Maj 2013

Ciało buriackiego lamy nie ulega rozkładowi, niektórzy sugerują, że on wcale nie umarł

Znane są liczne historie opowiadające o dziwnych praktykach mnichów buddyjskich. Są oni w stanie czynić cuda stosując medytację. Czasami dochodzi do tego, że mnisi umierają medytując. Jeden taki przypadek miał miejsce w wyznającej Buddyzm tybetański Buriacji. Do dzisiaj znajduje się tam ciało lamy Dashi-Dorzho Itigilova (Даши-Доржо Итигэлов) i co ciekawe jest ono w lepszym stanie niż ciało Lenina.

 

W Lenina pchane są ciągle ogromne ilości chemikaliów a lama Itigilov nie był nawet zabalsamowany. Zmarł w 1927 roku w trakcie medytacji i w pozycji lotosu. W swoim testamencie wyraźnie zaznaczył, że chce być pochowany w takiej właśnie pozycji, w jakiej umarł, a po kilkunastu latach życzy sobie, aby dokonywano ekshumacji.

[ibimage==17831==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Jego życzenia spełniono w 1955 roku oraz w 1973 roku. Już wtedy wszyscy byli zaskoczeni widząc, że ciało lamy nie wygląda tak jak oczekiwalibyśmy po kilkudziesięciu latach. Ostatecznie lamę ekshumowano w 2002 roku i przetransportowano jego pozostałości do dzisiejszej rezydencji buriackiego lamy, Dacanu Iwołgijskiego.

[ibimage==17833==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Lama Dashi-Dorzho Itigilov jeszcze za życia, czyli przed 1927 roku

Wtedy właśnie wykonano dokładne badania ciała. Oficjalne rezultaty wskazywały na to, że ciało jest w stanie "kogoś kto umarł przed 36 godzinami". Brakowało oczekiwanych oznak rozpadu komórek. Lama nadal posiadał mięśnie a jego skóra nie wyglądała na należącą do nieboszczyka od tak wielu lat.

 

Pojawiły się sugestie, że lama Itigilov tak naprawdę żyje tylko jest w stanie hibernacji lub w stanie podobnym do nirwany. Niektórzy z mnichów traktują go jak żyjącą osobę, podają mu ręce i rozmawiają z nim. Lama znajduje się na zewnątrz i mimo wilgotności powietrza z ciałem nic się nie dzieje. Sława lamy Dashi-Dorzho Itigilova dotarła nawet do Władimira Putina, który odwiedził Dacan Iwołgijski i zamienił pogawędkę z lamami oraz ze słynnym zmarłym Itigilovem.

[ibimage==17832==Oryginalny==Oryginalny==self==null]

Przed śmiercią lama Itigilov powiedział, że zostawił wiadomość dla wszystkich mieszkańców Ziemi. To jest wiadomość bez słów.  Dziś twoja kolej, aby spróbować ją rozwiązać.

 

 

 

Źródła:

http://en.wikipedia.org/wiki/Dashi-Dorzho_Itigilov

http://hate.trust.ua/chirch/2013/05/31/133/Umershii-buddistskii-monah-jiv/

 

 

loading...

Syreny, nadal rozpalają ludzką wyobraźnię

Stacja telewizyjna Animal Planet odniosła bezprecedensowy sukces oglądalności po wyemitowaniu filmu na temat kryptoistot humanoidalnych, które mają podobno zamieszkiwać głębiny oceanów. W kulturze masowej stworzenia te nazywamy po prostu syrenami.

 

Film o tytule Mermaids: New Evidence oglądnęło 3,6 miliona osób, co jest rekordem stacji. Film to właściwie zapowiedź drugiej seria dokumentów na temat tych mitycznych istot. W poprzedniej, Mermaids: The Body Found zaprezentowano między innymi nagranie, które prezentowaliśmy już kiedyś na łamach portalu innemedium.pl.

Nie jest ono zbyt przekonujące, ale wystarczyło do tego, aby podeprzeć nim swoją teorię, której konkluzja była taka, że istnieje nieznany gatunek humanoidów morskich i wie o tym rząd amerykański a nawet jest w posiadaniu kilku osobników. Film sprawiał wrażenie dokumentalnego, ale okazało się potem, że korporacja Discovery nakręciła go raczej w konwencji fabularyzowanej, co trochę psuje siłę przekazu.

