Listopad 2013

Adepci czarnej magii zaszyli w żywym kurczaku rodzinne zdjęcie i inne przedmioty

Mieszkańcy miasta Miami byli zszokowani działaniem nieznanych adeptów magicznych rytuałów, którzy zaszyli w żywym kurczaku fotografię i inne przedmioty. Potarganego ptaka zobaczył przypadkowy przychodzień. Wzbudził on litość człowieka. Mężczyzna postanowił pomóc zmasakrowanemu zwierzęciu.

 

„Podrzuciłem kurczakowi trochę jedzenia, więc ten podszedł blisko. Od razu zauważyłem, że nosi on ślady ciężkich obrażeń i chyba nie przetrwa nocy. Ja i moja żona postanowiliśmy mu pomóc. Po krótkiej analizie doszliśmy do wniosku, że ktoś w ciało stworzenia wszył religijne artefakty. Niesamowite, bo kurczak po tych okropnych przeżyciach wciąż żyje” – pisze Huffington Post.

Te religijne artefakty w tym przypadku, to rodzinne zdjęcie, przedstawiające trzech nastolatków, ludzkie włosy i kilka rysunków, w tym rysunek czaszki. Wszyscy są zaskoczeni, że ptak został wykorzystany w rytuałach religijnych. Sprawą zajęła się policja, która uważa, że w okolicy, gdzie dokonano okropnego odkrycia, praktykowana jest santeria - kierunek religijny, łączący elementy katolicyzmu i afro- karaibskiej religii voodoo.

 

Z kolei profesor Mercedes Cros Sandoval, antropolog z Miami - Dade College zauważyła, że temu dziwnemu rytuałowi można przypisać kubańskie korzenie. „Ten magiczny rytuał to sarabanda. Zapiski na papierze reprezentują bóstwo okolicy Congo. Ma ono wpływać i kształtować stosunki z młodzieżą”.

 

Bez względu na ideologię czyn ten jest zwyczajnym barbarzyństwem. Zwierzęciu zadano wiele bólu. Kura to też żywa istota z układem nerwowym. Działalność tego typu jest okropna i nielegalna. Policja poszukuje sprawców i próbuje zidentyfikować ludzi ze zdjęcia, wszytego w ciało kurczaka.

 

 

 

loading...

Kręgi w zbożu znalezione w stanie Santa Catarina w Brazylii

Świat ufologiczny analizuje obecnie piktogramy pojawiające się w brazylijskim stanie Santa Catarina. Lokalni specjaliści od zjawisk paranormalnych ufundowali nagrodę 20 tysięcy dolarów dla każdego, kto może udowodnić, że są one fałszerstwem.

 

Wydaje się, że wielu ekspertów od zjawisk paranormalnych w Brazylii, jest przekonanych, że najnowsze kręgi w zbożu pojawiające się w stanie Santa Catarina. Formacje pojawiły się 2 listopada 2013 roku między 6:00 i 7:00 rano czasu lokalnego.

[ibimage==19536==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Chwilę po tym, gdy odnaleziono pierwszy wzór znajdujący się w okolicy miasta Ipuaçu, dwa kilometry dalej zlokalizowano kolejny 20 metrowy piktogram. Profesor Antonio Kurowski z Instytutu Kryminologii Parana stwierdził, że czegoś takiego ni mogli stworzyć ludzie.

[ibimage==19537==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

To właśnie ze względu na opinię naukową profesora Kurowskiego ogłoszono, że funduje się nagrodę dla każdego, kto udowodni, że kręgi w zbożu, które pojawiły się tam to wytwór człowieka. Jak na razie nikt się po nią nie zgłosił.

 

 

 

loading...

Zabójstwo Kennedy'ego mogło mieć związek z obcymi

Dzisiaj mija dokładnie 50 lat od zabójstwa prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego. Warto przy tej okazji wspomnieć o pewnej niesamowitej teorii dotyczącej przyczyny śmierci prezydenta. Do dzisiaj nie wiadomo, co właściwie się stało i kto zabił, ani dlaczego. Oficjalne raporty jak to maja w zwyczaju nie satysfakcjonują większości społeczeństwa, gdy aż cuchnie tajemnicą. Nie inaczej jest w przypadku śmierci JFK. Co ciekawe nawet w takim zabójstwie można się doszukiwać związków z obcymi.

