Amerykanie chcieli zatrzymać obrót Ziemi!

Image

Źródło: InneMedium

Podczas zimnej wojny zarówno Stany Zjednoczone, jak i Związek Radziecki były zaangażowane w różne przedsięwzięcia naukowe i technologiczne w ramach swoich inicjatyw wojskowych i strategicznych. Wiele z tych projektów koncentrowało się na obszarach takich jak obrona, eksploracja kosmosu, technologia rakietowa i systemy komunikacyjne. Jedną z bardziej dziwacznych koncepcji były rzekome plany zatrzymania obrotu Ziemi.

 

Twierdzenie, że armia amerykańska planowała zatrzymać obrót Ziemi podczas zimnej wojny, jest uporczywą plotką, która krążyła przez wiele lat. Proces ten wymagałby ogromnej ilości energii i siły, która znacznie przekracza możliwości jakiejkolwiek współczesnej instytucji wojskowej lub naukowej. Wygląda na to, że amerykańscy wojskowi byli optymistami w tej kwestii.

Image

Obrót Ziemi jest naturalnym zjawiskiem spowodowanym połączeniem sił grawitacyjnych, masy planety i jej momentu pędu. Każda próba zakłócenia lub zatrzymania tej rotacji wymagałaby astronomicznej ilości energii, znacznie przekraczającej wszystko, co ludzie są obecnie w stanie wygenerować. Plan został rzekomo zaproponowany w latach 60-tych. Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych zaczęły rozpowszechniać pomysł "ogromnego prostokątnego układu tysiąca silników", aby przeciwdziałać rotacji Ziemi. Miałoby to rzekomo zatrzymać obrót Ziemi na tyle długo, by radzieckie bomby atomowe nie trafiły w cel.

 

Chociaż trudno jest znaleźć źródło tej plotki, pomysł ten został rzekomo zlecony Rand Corporation. Ich werdykt był krótki, w teorii wymagałoby to zbyt wielu rakiet, a w praktyce był to szalony pomysł szalonych ludzi. Główny strateg Daniel Elsberg, wspominając swoją dziwną pracę w The Doomsday Machine: Confessions of a Nuclear War Planner, doszedł do wniosku, że zadanie to wymagałoby paliwa "500 razy większego niż masa ziemskiej atmosfery". 

Image

Samo to wymagałoby nie tysiąca, ale "miliona miliardów" rakiet Atlas. Ponadto, według Elsberga, wszyscy zginęlibyśmy w wyniku tego niesamowitego wyczynu. Efekt naciśnięcia boskiego palca na naszą wirującą kulę ziemską spowodowałby "super-huragan wszędzie naraz". Jednocześnie każda linia brzegowa "zostałaby zniszczona przez gigantyczne tsunami". Nie byłby to zresztą koniec, ponieważ nawet jeśli twoje cele przetrwają huragan, tsunami i wojnę nuklearną, wszystkie zostaną spalone przez gazy wytworzone podczas emisji spalin. Elsberg twierdził, że w atmosferze znalazłoby się wówczas 2,6 x 1021 kg paliwa, czyli około 500 razy więcej niż całkowita masa atmosfery.

Image

Jak dotąd nie ujawniono żadnych rządowych dokumentów które mogłyby świadczyć o poważnym rozważaniu tej koncepcji przez wojskowych w USA. Warto zauważyć, że podczas zimnej wojny różne kraje realizowały rozmaite ambitne projekty naukowe i technologiczne, napędzane rywalizacją geopolityczną i chęcią uzyskania przewagi strategicznej. Niewykluczone więc że koncept geoinżynierii na tą skalę był brany pod uwagę. Równie prawdopodobne że jest to jedynie plotka która przerodziła się w szaloną teorię spiskową.

 

Ocena:
Brak ocen

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
loading...