 

Okazało się też, że wiele osób traktuje go jednak, jako film naukowy. To tylko pokazuje siłę oddziaływania telewizji. Oficjalne oświadczenie dementujące jego ustalenia wydało nawet NOAA, co jest z jednej strony zabawne, a z drugiej zrozumiałe, gdyż w filmie aktor podszywał się pod pracownika agencji. W tegorocznej edycji zaprezentowano kolejne obserwacje rzekomych syren w tym jedną dokonaną na wybrzeżu Izraela. Widać na nim istotę, która odpoczywa na kamieniach i gdy tylko orientuje się, że jest obserwowana wskakuje do wody.

Cała scena równiez nie wygląda przekonująco, a syrenka porusza się w sposób, który może zdradzać zastosowanie grafiki komputerowej. Mimo to w obu produkcjach pojawiły się ciekawe koncepcje, jakoby USA rozwijało broń ultradźwiękową zdolną do rażenia celów pod wodą. Podobno liczne wypłynięcia na brzeg delfinów czy wielorybów takich jak grindwale to wynik testów tej broni. W filmie padają sugestie, że tak naprawdę broń ta ma być skierowana przeciwko istotom zamieszkujących głębiny.

W USA nie wszyscy jednak zauważyli, że produkcja Mermaids: The New Evidence była raczej filmem fantastycznym niż naukowym. Musiano tłumaczyć to Amerykanom w licznych programach telewizyjnych. Z drugiej strony gdyby rząd chciał ostatecznie zdyskredytować teorię na temat istnienia humanoidalnych istot morskich to trzeba przyznać, że udało się to znakomicie i teraz nawet w obliczu niezbitych dowodów istnienia tego kryptogatunku niewiele osób będzie w to skłonnych uwierzyć.

 

 

loading...

Powstał pierwszy działający miecz świetlny

Świetlny miecz to niespełnione marzenie każdego fana sagi Gwiezdne Wojny. Do tej pory nie zbudowano takiego urządzenia, ale jeden z fanów postanowił zmienić ten stan rzeczy i udało mu się stworzyć przenośny laser o mocy na tyle dużej, że spełnia swoją rolę.

 

Nie jest to tylko zabawka, ponieważ jak widać na poniższym nagraniu laserowy miecz nie tylko "wygląda", ale i działa. Na dodatek jest dosyć niebezpieczny, ponieważ skupiona wiązka światła jest w stanie niszczyć wszystkie przedmioty, które znalazłyby się na jego drodze.

Jak widać wynalazek tnie papier, taśmę PCV i tekturę, a także stopił piłeczkę pingpongową. Jak twierdzi twórca tego gadżetu jego broń laserowa jest legalna na terenie USA, ale można stwierdzić, że to bardzo wątpliwe. Urządzenie ma moc 3W, którą uzyskuje dzięki dziewięciomilimetrowej diodzie 450nm. Zasilanie zapewniają dwie pojemne baterie Li-ion.

 

 

 

loading...

Gdzie podziali się prawdziwi Aryjczycy?

Jak wiadomo z ideologii nazistowskiej wynikało, że Niemcy to potomkowie Aryjczyków. Wysyłano nawet specjalne ekspedycje naukowe do Tybetu, które miały za zadanie dokonanie badań antropologicznych. Dowiedziono jedynie, że Tybetańczycy to przedstawiciele ludności mongolskiej. Okazuje się, że Naziści szukali w niewłaściwym miejscu, ponieważ do dzisiaj w Himalajach można znaleźć przedstawicieli grupy etnicznej, która przypomina tych, których szukali Niemcy.

 

Ten lud to Kalasze i żyją oni w obrębie masywu Hindukuszu. Nie jest to grupa liczna, bo ma najwyżej 6000 członków, ale to, co zaskakuje w ich wyglądzie zewnętrznym to biała skóra, niebieskie oczy i blond włosy. Wypisz wymaluj Aryjczycy, czyli według Sanskrytu ludzie szlachetni.