 

Według jednej z teorii spiskowych do prezydenta strzelił również kierowca limuzyny, którą się poruszał, William Greer. Zabicie prezydenta było konieczne, ponieważ poznał prawdę o tym, że obcy współpracują z częścią Ziemian. Podobno JFK zamierzał to ujawnić i dlatego musiał zginąć.

Doniesienia o paranormalnych wątkach w zabójstwie Kennedy’ego są zasługa przede wszystkim nieżyjącego już autora Miltona Williama Coopera. Twierdził on, że kontakt z obcymi Ziemia ma już od XIX wieku a w 1936 roku w posiadanie latającego spodka weszli Niemcy. Nie wiadomo, jakie są jego losy, ale Cooper twierdził, że USA przejęło wiele przedmiotów pochodzenia pozaziemskiego w Peenemunde. Wtedy też w amerykańskie ręce wpadły dokumenty i opisy prób odtworzenia technologii obcych.

[ibimage==19529==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

O ewentualnej współpracy z obcymi nie wiadomo za wiele, bo wszystko pozostaje w sferze domysłów, ale jest bardzo wiele przekazów wskazujących na to, że USA próbuje replikować technologię obcych, co doprowadziło podobno do wielu przełomów technologicznych, o których genezie nie mamy pojęcia. Według tej teorii relacje USA z obcymi zaczęły się po wojnie. Zabicie Kennedy’ego według zwolenników tej teorii spiskowej było konieczne, aby uciszyć go i nie pozwolić na ujawnienie światu relacji, jakie utrzymywane są z pozaziemskimi rasami. JFK podobni obawiał się, że ta współpraca idzie za daleko, a przewaga technologiczna tych istot mogła wskazywać, na to, że ich celem jest coś więcej niż tylko sojusz z Ziemianami.

 

Inny amerykański autor książek o JFK, Lawrence Merrick twierdzi nawet, że widział fragment przemówienia prezydenta ze słowami "... Obywatele Ziemi, nie jesteśmy sami ... Zapewniam, że te stworzenia nie chcą nas skrzywdzić, zamiast tego obiecują nam pomóc zapanować nad wspólnym wrogiem całej ludzkości, jakim są tyrania, ubóstwo, choroby i wojny ... Razem z nimi możemy stworzyć lepszy świat...". Nie dowiemy się nigdy czy te rzekome przemówienie jest autentyczne, ale jeśli poważni badacze tego nie wykluczają, to może być coś na rzeczy.

 

 

loading...

Skrzydlata kometa ISON była wcześniej na kręgach w zbożu

Kometa C/2012 S1 zwana też ISON zbliża się do Słońca. W trakcie tej wędrówki zaczęła na nią oddziaływać silna energia cieplna, co drastycznie zmieniło jej wygląd. Jak zauważają niektórzy badacze zjawisk paranormalnych, upodobniła się ona do jednego z kręgów w zbożu z 27 czerwca 2009 roku.

 

Koncepcja, że kręgi w zbożu są jakiegoś rodzaju sposobem na komunikacje międzywymiarową nie jest nowa. Można zakładać, że gdybyśmy mieli możliwość przesyłania informacji do innych wszechświatów, to raczej staralibyśmy się to robić, żeby się skomunikować i poznać jak tam jest, albo ostrzec przed czymś. Właśnie tak rozumują osoby, które w piktogramie z South Field w Alton Priors w Wielkiej Brytanii, próbują uczynić przepowiednię komety ISON.

[ibimage==19521==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Trzeba przyznać, że kometa ISON wygląda zdumiewająco podobnie do kształtu z piktogramu. Podobieństwo jest tak duże, że na nowo rozgorzała dyskusja, czy kręgi nie mają w sobie jakiejś zakodowanej informacji oprócz przekazu samego piktogramu.

[ibimage==19522==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Badacze wskazują na podobne formacje w zbożu do tej z kometą. Powyższe zdjęcia przedstawia piktogramy z Milk Hill w Wielkiej Brytanii. Trzeba przyznac, że rzeczywiście fragmenty tych piktogramów wyglądają jak jakieś pismo. Nikt jednak nie wie jaki to język ani co jest tam napisane.

 

 

loading...

