Kenneth Arnold to XX wieczny przedsiębiorca i doświadczony pilot, który 24 czerwca 1947 roku był jednym z pierwszych świadków przelotu obiektu UFO. Do niezwykłej obserwacji, doszło po wylocie z Chehalis w stanie Waszyngton, w kierunku hrabstwa Yakima.

Gdy tylko pilot chwilowo zboczył z zamierzonego toru lotu, jego oczom ukazał się jasny błysk. Chwilę później, daleko na północy, pojawiły się owalne obiekty latające, które poruszały się z niesamowitą prędkością. Zdaniem pilota, dziwaczne kule osiągnęły ponad 2 735 kilometrów na godzinę. Najbardziej zaskakiwało go jednak to, że pojazdy nie miały ogona.

Początkowo, mężczyzna zakładał, że był świadkiem lotu eksperymentalnych samolotów wojskowych. Po wylądowaniu, profilaktycznie zgłosił obserwację dyrektorowi generalnemu lotniska  i wkrótce historia się rozeszła. Fakt, że nazwisko Kennetha Arnolda było poważane zarówno w świecie biznesu, jak i pilotów, sprawił, że prasa potraktowała jego relację bardzo poważnie.

Okazało się to dla niego wielkim nieszczęściem. Mężczyzna był bombardowany prośbami o wywiady. Pytany o dziwne obiekty, Arnold wielokrotnie porównywał ich styl lotu do wirujących dysków, lub małych talerzy do ciasta...a więc spodków. On sam opisywał to jako „historyczny błąd”, ponieważ z powodu niezrozumienia jego słów, prasa ukuła wyrażenie „latające talerze”, jako dosłowny opis tego co widział. W rzeczywistości, pojazdy które go mijały, przypominały raczej bumerang.

Zbliżamy się do 75 rocznicy tej pamiętnej obserwacji i trzeba przyznać że wywarła ona spory wpływ na środowisko ufologiczne. Terminy latające spodki lub latające talerze, na stałe wbiły się do mainstreamu i zyskały status synonimu dla pojazdów UFO. Wszystko to, z powodu pomyłki dziennikarzy.