Zatopione kontynenty, czy istniały naprawdę?

Image

Hipotetyczna mapa dawnego świata

Historia Ziemi kryje bardzo wiele niewyjaśnionych tajemnic. Do najbardziej znanych należy bez wątpienia przekazywana ustnie historia o zaawansowanej cywilizacji żyjącej na kontynencie zwanym Atlantydą. Wielki kataklizm spowodował, że zniknęła nie tylko ona, ale również ląd, który zajmowała.

 

Naukowcy do dzisiaj debatują, czy przekazy Platona, który sam twierdził, że zna je z jeszcze wcześniejszych źródeł, to fikcja, czy też wręcz przeciwnie, strzęp wiedzy, o której już w starożytności wiedziało bardzo niewiele osób. Lokalizacja mitycznej Atlantydy nadal nie jest znana i o jej umiejscowienie spierają się specjaliści i poszukiwacze przygód z całego świata.

 

Gdy sięgnie się głębiej w legendy na całym świecie okazuje się, że takich mitycznych zatopionych kontynentów jest znacznie więcej. Znamy zarówno Lemurię na oceanie Indyjskim jak i Mu na Pacyfiku. Opowieści o tych lądach brzmią zresztą bardzo podobnie. Na obu z nich miały kiedyś funkcjonować cywilizacje, które zostały zniszczone w wyniku jakiegoś kataklizmu.

 

Jeśli chodzi o Lemurię sprawa jest bardzo ciekawa, bo są pewnego rodzaju dowody wskazujące na to, że faktycznie między Afryką a Indiami mógł się znajdować jakiś ląd. Świadczą o tym nie tylko odkrycia naukowe, które wskazują, że zarówno Madagaskar jak i Mauritius mogły być kiedyś częścią zaginionego kontynentu. Co ciekawe są tez namacalne dowody w postaci zwierząt zwanych notabene lemurami. Są to małpy z rzędu naczelnych, które występują tylko na Madagaskarze i na Malajach. Nie spotyka się ich w pobliskiej Afryce.

 

 

Według brytyjskiego zoologa, Philip Lata Schleiter małpiatki te nie mogły podróżować przez Ocean Indyjski, dlatego jedynym rozsądnym wnioskiem może być stwierdzenie, że jest to dowód na to, że zwierzęta te pochodzą z kontynentu, który musiał tam istnieć przed milionami lat, a następnie zatonął. Jednak, jeśli mówimy o takim horyzoncie czasowym, to według obecnego poziomu wiedzy nie miało wtedy prawa być tam ludzi, a już tym bardziej ich cywilizacji. Jednak jeszcze w XIX wieku wielu naukowców, jak na przykład słynny biolog Ernst Haeckel, uważali Lemurię za prawdopodobną kolebkę ludzkości.

 

Równie interesująco przedstawia się historia kontynentu Mu. Początkowo niektórzy uważali, że jest to inna nazwa na Lemurię, ale potem pojawiły się nowe informacje, które wskazują na to, że był to raczej odrębny ląd. Świadczy o tym nie tylko jego umiejscowienie, bo Ocean Indyjski i Spokojny są jednak od siebie znacznie oddalone, ale też odkrycia, których w 1868 roku dokonał brytyjski pułkownik, James Churchward.

[ibimage==19774==Oryginalny==Oryginalny==self==null]

Tajemnicze symbole kojarzone z Mu

Ów oficer zaprzyjaźnił się z jednym z buddyjskich mnichów, który odkrył kilka tysięcy glinianych tabliczek pokrytych dziwnymi symbolami. Churchward studiował te zapisy przez ponad dekadę, ale w końcu ogłosił, że był w stanie odczytać cześć tekstów tam zawartych. Według niego na tabliczkach można przeczytać opis kontynentu o nazwie Mu, który został zniszczony 100 tysięcy lat temu. Gdy do tego doszło zamieszkiwało go 64 miliony osób. Ich poziom życia nie odbiegał znacznie od obecnego.

[ibimage==19775==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Idea tajemniczego kontynentu bez reszty pochłonęła Churchward, a ponieważ kolonialne podboje uczyniły go bogatym człowiekiem miał środki na to, aby kontynuować poszukiwania w celu ostatecznego zweryfikowania czy to, co udało się odczytać z tablic ma rzeczywiście potwierdzenie w rzeczywistości. Bez cienia przesady można powiedzieć, że poświęcił temu całe swoje życie.