 

Etnografowie podejrzewali, że Kalasze przybyli w region dzisiejszego Pakistanu i Afganistanu z terenu dzisiejszej Grecji, ale przeprowadzone badania DNA wykluczyły tę hipotezę. To, co odróżnia tę kulturę od innych to wysoki stopień zdolności organizacji i wydajne rolnictwo. Posiadają oni poza tym wiele cech wyróżniających ich w tej części świata. Przede wszystkim mają własny język Kalaszmun i własną religię, która jest do dzisiaj politeistyczna.

[ibimage==17819==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Źródło: flickr.com

Obrzędy Kalaszów są bardzo podobne do starożytnych słowiańskich i bałtyckich. Czczą święty ogień w trzech osobach: Słońce, błyskawice i ogień. W swoje święta na specjalnym ołtarzu z litego pnia dużego drzewa, składa się ofiary z kóz. Płeć piękna w trakcie uroczystości jest ubrana w kolorowe stroje przypominające tradycyjne stroje kobiet słowiańskich i bałtyckich.

 

Ludzie ci mimo, że żyją w Himalajach są nie do odróżnienia od Europejczyków. Wszystko wskazuje na to, że Słowianie i Kalasze mają wspólnych przodków.  Są to być może jedyni na świecie i zachowani w idealnej czystości typowi przedstawiciele białej rasy i to nie tylko ze względu na wygląd. Jest to także relikt kultury pogańskiej naszych przodków, który wymaga zbadania zanim Kalaszów nie wchłonie Islam.

 

 

 

loading...

Zamaskowane UFO ujawnione dzięki emisji plazmy ze Słońca

Co jakiś czas pojawiają się doniesienia przedstawiające zdumiewające anomalie wykrywane w okolicach tarczy słonecznej. Obserwowane anomalie mają często regularny kształt, który pozwala na formułowanie sugestii, że to, co rejestrują nasze obserwatoria solarne to dowód na czyjąś obecność w pobliżu gwiazdy. Właśnie mamy do czynienia z takim przypadkiem.

 

Zdarzały się już przypadki, kiedy widywano obiekty, które zdawały się wręcz pobierać cześć paliwa z gwiazdy. Wielkie sferyczne bąble urywały się po jakimś czasie z powierzchni Słońca. Nie wyjaśniono do końca tego fenomenu.

Często dochodzi też do zdarzeń, w których emisje ze Słońca zdają się zdradzać lokalizację obiektów, które mogły pozostawać w pobliżu gwiazdy stosując jakąś metodę maskowania. Wedle tej teorii, koronalny wyrzut masy poprzez odpowiednie, szczęśliwe ukierunkowanie może ujawnić obecność UFO ukrywających się w okolicy Słońca.

 

 

 

loading...

Niezidentyfikowany obiekt nad Pekinem

W dniu wczorajszym doszło do obserwacji UFO w stolicy Chin, Pekinie. Nagranie wykonała przypadkiem ekipa telewizyjna. Jego celem było udokumentowanie budynków przeznaczonych do zburzenia, tymczasem zarejestrowano coś jeszcze.

 

Na filmie widać obiekt powoli obniża lot za obserwowanymi zrujnowanymi blokami. Jak twierdzi świadek nigdy nie widział czegoś podobnego. Zwrócił też uwagę na wielkość tego obiektu, którą określił jako dużą. Kształ pojazdu odzwierciedla klasyczne wyobrażenie UFO.

 

 

 

loading...

Bałtyckie UFO może się okazać strukturą manipulowaną przez ludzi

Pojawiły się nowe informacje na temat tak zwanego "Bałtyckiego UFO". Przypomnijmy, że w lipcu 2011 roku poszukiwacze zatopionych w Morzu Bałtyckim skarbów, odkryli za pomocą sonaru anomalie na dnie, która wyglądała jak dyskoidalny pojazd.

 

Od czasu odkrycia tej anomalii, jej odkrywcy Denis Asberg i Peter Lindberg z grupy Ocean X, zdołali zorganizować wyprawę i zanurkować tam, aby dokonać penetracji hipotetycznego wraku. Znalezisko ma około 60 metrów średnicy i znajduje się 90 metrów pod wodą.