Giganci istnieli w Afryce przed 40 tysiącami lat?

Opowieści o gigantach przeplatają się przez mity wielu kultur. Są obecne również w Biblii. Wszyscy znamy historię starcia Davida z Goliatem. Zwykle jednak badacze traktują te opowieści alegorycznie, okazuje się jednak, że Afryce może być dowód istnienia gigantycznych istot humanoidalny. Stanowi go fragment kości tych stworzeń.

 

Znany badacz tajemniczych artefaktów, Michael Tellinger udał się do Johannesburga w RPA, gdzie dziwny eksponat pokazywał mu profesor Francis Thackeray z WITS Medical University. Jest to kość nogi gigantycznego humanoida, prawdopodobnie samicy. Porównując wielkość tej części kości udowej do homo sapiens trzeba dojść do wniosku, że może to być część szkieletu humanoidalnej istoty, która miała od 3,5 metra wysokości lub więcej. Poza tym anatomicznie przypomina kości ludzkie.

 

Pozostałość została odnaleziona przez górników pracujących w jednej z kopalń w północnej Namibii. Miało to miejsce już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Ponieważ RPA sprawowało wtedy kontrolę nad Namibią, artefakt trafił do Johannesburga. Do dzisiaj stanowi to jeden z najbardziej cennych i jednocześnie rzadkich znalezisk istot, których nasza nauka nawet nie potrafi zaklasyfikować.

 

Thackeray szacuje, że kość musi mieć około 40 tysięcy lat, ale zastrzega sobie duży margines błędu, bo wniosek taki wyciąga po stopniu mineralizacji. Uważa on, że badanie izotopem C14 na niewiele się przyda, bo jest to metoda skuteczna najwyżej do 40 tysięcy lat. Niektórzy naukowcy twierdzą zresztą, że datowanie na podstawie izotopu węgla to porażka i wyniki są niewiarygodne.

 

Zastanawiające jest to, że artefakt o takie wadze naukowej jest ukrywany gdzieś w zakamarkach nieznanego szerzej uniwersytetu z RPA. O jego istnieniu wiedzą nieliczni, a nawet ci, co wiedza, nie zadają pytań, na które i tak nikt nie umie odpowiedzieć.

 

 

loading...

Pierwszy krok w nieistniejący już świat Słowian

Odkopywanie mroku dziejów jest zawsze trudne.Trzeba to jednak robić, aby nie utracić więzi z przodkami. Słowianie żyjący współczesnie często nie wiedzą nic, lub prawie nic, na temat swoich przodków. Bez historii każdy naród zmienia się w bezkształtną masę dlatego dzisiaj zajmiemy się życiem Słowian.

<--break->

 

Długie stulecia historii postrzegane są prawie zawsze przez pryzmat wielkich wodzów i władców, których imiona i czyny przetrwały w kronikach. Im odleglejszy okres historii bierzemy pod lupę tym informacje są bardziej fragmentaryczne i enigmatyczne. Annaliści i kronikarze często obcy pisali na zamówienie owych wodzów i władców, a życie powszednie maluczkich mało ich obchodziło.

 

Jednak i ci mieli swój udział w tworzeniu historii naszego kraju. Uzupełniając przekazy pisane znaleziskami archeologicznymi można jednak naszkicować obraz życia codziennego. Czym się zajmowali, jak się ubierali, co jedli i pili, jak mieszkali, jakie mieli obyczaje. Zapraszam do barwnego świata naszych wczesnośredniowiecznych przodków.

 

Średniowieczni pisarze nie zwracali zbytnio uwagi na uroki pejzaży. Jednak pozostawili nam sporą dawkę informacji, które uzupełniając badaniami archeologów, geografów i przyrodników kreślą nam obraz krainy nad Bałtykiem. Kraina niby ta sama a jednak zmieniona na przestrzeni wieków prze działalność przyrody i człowieka. Najmniej zmieniło się morze, ta sama bałtycka fala zalewała puste plaże, które tylko czasami odwiedzali po sztormach poszukiwacze cennego bursztynu, lub ludzie liczący na pojmanie rozbitków i sprzedanie ich w niewole.

