Towarzystwo Ahnenerbe, czyli nazistowska jednostka do badań zjawisk paranormalnych

Kategorie: 

Źródło: Internet

Nie bez powodu to właśnie Naziści zawsze byli wykorzystywani w grach komputerowych jako archetyp "tych złych". Wynaturzona niemiecka ideologia i jej wszechobecny wpływ na historię II wojny światowej odzdziałuje na nas nawet i dzisiaj blisko 60 lat od jej zakończenia. Dzisiaj wielu z nas kojarzy Niemców z ich okrucieństwa oraz zimnego totalitaryzmu jaki wprowadzili na swoich terenach. Jeśli ktoś interesuje się tą tematyką, wiadomo mu również o wielu tajnych projektach wojskowych, zagadkowych rytuałach okultystycznych, sekretnych podziemnych bazach lub złotych pociągach. Nic w tym więc dziwnego, że ta tematyka interesuje ludzi i bardzo dobrze się sprzedaje. Ale czy kiedykolwiek zastanawialiście się jak dużo z tego to prawda?

 

Nie uchodzi wątpliwości, że Adolf Hitler tak jak i wielu wysokich rangą nazistów był zainteresowany tematyką okultystyczną. Co ciekawe, początki zainteresowania nazistów okultyzmem datuje się na okres, w którym NSDAP nie było jeszcze tak znaną partią polityczną. Jednym z najważniejszych etapów w rozwijaniu badań nad okultyzmem przez partię Hitlera było utworzenie 1 czerwca 1935 roku towarzystwa Ahnenerbe przez Heinricha Himmlera ( późniejszego przywódcy SS ), Hermana Wirth'a oraz Richarda Walther Darré'a.

IB Image

Dosłownie Ahnenerbe tłumaczy się jako "odziedziczony po przodkach", towarzystwo rozwijało się początkowo jako ośrodek badań nad archeologią, antropologią i historią niemieckiego dziedzictwa. W rzeczywistości ich badania miały za cel dowiedzenie, że aryjska rasa pół-bogów była źródłem pochodzenia narodu niemieckiego. W związku z tym, na samym początku obowiązki tej organizacji ograniczały się do funkcji propagandowej. Badania przeprowadzane przez Ahnenerbe poprowadziły ich do wielu państw świata wliczając w to Grecję, Polskę, Islandię, Rumunię, Chorwację, Rosję a nawet Wybrzeże Afryki i Antarktydy. Wszędzie poszukiwali oni artefaktów, które mogłyby posłużyć za dowód na to, że Niemcy pochodzą od aryjskiej rasy panów.

IB Image

Szczególnym zainteresowaniem Ahnenerbe objeło między innymi Tybet, który uważany był za źródło pochodzenia czystej i idealnej rasy Aryjczków, która zdaniem niektórych nadal funkcjonuje w podziemnych sekretnych miastach. Nie minęło dużo czasu, gdy Ahnenerbe przestało interesować się tematyką "czysto naukową" i zajęło się badaniami z pogranicza okultyzmu. Biorąc jednak pod uwagę rodowód ich przywódców nie ma się co temu dziwić. Herman Wirth był duńskim historykiem oszalałym na punkcie odnalezienia Atlantydy. Heinrich Himmler również był niepokojąco zafascynowany tym co paranormalne, a zgodnie z niektórymi źródłami, wierzył że jego odkrycia pozwolą stworzyć podwaliny nowej religii, która zastąpi chrześcijaństwo. To właśnie on był jednym z głównych powodów, dla których Ahnenerbe odsunęło się od swojego oryginalnego celu.

IB ImageWykopaliska archeologiczne prowadzone przez Ahnenerbe

Zainteresowane tajemnymi tekstami, magicznymi przedmiotami i różnorakimi starożytnymi reliktami Ahnenerbe rosło w siłę z dnia na dzień. W szczytowym momencie swojego istnienia posiadało ono 50 oddziałów zajmujących się między innymi: przewidywaniem pogody, archeologią i badaniami nad zdolnościami paranormalnymi. Ich międzynarodowe podróże prowadziły ich po wielu krańcach ziemi, gdzie poszukiwali choćby legendarnego Świętego Graala, miejsca położenia Atlantydy czy legendarnej Włóczni Przeznaczenia, którą to rzymski legionista przebił bok Jezusa Chrystusa. Ahnenerbe poszukiwało również  portali do innych światów oraz starożytnych zagubionych krain.