 

W poszukiwaniu innych źródeł historycznych udał się na liczne wyprawy między innymi do Egiptu, Tybetu, Birmy, Australii a nawet Ameryki Środkowej. Właśnie tam odnalazł amerykańskiego archeologa, Williama Nivena, który podczas wykopalisk w Meksyku odnalazł ruiny budynków pokryte dziwnymi znakami. Okazało się, że znaki te są łudząco podobne do tych, które Churchward znalazł w klasztorze w Indiach. Na podstawie swoich wieloletnich badań udało mu się napisać dwie książki oraz wiele artykułów prasowych traktujących o problematyce zaginionego kontynentu Mu.

 

 

Ocena:
Brak ocen

Dodane przez Sylar w odpowiedzi na

Sorry! Początkowo pomyślałam, że to fotka z Oceanu Atlantyckiego z miejsca, gdzie na mapce była Atlantyda, a to jak rozumiem fotka (z drugiej strony Ziemi) z obszaru gdzie mogłaby być (według mapki) Lemuria. Bez względu na lokalizację sprawa jest bardzo interesująca. Dzisiaj przysypiam i ciężko myślę ale już załapałam! Ciekawe czy na Atlantyku nie widać podobnych formacji? Pewno szukałeś czegoś interesującego we wszystkich prawdopodobnych (wskazywanych) rejonach?

0
0

Dodane przez Robaczkowa (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

brawo .. widzę że coraz więcej ludzi zauważa te ciekawe formacje podwodne, co do Atlantyku to również są takie ślady, trzeba tylko poszukać... pierwszy rzut oka, niedowierzanie, potem szok... na koniec doznajemy oświecenia :) jeee kiedyś na ziemi były inne zaawansowane cywilizacje, niekoniecznie to kosmici :) aczkolwiek wielokronie mogli nam ziemianom pomagać, i/lub wykorzystywać

 

0
0

Dodane przez Robaczkowa (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Po prostu patrzylem sobie na mapke w artykule z czerwonym "zaginionym" ladem i w pierwszych lepszych miejscach na dnie oceanu mozna znalezc pozostalosci po budowlach, drogach a nawet calych miastach. Akurat te fotki sa z Oceanu Atlantyckiego, gdzie mozna najwiecej znalezc podobnych obiektow, i Oceanu Spokojnego. Nie trzeba sie wcale trudzic zeby znalezc.

0
0

I to jest własnie skutek spalenia Biblioteki Aleksandryjskiej - o ile pamietam 700 tys. zwojów. A dzis same pytania.

0
0

Widzę że pieski szczekają muszą szczekać bo pan nie zapłaci,a żyć w wygodach trzeba,wolał bym tabletki niż wszystkich ludzi bujać i się  naśmiewać , jeśli byście nie mieli w tym interesu, to byście tak nie szczekali od tak sobie a tu wiecznie te same gęby,pozdrówcie  pana o demnie

0
0

Kontrolowany upadek (nie zderzenie) bardzo dużej masy pochodzenia pozaziemskiego wprost do ocenu (dowolnego) mógł podnieść poziom wody do teraźniejszej wartości. Brak znacznego parowania wody tłumaczyę dwoma pierwszymi słowani postu. Rasa przedpotopowa nie mogąc zmienić trajektorii obiektu kierującego się ku planecie zwanej teraz Ziemia wyhamowała jego prędkość. Jak? Otóż wszystko składa się z energii, a rasa teraźniejsza nie opanowała jeszcze ani modelowania pola grawitacyjnego, ani technologii zmiany dowolnej substancji w energię. Nie przedstawię tutaj obliczeń jaką energię można uzyskąc. Ale sądząc z energii wiązań atomowych może ona być dość spora. Zatem przez kontrolowany upadek pozbywamy się części masy planety (mały kontynent, zamieniony w energię), planetoida, obiekt, księżyć, coś masywniejszego niż owy kontynent zamieniony w energię, zalewamy część planety, ale zyskujemy brak katastrofalnych przemian atmosfery, zmian klimatycznych, etc. Nie uważam żeby woda tak nagle pojawiła się z nikąd i zalała lądy. Teoria o "zniknięciu lądów i nic w zamian" też nie pasuje, gdyż wtedy poziom wód powinien zmaleć.

0
0

Wszystko jest możliwe. Np. naukowo potwierdzone  częściowo zbade jest kraina zwana Doggerland.

Na Morzu Północnym był ląd łączący Wielką Brytanie z kontynentem. Czyli coś się musiało wydażyć (np potop). Kwestią pozostaje jak duży wpłym miało to na całą ziemie i jak długo to trwało (czy było to nagłe czy trwało przez dekady)

0
0

Będą RAKIETY LATAŁY a Polska przetrwa w przepowiedni znanego duchownego !

