Charakterystyka i klasyfikacja spotkań z załogami niezidentyfikowanych obiektów latających
Image
Wiele jest obserwacji UFO jako obiektów czystko materialnych, posiadających najrozmaitsze wymyślne kształty. Wachlarz możliwości budowy tych pojazdów wydaje się ogromny, bowiem spotkać możemy, cygara, światła, kule i dyski. Rzec by można było, że czynnik który je łączy to raczej nie forma, a napęd, gdyż mechanika lotu tych maszyn jest wielce podobna w większości przypadków
Wygląda na to że napęd ma ścisły związek z jej występowaniem. Tak więc jak nasze samochody, posiadają jeden i ten sam silnik działający na tych samych ogólnych zasadach, a inną karoserię, kształt czy kolor. Jeśli więc charakterystyka samych pojazdów, różni się znacznie od siebie, jak różnić, muszą się ci , co owymi maszynami sterują?
Na przestrzeni lat, podczas wielu spotkań z tymi osobliwymi istotami można wyróżnić podobną tendencję, czyli zwykłą różnorodność. Wielu zapomina że istoty spotykane w różnych częściach świata to nie tylko małe humanoidy z wielkimi oczyma. Różnorodność to ciekawe zagadnienie, szczególnie w tym kontekście, jakim jest behawioralność istot, które od czasu do czasu, celowo lub mniej, spotkają na swej drodze tubylca - człowieka.
Ważnym jest, że nie jest nam dane 100%, określić miejsca ich pochodzenia, bowiem te dane to czyste domniemania i hipotezy, dlatego na warsztat weźmiemy tylko samą charakterystykę istot. Zatem przekonajmy się jakie cechy posiadają załoganci, a przekonamy się że opisywani często jako tzw. kosmici, mają wbrew pozorom, cechy przypisywane często wyłącznie człowiekowi.
Przedstawiony tu system stanowi rozszerzenie wcześniejszej klasyfikacji behawioralnej, która określa kategorie NOLi i zachowania ich załogantów w przypadkach kontaktu (to znaczy, kiedy występuje przelotny kontakt ze świadkami lub gdy go w ogóle nie ma). Został opracowany przez ufologa - Marka Cashmana w 2003 roku. Podobnie jak w przypadku każdej klasyfikacji, podstawą tego rozszerzenia są wzorce zachowań występujące w relacjach świadków. Należy jednocześnie zwrócić uwagę, że zakresy poszczególnych kategorii częściowo nakładają się na siebie.
Ustalenie nazw czegokolwiek jest bardzo istotną sprawą. Pozwala to na konceptualizację i porozumiewanie się. W niniejszym systemie nazwy wywodzą się z samego zjawiska - jest to system oparty na zasadach przeciwnych do tych, które zastosował Hynek tworząc swój system oparty na warunkach obserwacji, to jest na bliskości obserwowanych obiektów i ich cechach. Jest podobny do pierwszego systemu opracowanego przez Jacquesa Vallee i przedstawionego w jego wydanej w roku 1964 książce Anathomy of a Phenomenon („Anatomia zjawiska”). System ten rozróżniał zdarzenia w zależności od zaobserwowanego zachowania NOL-a lub jego załogantów. .
Przedstawiony dalej system nie rości sobie pretensji do rozstrzygania prawdziwości zdarzeń, które klasyfikuje. Równie dobrze może klasyfikować historie zmyślone, jak i zdarzenia, co do których istnieje przypuszczenie, że są prawdziwe, i jeśli badanie wzorów behawioralnych umożliwi wykrycie fałszywych doniesień, z większą łatwością przyjdzie nam przypisać atrybut prawdziwości do całej ich reszty.
23 października 1954 roku, godzina 3 rano, Trypolis, Libia. Pewien farmer spostrzegł w odległości około 50 metrów od siebie latający pojazd, który opadał ku ziemi i emitował odgłosy podobne do tych, jakie wydaje sprężarka. Pojazd miał kształt jaja, sześć kół i skomplikowaną maszynerię. Jego górna część była przezroczysta i wypełniona jasnym białym światłem. Wewnątrz przebywało sześciu mężczyzn ubranych w żółte kombinezony i maski. Kiedy świadek dotknął pojazdu, poczuł, jakby poraził go prąd. Jeden z załogantów dał mu do zrozumienia gestem rąk, aby nie zbliżał się do pojazdu. Przez następne 20 minut świadek obserwował załogantów NOLa w trakcie obsługiwania jakichś przyrządów.
