Ile są warte przepowiednie?
Image
Najbardziej znane proroctwo – “Księga Apokalipsy” – według mnie nie przewidziało niczego. Jedynie interpretatorzy dopasowali ogólnikowe, nieprecyzyjne symbole z wizji do wydarzeń, które się wydarzyły. Pokazuje to bezwartościowość “Biblii” jako źródła wiedzy o przyszłości, bo wszystkie napisane dawno temu interpretacje, które czytałem, dotyczące kolejnych wydarzeń i naszych czasów, nie sprawdziły się. Mam te książki na półce, wystarczy wziąć je do ręki by zobaczyć, jak bardzo interpretatorzy się mylili.
Mechanizm jest taki:
1. Interpretator część wizji przypisuje do wydarzeń, które się wydarzyły.
2. Interpretator snuje wizje przyszłości na podstawie pozostałych opisów wizji, których nie potrafił przypisać do wydarzeń historycznych.
3. Wizje przyszłości interpretatora nie sprawdzają się.
4. Interpretator poprawia poprzednie swoje opracowania, rozbudowuje to co zrobił w punkcie 1.
5. Interpretator snuje nowe, zmodyfikowane wizje przyszłości, tak jak w punkcie 2.
6. Nowe wizje przyszłości interpretatora nie sprawdzają się, jak w punkcie 3.
7. itd. aż interpretator umrze a jego miejsce zajmą nowi interpretatorzy, którzy całe życie robią to samo z Biblią, co ich poprzednik.
A tymczasem:
1. “Biblia” i “Księga Apokalipsy” stanowi źródło inspiracji dla polityków, którzy niektóre pomysły starają się wdrożyć (dlatego niektóre elementy proroctw mogą później interpretatorzy opisać słowami „to się spełniło”).
2. Życie interpretatorom umyka między palcami – zamiast zmieniać świat na lepsze, kreować rzeczywistość, żyją z nosem w świętej księdze i czekają, aż spełni się to co tam napisano (według ich interpretacji).
3. Z osób aktywnych interpretatorzy i ich czytelnicy stają się osobami pasywnymi, biernymi. Nie da się wg nich zmienić świata na lepsze, bo proroctwo mówi, że ma być tak i tak, więc działanie wbrew niemu nie ma sensu, to ingerencja w boski plan. Dopiero jak nadejdzie Dzień Sądu Ostatecznego Bóg wszystko naprawi – oddzieli plewy od ziaren i zapanuje powszechny raj, itd. Ludzie ci tracą kontakt z rzeczywistością i zamiast oceniać wydarzenia w kategorii ciągu przyczynowo-skutkowego „jak to się stało?” i „co można z tym zrobić by zneutralizować negatywy?”, oceniają je przez pryzmat „czy Biblia to przepowiedziała?” i „w którym miejscu boskiego planu jesteśmy?”.
Zakładając, że “Księga Apokalipsy” jest przepowiednią, to informacje te są nieprzydatne w praktyce – opisy przyszłości nie są tak precyzyjne, aby można było je wykorzystać do osiągnięcia jakiejś korzyści życiowej, a dopasowane wydarzenia historyczne do niczego się nie przydadzą „bo to już się stało”. W przeszłości zmarnowałem kilka lat na ślęczenie z nosem w proroctwach i na szczęście „otrzeźwiałem” kiedy dożyłem chwili, gdy interpretacje proroctw zawiodły i pojawiły się kolejne interpretacje.
Nie lubię też, gdy w przepowiednie wplata się religie i odwołują się np. do “Biblii”. Wolę proste i zwięzłe przepowiednie, to i tamto się wydarzy tu i tam, bez tego religijnego mistycyzmu i namawiania do nawracania pod groźbą boskiej kary. Chcę zwięzłych i jednoznacznych informacji, które mogę zweryfikować, bez fantazyjnej i niejasnej symboliki, które nie wymagają interpretacji i zastanawiania się „co autor miał na myśli”.
Oto przykład tekstu, który wg mnie nie jest wartościową przepowiednią (może to być opis snu widzianego pod wpływem czytania “Apokalipsy Św. Jana”):
„To, co nadejdzie, będzie nadzwyczajne. Nic podobnego nie zdarzyło się od początku świata. Będzie to jakby sąd w pomniejszeniu i każdy zobaczy – w Świetle samego Boga – swe własne życie oraz wszystkie swoje czyny.”
A poniżej, dla kontrastu, przedstawiam przepowiednię, która pokazuje, jak wygląda warta uwagi przepowiednia.
Przepowiednia Matki Shipton, która jest starsza od „przepowiedni” Nostradamusa:
„Kiedy umrze połowa świata?
