Bitwa o zatopiony skarb - kto zdobędzie nagrodę o wartości 20 miliardów dolarów?
Image
Historia, która mogłaby równie dobrze być scenariuszem hollywoodzkiego filmu, stała się rzeczywistością w świecie archeologii morskiej i prawa międzynarodowego. Centralnym punktem tego opowiadania jest 300-letni hiszpański galeon San Jose, który zaginął 8 czerwca 1708 roku podczas wojny o sukcesję hiszpańską u wybrzeży Kolumbii. Statek ten, obciążony niewyobrażalnymi bogactwami i szacowany na wartość 20 miliardów dolarów w dzisiejszej walucie, stał się przedmiotem zaciętej bitwy prawnej o własność między państwami, korporacjami poszukiwawczymi i ludnością tubylczą.
Odkrycie San Jose w 2015 roku wywołało szok i ekscytację wśród archeologów morskich i poszukiwaczy skarbów. Galeon, uważany za zawierający skarby, takie jak złoto i biżuteria, stał się symbolem przeszłości, która mogła odmienić losy wielu osób zaangażowanych w jego poszukiwania.
W 2026 roku, wraz z końcem kadencji prezydenta Gustavo Petro, rząd Kolumbii zobowiązał się do wydobycia San Jose z głębin morskich. Ambitny projekt ten miał na celu przywrócenie na światło dzienne zaginionego skarbu po trzech stuleciach. Jednakże pragnienie bogactwa wywołało kontrowersyjną batalię prawną dotyczącą własności statku.
Rząd Kolumbii znalazł się w sieci sprzecznych roszczeń. Amerykańska firma ratownicza Sea Search Armada twierdzi, że należy jej się połowa wartości skarbu, jako że to ona odkryła zatopiony statek. Z kolei nurkowie z kolumbijskiej marynarki wojennej kwestionują to twierdzenie, podkreślając, że odkryli San Jose w innym miejscu. Hiszpania, powołując się na hiszpańskie pochodzenie statku, kwestionuje własność Kolumbii, a rdzenni mieszkańcy Boliwii, Khara Khara, twierdzą, że złoto i klejnoty były wydobywane przez ich przodków, co czyni ich prawowitymi pretendentami do skarbu.
Ta wielowymiarowa konfrontacja między rządami, korporacjami i ludnością tubylczą uwypukliła złożoność problemu. Sea Search Armada argumentuje, że lata badań i inwestycji uprawniają ją do udziału w skarbie. Kolumbia broni swojego prawa do jurysdykcji nad wrakiem znalezionym na jej wodach terytorialnych. Hiszpania, jako kraj pochodzenia statku, domaga się praw do skarbu, podczas gdy Khara-Khara wysuwa moralne twierdzenia, wskazując na cierpienie swoich przodków podczas wydobycia bogactw.
Eksperci i historycy, tacy jak doktor Maria Fernanda Pineda, znana archeolog morska, podkreślają historyczne i etyczne znaczenie wraku San Jose. Według Pinedy, statek ten jest „oknem w przeszłość”, dostarczającym bezcennych informacji na temat bitew morskich i bogactwa imperium hiszpańskiego. Jednocześnie zwraca uwagę na dylemat etyczny związany z własnością i potrzebę znalezienia równowagi między zachowaniem historii a poszanowaniem praw tych, którzy mają uzasadnione roszczenia.
W obliczu tego zamieszania prawnego niektórzy, jak profesor James Thompson, ekspert w dziedzinie prawa morskiego, opowiadają się za pozostawieniem wraku w stanie nienaruszonym. Thompson twierdzi, że San Jose powinien być traktowany jak grób wojenny i pozostawiony jako pomnik dla poległych.
Zatem walka o własność San Jose trwa, a los skarbu pozostaje niepewny. Pytania o to, czy Sea Search Armada uzyska swoją część, czy Kolumbia skutecznie dochodzi swojej jurysdykcji nad wrakiem, czy Hiszpania będzie mogła rościć sobie prawa do bogactw swojego statku, a może przeważą argumenty moralne ludu Khara-Khara, pozostają bez odpowiedzi. Ta saga wokół 300-letniego zatopionego skarbu kontynuuje fascynować i prowokować pytania wśród obserwatorów na całym świecie.
- Dodaj komentarz
- 941 odsłon