 

Najstarszy znany opis naszego wybrzeża a konkretnie Zalewu Szczecińskiego pochodzi z dokumentu napisanego prze Adama z Bremy  „Gesta Hammaburgensis Ecclesiae Pontificum” Powiada on, że wody oblewające wyspę Wolin miały  „kolor biały, z drugiej zielony z trzeciej zaś we wściekłym ruchu nieustannymi srożą się burzami” chodzi tu oczywiście o białe wody Zalewu Szczecińskiego, zielone koryto Dziwny i otwarte wody Bałtyku. Samo wybrzeże zmieniało się szybko i czasem gwałtownie.

 

Kiedy Pomorzanie zagrożeni najazdem Duńczyków wybudowali dwa grody u ujścia Świny już następnego roku potężny sztorm je zniszczył. To, co morze zabrało w jednym miejscy oddało w innym. We wczesnym Średniowieczu mierzeja helska i wiślana składały się z pasma wysepek, które stopniowo zrastały się w jedną całość. Rzeka Dziwna stanowiąca ramie odpływowe Zalewu Szczecińskiego już w XII w. Uległa u swego ujścia zapiaszczeniu, co spowodowało upadek Wolina, jako ważnego portu morskiego. Największe zmiany zaszły jednak w głębi lądu. Liczne jeziora i bagna zamieniły się w podmokłe łąki zwane „łęgami”. We bagna i jeziora stanowiły naturalną ochronę od obcego najazdu.

 

Nasz pierwszy kronikarz Gall Anonim napisał, że ziemia ta jest „tak pełna jezior i bagien, że nawet zamkami i grodami nie mogłaby być tak ubezpieczona”.(Sześć dni i nocy mieli się przedzierać przez puszcze misjonarze ściągnięci na podbite przez Krzywoustego Pomorze).Dlatego na wyprawy wojenne ruszano zazwyczaj zimą. Bolesław Krzywousty zdobył Szczecin dopiero, kiedy rozlewiska Odry zostały skute lodem. Lody utrudniały żeglugę i paraliżowały na kilka miesięcy porty, ukryte zresztą w głębi ujść rzecznych. Jednak, kiedy tylko zima odpuszczała pomimo kry spływającej jeszcze rzekami rozpoczynano sezon.

 

Pisarz i podróżnik arabski Ibrahim ibn Jakub nienawykły do widoku kry donosił „W takim czasie rozbijają się statki i giną ci, co na nich się znajdują. Ponieważ zderzają się z nimi bryły od lodu rzek tych krajów jak potężne góry. Zdąża się jednak, że wydrapie się na taką bryłę młody, silny człowiek i ocali się na niej”. Pomimo tych dramatycznych opisów można sądzić, że klimat w tym okresie był łagodniejszy niż dziś skoro podjęto próbę uprawy winorośli głównie do celów mszalnych. Próby te w okolicach Zielonej Góry zakończyły się z powodu nie tyle zimna, co z powodu braku upalnego lata.

 

Zdaniem tego samego podróżnika pochodzącego z Hiszpanii wielki upał dla Słowian zwanych przez niego „Sakaliba” jest zgubny i powoduje u nich jak pisze „wrzenie krwi” i „więdnięcie ciała” i dlatego nie odważają się oni na podróże do krajów śródziemnomorskich. We wczesnym średniowieczu puszcza porastała większą część naszego kraju. Tu i ówdzie wyzierały na tym tle łaty pól z czasem rozszerzające się na coraz większy obszar. Nie tylko rolnicy karczowali puszcze, także rozrastające się ośrodki rzemiosła i handlu wycinały las na budowę domów i wałów obronnych a także na potrzeby opałowe. Uwagę obcych przybyszów przykuwało bogactwo lasów i ziemi Słowian.

 

Żywotopisarz Ottona z Bambergu porównywał bogactwa ziemi Słowian równe niemal bogactwom Ziemi Obiecanej. Zachwycając się mnogością dzikich zwierząt a także bogatymi w ryby wodami. Biskup magdeburski pisząc w XII w o Słowianach zachodnich stwierdził „poganie ci są najgorsi, lecz ziemia ich najobfitsza w mięsiwo, miód, mąkę i ptactwo. Jeśli się ją uprawi, obfitością wszelkich ziemiopłodów tak się odwzajemniająca, że żadnej nie można z nią porównać”.

