zagrodach z okolicznych wsi.

"Nie powiedziałbym, że jest to psem i nie powiedziałbym, że to wilk!  Moja żona i ja udaliśmy się do drzwi, wstał i podniósł się patrząc na nas, nie wiedzieliśmy, co mamy robić.  To wygląda na bardzo inteligentne zwierzę."- mówi rolnik Alexander Petrov.

W pobliżu miejscowości Chelyabinsk również znajduje się dziesiątki martwych królików, a także ślady pazurów. Oficjalnie policjanci z Tyumenu wierzą, że za ataki nie odpowiada żadne kryptozwierze tylko dzikie psy. To wytłumaczenie jest bardzo wygodne, ale może być dalekie od rzeczywistości.

 

 

loading...

Odkryto starożytną chińską mapę sprzed 4000 lat i są na niej obie Ameryki

Większość osób interesujących się zapomnianymi cywilizacjami słyszała zapewne o słynnej mapie Piri Reisa, tureckiego korsarza z XVI wieku. Jego mapa zawierała dokładną linię brzegową Antarktydy, czyli kontynentu, który sami odkryliśmy dopiero w XIX wieku. Teraz okazuje się, że istnieje starożytna chińska mapa sprzed 4000 lat i dość dobrze odzwierciedla linię brzegową wszystkich kontynentów.

Mówimy tu o kartografii z okresu, gdy Europejczycy myśleli, że  świat to tylko ich okolica. Okazuje się, że Chińczycy mogli wielokrotnie dopływać do obu Ameryk. Właśnie ukazała się jej książka Charlotte Harris Rees o tytule "Sekretne mapy starożytnego świata". Zainteresowanie tą tematyką zaszczepił jej ojciec, dr Hendon Harris , który przez całe swoje życie poszukiwał dowodów na chiński rodowód mieszkańców Ameryk.

 

Mapę znaleziono w szpargałach, gdy porządkowano biuro po jego śmierci w 1981 roku. Od tego czasu musiało minąć wiele lat, aby sensacyjny dokument kartograficzny został ujawniony. Jej prowadził badania DNA, z których wynika, że część kodu genetycznego mieszkańców z Ameryki Południowej jest bardzo zbieżna z tym, jaki jest typowy dla Chińczyków.

Taka mapa to duży problem dla historyków. Trzeba się do niej odnieść, ale jak to zrobić skoro uznanie tej mapy oznacza jednocześnie, że Krzysztof Kolumb tak odkrył Amerykę, jak Ruski odkrył rower na strychu u Niemca, który w tym wypadku był Chińczykiem. Charlotte Harris pozwoliła przebadać mapę w Bibliotece Kongresu i jej autentyczność nie wzbudziła zastrzeżeń. Tym dziwniejsze wydaje się, że na ten temat jest cicho w mediach. 

 

 

loading...

Piramidy mogą być starożytnymi elektrowniami

Gdyby ktoś za 4000 lat od dzisiaj prowadził wykopaliska większość struktur, jaka by po nas została mogłaby być zinterpretowana inaczej niż powinna. W długim okresie czasu możliwy jest nawet regres cywilizacyjny i zapomnienie części historii. Wydaje się, że Ziemianom zdarzyło się już to wielokrotnie.

Można założyć, że za kilka tysięcy lat odkopany panel LCD będący pozostałością naszego telewizora zostanie uznany przez przyszłych archeologów za dwudziestowieczne lustro. Wiele wskazuje na to, że właśnie tak nasi archeologowie traktują piramidy widząc w nich grobowce a pomijając zupełnie energetyczny charakter tych budowli.

 

Niezwykłe właściwości ostrosłupów o konkretnych proporcjach były już przyczyną wielu badań naukowych. Faktem bezsprzecznym jest to, że nawet papierowe modele piramid mogą służyć do ostrzenia żyletek. Teraz robienie czegoś takiego wydaje się niedorzecznością, ale w siermiężnych latach osiemdziesiątych przy niedoborach produktów takich jak żyletki, była to znana metoda, a tekturowe modele piramid do sklejania dołączane były do PRL-owskich gazet.

 

Niezwykłe jest też to, że na jednej trzeciej wysokości piramidy znajduje się miejsce, które ma najwyraźniej właściwości konserwujące. Są to obszary szczególnie silnego oddziaływania i znane są przypadki długiego utrzymywania się świeżości mięsa. Ostrosłup zdaje się kumulować jakąś energię. Być moze dlatego starożytni Egipcjanie próbowali naśladować te konstrukcje rozumując slusznie, że konserwacja ich ciał poprzez umieszczenie ich w specjalnym miejscu piramidy zadziała jako dodatkowy czynnik mumifikujący.

[ibimage==15199==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Słynny rysunek z Dendery przedstawiający coś co jest interpretowane jako lampa, albo żarówka

Wydaje się, że aktualne obserwowane przez nas właściwości piramid są tylko tłem, echem możliwości tych starożytnych urządzeń. Mogły one pełnić funkcję elektrowni. Prawdopodobnie przynajmniej struktury z Gizy w Egipcie nie są pozostałościami cywilizacji egipskiej, ale mogą być takimi opuszczonymi elektrowniami, prawdopodobnie zdekompletowanymi, czyli ze zdemontowanymi podzespołami. Niektóre źródła sugerują, że piramidy znajdują się na całym świecie i oplatają go, a kiedyś tworzyły sieć energetyczną. 