Niektórzy przewidywania o. Czesława przyjmowali jako żart. W 1978 r. zakonnicy dowiedzieli się z Dziennika, że papieżem został wybrany Albino Luciani, który przybrał imię Jan Paweł I. Wśród ogólnej radości tylko o. Czesław pozostał smutny. Dlaczego oni go wybrali? – pytał zdziwiony – przecież on za miesiąc umrze. Zakonnicy przyjęli to oświadczenie jako żart. Niestety po miesiącu pontyfikatu umiera Jan Paweł I. Po jego śmierci zapytano o. Czesława, kto teraz zostanie papieżem. – Teraz papieżem zostanie kardynał Wojtyła – odpowiedział rozradowany jasnowidz. “Jeśli Włoch nie wyjdzie, to wyjdzie Wojtyła”. Poczytano to jako miły żart, który rzeczywiście się spełnił. Inny franciszkanin, ojciec Cezar zapamiętał, co ojciec Klimuszko powiedział o rozpoczynającym się pontyfikacie Jana Pawła II: “Będzie jednym z największych papieży. Od niego będzie się liczyć nowa epoka Kościoła i Polski. Imię Polski rozsławi po wszystkich krajach świata. Dla Kościoła jego panowanie będzie bardzo pomyślne”.

Ojciec Klimuszko rzadko publicznie przekazywał swoje wizje. Jednakże w gronie przyjaciół i znajomych czasami o nich mówił. Także w spotkaniach z dziennikarzami, między innymi z Wandą Konarzewską, jasnowidz oznajmiał:



“Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, zostanie tak uhonorowana wysoko, jak żaden kraj w Europie (…) Polsce będą się kłaniać narody Europy. Widzę mapę Europy, widzę orła polskiego w koronie. Polska jaśnieje jak słońce i blask ten pada naokoło. Do nas będą przyjeżdżać inni, aby żyć tutaj i szczycić się tym”.



W jednej ze swoich książek zatytułowanej “Moje widzenie świata” ojciec Czesław Klimuszko pisał wprost:



“Jeśli chodzi o nasz naród, to mogę nadmienić, że gdybym miał żyć jeszcze pięćdziesiąt lat i miał do wyboru stały pobyt w dowolnym kraju na świecie, wybrałbym bez wahania Polskę, pomimo jej nieszczęśliwego położenia geograficznego. Nad Polską bowiem nie widzę ciężkich chmur, lecz promienne blaski przyszłości”.



“Nadchodzi czas Polski i upadku jej wrogów. Przed Polską widzę jasność i wstępowanie do góry. Będzie bardzo dobrze”. Dodatkowo według Ojca Klimuszki z Polski miały pochodzić osoby, które będą zmieniać świat. Sugerował, abyśmy byli optymistami i wcale nie myśleli o końcu świata.





Czasami słynny polski jasnowidz ujawniał swoje wizje na temat przyszłości świata. Pisarz Tadeusz Konwicki twierdził, że ojciec Klimuszko bezbłędnie przepowiedział upadek komunizmu w 50 lat po zakończeniu II wojny światowej. Podobnie jak inni wizjonerzy, on także widział zagrożenia moralne i ekologiczne dla ludzkości i świata. Przyznał, że miał wizję potencjalnej wojny nuklearnej oraz wojen religijnych. Mówił tak:

“Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze na takich małych, okrągłych stateczkach, ale po twarzach widać było, że to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i dzieci włoskie, które płakały. To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy. Część buta włoskiego znajdzie się pod wodą. Wulkan albo trzęsienie ziemi ? Widziałem sceny jak po wielkim kataklizmie. To było straszne”.



“Wojna wybuchnie na Południu wtedy, kiedy zawarte będą wszystkie traktaty i będzie otrąbiony trwał pokój”.

“Potem rakiety pomkną nad oceanem, skrzyżują się z innymi, spadną w wody morza, obudzą bestie. Ona się dźwignie z dna. Piersią napędzi ogromne fale. Widziałem transatlantyki wznoszone jak łupinki… Ta góra wodna stanie ku Europie. Nowy potop ! Zadławi się w Gibraltarze ! Wychlupnie do środka Hiszpanii ! Wleje się na Saharę, zatopi włoski but, aż po rzekę Pad. Zniknie pod wodą Rzym ze wszystkimi muzeami, z całą cudowną architekturą [...]“

“Nasz naród powinien z tego wyjść nienajgorzej. Może pięć, może dziesięć procent jest skazane. Wiem, że to dużo, że to już miliony, ale Francja i Niemcy utracą więcej. Italia najwięcej ucierpi. To Europę naprawdę zjednoczy. Ubóstwo zbliża [...]“

0
0

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
loading...