Morski mnich i osobliwi mieszkańcy głębin ze średniowiecznych bestiariuszy

Kategorie: 

Źródło: youtube.com

Mianem bestiariuszy określa się średniowieczne kolekcje artykułów zoologicznych (z ilustracjami), które opisywały szczegółowo różne zwierzęta w prozie i poezji. Bestiariusze był szczególnym gatunkiem w literaturze średniowiecznej, łącząc cechy naturalnej kompozycji naukowej i traktatu teologicznego.

Ich charakter odpowiada średniowiecznemu spojrzeniu na naturę, obejmującemu dociekliwość umysłu z uczuciem zdziwienia i przerażenia nad nieznanymi siłami i zjawiskami. Stanowią one harmonijną mieszankę wiedzy naukowej z bajecznymi legendami i symbolicznymi interpretacjami. Zwierzęta, rośliny i kamienie to dziwaczne stworzenia, pełne magicznych mocy i tajemniczych postaw wobec człowieka. W bestiariuszach mogły występować bazyliszki, gryfy, syreny, ludzie z głowami psów itp. Wśród tych osobliwości zdarzyły się też mieszkańcy głębin, jak Morski Mnich, czy Biskup Morza.

Biskup Morza, według legendy, która narodziła się w XVI wieku, żył w Morzu Bałtyckim. Z zachowanych opisów wynika, że bałtycka eminencja przypominała ogromną rybę z łuskami z ostrymi płetwami bocznymi i grzbietowymi. Płetwy były tak duże, że bestia mogła ich używać, jako peleryny. Ostry grzebień na głowie, przypominał mitrę. Według przekazów, biskup morski po raz pierwszy wpadł w sieci polskich rybaków w 1433 roku.

 

Próbowano komunikować się z nim po polsku i po łacinie, ale ten milczał, patrząc smutno na ludzi z dużymi, przezroczystymi oczami. Biskup Morza odmówił przyjmowania jedzenia i marniał w szybkim tempie. W końcu możni Kościoła zwrócili mu wolność. Wdzięczny stwór, przygaszony przez krzyż, na zawsze zniknął na wodach Bałtyku. Inny Biskup Morza wyszedł rzekomo z sieci w 1531 r. u wybrzeży Niemiec, ale przeżył w niewoli zaledwie dwa dni.

 

To o nim pisał Conrad Gesner w Historia animalum (Historia zwierząt). Zakłada się, że biskup morza przyjął wygląd olbrzymiej płaszczki z silnym grzbietem i szerokimi płetwami (flądry?). Jednak manty nie występuje w Morzu Bałtyckim, ale żyją w wodach tropikalnych. Więc jakiego rodzaju stworzeniem był naprawdę?

Z kolei Mnich Morski mieszkał gdzieś na północy. Jego postać przewija się w dziele Konrada von Mägdeberga z 1349 roku. Monachus marinus wyglądem przypomina niezwykła rybę z ludzką głową z czarną opaską nad uszami. Ciemną otoczkę tworzą włosy, jak u prawdziwego zakonnika. Potwór ma zwyczaj zwabiania ludzi do brzegu morza, wykonując różne sztuczki. Jest szczęśliwy, gdy ktoś obserwuje jego poczynania.

 

Trzeba jednak uważać, bo monstrum może złapać człowieka, wciągnąć do wody i pożreć. Jego twarz przypomina rybi pysk – oczy zlokalizowane są bardzo blisko nosa. Po raz pierwszy zetknięto się z nim w 1546 roku, kiedy sztormowe fale wyrzuciły go na duński brzeg. Zapamiętano go, jako rybę „przypominająca mnicha o ogolonej głowie w kapturze". Kolejny mnich wpadł w sieci rybackie w 1550 roku w pobliżu miasta Malmö (Szwecja). Wyciągnęli go z wody Duńczycy, jak zaświadcza  Arild Huitfeldt w Kronice Królestwa Danii.

„W 1550 roku w pobliżu Oresund złapano i wysłano do króla w Kopenhadze niezwykła rybę z głową mężczyzny i tonsurą mnicha. Łeb okryty był monastycznym kapturem. Król kazał utrwalić wizerunek potwora. Wykonano kilka rysunków, które rozesłano do różnych koronowanych głów w Europie”.

Współcześnie, porównując dane dawnych opisów dotyczących „potwora”, ustalono, że może chodzić o mątwy dziesięcioramienne, ubarwione czarnymi i czerwonymi kolorami z przyssawkami i brodawki na skórze, a także z odrostami w postaci macek. Legenda „mnicha morskiego” powstała prawdopodobnie z typowych błędów percepcji - podświadomość „dorysowała” znajome cechy obcemu stworzeniu. Z kolei zoolog Bernard Heulmans uważa, że przekazy o „morskim mnichu” zrodziły się na skutek obserwacji wielorybów szarych.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika gibbon

Ilekroć pomyślę o morskich

Ilekroć pomyślę o morskich głębiach, przejmuje mnie dreszcz: wyobrażam sobie, że właśnie teraz te nieopisane stwory wiją się i roją w swojej śluzowatej macierzy, oddając cześć pradawnym kamiennym bożkom i rzeźbiąc ich wstrętne podobizny na podmorskich obeliskach z wyszlifowanego przez wodę granitu. Roi mi się w snach, że pewnego dnia mogą powstać z morskich głębin i wyciągnąć swe cuchnące szpony po niedobitków zmizerniałej, wyczerpanej wojną ludzkości – że pewnego dnia ziemia pogrąży się w odmętach, a mroczne dno oceanu wynurzy się wśród powszechnego pandemonium.

Portret użytkownika HUDY HUD

Rybak się przebrał i stał się

Rybak się przebrał i stał się ówczesnym CELEBRYTOM. Miejscowy klecha narysował poniewaz miał na czym i wiedział jak mniejwięcej, i żyli długo i szczęśliwie :). Do roboty k.... ! , a nie klawiatury amortyzować w badziewiu ogólnym, xxi wiek niby a ja sobie muszę kuźnię budować żeby porządne dłuta mieć, o reszcie nie wspomnę. Bubel piętnować ( dobrze że tego prezydęta nie doczekałem ) i gówna nie wspierać zakupami powyższego. Do roboty ...

Skomentuj