Listopad 2014

Nad dawną stolicą Kazachstanu zaobserwowano UFO

W erze telefonów komórkowych większość anomalii na niebie może zostać zarejestrowana. Z tego typu obserwacją mamy właśnie do czynienia w dawnej stolicy Kazachstanu, Ałamaty.

 

Świadek zdarzenia i jednocześnie autor nagrania, to miejscowa kobieta, Rauszan Kasetowa. W wywiadzie dla kazachskich mediów powiedziała, że widząc coś dziwnego wyciągnęła telefon komórkowy i zaczęła filmować coś, co wyglądało jak UFO.

 

Jej zdaniem to coś było znacznie większe niż samolot i krążyło dookoła, po czym obiekt odleciał. Rzekomi eksperci w dziedzinie awiacji, zapytani przez kazachską telewizję, zdobyli się jedynie na sugestię, że obiekt ten może być jakimś rodzajem złudzenia optycznego.

 

 

loading...

Reptilianie zdominowali kulturę starożytnego ludu z Mezopotamii

W szkole naukę o starożytności rozpoczyna się od omówienia cywilizacji z Mezopotamii z tajemniczymi Sumerami włącznie. Okazuje się jednak, że jeszcze wcześniej ziemie między Eufratem a Tygrysem zamieszkiwała jeszcze wcześniejsza kultura. Pozostały po niej między innymi wykopane przez archeologów figurki gadzich humanoidów.

 

O dziwnych artefaktach przypominających reptilian, które zostały wykopane na stanowisku archeologicznym Al Ubaid w Iraku, środowisko naukowe wspomina niechętnie. Od dawna nie powiększył się nasz stan wiedzy na temat tych artefaktów sprzed 7000 lat. Zresztą wiek tych znalezisk szacowany jest jedynie po warstwach, w których je odnajdywano.

 

Kultura Ubaidian istniała w Mezopotamii między 4000 a 5500 lat przed naszą erą. Tak jak w przypadku starożytnych Sumerów tak i w tym przypadku nieznane jest ich pochodzenie. Pojawiają się na kartach historii nagle i od razu na dość zaawansowanym poziomie rozwoju cywilizacyjnego.

[ibimage==23321==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Ludzie Ubaidian stosunkowo szybko zaczęli się organizować w formie społeczeństwa. Najpierw powstawały duże osady, które potem wyewoluowały w miasta. Niektórzy badacze twierdzą, że miasto Ur, jeden z głównych ośrodków starożytnego Sumeru, powstało właśnie w czasach kultury Ubaidian. Zresztą pojedyncze reptiliańskie figurki znajdowano nie tylko w Al Ubaid, ale również w Ur i w Eridu. Może to oznaczać, że ośrodki te związane są z ludem Ubaidian, a nie tylko z Sumerami.

 

Zastanawiająco wygląda szczególny rodzaj zafiksowania tamtejszych twórców na odzwierciedlaniu w lokalnej kulturze wizerunku gadzich humanoidów. W czasach dzisiejszych można ich nazwać reptilianami. Ich postacie wyglądają jak ludzie z wyjątkiem głów, które są długie i duże. Mają nadane wyraźnie gadzie cechy.

[ibimage==23322==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Czy można te artefakty traktować literalnie, czyli przyjąć, że przedstawiają rzeczywiste istoty, z którymi mieli kontakt tamtejsi ludzie? Oczywiście historycy uważają, że absolutnie nie. Ich zdaniem gady mają znaczenie symboliczne i dlatego miały takie znaczenie dla tego ludu.

 

Eksperci zwracają uwagę, że podobne bóstwo o gadziej naturze mieli również Sumerowie, nazywało się Enki. Jednak czy jest to dowód na to, że należy mieć jedynie symboliczne podejście do kwestii wizerunków humanoidow z gadzimi głowami? Niewątpliwie jest to kwestia dyskusyjna i konieczne są nowe odkrycia, które rzucą trochę światła na tajemniczą kulturę Ubaidian.

 

 

Zobacz również:

//innemedium.pl/wiadomosc/figurki-reptalian-al-ubaid-dowodem-obecnosc-ziemi-gadziej-rasy

loading...

Wszyscy żyjemy w nieskończenie wielkim hologramie

Fizyka kwantowa powinna kiedyś zmienić ludzką świadomość tak jak niegdyś uczyniły to nauki Jezusa czy Buddy. Wiele osób nie rozumie niestety co oznaczają ostatnie ustalenia fizyków dla zrozumienia istoty rzeczywistości i czasoprzestrzeni. Jakby nie patrzeć wygląda na to, że żyjemy w czymś na kształt wielkiego nieskończonego hologramu.