 

Ich badania w pewnym momencie zostały dostrzeżone przez równie zagadkowe Towarzystwo Thule. Razem, poszukiwali oni zaginionej wyspy zwanej przez przez Greków Thule, żywiąc nadzieje, że to właśnie tam odnajdą prawdziwe miejsce urodzenia rasy aryjskiej. Odkrycie to miało zapewnić im odzyskanie ponadnaturalnych zdolności takich jak telekineza, telepatia czy lewitacja. Innymi słowy umiejętności, które "rasa panów" utraciła w wyniku mieszania się z rasami "mniejszymi".

Jednak ich ambicje nie kończyły się tutaj. Ahnenerbe liczyło bowiem, że przy odpowiednim podziale środków uda im się zindustrializować technologie znane ze starożytnych tajemnych tekstów. Ich usiłowania wiązały się z licznymi projektami, w których to członkowie Ahnenerbe pracowali nad różnymi dziedzinami pseudonauki włączając w to testy nad rzekomo odnajdowanymi pojazdami pozaziemskimi. Głównym obiektem zainteresowania Ahnenerbe pozostawało jednak opanowanie tajników mocy magicznych i okultystycznych oraz ich zmilitaryzowanie.

Niektóre z ich placówek pracowały nawet nad stworzeniem zabójcy wykorzystującego zdolności parapsychiczne w czasie gdy inne usiłowały zrozumieć tajemnicę projekcji astralnych w celu wykorzystania ich do szpiegowania wroga. Astrologia miała służyć Niemcom za narzędzie do formułowania strategii niemniej nie był to jedyny sposób w jaki Ahnenerbe zamierzało przepowiadać przyszłość. Usiłowali oni bowiem opanować moc run, ślady takich badań można zanotować nawet w pseudo-runicznym logo samej organizacji.

IB Image

Dla dzisiejszych ludzi może się to wydawać absurdalne, ale władze III Rzeszy traktowały te badania śmiertelnie poważnie. Wielu nazistów pełniących wysokie urzędnicze stanowiska wierzyli w zasadność tych wypraw i władowywali w rozwój Ahnenerbe duże sumy pieniędzy i innych zasobów, w tym ludzkich. Oczywiście jak na każde nazistowskie stowarzyszenie przystało Ahnenerbe nie wahało się przeprowadzać testów na ludziach. Szczególnie od momentu powstania Instytutu do Badań Wojskowych ( Institut für Wehrwissenschaftliche Zweckforschung ). Wtedy to rozpoczęła się era bestialskich badań na ludziach, które w miarę upływu czasu przybierały bardziej rolę wiwisekcji. Większość projektów miało bardzo nikły wpływ na rozwój badań niemniej testy były stale kontynuowane aż do końca wojny.

 

Jako że obiektami badawczymi byli w większości więźniowie obozów koncentracyjnych, którzy nie byli przez Niemców postrzegani jako ludzie, naukowcom z Ahnenerbe nigdy nie brakowało "próbek". Jednym z najbardziej okrutnych testów jakie przeprowadziło Ahnenerbe było wykorzystanie ludzi jako królików doświadczalnych w projekcie mającym za cel ustalenie granic wytrzymałości pilotów, którzy latali zaawansowanymi samolotami dla Luftwaffe. Seria eksperymentów była doglądana przez naukowca z Ahnenerbe Wolframa Sieversa i przeprowadzana przez barbarzyńskiego lekarza pracującego dla SS Sigmunda Rashera. Więźniowie obozów koncentracyjnych sprowadzeni do laboratorium po prośbie do samego Himmlera byli zmuszani do wchodzenia do prowizorycznych komór próżniowych. Nie trzeba chyba mówić, że w czasie II wojny światowej bardziej przypominały one średniowieczne maszyny tortur niż współczesne przyrządy służące choćby do szkolenia astronautów.