Kiedy kobiety ubierają się jak mężczyźni i noszą spodnie;
Kiedy obcinają wszystkie swoje loki;
Kiedy wolne od ruchów obrazy wyglądają jak żywe,
Kiedy okręty jak ryby pływają pod powierzchnią morza,
Kiedy ludzie prześcigając ptaki mogą wznosić się do nieba,
Wtedy umrze połowa świata, głęboko zbroczona we krwi.”
A poniżej przepowiednia młynarza Mateusza z Apoig w Bawarii z ok. 1750 r.
„Wkrótce nastąpi jedna wojna, potem druga, a w końcu trzecia. Ostatnia wojna przeleci błyskawicznie. Będzie to jakby olbrzymia czystka. Pełno trupów i moc wylanej krwi. Dojdzie do walki między Chinami i ich sąsiadami. I co jeszcze gorsze, zbliża się katastrofa. Zimno i trzęsienie ziemi pozbawią wielu ludzi życia”.
Widzicie różnicę?
Bardzo stara przepowiednia Matki Shipton opisuje nasze czasy. Zawiera konkretne informacje: 50% ludzi zginie, 50% przeżyje wojnę. Problemem jest ustalenie, w którym roku, bo w sumie to co opisuje (np. ubieranie kobiet w spodnie) dzieje się od co najmniej kilkudziesięciu. Przepowiednię należy traktować jako ciekawostkę, bo informacja ta może się przydać co najwyżej firmom ubezpieczeniowym, by wiedziały, kiedy wycofać się z rynku ubezpieczeń na życie).
Każdy może mieć wizję przyszłości.
Ja też miałem kilka wizji przyszłości, nie tylko w półśnie, ale także na jawie (np. patrzę na ścianę i nagle widzę „kinowy” obraz przyszłości, w który wlatuję i zwiedzam – gdy chciałem dotknąć czegoś ręką, ręka trafiła na ścianę i koniec wizji). Widziałem np. wojnę podczas której w formie broni używano sztuczne błyskawice na masową skalę (całe niebo w błyskawicach uderzających w ziemię). Słyszałem głos spikera radiowego lub telewizyjnego z przyszłości relacjonujący ruchy wojsk kontyngentów europejskich w czasach, gdy nie było jeszcze UE i wojny z terroryzmem. Ale w żadnej z „wizji” nie widziałem Sądu Ostatecznego, Jezusa, itd. Myślę, że ludzie wierzący doznając wizji przyszłości, których doświadczają także ateiści (ale nie przyznają się do tego) tłumaczą to sobie religią (Bóg mi zesłał tę wizję ku przestrodze) i nadają opisowi wizji religijny charakter. Myślą, że są wyjątkowi, choć jasnowidzenie to normalna sprawa i każdemu może zdarzyć się jakaś wizja.
Przepowiednie mają fatalny wpływ na ludzkie umysły – wywołują depresje, fatalizm, bywa, że pod ich wpływem ludzie popełniają samobójstwa (ileż to już było zbiorowych samobójstw w sektach?). Większość proroctw jest bezużytecznych. Nawet, jeśli coś trafnie przepowiedzą, nie pozwalają wykorzystać tej wiedzy do czegoś konstruktywnego. Co z tego, że ktoś przepowiedział odejście Benedykta XVI (kto wie, może czytał te proroctwo i go zainspirowało do abdykacji?). Jaki to ma wpływ na moje życie? Żaden. Ot, taka sobie ciekawostka.
Wizje nie są potrzebne by widzieć zło na tym świecie i to, ku czemu zmierza świat. Dlatego jestem im przeciwny. Bo one odwracają uwagę od rzeczywistości i mają destrukcyjny wpływ na ludzki umysł. Bo zniechęcają ludzi do działania na rzecz lepszego świata.
Autorstwo: Maurycy Hawranek
Źródło: WolneMedia.net
- Dodaj komentarz
- 6436 odsłon
no toż od lat gadam to, że
no toż od lat gadam to, że przepowiednie są nic nie warte, a jak sie jakiemuś jasnowidzowi wydaje że... jasnowidzi, to niech tutaj poda jakiś przykład który mu się udało przepowiedzieć...
Po co dawać Tobie przyklady?
Dodane przez b@ron w odpowiedzi na no toż od lat gadam to, że
Po co dawać Tobie przyklady? Przecież nie uwierzysz. Ja swoje jasnowidztwa zachowuję dla siebie, czasem podaję najblizszym. Aha, nie jestem jasnowidzem ale zdarzają mi się przypadki jasnowidztwa, lecz nie na moje życzenie. I co mi zrobisz?
powspółczuje serdecznie...
