Krótka refleksja na temat braku kontaktu z innymi cywilizacjami i własnej świadomości

Image

Źródło: Maximus44

Witam!! Chcę wam opowiedzieć pewną krótką refleksję co do tematu obcych,  oraz dlaczego oni się z nami nie kontaktują.

 

Najpierw zacznę od siebie samego, jako jednostki indywidualnej w ramach efektu motyla. Będąc wszystkim i niczym tu i teraz, myślałem od wielu, wielu lat nad tym, czy oni są, i gdzie są, i dlaczego ich z nami nie ma! Kiedy pierwszy raz zobaczyłem UFO w TV myślałem: "ale paskudy" i że są na 100% naszymi wrogami, jak w woda w gąbkę odbierałem ten telewizyjny chłam, nie mając o niczym pojęcia, czułem strach i obrzydzenie co do obcych, myślałem o tym jak wytresowana małpa, (myślałem) haha, powtarzałem i czułem to co oni nam wszystkim podświadomie i świadomie wmawiali.

 

Ale kiedyś, w sumie niedawno, bo 2 godziny temu, stalo się wielkie BUM! I mnie o świeciło, wszystko stało sie jasne jak śnieg na kacu, a o co chodzi? Już wam teraz wyjaśniam.

 

A zacznę od pytania, być czy mieć? I o to, i tylko o to w tym chodzi, tylko o to jedno pytanie. Według mnie, jeżeli ktoś potrafi pokonać miliony lat świetlnych, prawdopodobnie zaginając czaso/przestrzeń i przybyć do nas, na naszą piękna unikalną planetę, to po co w sumie? Zobaczyć ludzi którzy posiadają duszę i wyższe JA, a po mimo tego zachowujących się jak pierwotniaki! Nieee!! Chcą zobaczyć piękne byty ludzkie, które się kochają, rozumieją i wypełniają razem wszystko dookoła jako jedność. Chcą zobaczyć nas ludzi, tych którzy w końcu coś zrozumieli, czegoś się nauczyli, sami wiecie że jedno jedyne odkrycie potrafi zmienić wszystko i wszystkich, materię i niematerię, na lepsze lub gorsze, tak czy nie?

 

A my co? Kim jesteśmy? Co robimy? Gdzie podążamy? Już sami dobrze wiecie i znacie odpowiedź na to pytanie. No więc dalej mówiąc, im istota mądrzejsza tym proporcjonalnie się zmieniają priorytety tej osoby! Tak czy nie? Oni, obcy, są dużo, dużo bardziej inteligentniejsi niż my, co oznacza że mają inne, wyżej i bardziej rozwinięte priorytety. I tu wracamy do pytania: "być czy mieć".

 

Oni wiedzą, że człowieka opisują czyny i słowa, że istnienie naturalnie polega na tym żeby być, tak czy nie? My ludzie (nie wszyscy) chcemy najczęściej mieć!! Tak jak by ta chwila zwana życiem, przez którą tu jesteśmy, była alfa i omega, że to już wszystko i nie ma więcej nic, zapominając o wszystkim innym, koncentrujemy się na kwestii posiadania zapominając, że posiadamy także duszę i rozwój duchowy. A dla nich to oczywistość, dla każdej wyżej rozwiniętej formy życia w tym wszechświecie! Bo to jest ogólne prawo rządzące i pozwalające nam na kreowanie nowych osiągnięć. To jest prawo bycia Bogiem samym w sobie, dane mam przez samego Boga.

 

No i my tego właśnie nie rozumiemy, lub mniej lub więcej, albo źle to interpretujemy. Dopóki nie rozumiemy, że bycie i kreowanie otoczenia poprzez rozwój duchowy da nam więcej niż ktokolwiek, i cokolwiek, oraz że to właśnie jest istotą rzeczy każdej istoty samej w sobie, dopóty oni nie staną z nami w cztery lub dziewięcioro oczu.

 

W skrócie - jesteśmy zbyt słabo rozwinięci duchowo. Kto z nas, tak szczerze, potrafi zawsze wziąść za siebie samego odpowiedzialność? Być zawsze sobą i być zawsze prawdziwym? Być dla drugiego tym czym jesteśmy sami dla siebie? Kto z nas ma tyle siły by stanąć na przeciwko wszystkiemu, manifestując własne zdanie, tylko dlatego że w nie wierzymy? Kto z nas szuka odpowiedzi i winny w samych sobie, nie wytykając palcami innych?? Kto z nas ma na tyle siły żeby być zawsze prawdziwym? Noo, i kiedy to nam się uda, poczujcie ciszę, spokój, i wielką światłość bijącą że środka, będąc niczym latarnia dla zagubionych okrętów na zaburzonych wodach ogólnej świadomości, tej tutaj Terry i nas samych!

 

Wtedy, właśnie wtedy po osiągnięciu tego osobistego i indywidualnego dla każdego z nas etapu oni się ukażą, wylądują sobie spodkiem w centrum, wysiądą i zaczną bić brawo, no tak czy nie?

 

Tak myślę, pozdrawiam - Cezar.

 

"Zmieniając siebie, zmeniasz wszystko". "Kiedy my czekamy na niego, ona czeka na nas, kiedy my się modlimy do niego, to on modli się do nas".

 

Ocena:
Brak ocen

Dodane przez jaa (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Dobrze prawicie oboje. Gdyby tak ponad to się unieść, to chcemy zagłady, licząc na fart, "a może dam radę". Będę samolubny troszcząc się i równowagę i spokój w najbliższym otoczeniu, które każdego dnia staram się powiększać? Wszyscy kształtujemy kawałek "bańki" którą się otaczamy, każdy z nas ma tutaj coś do zrobienia, a czasu mamy nie wiele(z mojej perspektywy-  28 lat :) ).Dobro czy zło sięga zawsze poza nas, a empatia zanika. Coraz więcej podziałów, granic, pieniędzy, hierarchii wartości i schematów. Tyle spalonych mostów choć czasami, brak rzek w mieście...

0
0

niestety... bzdury, nie wiem dlaczego na siłę twierdzisz, że obcy mają opory by się ujawnić, bo nie jesteśmy na to gotowi, czy za słabo rozwinięci duchowo... piszesz, że od dwóch godzin jesteś "olśniony" ale nic bardziej mylnego, skąd ta pewność, że obcy przykładają jakiekolwiek znaczenie do naszego rozwoju czy to technologicznego, czy duchowego?

0
0

Raczej należy zastanowić się nad tym dlaczego kontaktują się w sposób ukryty, tak że tylko rządy o tym wiedzą.

0
0

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
loading...