 

Dowodów na to jest aż nadto, tylko ludzie uczą się tego nie dostrzegać. Dziwne zbiegi okoliczności niekiedy dają ludziom do myślenia, ale zdecydowana większość osób przeżyje całe życie nie mając świadomości, że to wszystko, co wydaje się tak bardzo realne i namacalne, to w istocie wygenerowana pustka, która przyjmuje postać materii tylko poprzez fakt interakcji z obserwatorem.

 

Każdy fizyk potwierdzi to, że w im większym powiększeniu obserwuje się zachowanie cząstek elementarnych, tym dziwniejsze się one wydają. Ostatecznie jednak dochodzi się zawsze do takiego samego do wniosku, że to, co wszyscy tak zwani racjonaliści, uważają za realną materię, składa się głównie z pustki. To mocna poszlaka wskazująca na holograficzną naturę rzeczywistości.

 

Do tego dochodzą osiągnięcia mechaniki kwantowej. Operuje się wtedy w tak niewielkich skalach, że wiele właściwości fizycznych takich jak energia i moment pędu funkcjonuje według zupełnie innych, kwantowych zasad. Skoro zatem właściwości materii mogą być kwantyzowane to czym jest ta czasoprzestrzeń, która coś takiego umożliwia?

 

Albert Einstein uznał w swojej teorii względności, że wszechświat jest płaskim kontinuum, ale gdy zagłębić się w skalę mikro okazuje się, że istnieją pewne fizyczne ograniczenia, takie jak liczba Plancka 1,6 x 10-35 metra. W unifikującej dotychczasowe ustalenia fizyków, pętlowej grawitacji kwantowej, liczba ta to najmniejsza długość mająca sens fizyczny. Innymi słowy nauka przewiduje, że tyle wynosi wymiar czegoś w rodzaju "piksela" naszej rzeczywistości.

 

Badanie liczby Plancka za pomocą akceleratora cząstek wymagałoby urządzenia rozmiarów naszej galaktyki. Ale naukowcy z Fermilab, laboratorium naukowego z okolicy Chicago, stworzyli niewielkie urządzenie, Holometer, który może pomóc uzyskać pewne wskazówki. Para laserów i precyzyjnych szlifowanych luster, ma pomóc odebrać ślady tych hipotetycznych pikseli, co jest zwane "holograficznym szumem". Jeśli uda się to określić, będzie to oznaczało, że pojawią się nowe dowody przesądzające o poprawności tej fantastycznej teorii holograficznego wszechświata.

 

 

 

 

loading...

Wielka Stopa może być zakwalifikowana jako gatunek zagrożony

Hrabstwo Chautauqua w stanie New York, może być pierwszym miejscem na świecie gdzie formalnie pod ochroną będzie mityczna Wielka Stopa. Inicjujący to prawo biznesmen Peter Wiemer z Nowego Jorku twierdzi, że mityczne kryptozwierze może być zagrożone ze względu na polujących na niego myśliwych.

 

 

Na terenie stanu New York od dawna obserwowano wiele stworzeń uważanych za przedstawicieli legendarnej Wielkiej Stopy. Pierwsze obserwacje sięgają XIX wieku. W hrabstwie Chautauqua do 2011 naliczono 18 przypadków obserwacji tych stworzeń i to zdaniem Wiemera wystarczający powód, aby objąć je ochroną.

 

Krytycy wyśmiewają pomysł stanowienia kryptozoologicznego prawa i postrzegają tę inicjatywę jedynie przez pryzmat ciekawostki turystycznej, która umożliwi rozstawianie znaków drogowych ostrzegających przed miejscową wersją Yeti.

[ibimage==23313==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Inicjatorzy ochrony Wielkiej Stopy podkreślają, że ten gatunek to nic paranormalnego i ludzie powinni zaakceptować ich istnienie i z nimi koegzystować, tak jak współistniejemy z resztą przyrody. Nadal jednak wśród amerykańskich łowców przeważa chęć ustrzelenia Wielkiej Stopy niż złapania żywego osobnika, choćby był ostatnim przedstawicielem swojego gatunku.

 

 

 

loading...

Rosyjscy naukowcy odkryli kamień z "mikroprocesorem" mającym przynajmniej 250 mln lat

Jak podają rosyjskie media, naukowcy z Rostowa nad Donem dokonali niezwykłego odkrycia. Odnaleźli kamień z zatopionym wewnątrz mikroczipem. Według wstępnych ustaleń wiek znaleziska szacowany jest na 250 milionów lat. Ma to oznaczać, że ​​na Ziemi istniała kiedyś nieznana rozwinięta cywilizacja.