 

Hrabia Holsztynu wzywał osadników z całych Niemiec do osiadania w zdobytej od Słowian Wagrii. Kronikarz Helmold pisze „i obiecał im dać ziemie wyborną, rozległą, urodzajną, obfitującą w ryby i mięso i dogodne pastwiska. Nawoływał „przesiedlajcie się do tej ziemi pożądanej, zamieszkajcie ją, używajcie jej rozkoszy, wam, bowiem należy się to, co jest w niej najlepszego, bo wy ją wyrwaliście z rąk nieprzyjaciół. Dobrze Mieszko I odczytał motywy Niemców i ochrzcił Polskę.

 

Wytrącając Niemcom argument chrystianizacji pogan a w rzeczywistości pretekst do podboju nowych terenów. Słowianie w okresie wczesnego średniowiecza byli ludem posługującym się jednym językiem. Oczywiście występowały regionalne dialekty nieutrudniające jednak wzajemnego zrozumienia inaczej rozkładano akcenty, lecz większość słów miała podobne lub to samo znaczenie i brzmienie. Te subtelne różnice pomagały identyfikować swoją odrębność od sąsiednich grup Słowian.

 

Kiedy niemieccy misjonarze przybyli na Pomorze tłumaczem ich był Polak, dla niemieckich uszów język ten był jednaki czy to w Gnieźnie czy Szczecinie czy na Połabiu. Henryk Łowmiański szacuje liczebność całej Słowiańszczyzny około roku 1000 na 7,3mln z czego na obszar dzisiejszej Polski niespełna 1,5 mln przy gęstości zaludnienia 3,9 osób/km2. Na tle większych i mniejszych grodów wyróżniały się Wolin i Arkona będącymi wielkimi centrami międzynarodowego handlu i religii Słowian. Wolin w XI w miał 5000 mieszkańców i nawet w skali europejskiej można nazwać ośrodkiem prawdziwie wielkomiejskim.

IB Image

Dla porównania Wrocław w drugiej połowie XI w miał około 2000 mieszkańców mieszkających w 400 domach. Powierzchnia tych największych osad miejskich nie przekraczała kilku hektarów. Zabudowa miast oczywiście była wyłącznie drewniana a domy wyglądem nie odstawały od domostw wiejskich. Wykonane były z belek często nawet nieokorowanych układanych poziomo na zrąb. Drewno wykorzystywane do budowy domów pochodziło najczęściej z drzew liściastych takich jak dąb czy buk a nawet wierzba, której giętkie gałęzie dostarczały budulca do budowy cienkich ścian działowych. Domy uszczelniano mchem, gliną lub nawozem. Dachy zazwyczaj dwuspadowe wykonane były z trzciny lub słomy, pozostawiano w dachu otwór przez, który uchodził dym z paleniska wyłożonego kamieniami lub wylepionego z gliny.

 

Od XI w pojawiają się piece bardziej wymyślne przykryte kopułką, zapożyczone z terenów ruskich. Wykorzystywano je do wędzenia ryb, suszenia prosa czy pieczenia placków i chleba. Podłoga zazwyczaj wylepiana była gliną rzadko wykładana darnicą. Wiele domów nie miało żadnego zabezpieczenia od ziemi, więc wilgoć musiała dawać się we znaki. W celu ochrony przed gniciem dolnych części budynku jak słupy i najniższe belki często je opalano. Wejście do domu zabezpieczały drzwi czasami bogato zdobione wycinanymi ornamentami jednak często role drzwi spełniały zastawki sporządzone z desek lub plecionki. Nie były to, więc domy bardzo komfortowe.

IB Image

Ciężkie warunki bytowe sprzyjały rozwojowi chorób i wysokiej umieralności.38.5 roku wynosi średnia wieku przebadanych osobników z cmentarza Ostrowa Lednickiego z okresu X –XII w Najbiedniejsi mieszkali w domach o kształcie kwadratu o boku około 3m.Zdarzały się domy bardziej okazałe o długości boku 5-6m a wyjątkowo budynki o długości kilkunastu metrów służące jednak kilku rodzinom. Bardzo często ten sam budynek pełnił role nie tylko mieszkania, ale i warsztatu zamieszkującego go rzemieślnika. Wyposarzenie domów było raczej skromne i zależało od majętności właściciela.

