Pierwsze UFO odwiedziło Ziemię 780 000 lat temu

Kategorie: 

Źródło: Pixabay.com

W ciągu ostatnich kilku dekad było wiele doniesień o obserwacjach niezidentyfikowanych obiektów latających (UFO), ale wszyscy zastanawiamy się, kiedy to wszystko tak naprawdę się zaczęło. Kiedy miała miejsce pierwsza obserwacja UFO w historii?

 

Większość ludzi słyszała o obserwacji latającego spodka Kennetha Arnolda w 1947 roku lub o słynnej katastrofie samolotu w Roswell w tym samym roku. Od tego czasu długa lista incydentów z UFO trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie, od dziwacznej historii Travisa Waltona teleportowanego na pokładzie obcego statku po pilotów marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych, którzy uchwycili niezidentyfikowany obiekt hipersoniczny swoimi kamerami.

Niezidentyfikowane obiekty latające i niezidentyfikowane zjawiska powietrzne (UAP) coraz częściej trafiają na pierwsze strony gazet. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych zaczął werbować inne kraje, takie jak Japonia, do budowy sojuszniczej sieci monitorowania nieba dla anomalnych gości. Luis Elizondo, były ekspert ds. obrony w rządowym programie UFO (AATIP), wspomniał nawet o możliwych starożytnych korzeniach tego zjawiska w popularnym programie na kanale History Channel. Jak daleko w historii naszej planety sięgają te spotkania i manifestacje?

 

Wygląda na to, że pierwszy pozaziemski obiekt na naszym niebie był widziany nie przez współczesnych ludzi, ale przez naszych ewolucyjnych przodków, archaicznych homininów Homo erectus, około 780 000 lat temu! Seria badań NASA wykazała, że ​​około 780 000 lat temu dziwny obiekt przybył z głębi kosmosu. To ciało miało kilometry średnicy i musiało poruszać się z prędkością ponad 32 186 kilometrów na godzinę, co jest typowe dla dużych ciał kosmicznych poruszających się w Układzie Słonecznym.

 

Kiedy duże ciało pędzi w kierunku Ziemi z tak kolosalną prędkością, możliwe są dwa scenariusze: albo obiekt przeleci pod wpływem grawitacji naszej planety, albo zderzy się z powierzchnią. Drugi scenariusz ma charakter katastroficzny. Jednak badania NASA wykazały, że obiekt zaparkował na orbicie, jakby mógł w jakiś sposób zwolnić. Chociaż niektóre bardzo małe skaliste ciała wielkości samochodu mogą tymczasowo krążyć wokół Ziemi, nasza planeta po prostu nie jest wystarczająco masywna, aby mieć taki wpływ na coś o średnicy kilku kilometrów.

 

Na przykład Jowisz i Saturn mają niesamowite przyciąganie grawitacyjne i są znane z tego, że odbijają nadlatujące komety, ale nie dotyczy to małych, skalistych światów wewnętrznego Układu Słonecznego. Świadczą o tym obecne na Ziemi tektyty. Jest to klasa skał uderzeniowych, które są małymi stopionymi kawałkami jasnozielonego, ciemnozielonego, czasem czarnego, białawego lub żółtego szkła o najróżniejszych kształtach, najczęściej z charakterystycznymi inkluzjami w postaci pęcherzyków gazu: 435. Są to pochodzenia meteorytu, asteroidy lub komety.

 

Po nieokreślonym czasie przebywania na orbicie, dziwny gość dokonał deorbitacji i spłonął w atmosferze a szczątki doatrły do powierzchni ziemi tworząc wspomniane szklane struktury. Następnie krople zamarzniętego płynnego szkła spadły na rozległy obszar Ziemi, od Antarktydy po południowe Chiny. Analiza chemiczna znalezionych szczątków wykazała, że ​​cokolwiek to było,  składało się w 75% z kryształu kwarcu, materiału kluczowego dla naszych technologii przetwarzania informacji, a także znacznej ilości aluminium, żelaza, tlenku wapnia, tlenku magnezu. tlenek potasu i różne pierwiastki śladowe.

 

Co ciekawe, wiele z nich to związki o właściwościach potencjalnie ważnych dla konstrukcji statków kosmicznych. Żaden znany naturalny gość kosmosu, czy to komety, meteoryty czy asteroidy, nigdy nie składał się z więcej niż 60% krzemionki. W więcej niż jednym badaniu naukowcy sugerują, że obiekt zawiera ślady izotopów wskazujące na międzygwiezdne pochodzenie, co potencjalnie czyni go pierwszym naukowo zarejestrowanym gościem w naszym Układzie Słonecznym.