 

Artefakt odnaleziono w lecie 2013 roku. Kamień zawiera coś, co jest uważane za nieznany rodzaj mikroczipa. Sugeruje to istnienie na Ziemi jakiejś innej, bardziej zaawansowanej w porównaniu do naszej, cywilizacji. Szacowany wiek znaleziska jest na tyle szokujący, że niektórzy nie wierzą w to, co rzekomo odnaleziono.

 

Odnalezienie kamienia z mikroczipem zawdzięczamy szczęściu lokalnego rybaka Wiktora Morozowa z Labinska. To on przekazał go do badań specjalistom. Naukowcy z Politechniki Nowoczerkaskiej i Politechniki Południowej, podobno studiowali odkrycie i stwierdzili, że kamień zawiera na ślady technologii mikroprocesorowej, której zasady działania nie da się rozpoznać.

 

Według geologów, wyjaśnienie pochodzenia tego fenomenalnego znaleziska możliwe jest dopiero wtedy, gdy ludzkość dokona nowych odkryć, aby ocenić poziom rozwoju cywilizacji, która pozostawała na naszej planecie na długo przed nami.

 

Oczywiście są też eksperci, którzy mają odmienne zdanie na temat tego odkrycia. Wedle tych teorii, rzekomy chip jest tylko fragmentem łodygi rośliny podobnej do lilii. Unikalny kształt przypominający nowożytni chip komputerowy, miał powstać ze względu na cięcie kamienia, w którym odcisnął się unikalny system naczyniowy starożytnej rośliny.

 

 

 

loading...

Naukowiec przekonuje, że Mars został zniszczony na skutek wojny jądrowej

Przyczyny zagłady Marsa podzieliły naukowców. Jedna z hipotez zakłada, że Czerwoną Planetę zdewastowała naturalna eksplozja jądrowa, ale są przedstawiciele nauki, którzy wierzą raczej w to, że Mars został zdewastowany przez wojnę jądrową, która rozegrała się tam przed milionów lat.

 

Według obecnego poziomu wiedzy, cokolwiek zniszczyło powierzchnię tej planety, miało to miejsce 180 milionów lat temu. Jakaś eksplozja spowodowała, że dookoła Marsa przeszła fala uderzeniowa, która zniszczyła powierzchnię. Pierwotnie przyjęto, że miało się to stać siłami natury, w miejscu gdzie uformował się naturalny reaktor jądrowy, taki jak te znane na Ziemi z Gabonu w Afryce.

 

Jeden z głównych naukowców pracujących do korporacji Orbital Technologies Corp. , Dr John Brandenburg, zasugerował niedawno, że Marsa zniszczyli jego poprzedni mieszkańcy. Zdaniem uczonego powierzchnia planety jest dowodem na to, co się tam stało, a obecność substancji radioaktywnych włącznie z xenonem-129, uranem, torem i radioaktywnym fosforem, to argumenty popierające jego śmiałą hipotezę.

 

Według specjalisty miejsce potężnej eksplozji nuklearnej, która dokonała dzieła zniszczenia, jest do ustalenia. Mapa promieniowania gamma na Marsie wskazuje wyraźnie, że istnieją pewne punkty jego koncentracji. Jeden z nich znajduje się w obszarze zwanym Cydonia Mensa, a w miejscu Galaxias Chaos.
[ibimage==23303==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Brandenburg uznaje, że Mars był kiedyś planetą z podobnym do Ziemi klimatem. Jego zdaniem duża ilość ruin i niewyjaśnionych artefaktów obserwowanych na powierzchni Czerwonej Planety przez orbitery i łaziki to dowód na to, że nuklearny holokaust Marsa mogli spowodować jego wcześniejsi mieszkańcy.

 

W swojej nowej książce Śmierć na Marsie: Odkrycie Planetarnej Nuklearnej Masakry (Death on Mars: The Discovery of a Planetary Nuclear Massacre), Brandenburg zawarł również hipotezę, że marsjańska cywilizacja nie tyle sama się zniszczyła, co została zniszczona przez jakąś rasę z kosmosu. Autor zastanawia się czy podobny los grozi również Ziemi.

 

 

 

 

loading...