 

W każdym domu znajdował się stół i ława, łóżko znajdowało się tylko w bogatszych domach, dla dzieci sporządzano kołyski. W domu można było znaleźć żarna czy krosna. Rzeczy osobiste zwłaszcza te cenne przechowywano w drewnianych skrzyniach zaś zapasy żywności w większych naczyniach glinianych. Liczne były drobne sprzęty gospodarstwa domowego jak łyżki wiadra, czerpaki, często broń wojownika. W zamożniejszych domach zawieszano na ścianach dla ozdoby i ciepła tkaniny. Przy uroczystych okazjach stoły były nakryte tkaniną, skór używano na posłaniach i ławach.

IB Image

Inne domy zamieszkiwali oczywiście przedstawiciele elity plemiennej, tacy jak starszyzna plemienna i zamożni kupcy, ich domy były nawet piętrowe. Najokazalszymi budowlami były obszerne dwory książęce stanowiące centrum i punkt oparcia władzy książęcej. Na Połabiu gdzie religia Słowian osiągnęła najwyższy poziom i wykształciła się grupa kapłańska budowano okazałe świątynie zwane kącinami imponujące bogactwem nawet chrześcijańskim przybyszom i misjonarzom jak np. świątynia Świętowita w Arkonie opisana przez Saxo Grammaticusa lub świątynia w Radogoszczy poświęcona Swarożycowi opisana przez Thitmara z Merseburga.

 

Więcej miejsca budownictwu sakralnemu Słowian zostanie poświęcone w następnych odcinkach serii. W miarę powiększania się populacji grodu zabudowa stawała się bardziej zwarta. Początkowo budynki stały w miarę luźno rozplanowane dość chaotycznie. Później zaczęto wytyczać ulice biegnące do siebie prostopadle zapewniając tym samym optymalne wykorzystanie cennej przestrzeni. W zależności od wielkości i rangi osady ulicy wyłożone były faszyną, plecionką lub okrąglakami rozłupanymi na pół. Szerokość takich ulic była różna najszersza odkryta ulica w Gdańsku miała 5.5m co było rekordem.

 

Ciasnota pomieszczeń mieszkalnych powodowała, że duża część życia społecznego odbywała się na ulicy a zwłaszcza na placach targowych. Początkowo lokalizowanych w środku grodu a od XI w, poza wałami grodu. Po zewnętrznej stronie wałów wyrastały podgrodzia, w, których osiedlali się rybacy, rolnicy i rzemieślnicy pracujący dla załogi grodu. W miarę tworzenia się nowych profesji liczba podgrodzian rosła. W okolicy targu lokalizowano karczmę, która była jednym z najznaczniejszych budowli w osadzie, pełniąc funkcje centrum życia gospodarczego i towarzyskiego.

 

Najważniejszym elementem grodu były jego obwarowania, sypano go z ziemi wzmocnionej solidnymi balami drewna. Układano bale na przemian poprzecznie i podłużnie, puste miejsca wypełniając kamieniami. Na szczycie ustawiano drewniana palisadę chroniącą obrońców. Wały takie miały u podstawy po kilkanaście metrów i więcej a ich wysokość przekraczała 10m.Na ziemiach polskich udoskonalono ta metodę. Na bale porzeczne będące u podstawy wału wybierano pnie z bocznymi konarami, które krótko ucięte jak haki wzmacniały cała konstrukcje.

 

Ciekawy opis budowy grodu przez Słowian pozostawił nam Ibrahim ibn Jakub. Powiada on „ Słowianie udają się na łąki obfite w wodę i zarośla, po czym kreślą tam linie kolistą lub czworoboczną, w miarę tego, jaki chcą mieć kształt grodu i obszar jego powierzchni, kopią dokoła i piętrzą wykopaną ziemie, umocniwszy ją deskami i drzewem na podobieństwo szańców, aż taki mur sięgnie wymiar, jakiego pragną. I odmierzają w nim bramę, z której strony pragną, a chodzi się do niej po pomoście z drzewa. „Bardzo niewiele wiemy o wyglądzie wsi mimo, ze na wsi bytowała większa część ludności. Nie zwracali na nie uwagi kronikarze opisujący miasta i obronne grody.