10 września 1954 roku, godzina 22.30, Ouarouble, Francja. 34-letni hutnik, Marius Dewilde, wyszedł z domu słysząc warczenie psa i na nasypie kolejowym zauważył ciemny obiekt, a następnie dwóch karłów idących w jego stronę. Kiedy próbował ich zatrzymać, został sparaliżowany przy pomocy skierowanej na niego wiązki jasnego pomarańczowego światła. Istoty miały niespełna metr wzrostu, niezgrabny wygląd i ciemne kombinezony przypominające stroje do nurkowania. Świadek nie widział ich twarzy ani rąk. Ślady pozostawione przez obiekt na tłuczniu pod torami pozwoliły ustalić ekspertom francuskiego lotnictwa wojskowego, że ważył on około 30 ton.
16 grudnia 1954 roku, San Carlos, Wenezuela. Trzej młodzi mężczyźni dostrzegli karła, który zaatakował jednego z nich, Jesusa Paza, a następnie uciekł do dyskokształtnego pojazdu, który z miejsca odleciał. Pojazd był płaski, miał błyszczącą powierzchnię i unosił się na wysokości około jednego metra nad ziemią.
10 grudnia 1954 roku, wieczór, Chico, Wenezuela. Dwaj młodzi mężczyźni dostrzegli w pewnym momencie jasny obiekt, który wylądował w pobliżu transandyjskiej autostrady. Po zbliżeniu się do niego stwierdzili, że ma kształt dwóch złączonych ze sobą misek i średnicę około 3 metrów. Jego dolna część emanowała jaskrawym światłem. Z wnętrza wyłoniły się cztery małe istoty i zaatakowały ich z wyraźnym zamiarem porwania. Karły były niezwykle silne, a ich ciała pokryte sierścią. Nie mogąc poradzić sobie z obydwoma mężczyznami uciekły do swojego pojazdu, który w chwilę potem odleciał.
10 września 1954 roku, godzina 20.30, Mourieras w pobliżu Bugeat, Francja. Idąc do domu, farmer M. Mazaud ujrzał nagle przed sobą średniego wzrostu istotę w hełmie, która wykonała szereg przyjaznych gestów, po czym odeszła w kierunku zagajnika i weszła do obiektu w kształcie cygara o długości około 4 metrów, który w chwilę potem wystartował kierując się w stronę Limoges. Świadkowie z Limoges donieśli, że niedługo potem widzieli dyskokształtny czerwony obiekt, który pozostawiał za sobą błękitną smugę.
19 września 1963 roku, godzina 20.00, Saskatoon, Saskatchewan, Kanada. Czworo dzieci zauważyło unoszący się nad polem owalny obiekt, z którego coś wypadło. Po zbliżeniu się do miejsca upadku nieznanego przedmiotu stanęły oko w oko z trzymetrowym mężczyzną ubranym w przypominający habit biały ubiór. Mężczyzna wyciągnął do nich rękę i powiedział coś w niezrozumiałym języku. Przestraszone dzieci uciekły w panice. Niedługo potem jedno z nich - dziewczynka - zostało odwiezione do szpitala z podejrzeniem szoku.
24 września 1954 roku, godzina 10.00, Almaceda, Portugalia. Cesar Cardoso i trzej inni mężczyźni dostrzegli lądujący niedaleko siebie dziwny pojazd, z którego wyszły dwie ubrane w połyskliwe stroje postacie mierzące po około 2,5 metra wzrostu. Tajemnicze istoty pobrały próbki kwiatów, krzewów i gałęzi do połyskliwego pudła i wróciwszy do swojego pojazdu, odleciały. Postacie zdawały się zapraszać świadków do wnętrza pojazdu, ale język, którym mówili, był niezrozumiały.
23 lipca 1947 roku, Bauru, Brazylia. Grupa mierniczych wpadła w popłoch i uciekła, słysząc donośny świst i widząc lądujący w odległości około 50 metrów od nich obiekt w kształcie dysku. Jose C. Higgins dostrzegł przez okno w pojeździe dwie postacie. Zaraz potem z jego wnętrza wyszły trzy istoty w lśniących, półprzeźroczystych strojach z metalowymi pudłami na plecach. Miały nieproporcjonalnie duże, łyse głowy i ogromne, okrągłe oczy bez rzęs i brwi. Mierzyły ponad 2 metry wzrostu. Zbliżywszy się do niego narysowały system słoneczny i wskazały na planetę Uran, jak gdyby chcąc dać mu w tensposób do zrozumienia, że jest to miejsce, z którego pochodzą.