O Rany

Dzisiaj będzie o ranach, bowiem rany dotyczą wszystkich - zrani się kiedyś każdy - jeśli nie dziś to na pewno w przyszłości. Poważne rany odnieść można bardzo łatwo zwłaszcza podczas bezpośredniego kontaktu z zawodowym mordercą. Tak, tak moi drodzy - trzeba to powiedzieć uczciwie - lekarze są niezwykle niebezpieczni, albowiem uczą się zabijania na minimum sto pięćdziesiąt rozmaitych sposobów: tasakiem, igłą, trucizną, prądem, piłą, nożem albo nożyczkami, zależy co tam akurat w skrzynce z narzędziami noszą.

 

Ci najzdolniejsi odcinają ludzkie nogi szybciej niż Kowalski paznokcie no i dorabiają się kontraktów międzynarodowych, i tak krążą sobie potem jako specjaliści od mokrej roboty po całym globie realizując te mętne kontrakty. W porównaniu z doktorkami, zwykli żołnierze wyszkoleni pobieżnie do zabijania najwyżej na dwa lub trzy sposoby, to są po prostu amatorzy. Dlatego też zarabiają najmniej z zawodowych morderców. Lekarze natomiast to światowa ekstraklasa i dlatego należy ich unikać za wszelką cenę i to bez względu na okoliczności oraz obrażenia. Smutną prawdą jest fakt, że tak zwane "błędy lekarskie", czyli po prostu mylne diagnozy i niewłaściwe leczenie, są zaraz po raku i zawałach trzecią liczebnie przyczyną zgonów wśród homo sapiens. Wszystkie razem wzięte tornada, potopy, powodzie, wojny, wirusy, ebole, terroryści, Hitlery i Pol Poty nie zabiły tylu ludzi co lekarz właśnie.

Rany jednakże każdemu się zdarzają - no i co wtedy, skoro zabójczy lekarze zmówili się i zapewnili sobie na ich leczenie jakiś mętny i bardzo podejrzany monopol?

Ha. Ten ich monopol jest naprawdę straszny, bo co to w sumie za wybór leczyć się państwowo lub prywatnie, skoro i tak mamy ostatecznie trafić w łapy tego samego psychopaty?

W przypadku więc odniesienia rany nie pozostaje nam nic innego tylko udać sie do tego cholernego monopolowego doktora ale tylko po to aby wziąć zwolnienie i oznajmić mu zdecydowanie:

- Panu doktorze już dziękujemy.

He he... to krok pierwszy, taki najważniejszy, o ile pragniemy tak naprawdę się z jakichś tam ran wyleczyć. Krok drugi to oczywiście... samoleczenie.

RANY CIĘTE

W przypadku ran ciętych sprawa jest proszę ja was banalna. Rany tego typu nie są bowiem w leczeniu skomplikowane. To, że trzeba wówczas coś tam zszywać to tylko niepotwierdzone empirycznie mity rodem z baśni. A jest tak, ponieważ brzegi ran ciętych są piękne, takie miłe, estetyczne, och jakie równiutkie. Głębokość cięcia, jeśli ktoś zostanie pochlastany nie ma już większego znaczenia. Ważne jest jedynie, aby to była rana a nie dajmy na to amputacja, no więc jeśli coś się jeszcze na jakichś żyłach albo ścięgnach trzyma - spokojnie damy radę sytuację opanować.

Żyjemy w zwartych skupiskach ludzkich przepełnych rozmaitych dewiantów oraz psychopatów, a więc na pewno każdy doskonale zna kogoś pechowego, kogo już pociął jakiś patologiczny nożownik ze szpitala lub przychodni. Ofiara napaści jest wówczas nie tylko pokrojona jak baleron przez morderczego rzeźnika ale nierzadko jest ona jeszcze porządnie otumaniona zastrzykiem typu "głupi jasiu", żeby jej agonia trwała jak najdłużej a przebiegły konował nie znajdował się w kręgu podejrzanych tuż po dokonaniu swojej zbrodni. Tak więc w przypadku ataku medycznego nożownika musimy udzielić ofierze pierwszej pomocy i to jak najszybciej, ponieważ czas jest tu czynnikiem decydującym. I tak, w każdej porządnej apteczce oprócz koniaku i spirytusu powinien być dobry plaster a życie uczy, że nie ma lepszego plastra niż szara taśma na tkaninie z castoramy.

Nawet porośnięci mchem Indianie zbierający w dżungli grzyby, doskonale wiedzą, że wszystko można naprawić szarą taśmą, a jeśli czegoś nie da się naprawić to znaczy, że użyliśmy za mało szarej taśmy z castoramy.