IB Image

Sigmund Rasher podczas jednego ze swoich eksperymentów

Poniekąd takie właśnie było ich założenie, w końcu żeby zbadać granicę należy najpierw je przejść. Więźniowie obozów byli więc przetrzymywani w komorach w których ciśnienie atmosferyczne było drastycznie zmieniane z wysokich wartości do małych. Jak nie trudno się domyślić brak tlenu i wysokie różnice w ciśnieniu dla wielu więźniów były wyrokiem śmierci. Po skończeniu testów Himmler zasugerował, żeby złagodzić wymiar kary na więźniach i skazać ich na dożywocie zamiast trzymać ich w obozie który jest dla nich gwarantem śmierci. Rasher oczywiście odmówił twierdząc, że więźniowie to w przeważającej większości Polacy i Rosjanie, którzy nie zasługują na amnestię czy łaskę a na śmierć.

IB Image

Inną sferą badań zajmował się słynny propagator idei Eugeniki Dr. Josepf Mengele, sadystyczny lekarz pracujący w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Interesował się on głównie bliźniakami i tym co ich łączy. Przeprowadził on setki eksperymentów, głównie na parach bliźniaków jednojajowych, najczęściej kilkuletnich. Większość z nich miało sprawdzać rekcję organizmów na różne czynniki, w jednym z nich zmieniano kolor oczu w celu sprawdzenia wpływu tej zmiany na psychikę dziecka, z kolei w innym sprawdzano czy jeden z bliźniaków w jakikolwiek sposób odczuwał ból drugiego.

 

Inne były dużo bardziej przerażające i zawierały między innymi wstrzykiwanie jednemu z bliźniaków jakieś śmiertelnej choroby np. tyfusu bądź malarii i przeprowadzenie transfuzji krwi zdrowego dziecka aby sprawdzić czy chore dziecko zostanie wyleczone. Zdarzały się nawet i takie eksperymenty, w których usiłowano przyszyć amputowaną od jednego z bliźniaków rękę do drugiego, nie mówiąc już o próbach zszywania dwójki bliźniąt w jedno ciało. Trudno zrozumieć jakie rezultaty chcieli osiągnąć Dr Mengele i jego współpracownicy, ale każda ofiara jego zabaw była poddawana dogłębnej sekcji.

IB Image

Na tym oczywiście Ahnenerbe nie skończyło bowiem przez całą wojnę pracowali oni nad stworzeniem własnego super żołnierza. Jeden ze sposobów jaki uznawano za najsensowniejszy to hodowla ludzi posiadających tylko aryjską krew, projekt ten nazywano Lebensborn i zakładał on zmuszenie idealnych osobników do prokreacji w celu usunięcia nieczystości w rasie panów, które zmniejszały potencjał rozwoju ludzkości. Z oczywistych względów to rozwiązanie nie było zbyt wydajne i prędko zdecydowano się poszukać szybszych metod.

 

W ferworze testów wytworzono więc specjalny specyfik nazwany D-IX, była to mieszanina kokainy, silnego stymulanta zwanego perwityną oraz potężnego leku przeciwbólowego eucodalu. W skrócie, super przyspieszacz przyprószony dawką leków przeciwbólowych. Wierzono, że D-IX zwiększy znacząco skupienie, koncentracje, heroizm i wiarę w samego siebie, miał on również wzmacniać wytrzymałość, siłę oraz wyłączać receptory bólu i niwelować głód, pragnienie i potrzebę snu. Ahnenerbe wierzyło, również że ostatecznie zlikwiduje się w ten sposób największego wroga żołnierza czyli strach. 

IB Image

Specyfik został próbnie dany żołnierzom, którzy w pełnym uzbrojeniu mieli przemaszerować bez przystanku 128 kilometrów po ciężkim górzystym terenie. D-IX okazał się być sukcesem i rzeczywiście umożliwił żołnierzom pokonanie tej trasy. Niestety okazało się, że lek w dużym stopniu uzależnia, ale dla rządu niemieckiego nie był to problem warty uwagi. Lek zaczął być wykorzystywany w ograniczonym stopniu i po raz pierwszy pojawił się na polu bitwy 16 marca 1944.  Gdyby nie parcie armii aliantów na Berlin byłby on zapewne masowo produkowany i stanowił wsparcie dla armii III Rzeszy.