4 września 1967 roku, godzina 5.10, Valencia, Wenezuela. W czasie służby w ratuszu oficer policji P.A. Andrade usłyszał buczenie i odgłos czyichś kroków w garażu. Na miejscu natknął się na mierzącego metr wzrostu karła z wielką głową i wyłupiastymi, świecącymi, czerwonymi oczami. Karzeł miał na sobie metaliczny kombinezon w kolorze srebra. Andrade wycelował w niego pistolet maszynowy i usłyszał dobiegające z unoszącego się w powietrzu dysku wypowiedziane po hiszpańsku ostrzeżenie przed czynieniem mu krzywdy. Zaraz potem karzeł starał się przekonać Andrade, aby udał się z nim do „ich świata”, dodając, że znajduje się on „bardzo daleko, jest znacznie większy od Ziemi i ma wiele korzystnych dla Ziemian rzeczy”. Kiedy Andrade odrzucił jego ofertę, karzeł poszybował na swój statek, który wkrótce odleciał.
14 września 1967 roku, godzina 11.00, Belo Horizonte, Brazylia. Idąc w pobliżu szpitala Baleia, 16-letni Fabio J. Diniz dostrzegł na boisku obok pojazd w kształcie grzyba. Pojazd miał na górze kopułę i podobne do gilotyny drzwi, które otwierały się podnosząc się do góry. Przestraszony tym widokiem chłopiec zaczął uciekać i niemal w tej samej chwili usłyszał mówiący portugalski! głos: „Nie uciekaj”. Zobaczył dwóch mężczyzn mających 2 metry wzrostu ubranych w zielone, obcisłe stroje. Powiedzieli mu, żeby się nie bał i przyszedł tu następnego dnia, grożąc, że „w przeciwnym wypadku zabierzemy twoją rodzinę”. Mieli zielonkawą skórę i szeroko rozstawione okrągłe oczy.
Grudzień 1957 roku, noc, El Cajon, Kalifornia, USA. Donośny ryk wyrwał ze snu Edmunda Ruckera, który zdążył zobaczyć, że w pobliżu jego domu ląduje dziwny obiekt. „Jego okna były oświetlone i zobaczyłem w nich dziwnie wyglądające głowy”. W statku pojawił się otwór i wyszły z niego cztery istoty. Miały wielkie głowy z podobnymi do kopuł czołami i wyłupiastymi oczami. Powiedzieli mu po angielsku, że ich zamiary mają charakter filantropijny i naukowy.
Bardzo złożony przypadek Betty Andreasson jest prawdopodobnie najbardziej wiarygodny. (Kategoria ta obejmuje również takie kontrowersyjne przypadki, jak George'a Admskiego i Billy Meiera). Betty Andreasson zeznała pod hipnozą, że została zabrana przez obce istoty do innego świata, gdzie przedstawiono jej scenę z feniksem, którego trawią płomienie. Została poinformo- wana, że jest tam, „ponieważ cię wybrałem”. Dowiedziała się również, że „[oni] zamykają w moim umyśle pewne tajemnice... Zostaną ujawnione, gdy nadejdzie właściwy czas”. Jest to przypadek graniczny dla tej kategorii i to z wielu powodów: (1) zastosowano hipnozę, (2) aspekt wzięcia kontrastuje z ochotniczą współpracą świadka.
1 maja 1957 roku, godzina 7.00, Pajas Blancas, Argentyna. Kiedy motocykliście zgasł silnik, dostrzegł dysk o średnicy około 20 metrów i wysokości 5 metrów, który unosił się 15 metrów nad ziemią. Motocyklista schował się w rowie i patrzył, jak pojazd opada powoli ku ziemi, wydając odgłos podobny do syku wydobywającego się z zaworu. Z dolnej części pojazdu wysunęło się coś w rodzaju windy i opuściło prawie do ziemi. Z windy wyszedł mężczyzna przeciętnego wzrostu i gestykulując dał świadkowi do zrozumienia, że ma wobec niego przyjazne zamiary. Był ubrany w plastykowy ubiór przypominający kombinezon płetwonurka. Świadek wszedł do pojazdu, gdzie zobaczył wielu ludzi siedzących przed pulpitami kontrolnymi oświetlonymi niezwykłym światłem. Po tym pokazie wyprowadzono go na zewnątrz, po czym dysk wzbił się w powietrze i odleciał na północny zachód. W ciągu następnych sześciu godzin niezależni świadkowie dokonali w linii jego lotu sześciu obserwacji UFO.