Szara taśma to podstawa nowoczesnej medycyny. Bierzemy więc obie połówki rany i sklejamy je dokładnie taśmą, aby brzegi były jak najbliżej. Całość polewamy starą dobrą jodynką, ewentualnie soczkiem z łupin orzecha włoskiego no i to w sumie koniec terapii. Resztę wykonuje przyroda. Raz na dzień można sobie zmienić taśmę i ponownie nalać w ranę jodyny. To wszystko. Tydzień, dwa później mamy rankę zrośniętą czyli elegancko wyleczoną, a jedynym śladem jest wąska na milimetr blizna, blizenka, no taka niemal niewidoczna bliźniunia.

Zalety

1 - cena - (nowa rolka taśmy z castoramy wystarczy nam spokojnie na cały szlak bojowy z Donbasu do Kijowa lub z Lenino do Berlina, a jodynka kosztuje śmieszne grosze, o ile nie posiadamy zupełnie darmowego soczku z łupinek orzecha),

2 - łatwość aplikacji - prostszej metody na niemanie blizny nie ma. Za identyczną, najwyżej milimetrową blizenkę, rzeźnicy plastyczno - kosmetyczni żądają, co jest absurdalne, równowartości samochodu,

3 - brak efektu nabierania odporności - oznacza to, że w przeciwieństwie do antybiotyków nasz organizm nie nabierze odporności na jodynkę i kiedy ją przyjdzie zastosować po raz drugi, trzeci, itd, efekt będzie zawsze taki sam jak za pierwszym razem,

4 - brak efektów ubocznych - idealne lekarstwo,

5 - brak łaski rzeźnika - kupimy składniki za grosze no i bez recepty.

Bacologia już dawno przetestowała tę metodę klinicznie no i efekty są zdumiewające. Po odcięciu kciuka, który wisiał tylko na jakiejś kości błyskawicznie poszła szara taśma i soczek z orzecha a kciuk przyrósł bezproblemowo do nieco oddalonej wówczas reszty. Blizna jest niemal niewidoczna, bo się częściowo wpasowała w linię życia - co notabene zwiększyło przewidywany dla bacy okres radosnego przebywania na tym padole do około stu pięćdziesięciu lat ziemskich. Długa i mocna jest teraz owa linia, a że idzie zdecydowanie przez wzgórek Wenery wróży nie tylko długie ale również intensywne i doskonałe seksualnie pożycie.

Normalnie same zalety a to wszystko dzięki banalnemu nożykowi do kciuków i tapet, jaki można nabyć za psie grosze bez recepty.

RANY GRYZIONE, SZARPANE, OTARCIA, OPARZENIA, ITP

Ludzie cierpią głównie na kalectwo więc wypadki non stop chodzą po ludziach

[ibimage==23300==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

i w przypadku tego typu ran najlepszym lekarstwem jest rivanol. Jest to takie żółto zielone coś w płynie, a butelka tego czegoś, spokojnie wystarcza na każdego typu ranę, niezależnie czy nas ugryzie wściekły pies czy jakiś oszalały doktor z przychodni. Co bardzo ważne, dla rivanolu nie ma trudnych przypadków. Nieważne ile czasu trzymaliśmy dłoń w kotle na smażone frytki, nie ma żadnego znaczenia ile kilometrów przejechaliśmy gołą dupą po asfalcie po wykatapultowaniu się z motocykla, nieistotne jest zupełnie ile niedźwiedzi nas potarmosiło na Krupówkach albo z iloma naraz świadkami jehowy musieliśmy toczyć walkę na miecze, kiedy z przypominającymi maszyny oblężnicze konstrukcjami na czasopisma, szturmowali naszą posesję. Rivanol załatwi to co dla pseudomedycyny jest niewykonalne.

Jeśli mamy więc rozległą ranę od razu walimy na nią mokry jak gąbka od rivanolu opatrunek i pozwalamy się namoczyć naszym obrażeniom. Natychmiastowo następuje ulga a zaraz potem intensywne leczenie. Dwa trzy razy dziennie należy zmieniać opatrunki, bo mają tendencję wysychać niefajnie no i to wszystko - dwa, trzy tygodnie później rana znika. Uwaga - bezbliznowo!

Rivanolu nam nie przepisze żaden konował, ponieważ rivanol posiada same zalety:

1 - jest bajecznie tani - trzy złote coś tam kosztuje magiczna butelka,

2 - łatwość aplikacji - prostota na niemanie blizny jest tutaj jeszcze łatwiejsza do uzyskania niż w przypadku szarej taśmy,

3 - brak efektu nabierania odporności - oznacza to, że w przeciwieństwie do antybiotyków nasz organizm nie nabierze odporności na rivanol i kiedy go przyjdzie zastosować po raz drugi, trzeci, itd, efekt będzie taki sam jak za pierwszym razem - innymi słowy organizm nie uczy się go zwalczać i to jest naprawdę cudowna właściwość,

4 - brak efektów ubocznych - idealne lekarstwo,

5 - brak łaski rzeźnika - do nabycia bez recepty.