 

Inne ciekawe doniesienia o działalności nazistów pochodzą z 28 kwietnia 1945 kiedy to wojska alianckie zdobyły fabrykę amunicji nazywaną Bernterode. Znajdowała się ona w Turyngii i jak się okazało posiadała ona ukryty tunel, w którym to Niemcy ukryli skradzione dzieła sztuki i relikty. W jednej z komór odkryto również cztery ogromnych rozmiarów trumny, z których jedna zawierała szczątki XVII wiecznego króla Pruskiego Fryderyka Wielkiego, inna szczątki marszałka von Hindenburga a jeszcze inna jego żony. Czwarta trumna była pusta, ale miała przyczepioną plakietkę z wygrawerowanym imieniem "Adolf Hitler". Po dziś dzień nie wiadomo dlaczego te szczątki były przechowywane akurat tam, niektórzy twierdzą, że Ahnenerbe miało zamiar ożywić bądź sklonować, któreś z nich w bliżej nieokreślony sposób.

 

Wiele z badań prowadzonych przez Ahnenerbe miało za cel poznanie granicy życia i śmierci.Nie dziwne więc, że wielokrotnie zarzucano im tworzenie armii nieumarłych. Tak dobrze czytacie, naziści usiłowali stworzyć armię nazi zombiech, Wolfenstein nie wygląda teraz tak zabawnie co nie? W jednym z artykułów autorstwa Noah Charney'a z 23 września 2015 roku pt. Did Nazis really try to make zombies? The real history behind one of our weirdest WWII obsessions, wskazuje on, że spekulacje co do tej tajemnicy rozpoczęły się w latach 50, jak sam to ujął:

Zwłoki były przechowywane w ukryciu aż do momentu gdy ich ponowne pojawienie się mogłyby zgrać się z nową rewolucją przeprowadzoną za pośrednictwem nowej niemieckiej generacji, tak aby podbić świat na nowo.

Artykuł o którym wspominał Charney oznaczał więc, że Ahnenerbe mogło planować dosłowne ożywienie swoich liderów i wykorzystanie wszystkich składowanych w podziemiach mundurów do stworzenia armii ożywieńców. I to właśnie stąd pochodzi plotka o tym, że Ahnenerbe miało w planach stworzenie armii nazistowskich zombie, która podbiłaby całą Europę. Perspektywa ta sama w sobie wydaje się idiotyczna a dowody są conajmniej poszlakowe niemniej jednak fakty są takie, że w wielu placówkach naukowych należących do tej organizacji odkrywano coraz to nowe zwłoki podpięte do dziwacznej aparatury.

 

Ahnenerbe to organizacja, która bez wątpienia zapisała się na kartach historii jako twór spaczony i zły. Uczynki ich członków mimo iż poczynione w imię narodowego dobra, to generalnie chore fantazje psychopatów, którzy niestety zdołali wcielić w życie swoje sadystyczne wizje. Taki obraz utrwalił się już w naukach historycznych i bez wątpienia jest on zasłużony. Ich zainteresowanie światkiem paranormalnym spowodowało krzywdę setek tysięcy osób i może to i dobrze, że jedyne wzmianki jakie o nich słychać, to krótkie wstawki w filmach akcji bądź grach komputerowych.

 

 

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika H.R.