19 września 1961 roku, godzina 22.00, Indian Head, New Hampshire, USA. Betty i Barney Hillowie zatrzymali samochód, aby sprawdzić, czym jest podążające ich śladem światło. W chwilę potem dostrzegli soczewkowaty obiekt z podwójnym rzędem iluminatorów, za którymi widać było sześć ubranych w ciemne stroje postaci obsługujących panele z jakimiś przyrządami. Przestraszeni tym widokiem czym prędzej odjechali. Wkrótce ich samochód spowił odgłos bipczenia. Po ich ciałach przebiegły ciarki i stracili przytomność. Kiedy się ocknęli, wciąż jechali. Ku swemu zdziwieniu stwierdzili, że znajdują się 55 kilometrów dalej, w pobliżu Ashland. Cała seria nocnych koszmarów oraz seanse hipnotyczne pozwoliły im odtworzyć przebieg zdarzeń, które rozegrały się w czasie dwóch godzin wyrwanych z ich pamięci. W czasie wzięcia, którego byli ofiarami, załoganci NOLa poddali ich szczegółowemu badaniu medycznemu.
3 lutego 1964 roku, godzina 2.00, Gum Creek, Południowa Australia. Tej nocy pewna mieszkanka rolniczej osady obudziła się i ze zdziwieniem stwierdziła, że jej sypialnia jest oświetlona niezwykłym światłem. Nagle jej oczom ukazała się nieznana istota mierząca 1,6 metra wzrostu, ubrana w niebieskozielony kombinezon, brązową kominiarkę i rozpięty brązowy żakiet. Na rękach miała długie aż do łokci rękawice i przewód wychodzący z hełmu w kierunku lewego barku, czerwoną twarz i wielki nos. Miała ponadto czarne pudełko, które bzyczało i tykało, gdy kierowała je w jakąś stronę. Zaraz potem kobieta położyła się z powrotem w łóżku i zasnęła.
Lipiec 1972 roku i później, Frankston, Wiktoria, Australia. Na początku 1972 roku Maurcen Puddy zauważyła na niebie obiekt w kształcie dysku. Później, w lipcu, oświadczyła, że jej samochód zatrzymał się, gdy ten sam obiekt zawisł nad nią w powietrzu. Kilka miesięcy później przypomniała sobie wydarzenia z jej „mentalnego” wzięcia do pomieszczenia, w którym widziała nieznaną istotę. To ostatnie zdarzenie miało miejsce w chwili, gdy dwie inne osoby przebywały w jej towarzystwie, z których tylko jedna zeznała, że Puddy straciła przytomność. Przy innej, późniejszej, okazji Puddy oświadczyła, że ta istota ukazała się jej ponownie, w czasie gdy prowadziła samochód.
- Dodaj komentarz
- 17286 odsłon
"Świadek zostaje mianowany
"Świadek zostaje mianowany przez załogantów NOLa „ich przedsta- wicielem na Ziemi” z zadaniem spełnienia jakiejś misji bądź pełnienia roli mesjasza z racji wyjątkowych przymiotów charakteru, a niekiedy pozaziemskiego pochodzenia. Tacy świadkowie określani są czasami jako „kontaktowcy” (lub „łącznicy”)"
najczęściej jednak zwani są - teroryści samobójcy :D
Artykuł bardzo dobry, widzę
Artykuł bardzo dobry, widzę że wiele się nad nim napracowałeś, ale dziwię się że nie poruszyłeś przypadku Travisa Waltona, to też jest bardzo dobry temat do przemyślenia. Ja osobiśćie wierze w jego relacje. Tyle że w tym kontekscie, obcy zostali przedstawieni w bardzo niekorzystnym świetle. Ten przypadek jest swoistym klasykiem. Biorąc pod uwagę że tyle tysięcy osób ginię bezpowrotnie na świecie i ich się poprostu nie znajduję to można się pochylić również nad twierdzeniami pana Phila Schneidera, świętej pamięci. Który twierdził że dla obcych jesteśmy tak jak świnie dla nas, czyli jedzeniem. Pozdrawiam, i niebywale dobrze mi się to czytało, kawał dobrej roboty.