 

Także archeologia niewiele pomaga z tego powodu, że zachowało się w ziemi bardzo mało śladów. Niewielkie budynki mieszkalne i gospodarcze rozrzucone i nietworzące zwartej zabudowy pozostawiły po sobie tylko ciemniejszą plamę w ziemi. Tylko skorupy rozbitych garnków są świadectwem istnienia dawnej wsi. Osiedli wiejskich było bardzo wiele zwłaszcza na obszarach o lepszej glebie, także na rzekami i jeziorami. Wsie liczyły po kilka, kilkanaście domostw rzadziej kilkadziesiąt. Większe osady wznoszą w sposób bardziej zorganizowany nadając im kształt kręgu lub owalu. Co ułatwiało wspólna prace i obrone. Układ ten zachował się przez wiele stuleci czasami do naszych czasów.

 

W miarę rozwoju państwowości i feudalizacji od drugiej połowy XII w (tworzenia wielkich posiadłości ziemskich) dążono do scalenia rozproszonych osad w większe wsie. Łatwiejsze do zarządzania i eksploatowania. Budowano je szeregami wzdłuż drogi, tworząc tak zwane ulicówki. Obok chat mieszkalnych występowały zabudowania gospodarskie w formie półziemianek służących do przechowywania plonów. Inwentarz żywy znajdował zimową porą schronienie w chacie razem ze swymi właścicielami.

 

Szczególną i osobliwą formą wsi były osady na wodzie. Wznoszono je na platformach podtrzymywanych na palach dębowych lub sosnowych dochodzących do 7m wbitych w dno jeziora. Niekiedy stosowano inną technikę a mianowicie zatapiano w jeziorze wielkie skrzynie dębowe wypełniane następnie kamieniami. Osadzone na płyciźnie tak by górna część wystawała ponad lustro wody i stanowiła podstawę dla podłogi. Najlepiej znana osada tego typu znajdowała się w Parsęcku koło Szczecinka na jeziorze dziś osuszonym. Składała się ona z 60 domów wspartych na 1800 palach!

 

Świadectwem dużej skali osadnictwa Słowian jest dokument zwany „Zapiską karolińską” napisaną Okło roku 844 przez mnicha zwanego Geografem Bawarskim. Podaje on listę plemion Słowiańskich zamieszkujących na wschód od Łaby. Wiele z nazw jest trudna do zidentyfikowania jednak na liście rozpoznajemy  Glopeani czyli Goplanie kontrolujący aż 400 grodów wymienieni są też Opolini-Opolanie z 20 grodami czy Lendizi- Lędzianie z 98 grodami.

 

CDN

 

Artykuł pochodzi z portalu historycznego tojuzbylo.pl

 

 

loading...

Kanadyjski rząd próbuje rozwiązać zagadkę pochodzenia dziwnych dźwięków

Dziwne dźwięki powróciły. Po wielu miesiącach spokoju w tym zakresie, ponownie mieszkańcy kolejnych miast skarżą się na występowanie dziwnych dźwięków wibrujących w charakterystyczny sposób. Tym razem po Wielkiej Brytanii mamy przypadki z ostatnich dni z Kanady i z USA.

Dziwne włókna spadły z nieba we Francji

Tajemnicze włókniste nitki spadły z nieba nad Francją. Mieszkańcy, a także lokalne władze, są bardzo zaskoczeni. Zjawisko zaobserwowano 11 listopada w okolicach miast Drome i Ardeche.

 

Mimo, że do zdarzenia doszło przed tygodniem nadal nie ma dobrego wyjaśnienia dla tego fenomenu. Lokalne media uspokajają ludzi sugerując, że dziwne włókna to produkt uboczny emisji z samolotów. Taka ewentualność nie powoduje jednak, że czują się oni spokojniejsi, wręcz przeciwnie. Ze zdwojoną siłą powróciła teoria smug chemicznych, chemtrails. Mieszkańcy pytają czy w związku z tym teorię spiskową na temat smug należy traktować, jako potwierdzoną?

[ibimage==19497==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Inna hipoteza powstania niezwykłych włókien jest związana z fenomenem UFO. Tego typu emisje mają być efektem ubocznym przelotu niezidentyfikowanych obiektów latających. Przedstawiciele prefektury Drome stwierdzili, że nie wiedzą co to jest, ale nie planują więcej wysyłania próbek włókien do analizy i uważają sprawę za zakończoną.

 

 

 

 

 

loading...