Czy ludzie z Cro-Magnon to potomkowie kosmitów?
Image
Zagadka nagłego pojawienia się na Ziemi gatunku człowieka zwanego od miejsca odkrycia Cro-Magnon, nadal nie znalazła rozwiązania. Uczeni twierdzą tylko, że gatunek ten "wyodrębnił się" obok neandertalczyków około 40 tysiące lat temu i rozprzestrzenił się w Europie. Wykopaliska wskazują na to, że anatomicznie kromaniończycy byli niemal zupełnie identyczni z człowiekiem współczesnym. Bardzo możliwe, że w tajemnicze "wyodrębnienie się" tego rodzaju Homo sapiens zamieszane są siły pozaziemskie.
W starożytnych księgach takich jak Biblia aż roi się od opisów tajemniczych znaków na niebie, aniołów i synów bożych, którzy zstąpili z nieba i wzięli za żony córki ludzi. Wygląda na to, że nie są to bajki tylko opisy zdarzeń z przeszłości, o których kultywowano wiedzę. Oczywiście czyniono to wedle systemu wartości typowego dla niezbyt rozwiniętych społeczeństw. Trudno się dziwić, że nasi prymitywni przodkowie uznali istoty na dużo wyższym od nas poziomie rozwoju za Bogów.
Dobrym przykładem funkcjonowania takich wierzeń jest tak zwany Kult Cargo. Tubylcy z jednej z wysp Melanezji na Pacyfiku, którzy nie mieli nigdy styczności z białymi ludźmi byli wstrząśnięci, gdy zobaczyli nadlatujący samolot wodnopłat, z którego wysiedli odziani dziwnie dla nich ludzie o białej skórze. Potem biali odlecieli a gdy po jakimś czasie wrócili okazało się, że na wyspie rozkwita nowa religia, której początek dała właśnie ta pierwsza wizyta samolotu transportowego. Tubylcy zaczęli budować samoloty z patyków i trzciny, przy czym od razu dobudowali ideologię do tego, czego nie rozumieli.
Jest aż nadto dowodów na podobne analogie, których opisy znajdują się w Biblii. Wniebowstąpienia, tajemnicze artefakty, bóg przemawiający z przestworzy, to nosi znamiona tego samego mechanizmu. Doskonałym przykładem jest Księga Ezechiela. Zdarzenia opisywane przez tego proroka miały rzekomo miejsce w VI wieku p.n.e. Opisuje on, że w okolicach rzeki Kebar doszło do "otwarcia niebios". Widział wielką chmurę i ogień oraz "nieustanną jasność". Oto, co można przeczytać w jego przekazie (Ez 1: 4-28):
„Patrzyłem, a oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielki obłok i ogień płonący (oraz blask dokoła niego), a z jego środka [promieniowało coś] jakby połysk stopu złota ze srebrem, (ze środka ognia). Pośrodku było coś, co było podobne do czterech istot żyjących. Oto ich wygląd: miały one postać człowieka. Każda z nich miała po cztery twarze i po cztery skrzydła. Nogi ich były proste, stopy ich zaś były podobne do stóp cielca; lśniły jak brąz czysto wygładzony. Miały one pod skrzydłami ręce ludzkie po swych czterech bokach. Oblicza (i skrzydła) owych czterech istot - skrzydła ich mianowicie przylegały wzajemnie do siebie - nie odwracały się, gdy one szły; każda szła prosto przed siebie. Oblicza ich miały taki wygląd: każda z czterech istot miała z prawej strony oblicze człowieka i oblicze lwa, z lewej zaś strony każda z czterech miała oblicze wołu i oblicze orła (oblicza ich) i skrzydła ich były rozwinięte ku górze; dwa przylegały wzajemnie do siebie, a dwa okrywały ich tułowie. Każda posuwała się prosto przed siebie; szły tam, dokąd duch je prowadził; idąc nie odwracały się.
W środku pomiędzy tymi istotami żyjącymi pojawiły się jakby żarzące się w ogniu węgle, podobne do pochodni, poruszające się między owymi istotami żyjącymi. Ogień rzucał jasny blask i z ognia wychodziły błyskawice. Istoty żyjące biegały tam i z powrotem jak gdyby błyskawice.