Rivanol bacologia również z pełnym sukcesem przetestowała klinicznie. Obserwując kiedyś jak sobie jacyś mili ludzie robią wylewkę betonową baca przyklęknął sobie w ten beton, aby się lepiej przyjrzeć czy aby na pewno alkoholikom wyszło to w miarę równo. Chyba ze względu na tajemnicę wojskową nie wiadomo co oni dodają do tego betonu ale to musi być naprawdę coś fajnego, bo zaledwie po piętnastu minutach spodnie niezauważenie wtopiły się bacy w kolana i zdjął je w sumie razem ze skórą. Fantastyczna sprawa, bo bez aparatu do rentgena mógł oglądać na kolanach kościec i poznać całą skomplikowaną mechanikę ruchu rzepek. Chodzić nie mógł z gołymi kościami, no więc sobie robił w łóżeczku przez dwa tygodnie okłady z rivanolu. Co bardzo interesujące, przy tym rodzaju terapii nastąpił efekt mocno odmładzający, bo zaledwie dwa tygodnie potem na kolanach była zupełnie nowa, pozbawiona zmarszczek skóra. Taka milusia i różowiutka. To nie do wiary, ale widząc naocznie jakie tam były przedtem bąble i zasmażenia a potem po zaledwie jednym sezonie na plaży zupełny brak blizn, muszę tu powiedzieć uczciwie, że chodzi mi po głowie rewolucyjna kuracja odmładzająca dla kobiet. Muszę jeszcze tylko w wolnej chwili dokładnie wyliczyć ile czasu kobieta powinna trzymać twarz w wiaderku z cementem i ustalić jeszcze jakieś przyjazne taryfy za odmłodzenia liczone w dziesięciolatkach - w wolnej chwili się to dopracuje jeszcze. Tymczasem, najbardziej rewelacyjną właściwością rivanolu na dzień dzisiejszy jest właśnie jego intensywne leczenie, zwłaszcza "trudno gojących się ran", i to bez pozostawiania blizn - rzecz po prostu niewykonalna u rzeźników ze szpitala lub przychodni oraz ich ropopochodnych produktów z absurdalnie wysokiej półki. I dlatego właśnie oni nigdy nikomu nie przepisują rivanolu - gdyby przepisali podcięliby gałąź, na której siedzą sępy.

SYFY, TRĄDZIKI, WRZODY I OPRYSZCZKI

Tak zwane syfy towarzyszą ludzkości od zawsze i generalnie robią się z braku higieny czyli brudu - to przyczyna naturalna bardzo często wywołana ciężką pracą, potem no i zbyt szczelną odzieżą roboczą, zbyt obcisłym ubraniem, jak również od tak zwanych kosmetyków - to przyczyna w pełni sztuczna. Wystarczy po prostu, że kawałek czegoś tam (brudu, kremu, zaschniętego potu, włókno bielizny, tkaniny, kremu, olejku, itp.) zapcha nam całkowicie cebulkę włosową gdziekolwiek na skórze no i włosek przestaje... oddychać. Zaczyna się w tym zaczopowanym mieszku rozwój bakterii beztlenowych no i na efekty nie trzeba długo czekać. Coś tam się jątrzy, coś sączy, boli jak skurczysyn, no i generalnie robi się sine i przykre. To jeszcze nie wszystko, bo w miarę jak się do tej okolicy z całego ciała zlatują uporać z tym bajzlem nasze kochane gronkowce, to coś nieustannie rośnie. A jak rośnie no to zlatuje się jeszcze więcej kochanych gronkowców, aby to jakoś rozłożyć na ropę no i efekt jest taki, że jak nie zadbamy o to prawidłowo i w miarę szybko, to po tygodniu na przykład na dupie mamy już Mont Everesta szykującego się do erupcji. Dla nieszczęśliwych ludzi z miasta - tych regularnie opryskiwanych chemicznie i karmionych antybiotykami z fermy z domieszką mięsa - dochodzi jeszcze sztucznie wywołane przez morderczych chemików powszechne obniżenie odporności no i zwykły człowiek z miasta nie ma żadnych szans się oficjalnie uporać z wrzodami na przykład. Na necie ci nieszczęśnicy piszą o latami trwających terapiach prowadzonych przez medyków - terapiach totalnie nieskutecznych. Ci nieszczęśnicy żrą tony zbędnych bo niedziałających antybiotyków, a przecież wiemy - my wtajemniczeni - że zwalczanie gronkowców nie jest leczeniem przyczyny tylko skutków, nieprawdaż?