tylko że
tylko że widzisz Alphardzie...w tych przykładach jest tyle niejasności ,że można to traktować z przymróżeniem oka...ktoś opowiada że widział obcych ...którzy czasem nawet gadali w jego języku...no dla mnie nie do przyjęcia ...że to wizyty obcych cywilizacji oczywiście...natomiast jeśli te przykłady faktycznie miały miejsce ,nie wiem czy nie można by było tłumaczyć eksperymentami za pomocą urządzeń typu HAARP... zanim zanegujesz ,poznaj bliżej ten temat, możliwość sterowania emocjami, przekazywanie dźwięku ...prosto do mózgu...kto wie czy nie ma ktoś już czegoś takiego z przesyłem obrazu z dźwiękiem...mózg ludzki nie jest poznany...tak się oficjalnie podaje, a jak jest w rzeczywistości?...taka technologia jest rozwijana i potrzebuje tego typu prób, a jeśli ktoś uwierzy, znaczy że są efekty...
Najprawdopodobniej był to
Dodane przez b@ron w odpowiedzi na tylko że
Najprawdopodobniej był to przekaz telepatyczny a im się wydawało, że to w ich języku.
zgadza się
Dodane przez edi (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Najprawdopodobniej był to
zgadza się
o, w końcu artykuł fajny, bo
o, w końcu artykuł fajny, bo nie wciska na chama do głowy niczego na siłę tylko wali mniej lub bardziej udokumentowane fakty, (o dziwo nie oklepane aż do bólu du*y), po to aby czytelnik sam sobie je przetrawił i wyrobił opinię... no i dlatego w skali od zera do pięciu mamy dziś plus jedynkę :-)
to bardzo cieszy... hura... bo od czasów "Pastora Dynamo" który chodził po wodzie a potem po dnie rzeki raczej nie było artykułów w rejonach dodatnich, które można by określić jako... pozytywne.
a ten artykuł jest i to bardzo pozytywny :-)
szkoda tylko, że te wszystkie relacje, objawienia i rewelacje pochodzą z czasów, których nawet Mieszko pierwszy nie pamięta - świadkowie już umarli albo w jakimś domu starców właśnie sobie kończą domieranie...
jakoś nie widzę tu możliwości aby ich szukać po tych umieralniach, odłączać od respiratorów, odpinać od zmechanizowanych podciśnieniowych nocników, targać na intensywną reanimację, robić sztuczne oddychanie ich jelitom i nerkom, ładować kilowaty w makówki aby im przywrócić najważniejsze funkcje mózgu i mieć nadzieję że coś nam tu jeszcze opowiedzą jak sobie przypomną... za późno - no wielka szkoda i chyba więcej niż oni mogłaby nam opowiedzieć pierwsza lepsza mumia z Peru... to smuci mnie no ale mam żubra więc dam radę.... gorzej ci którzy nawet żubra nie posiadają pod ręką...
w praktyce obecnie możemy sobie tylko pogdybać, pomedytować i postudiować głęboką zadumę nad tymi opowieściami z mchu i paproci i... zbiorem innych opowiadań z ery kredy...
i tak... niezwykle interesujący dla mnie jako Badacza Niecodziennych Zjawisk jest intrygujacy casus "Napastnika (The Attackera)" czyli próby porwania w kosmos pana Jezusa....
bo ten przypadek pana Jezusa który z dwoma kolegami poszedł sobie na spacerek i natknął się na Kosmiczne Karły nie tylko dla takiego jak ja eksperta ale nawet dla zwykłego zjadacza chleba powszedniego, takiego który chociaż raz w życiu widział z bliska katolika, natychmiast obnaża tu abolutny brak znajomości u Kosmicznych Karłów literatury s-f, a w szczególności ziemskich legend o tym że Jezus jest samonapędzającym obiektem - obiektem którego nie trzeba porywać, obiektem, któremu wystarczy przymocować do rąk pojazd w kształcie krzyża i dać kuksańca pod żebro... tyle przecież to może nie tylko każdy żyd ale również każdy jeden życzliwy ministrant-katolik, każdy jeden natchniony duchem świętym majsterkowicz, a że niby Kosmiczne Karły nie potrafią tylko chcą oderwać Jezusa od Ziemi poprzez kidnaping? To po prostu bardzo jest nieprawdopodobne...