"Przypatrzyłem się tym istotom żyjącym, a oto przy każdej z tych czterech istot żyjących znajdowało się na ziemi jedno koło. Wygląd tych kół (i ich wykonanie) odznaczały się połyskiem tarsziszu, a wszystkie cztery miały ten sam wygląd i wydawało się, jakby były wykonane tak, że jedno koło było w drugim. Mogły chodzić w czterech kierunkach; gdy zaś szły, nie odwracały się idąc. Obręcz ich była ogromna; przypatrywałem się im i oto: obręcz u tych wszystkich czterech była pełna oczu wokoło. A gdy te istoty żyjące się posuwały, także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś istoty podnosiły się z ziemi, podnosiły się również koła. Dokądkolwiek poruszał je duch, tam szły także koła; równocześnie podnosiły się z nimi, ponieważ duch życia znajdował się w kołach. Gdy się poruszały [te istoty], ruszały się i koła, a gdy przestawały, również i koła się zatrzymywały: gdy one podnosiły się z ziemi, koła podnosiły się również, ponieważ duch życia znajdował się w kołach. Nad głowami tych istot żyjących było coś jakby sklepienie niebieskie, jakby kryształ lśniący, rozpostarty ponad ich głowami, ku górze. Pod sklepieniem skrzydła ich były wzniesione, jedno obok drugiego; każde miało ich po dwa, którymi pokrywały swoje tułowie. Gdy szły, słyszałem poszum ich skrzydeł jak szum wielu wód, jak głos Wszechmogącego, odgłos ogłuszający jak zgiełk obozu żołnierskiego; natomiast gdy stały, skrzydła miały opuszczone. Nad sklepieniem które było nad ich głowami, rozlegał się głos; gdy stały, skrzydła miały opuszczone. Ponad sklepieniem, które było nad ich głowami, było coś, o miało wygląd szafiru, a miało kształt tronu, a na nim jakby zarys postaci człowieka. Następnie widziałem coś jakby połysk stopu złota ze srebrem, (który wyglądał jak ogień wokół niego). Ku górze od tego, co wyglądało jak biodra, i w dół od tego, co wyglądało jak biodra, widziałem coś, co wyglądało jak ogień, a wokół niego promieniował blask. Jak pojawienie się tęczy na obłokach w dzień deszczowy, tak przedstawiał się ów blask dookoła. Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pańskiej. Oglądałem ją. Następnie upadłem na twarz i usłyszałem głos Mówiącego."
Czy nie wygląda to na opis lądowania UFO? To oczywiste, że prymitywni ludzie doświadczając tak zdumiewającego zjawiska uznają to za działanie Boga tak jak samolot dla Melanezyjczyków był czymś magicznym i boskim. Przypadek Ezechiela jest na tyle interesujący, że z pewnością zostanie jeszcze omówiony na tych łamach, ale teraz warto dodać, że niektórzy naukowcy zainspirowani jego opisem próbowali odtworzyć jaki pojazd widział prorok. Inżynier z NASA, Joseph Blumrich uważa, że mogło to wyglądać jak na ilustracji poniżej.
Czego to wszystko dowodzi? Po pierwsze człowiek pojawia się nagle. Nikt nie wie jak to się stało a genetyczna odrębność naszego gatunku od innych hominidów jest poważnym kłopotem dla wyznawców teorii ewolucji. Na dodatek są liczne dowody na to, że odwiedzali nas jacyś potężni "bogowie", którzy po prostu doglądali swojej trzódki.
Dodajmy, że intencje tych "bogów" są trudne do odgadnięcia. Trzeba naprawdę dużo dobrej woli, żeby uznać naukowy bełkot o człowieku schodzącym z drzewa w postaci małpy i cudownie ewoluującym do poziomu umożliwiającego osiągnięcie tak dużej przewagi nad przyrodą. Kolejne niewygodne dowody naukowe wskazujące na to, że oficjalna wersja historii Homo sapiens jest pełna dziur, są rugowane z przestrzeni publicznej a ludzkość utrzymywana jest w niewiedzy.
- Dodaj komentarz
- 2703 odsłon
"Czy ludzie z Cro-Magnon to
"Czy ludzie z Cro-Magnon to potomkowie kosmitów?" - no ba, pewnie że tak! Już w 1993 r. znany katolicki tygodnik "Skandale" o tym pisał, opierając się na widzeniach przenajbłogosławiętszej Siostry Faustyny (amen!) :P
Biblijne archieolodzy znowu
Dodane przez Kmieciu w odpowiedzi na "Czy ludzie z Cro-Magnon to
Biblijne archieolodzy znowu uderzajo! Suowo Borze muwi prawdem 1000% proof! 3:)
Dodaj komentarz