Dodane przez Kimbur (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Po co dawać Tobie przyklady?
powspółczuje serdecznie...
Też miałem często sny o
Też miałem często sny o wojnie, pamiętam większość, choć w tej chwili śni mi się tylko szkoła i uroczystości rodzinne, dziwne :) Ciekawym przypadkiem byl także moment, gdy jechałem autem z kolegą jako pasażer, zamknąłem wtedy oczy na chwilę i pojawił mi się bardzo wyraźny hypnagog przedstawiający stos ludzkich czasek, było to w tym roku, chyba marzec.
Skąd pewność, że założenie,
Skąd pewność, że założenie, że tak zwane "wizje" nie są do niczego potrzebne? Że "... Bo one odwracają uwagę od rzeczywistości i mają destrukcyjny wpływ na ludzki umysł. Bo zniechęcają ludzi do działania na rzecz lepszego świata." Jaki destrukcyjny wpływ? Skoro są, to widocznie z czegoś się biorą i, po coś są. Może właśnie po to, żeby niektórzy nie zagalpowali się w "robieniu" "dobra" dla siebie albo nie poszli na całość w zagarnianiu pod siebie. "Wizje" nie odwracają uwagi od rzeczywistości bo są częścią rzeczywistości. Inna sprawa, jak się ktoś do nich nastawia. Ale, to jak ze wszystkim. Można pić alkohol po setce wódki na miesiąc, a, można i butelkę dziennie. Poza tym. Tak zwane wizje są, jako element odbioru świata innymi zmysłami niż powszechnie używane na co dzień, pewnie jakoś zniekształcone. Choćby przez brak praktyki i wiedzy jak należy to robić. Do tego dochodzi też kwestia samego przekonania, że akurat ja wiem jak trzeba to robić i, wynikające z tego błędy, które skutkują też różnymi innymi błędami. Potem jest jeszcze kwestia interpretacji. Do tego może też kwestia czy są one jakoś niezależne, czy może są z jakichś źródeł albo wstępnie przez kogoś/coś, choćby nasz mózg, przerobione zanim je ktoś odbierze w miarę świadomie. Do tego też kwestia samego nastawienia do czegoś takiego i, tym samym cel tejże wizji. Bo, to, że coś ktoś widzi, niekoniecznie znaczy, że widzi przyszłość świata. Może w ten sposób widzieć przyszłość świata, ale w zakresie jakiegoś filmu. Filmy to też element świata więc jeżeli ktoś niezbyt precyzyjnie określi co chce zobaczyć z przyszłości to może zobaczyć fragment filmu albo jego wersję, która może się nie pojawić w świecie, ale może być jako "zaczyn" jakiegoś filmu. Poza tym. Jeżeli tak zwany świat dąży do równowagi, to nadmiar czegoś jest jakby przyczynkiem do zaistnienia czegoś o przeciwnych właściwościach. Nadmiar "realizmu" pobudzi do życia choćby takie coś jak wizje. Nadmiar dobra wytworzy pole do zaistnienia zła. I, to na tyle sporego, żeby poziomy się wyrównały. Skutek tworzy przyczynę. Przyczyna wytwarza skutek. Wystarczy wiedzieć, że świat jest chemiczno-fizyczny, żeby się zorientować, że każda akcja wytworzy jakąś reakcję. O tym już od dawna wiadomo, tyle, że na codzień mało się o tym pamięta bo też jest się pod wpływem różnych pól sił i innych oddziaływań, które, przecież, tak, jak jazda samochodem, proawdzą nas w różne strony, na różne drogi i, tym samym w jakimś stopniu nas ograniczają, ale też mogą rozwijać. Nie jest sztuką wyskoczyć z samolotu. Sztuką jest wyskoczyć i się nie zabić. Zbieranie grzybów też można skwitować, że szkodzi zdrowiu i życiu. Zwłaszcza gdy się nie wie, że są grzyby po których można żyć dalej i, są takie, po których można umrzeć. A, przepowiednie warte są tyle ile ludzie chcą za nie zapłacić. A, to ile chcą i, czy chcą zapłacić może mieć wpływ na ich i ich potomków przyszłość. Tyle, że doświadczenie podpowiada, że lepiej nie płacić i się nie przejmować, bo, gdy się zapłaci, to może okazać się, że to nie było dobre rozwiązanie. Ale, póki co, jak widać choćby po lodowcach, przynajmniej za niektóre trzeba było płacić skoro było wezwanie do zapłacenia. Zwłaszcza, że ciężko będzie pluć sobie w brodę, że się żałowało paru stów albo nawet tysięcy na przyszłość swoją i, swoich potomków. Zbytnia ufność w to, że jakoś to będzie czasami się po prostu nie opłaca. Trzeba wiedzieć komu można odmówić, a, komu jednak trzeba zapłacić. A, z tak zwaną Biblią jest tak jak z filmami. Raz ogląda się film i wydaje się bardzo interesujący, a za kilka lat ten sam film może wydawać się kiczowaty. Kwestia chemii i, tego czym się akurat w sobie dysponuje. I, na jakich się jest akurat nastawach. Teksty tam są różne, ale dużo opisuje z, tamtego punktu widzenia z przyszłości, tyle, że, nadmiar różnych interpretacji może powodować mętlik. A, chodzi też o to, żeby ci interpretujący nie za bardzo mogli powiedzieć, że dobrze interpretowali. Bo, to też jest "zakazane".