no a świadkowie?
cóż, jak pamiętamy, świadkowie niestety już nie pamiętają gdzie postawili szczękę, gdzie biblię a gdzie nocnik...
tak więc wydaje mi się że te obce Kosmiczne Karły są po prostu tępe - no ale w końcu czego się mozna spodziewać ze strony analfabetów, którzy nawet "największego bestsellera wszechczasów" nie przeczytali?
No dobra artykuł był bardzo pozytywny więc niech tam - plus dwa... bo mnie mocno zrelaksował i nie upił...
Śmiejesz się baco że się
Dodane przez baca w odpowiedzi na o, w końcu artykuł fajny, bo
Śmiejesz się baco że się zestarzeli, ale swoje widzieli.
Ty też się kiedyś zestarzejesz, hejterze wieku, W ogóle po kija "jeźdżisz" po starych osobach, które albo nie żyją albo i tak tego nie przeczytają ? :I
Akurat lata 60-80 to wręcz plaga spotkań nie tyle co z obiektami, co z samymi załogami, stąd większość przypadków z tychże lat.
Skąd wiedziałem że o tej wzmiance z kolesiem o imieniu Jesus, odezwie się baca...
baco, to takie imię czytane - hesus, popularne w Ameryce łacińskiej.
wiem że jest popularne i co
Dodane przez Alphard z Hydry w odpowiedzi na Śmiejesz się baco że się
wiem że jest popularne i co drugi koleś tam ma na imie Jezus a ty wiesz ze u nas Krzyśków i Krystyn jest od cholery? - to od słowa Chrystus np Krzysztof Kolumb to Chrisroforo Colombo, a Krystyna to inaczej Christine? albo Bożen których nawet nie trzeba wyjaśniać :- )
i jakoś nie ma i nie było "plagi" porwań Krzyśków i Bożen przez Kosmiczne Karły - nie zabrali nawet nawet jednej Krystyny (jeśli nie liczyć żony Czesława, którą porwali swojego czasu z tapczana) - to jak mam się nie śmiać?
Baca po prostu większa część
Dodane przez baca w odpowiedzi na o, w końcu artykuł fajny, bo
Baca po prostu większa część postu nie na temst.Czyżbyś się zapominał?
Nikt nie wziął jeszcze pod
Nikt nie wziął jeszcze pod uwagę tego iż te obce cywilizacje w jakiś sposób nas wykorzystują. Widać je latają, co niektórzy mają niby przekazy ale dziwi mnie to że na przełomie kilku tysięcy lat było tylko kilka osób godnych otrzymania przekazów. Takie trochę pierdu pierdu, gdyby faktycznie chcieli nas w jakimś stopniu oświecić czy ukierunkować to chyba w podobnym czasie w kilku miejscach na świecie powinien znaleźć się ktoś oświecony. A nie Henoch, Budda, Jezus, i ktoś tam jeszcze to jakby trochę mało do uświadomienia ludzkości na przełomie wszystkich tych lat. Nie wiem.
Opcja 1. Wykorzystują nas i tylko doglądają co się dzieje. Na ziemi mają swoich agentów którzy tworzą system. Nie zdajemy sobie sprawy ale każdy czyn wytwarza energię. Nie wiemy do czego może być pożytkowana. Gdy rozejrzymy się na życia innych ludzi i ich rodzin dookoła to dopiero zdamy sobie sprawę że codziennie ludzie wydzielają różnego typu emocje. Wszystkich emocji co dziennie są miliony, - różnorakiej energii mnóstwo.
Opcja 2. Tam u góry też prowadzona jest jakiegoś typu gra lub wojna o nas, nasza rasę, i ani jedni ani drudzy nie mogą się ujawnić. Czekają aż sami zrobimy porządek lub aż sami zrozumiemy iż jesteśmy jednym gatunkiem.
Opcja 3. Są bardzo ludzcy i po prostu przekalkulowali że lepiej dla nich za bardzo nas ani nie uświadamiać ani pomagać w nowych technologiach ze względu na bezpieczeństwo siebie samych.