 

Dzięki szczegółowej analizie przypominającego szkło fragmentu zwanego australitowym tektytem dowiedzieliśmy się tak wiele o tym niewytłumaczalnym starożytnym podróżniku ze świata podziemnego. Do dziś, po stuleciu badań, nikt dokładnie nie wie, czym było, skąd się wzięło ani jak znalazło się na orbicie, zanim eksplodowało, czyniąc to oryginalne ciało pierwszym zarejestrowanym UFO.


 


Niektórzy badacze próbowali wyjaśnić tajemnicę tektytów odwołując się do zderzenia ogromnej asteroidy gdzieś w Azji Południowo-Wschodniej, inni argumentowali, że jest to wynikiem tego, że kawałek Księżyca odłamał się i poleciał w naszym kierunku. Hipotezy te były dyskutowane przez dziesięciolecia i chociaż każda z nich ma przekonujące zalety, niestety nie wyjaśniają zaobserwowanych faktów.

Zaletą hipotezy księżycowej jest to, że wyjaśnia ona, w jaki sposób szklista substancja mogła spaść na nas z kosmosu. Jeśli asteroida zderzyła się z powierzchnią Księżyca i uniosła dużo stopionej skały, możliwe, że część powstałego materiału tektytowego spadnie na nas. Pomysł ten został ostatecznie odrzucony po odkryciu, że Księżyc nie składa się z materiału, który mógłby pasować do fragmentów australitu.

 

Hipoteza zderzenia z Ziemią silnie sugeruje, że szkło zawiera związki, które mogą odpowiadać niektórym mieszanym łupkom na Ziemi. Czy szybko poruszający się obiekt może uderzyć nas wystarczająco mocno we właściwym miejscu, aby wyjaśnić ogromne pole szczątków i niezwykłą formację szkła? Chociaż ten model pozostaje popularny, odpowiedź brzmi: nie. Badania NASA pokazują dość wyraźnie, że tak zwane guziki australitowe powstały w kosmosie w okresie długotrwałego ogrzewania, zanim stopniowo uwolniły się do atmosfery. Nie tylko praktycznie nie zawierają wody, ale zawierają nawet stałe pęcherzyki próżniowe.

 

Być może najbardziej problematyczne w tym wszystkim jest to, że zgodnie z obserwacjami, w odniesieniu do dobrze przyjętego prawa Stokesa dotyczącego siły tarcia cieczy, szkło tektytowe musiało być podgrzewane w specjalny sposób, w wyniku czego większość pęcherzyków usunięto i pozostał bardzo jednorodny materiał. Po uderzeniu uwolnienie energii jest niezwykle silne, ale jednocześnie krótkotrwałe. Tak szybkie nagrzewanie i chłodzenie prowadziłoby do powstania szkła z dużą liczbą pęcherzyków, a materiał nie byłby jednorodny.

 

Niektóre kawałki powinny zawierać wtrącenia częściowo stopionej skały lub różnych pierwiastków pochodzących ze zróżnicowanego składu geologicznego miejsca uderzenia. Krótko mówiąc, przedłużonego ogrzewania i utleniania materiału macierzystego dla tektytów po prostu nie można przypisać uderzeniu bez naruszenia dobrze ugruntowanych praw fizyki. Zatem jeśli to nie jest pęknięty kawałek Księżyca lub jakiś znany naturalny obiekt, który uderzył w naszą planetę, to co to mogło być?

 

Ocena: 

1
Średnio: 1 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika Kotowiecki Andrzej

Widzę, że ktoś przerobił moją

Widzę, że ktoś przerobił moją pierwszą na świecie teorię o powstaniu tektytów, którą podałem do wiadomości w książce z 1999 roku a podsumowanie było w książce opublikowanej w 2000 roku pt. „Tektyty Relikty Gwiezdnych Wojen” – ISBN 83-912220-1-2, Copyright by Andrzej Kotowiecki, Część tej pracy o meteorytach i tektytach była również publikowana w miesięczniku Nieznany Świat w nr. 12 z 2000 roku oraz od 3 do 8 i od 10 do 12 z 2004 roku a także w Kwartalniku Meteoryt i innych publikacjach (plus wywiad-audycja radiowa w grudniu 2000 roku w Nautiliusie Radia Zet). Moja teoria o wojnach gwiezdnych i powstaniu tektytów jest lubiana przez niektórych naukowców indyjskich.  Linki do wszystkich części opublikowanych na stronach Pressmania.pl  tutaj http://pressmania.pl/?s=%C5%9AWI%C4%98TE+KSI%C4%98GI+OPISUJ%C4%84CE+LOTY+I+WOJNY+KOSMICZNE+

Skomentuj