Ten artykuł doskonale

Ten artykuł doskonale pokazuje co może osiągnąć semicka propaganda poprzez ustawiczne powtarzanie i  kolportowanie idiotycznych, wyssanych z palca bredni. Ta organizacja wcale nie prowadziła ani nie nadzorowała badań na więźniach w Dachau (komory próżniowe). To był program badawczy prowadzony wg. wytycznych H. Strugholda - Naczelnego Lekarza Luftwaffe, który był zarazem Szefem Służby Medycznej Luftwaffe. Nie były to wcale jakieś chore, zbrodnicze eksperymenty prowadzone dla uciechy obozowego personelu. Na podstawie tych badań powstała, stosowana do dziś, medycyna lotnicza i kosmiczna. H. Strughold po wojnie pełnił dokładnie te same obie funkcje w US Air Force, po czym został przeniesiony na identyczne stanowiska w NASA. Dziś nazywa się go "ojcem medycyny kosmicznej". To on, na podstawie badań prowadzonych w Dachau, opracował profil przydatności poszczególnych ras do pracy pilota (również pilota kosmicznego), ponieważ wbrew twierdzeniom nieuków, rasy istnieją, nie są jednakowe pod względem ich poziomu, nie posiadają takich samych zdolności, a do roli pilotów najbardziej nadaje się właśnie rasa Ariów. Najgorsze, co sobie można wyobrazić, to właśnie mieszanie ras. Kiedyś, przed wieloma tysiącami lat było to prawnie zabronione, a ewentualne potomstwo z takich, zabronionych związków było deportowane do ośrodków wiecznego odosobnienia na wyspach oceanów, gdzie nadzorowali ich opiekunowie, a gdy wysp brakło, to na dużych wysokościach w górach.  Amerykanie od czasów wojny bazują na tych i późniejszych badaniach Strugholda. Podobnie rzecz się ma z dr. Mengele. Semicka propaganda przedstawia go jako zwyrodnialca, podczas gdy sami autorzy tych bredni doskonale wiedzą, że Mengele prowadził zaawansowany program badań genetycznych, wyprzedzających tą dziedzinę o ponad pół stulecia. Na podstawie jego prac, dzisiaj daje się leczyć raka w sposób zupełnie inny od znanego wszystkim prymitywnego, polegającego na "chemii i naświetlaniach". Chorych nie poddaje się tym torturom, ale "naprawia" się ich uszkodzone DNA. Oczywiście tą metodę stosują lekarze w prywatnych ośrodkach za odpowiednią cenę. Można z tego skorzystać w Austrii. Stosowanie stymulujących środków chemicznych dla żołnierzy? Nie tylko Amerykanie to robili i robią, ale nawet nie macie bladego pojęcia o tym, że w Polsce, w PRL-u również takowe były w użyciu, choć niewielu miało z nimi styczność. Sam je dostawałem i wiem jak działają. Opieranie się na "informacjach" jakiegoś porąbanego Żyda, bredzącego coś o zombi, to już gruba przesada, to już jest poniżej dna. Nie wolno traktować tych Semitów poważnie, ponieważ ta odnoga czarnej rasy ma chore głowy. To jest u nich uwarunkowane genetycznie i dla tego ich "twórczość" literacka, malarska, czy filmowa jest zawsze mocno wypaczona, po prostu chora. Obrazy i wizje, które zawiera zawsze są objawem choroby umysłu na którą cierpi ta podgrupa czarnej rasy. Najlepszym dowodem tego jest fakt, że Żydzi najbardziej ze wszystkich eksajtują się Hitlerem, Hitler jest dla nich bożyszczem i to oni gloryfikują go, naśladują i propagują jego kult w Europie. Gdybyście prześledzili ścieżki powiązań działaczy partyjnych skrajnych prawicowców zwanych neonazistami, to byście się zdziwili, że każde ugrupowanie skrajnie prawicowe zostało założone przez Żydów i prtzez nich jest kontrolowane. Nie ma się co dziwić, bo w końcu Hitler, to ich wielki i słynny ziomek. Np. w żydowskiej, niemieckojęzycznej TV ZDF nie ma tygodnia, żeby nie leciał reportaż o Hitlerze, albo o III Rzeszy. Co do zamiaru stworzenia nowej religii, to nie do końca tak. Owszem, zamierzano reaktywować dawną, nordycką wiarę Europy, aby ją przywrócić i pozbyć się narzuconego nam siłą, ogniem, mieczem i krwią, chrześcijaństwa. ALE ... czy odniosłoby to założony efekt, skoro szefem i hierarchami reaktywowanej, dawnej wiary znów byliby sami Żydzi ??? Aby to miało sens, muszą dokonać tego sami Ariowie, osobiście, bez Hitlerów i innych Żydów.