Gronkowce są tylko zupełnie nieszkodliwym i bardzo pożytecznym, niewinnym objawem jakiegoś zakażenia a nie powodem na przykład wrzoda. Ich obecność jest nawet bardzo wskazana, ponieważ ich jedyna rola to jest właśnie uporać się z zakażeniem oraz opuchlizną. One na bank nie wywołują na przykład trądzika lub choroby wrzodowej, o nie. One to leczą, czyli pełnią rolę porządkowo kontrolną. A zatem zabijanie ich nie rozwiązuje problemu, prawda? Niszczenie gronkowców przy pomocy bezlitosnych i bezsensownych antybiotyków jest jak zabijanie esesmanów w obozie koncentracyjnym albo policji w murzyńskim  gettcie - jest to dolewanie oliwy do ognia - nic więcej, bo prawdziwy problem nadal przykro ropieje a nawet się zwiększa, bo przecież doskonale wiadomo, że po wybiciu tych esesmanów śmiertelność w obozach koncentracyjnych wielokrotnie wzrosła. Zresztą nieważne...

Ważne, że rzeczywistym problemem w przypadku tego rodzaju ran jest zapchany mieszek włosowy - to wszystko.

Proszę bardzo, teraz wpiszcie sobie na przykład "wrzody leczenie" w wujka google a zobaczycie na własne oczy ilu ludzi idzie błędną drogą walcząc z gronkowcem antybiotykami - to są ci, którzy nigdy się z tego nie wyleczą.

Tymczasem mi się śmiać chce od ucha do ucha, bo przecież jak na wszystko inne tak i na to jest prosta, banalna i tania jak barszcz metoda - wypróbowany i niezawodny sposób opracowany już dawno przez naszych wspaniałych przodków, aby na sto procent uporać się z każdego rodzaju wrzodem. Każdego rodzaju syfem. Każdego rodzaju opryszczką.

Metoda ta to jest cebula po prostu. Wystarczy wrzucić świeżą, soczystą cebulkę do kociołka i ją przegotować delikatnie - to wszystko. Jak jest jeszcze cieplutka odrywamy jedną warstwę i nakładamy na ranę a całość owijamy dajmy na to bandażem elastycznym albo najlepiej szarą taśmą.

Dwa, trzy razy dziennie zmieniamy cebulkę, bo też ma tendencję wysychać no i po tygodniu możemy zapomnieć o syfie albo wrzodzie. Zniknął bez najmniejszego śladu i to bez względu na wielkość! Zniknął uwaga, oczywiście bez blizny! Został przez cebulkę totalnie wchłonięty! A ślad po nim jest całkowicie niewidoczny!

Było i ni ma - ot co.

Aż mi się wierszyk ułożył liryczny:

Czytając co ci biedni ludzie wypisują na forach,

pętając się z syfami po doktorach,

to pewne, że niezdolny do takich efektów,

jest każdy palant pełen wrodzonych defektów.

Jak ktoś ma syfa niech nawet nie zbliża się do doktora - psychopata zręcznie jak kieszonkowiec odwróci uwagę a w międzyczasie na bank wyciągnie nóż i przy najmniejszej chwili nieuwagi nagle z partyzanta potnie. A potem otruje antybiotykiem i na deser pozostawi bliznę jak szew na piłce futbolowej. Ci co nie mają tak generalnie szczęścia w życiu, dostaną jeszcze głupiego jasia i zataczając się pójdą do domu ale nie dojdą, bo jak ich spotka straż miejska to skończą "wizytę u lekarza" na izbie wytrzeźwień. A jak już odzyskają kiedyś przytomność to do reszty zatrolują swoimi wrzodami internet. Będą się jak to idioci pocieszać jeszcze, że mają szczęście w życiu, no bo doktor im nie wyciął nerki. A mógł przecież zabić... albo wyciąć obie... a tak ocalili obydwie i w sumie, jak to farciarze, stracili tylko zegarek, komórkę i portfel.

No nic, potwierdza się stare przysłowie starożytnych Chińczyków, że jak ktoś nie ma szczęścia w miłości to ma na izbie wytrzeźwień...