 

Bardzo możliwe, że Piramidy to pozostałość jakiejś zapomnianej cywilizacji, być może zbudowali je Atlanci, możliwe, że Lemurianie. Cywilizacje te mogły rozwinąć swoją technikę i naukę w zupełnie inny sposób, w jaki zrobiliśmy to my. Co więcej wcale nie oznacza to, że teraz z pewnością stoimy na wyższym poziomie rozwoju. Zbudowanie w czasach dzisiejszych Wielkiej Piramidy byłoby zadaniem tytanicznym i wcale nie jest powiedziane, że nowoczesne budownictwo wsparte GPS oraz nieograniczonymi środkami pieniężnymi zdołałoby zbudować coś podobnego. Chociażby to powinno nauczyć nas pokory wobec osiągnięć starożytnych.

 

 

loading...

Anomalie w okolicy Słońca nadal nie przestają zaskakiwać

Już wielokrotnie na tych łamach poruszaliśmy temat dziwnych obiektów obserwowanych w okolicy Słońca. Coś, co według NASA jest zwykłymi artefaktami obrazu dla wielu niezależnych obserwatorów stanowi dowód na to, że wokół Słońca dochodzi do obecności niezidentyfikowanych obiektów.

Bliskie spotkania trzeciego stopnia na farmie w Australii

Nie raz w Internecie oglądamy zdjęcia i filmy z tak zwanymi Szarakami. Chciałbym przedstawić historię z pewnego gospodarstwa w Australii, gdzie często dochodzi do nawiedzeń przez obce istoty, które podobno nawet uprowadzają członków tej rodziny. Ta historia znana jest od dość dawna, ale  jest tuszowana i wyśmiewana przez media. Ale przyjrzyjmy się ty filmom nakręconym przez żyjących w ciągłym strachu członków tej rodziny.

We Francji trwa polowanie na domniemanego „wilkołaka”

Od jakiegoś już czasu dochodzi do przypadków występowania przypadków okaleczeń lub zagryzień dużych zwierząt hodowlanych. Cała fala doniesień na ten temat dociera wciąż z Ukrainy. Teraz do tych informacji dochodzą kolejne tym razem z Francji, gdzie prasa pisze o „polowaniu na wilkołaka”.

Cecha wspólna tych zdarzeń jest taka, że specjaliści uważają, iż zabite w okrutny sposób zwierzęta, czasami całe stada, nie mogły zginąć ani w wyniku ataku wilków, ani dzikich psów. Na Ukrainie w celu określenia tego zjawiska, coraz częściej używa się meksykańskiego słowa „chupacabra” określającego kryptozwierze, powodujące podobne straty w obu Amerykach.

 

We Francji szczególnie dotknięty jest region w okolicy Nantes, na zachodzie kraju. Doszło tam kilka razy do dziwnych wydarzeń, które dopiero teraz zwróciły na siebie powszechną uwagę.  Wezwani na pomoc eksperci z Paryża zaczynają mówić o "wilkołaku", który może znajdować się gdzieś w okolicy. Rolnicy twierdzą, że jakaś bestia systematycznie atakuje stada owiec i zawsze działa z niespotykaną brutalnością, co spowodowało, że mieszkańcy wiosek żyją w panice.  Mieszkańcy mówią o dziesiątkach zagryzionych owiec. W jedną tylko noc zginęło 86 zwierząt, prawie wszystkie przegryzionym gardłem.  W opinii ekspertów, wezwanych z Paryża, zwierzęta nie mogły stać się ofiarą wilków czy dzikich psów.  Eksperci uważają, że tak poważnie uszczuplenie stada mógł wywołać... wilkołak.

 "To niezwykła rzecz.  Chcemy, złapać go żywego, aby go dokładnie zbadać"- twierdzą Adrien Collineau i Martin Crépon, którzy zamierzają rozwiązać tą zagadkę.  

Rozdawali oni ulotki w okolicy, ostrzegając przed niebezpieczeństwem i wezwali każdego, kto ma taką ochotę, aby rozpocząć obławę na dziwne stworzenie. Trudno powiedzieć, co z tego wyniknie, ale bez względu na to jak nazwiemy to kryptozwierze, wilkołakiem, chupacabrą czy jakoś inaczej bardzo możliwe, że będzie to jedno i to samo stworzenie.

Powyższy film przedstawia nagranie nadesłane do naszej redakcji prazy okazji poruszenia tematu podobnych zdarzeń na Ukrainie. Jest to nagranie z Polski, wykonane w lipcu 2006 roku między Wrześnią a Jarocinem. Dyrektor wrocławskiego ZOO poproszony o identyfikację zwierzęcia stwierdził, że nie jest mu znane takie stworzenie. Być może z działalnością czegoś podobnego mieliśmy do czynienia na Ukrainie i teraz we Francji. Obecność mitów o istnieniu takich istot zauważono w bardzowielu kulturach. Z drugiej strony wydaje się dziwne, że w dzisiejszych czasach, w XXI wieku ktoś organizuje polowanie na wilkołaka, ale gdy nauka dochodzi do przysłowiowej ściany zawsze na scenę wkraczają paranukowcy i tak mamy do czynienia i w tym wypadku.

 

 

Źródła:

http://www.thelocal.fr/page/view/werewolves-hunted-after-sheep-attacks

http://www.bagnet.org/news/ukraine/149695

http://www.youtube.com/watch?v=V81iaAmfZoM&feature=g-upl

 

loading...

Fundacja Keshe zapowiedziała ujawnienie technologii darmowej energii

Darmowa energia to odwieczne marzenie człowieka jednak zakonserwowany na świecie układ sił wydaje się uniemożliwiać zmiany idące w kierunku redukcji zużycia paliw kopalnych czy obniżenia cen prądu elektrycznego. Od dawna istnieją podejrzenia, że technologie umożliwiające samowystarczalność energetyczną są celowo ukrywane a genialni wynalazcy często padają ofiarami podejrzanych napaści często kończących się tragicznie. Tym bardziej trzeba docenić próbę ujawnienia technologii produkcji wolnej energii podjętą przez Fundację Keshe.