W DYSKUSJI WYRAŻAM WŁASNE POGLĄDY KTÓRE NIE MAJĄ NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ ,TYM NIEMNIEJ OBRAŻALSKIM WSTĘP DO DYSKUSJI SUROWO ZABRONIONY !!!

Portret użytkownika gustavo

Zdjęcie jest tak słabe, że

Zdjęcie jest tak słabe, że rzeczywiście możecie tego nie widzieć, wiele już dziwnych rzeczy widziałem ale zapalające się punkty światła to raczej nie powstają od zachodu słońca, sugeruje powiększyć zdjęcie i patrzeć nad słońcem trzy jasne plamki ( w kulminacyjnym momencie było ich 12). Nie upieram się, że to coś niezwykłego dla tak zacnych badaczy spraw niewyjaśnionych jak odwiedzający ten portal ale dla mnie to coś nowego i nieznanego, dlatego tak drąże temat. Pozdrawiam.
Oto link do zdjęcia:
http://www.fotosik.pl/zdjecie/921a321c1997d928

Portret użytkownika benet

gustavo właśnie powstają przy

gustavo właśnie powstają przy zachodzie słońca. Gdy pierwszy raz to widziałem też nie wiedziałem co to jest, a punkty te były, że tak powiem  bardziej spektakularne niż na Twoim zdjęciu. "Obiekty" były większe i bardziej oddalone od słońca, ale wiele razy już takie cuś oglądałem, więc nie mam wątpliwosci. Słoneczko szybko zachodzi więc i punkty te nie utrzymują się zbyt długo na niebie. 

Ps. Bardziej zastanawiałyby, gdyby np. były w ruchu i oddaliły się z jakąś niebywałą prędkoscią, a one po prostu po chwili znikają Smile

Portret użytkownika benet

A to Ci powiem gustavo, że

A to Ci powiem gustavo, że nie są to ani flary ani jakieś tam obiekty. Mam taras od zachodu i leniąc się niekiedy na ławce bujanej Smile czasami takie zjawisko przy zachodzie słonca obserwuję, zazwyczaj o tej porze roku. Kiedyś sfotografowłem dwa słoneczka, miałem zrobić z tego niusa, ale tallin mnie uprzedził Wink

   [ibimage==25396==440na300==50_procent==self==null]

Portret użytkownika Zenek :)

Wczoraj ok 6.40 rano jak już

Wczoraj ok 6.40 rano jak już Słońce wzeszło ale jeszcze było za budynkami czyli było już bardzo jasno na niebie był na nim widoczny Księżyc (wąski rogalik) a nad nim po skosie w prawo w odległości około 7 jego pełnych średnic gwiazda. I to taka widoczna i świecąca własnym pełnym blaskiem. O jasności porównywalnej z jasnością obrzeżka Księżyca.

Teraz patrzę za okno i też widać gwiazdę odbiegającą swoją jasnością od wszelkich widocznych koleżanek. Tak o kilka rzędów wielkości, świeci tak jasno jak Księżyc w pełni.

Właśnie wzszedł Księżyc (4.40). Rzeczona gwiazda, teraz w położeniu powyżej ok 30* na prawo i jakieś 25 średnic odległości, świeci przy nim jak halogen przy gasnącej latarce. Żadna inna gwiazda na niebie nie ma aż takiej jasności.

Na mapie nieba ...

http://cybermoon.pl/wiedza/mapy/3_d.html

... odnosząc jej położenie do widocznego oriona to jej położenie wypada (mniej więcej) pomiędzy Małym Psem (Procjon (jak go właściwie rozpoznaje) jest ok 5* na lewo w odległości około 8 średnic Księżyca powyżej od niego) a Bliźniętami.

Wie ktoś co to za dziwo ?

Mapy nieba nie pokazują innych jasnych gwiazd w tamtej okolicy.

Strony

Skomentuj