Jako że wypadki chodzą nie tylko po ludziach ale i po ekscelencjach, tego typu rany bacologia również siłą rzeczy od czasu do czasu bada klinicznie - cebula działa i nawet w sumie nie wiadomo co w niej jest leczniczego - coś żółtego, a żółte jest przecież sympatyczne. Poza tym żółte z wyglądu jest też antyseptyczne, bo wygląda zupełnie jak rivanol - grunt że to coś żółte i sympatyczne działa zawsze i wszędzie. No i nie pozostawia blizn - i to jest rewelka, bo tylko cebulka tego potrafi dokonać. Trochę już żyję na tym padole łez wśród nieszczęśliwych śmiertelników, no i wiem z traumatycznej praktyki, że po każdej interwencji konowała są na moim delikatnym i wrażliwym ciele brutalne ślady, a po każdej interwencji cebuli nie ma śladów w ogóle - to naprawdę jest takie proste. O najgorszych ranach, jakie zostawia rzeźnik na jeszcze delikatniejszej mojej psychice nawet nie ma co wspominać - wizyta u doktora to był zawsze traumatyczny horror, bo życiowe doświadczenie uczy, że więcej taktu i wyczucia niż doktorzy i tak mają ci, którzy klepią samochody.

Zakończę optymistycznym akcentem, że w takich ciekawych czasach przyszło nam żyć, kiedy cebula się okazuje dużo mądrzejsza niż doktor. Kompletnie nie mam pojęcia co oni tam przez sześć lat studiują, kiedy mogliby się nauczyć medycyny na dwutygodniowym stażu w warzywniaku.

I proszę się nie śmiać pochopnie, że to było banalne, że było proste jak cep albo głupie jak but, ale naprawdę zapytać najpierw wujka google i się naocznie przekonać jak wielu ludzi, jak wielu nieszczęśników, o tym co proste aż głupie, zwyczajnie nie wie. A jeśli coś jest głupie ale działa... no to nie jest głupie. Tak było, jest i zawsze będzie.

Powyższe trzy typy ran to jest aż 90 % "medycznych interwencji", i o tyle właśnie można zupełnie od niechcenia zmniejszyć tym sprzedajnym konowałom ciężar z pleców, bo ten ciężar i tak ich zwyczajnie przerasta. Zaoszczędzone w ten sposób, naprawdę grube pieniądze, dużo zdrowiej będzie wydać na egzotyczne wycieczki niż... fundować je zawodowym mordercom, nieprawdaż?

Zdrówka.

 

loading...

Niezwykły obiekt latający zaobserwowany nad Arizoną

Nad niebem Arizony w Stanach Zjednoczonych wypatrzono niezwykłą anomalię. Wygląda to jak wielkie UFO, które na dodatek najprawdopodobniej gdzieś ląduje. W sieci pojawiło się nagranie wideo dokumentujące to nietypowe wydarzenie.

 

Wszystko rozegrało się 7 listopada bieżącego roku. Okoliczności nagrania tego materiału są następujące. Świadek, Jenny Horne, poszła z córką do lokalnego parku Granada Park w Phoenix w stanie Arizona. Po chwili zauważyła coś niezwykłego. W powietrzu znajdowały się jakieś obiekty. Jak sądziła przynajmniej jeden z nich był helikopterem, ale natura drugiego, znacznie większego, okazała się dla niej niewiadomą.

 

Na szczęście kobieta wyciągnęła telefon komórkowy i wykonała kilka nagrań przedstawiających tę niezwykłą obserwację. Pani Horne twierdzi, że słyszała w oddali nadlatujące śmigłowce, ale oprócz nich widziała unoszący się nieruchomo świecący pojazd w kształcie dysku.

 

Obiekt wyraźnie lądował gdzieś za górą, która oddzielała obserwatorkę od miejsca tego hipotetycznego zdarzenia. Kobieta twierdzi, że próbowała tam pojechać, aby przekonać się na własne oczy co tam wylądowało, ale nie była w stanie zlokalizować tego miejsca. Według świadka, UFO zmieniało kształty i kolory oraz było bezgłośne. Można je było obserwować przez około godzinę i w tym czasie kobieta wykonała trzy nagrania tej niezwykłej anomalii.

 

Nie ustalono ostatecznie co to był za obiekt, ale niektórzy komentatorzy zwracają już uwagę, że biorąc pod uwagę miejsce obserwacji nie można wykluczyć, że to co obserwowano w okolica Phoenix jest tak naprawdę jakimś rodzajem techniki wojskowej rozwijanym w znajdującej się w tej okolicy legendarnej Strefie 51.

 

 

 

loading...