[ibimage==17812==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Podczas wyprawy działy się dziwne rzeczy. Najpierw w okolicy znaleziska nagle pojawiły się amerykańskie i rosyjskie okręty wojenne, które rzekomo odbywały tam wspólne manewry a potem pogorszyła się nagle pogoda. Jednak odkrywcom udało się zejść na dół i zrobić kilka zdjęć. Zadziwiające było tez to, że obiekt zdawał się emitować promieniowanie, które zakłócało pracę kamer. Ostatecznie konkluzja była taka, że nie wiadomo, co tam się znajduje, ale wydawało się, że obiekt pokryty jest jakąś spaloną powłoką.

 

Pobrane próbki zostały wysłane do kilku laboratoriów i w końcu udało się potwierdzić, czym była ta tajemnicza warstwa. Jak pisze szwedzka gazeta Expressen, izraelscy naukowcy potwierdzili, że w próbkach znajdują się związki metalu, konkretnie limonit i getyt. Naukowiec z Tel Awiwu, profesor Steve Weiner uważa, że struktura taka nie mogła powstać naturalnie.

[ibimage==17811==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Innego zdania jest szwedzki specjalista, Martin Jakobsson z Uniwersytetu Sztokholmskiego. Uważa on, że taka regularna struktura go nie dziwi i z dużym prawdopodobieństwem jest to twór naturalny. Dodatkowo zwraca on uwagę na to, że na szczycie tej struktury znaleziono granitowe kamienie. Według niego obiekt znajduje się tam przynajmniej 14 tysięcy lat. To ponad dziesięciokrotnie mniej niż w poprzednich szacunkach, ale nadal jest to dosyć stara struktura i z pewnością nie jest to nazistowskie urządzenie do zakłócania komunikacji okrętów podwodnych, bo i takie teorie się zdarzały.

Pojawiła się też hipoteza, wedle której struktura ta mogła być w jakiś sposób manipulowana przez ludzi jeszcze przed Epoką Lodowcową. Wtedy obszar dzisiejszego Bałtyku był jeszcze lądem a ta cyrkularna struktura mogła się znajdować na brzegu skonsumowanego potem przez morze jeziora.

 

 

 

 

loading...

Kod DNA Europejczyków uległ nagłej zmianie około 4500 lat temu

Naukowcy odkryli wielką tajemnicę w historii naszego kontynentu. Dzięki analizom DNA 37 szkieletów znalezionych na terenie Europy ustalono, że mniej więcej 4500 lat temu doszło do zdecydowanej zmiany kodu genetycznego ludności.

 

Według ogólnie uznawanych teorii ekspansja ludzkości trwa już około 200 tysięcy lat. Homo Sapiens podobno powstał w Afryce skąd migrował w kierunku północnym a następnie w kierunku terytorium z dzisiejszej Turcji. Z tych obszarów migracja postępowała we wszystkich kierunkach w tym w stronę Europy. Okazało się jednak, że mitochondrialne DNA, dziedziczone po matce, zmienia się diametralnie z nieznanego dotychczas powodu.

 

Teoria naukowa sprawdza się tylko połowicznie, bo rzeczywiście DNA ludzi mieszkających na terenie centralnej Europy do pewnego momentu odpowiada oczekiwaniom uczonych. Potem jednak następuje radykalna zmiana, która wskazuje na to, że mogła nastąpić wymiana ludności. Wskazują na to wyniki prób DNA pozyskanych z kości ludzi mieszkających na naszym kontynencie mniej więcej 4500 lat temu.

 

Odkrycie to jest bardzo zaskakujące, bo wskazuje na to, że musiało dojść do jakiegoś ważnego wydarzenia, które musiało doprowadzić do wymiany ludności na kontynencie. Naukowcy nie wiedzą, co mogło się stać. Sugeruje się, że mogło dojść do wielkiej wojny między plemionami, lub kryzysu żywnościowego spowodowanego wielkim nieurodzajem.

 

Być może udało się uzyskać dowód na przybycie do Europy jakiegoś starożytnego ludu, który dzięki posiadanej przewadze zaczął dominować na kontynencie. Być może byli to potomkowie Ariów? To niesamowite jak mało wiemy o naszej prehistorii a im więcej próbujemy ustalić tym częściej trafiamy na kolejne nierozwiązywalne zagadki.

 

 

Źródła:

http://wtvr.com/2013/05/26/a-mysterious-gene-shift-in-ancient-europe/

http://www.huffingtonpost.com/2013/04/24/ancient-europeans-genetic-transformation_n_3142552.html

loading...