Starożytni mędrcy kodowali
Starożytni mędrcy kodowali wiele rzeczy specjalnym symbolicznym językiem, dlatego tak trudno jest rozszyfrować o co chodzi w czasach megalitycznych, o co chodzi w ich zaginionej duchowości, która cała jest zawarta w Biblii !
Mniej więcej wiemy czym są
Mniej więcej wiemy czym są bakterie i wirusy. Wiemy, że takie coś może nam zmienić strukturę organizmu na taką, że będziemy czuć się źle. Będziemy gorączkować albo jeszcze coś więcej. Czyli mniej więcej znamy skutki, które mogą nam zafundować jakieś wirusy i, jakieś bakterie. Niektóre bakterie, a, podobno całkiem sporo, mamy w jelitach i, w innych częściach naszego organizmu. Nic o tym nie wiemy, ale może są też jakieś bakterie albo i wirusy, które działają na nas tak, że stajemy się nie tylko zdrowsi, ale też mądrzejsi, zdolniejsi, silniejsi. Albo jeszcze takie, które uruchamiają jakieś nieznane nam pokłady możliwości. Coś jak chemiczny program komputerowy, w którym odpowiednie funkcje uruchamiane są odpowiednimi komendami. Zjemu coś, co uaktywnia daną grupę bakterii, one to co zjedliśmy przetwarzają na dany produkt chemiczny, a, ten zasilając odpowiedni element naszego organizmu może uruchamiać jego funkcjonowanie. Czy taka bakteria albo wirus. chociaż wirus może być tym, co degeneruje nasz organizm, czyli działa niejako przeciwko nam. Teoretycznie można by przyjąć, że mogą istnieć takie bakterie albo innego tego typu organizmy. Stąd dość prosta droga to stwierdzenia, że Bóg, o, którym się tyle mówi, którego "nikt" nie widział, ale który jest, mógłby być czymś na kształt bakterii. Tych w sumie nie widać, przynajmniej nieuzbrojonym okiem ale przecież są. Praktycznie mogą być wszędzie więc i ten warunek jest niejako spełniony. Być może mogą się ze sobą porozumiewać, tak, jak jakieś fizyczne cząstki więc mogą wiedzieć wszystko o wszystkich i o wszystkim. Mogą być tu dużo wcześniej niż ludzie więc mogły bawet stworzyć człowieka. Możliwe nawet może być, że przybyły z jakiegoś Kosmosu i, że są wielokrotnie inteligentniejsze niż ludzie. Możliwe też może być, że to niekoniecznie naturalne bakterie, ale, że to pridukty inżynieryjne jakichś innych cywilizacji, które w ten sposób rozprowadzają swoją inteligencję w przestrzeni kosmicznej. I, tak dalej.
Bardzo ciekawy komentarz. Mi
Dodane przez jaa (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Mniej więcej wiemy czym są
Bardzo ciekawy komentarz. Mi osobiście wydaje się, że owymi komendami, uruchamiającymi określone ,,możliwości" ludzkiego ciała i umysłu występują w Naturze, w określonych postaciach np. jakiś grzyb lub konopia indyjska. Większość jest zakazana bądź ukrywana przed nami, a dlatego, że po ich zażyciu człowiek doznaje określonych stanów, które mogą sprawić, że zacznie się inaczej postrzegać otaczającą rzeczywistość, a na to nie mogą sobie pozwolić nadzorcy ludzkiej hodowli. Pozdrawiam.
Przepowiednie nie są nawet
Przepowiednie nie są nawet warte garści kłaków.
Adminowi ostatnio bije w
Adminowi ostatnio bije w dekiel
Dodaj komentarz