Lewitacja akustyczna jako metoda transportu potężnych bloków kamiennych

Kategorie: 

Źródło: Internet

Nasza arogancka cywilizacja często żyje w przeświadczeniu własnej wyjątkowości. Nie przeszkadza nam jednak to, że nasza historia pełna jest luk. Widzimy starożytne budowle kamienne i przyjmujemy do wiadomości, że one istnieją, ale często nie potrafimy powiedzieć w jaki sposób powstały a przede wszystkim jak transportowano wielotonowe bloki. Jedna z teorii zakłada, że do przemieszczania obrobionych fragmentów skalnych wykorzystywano tak zwaną lewitację akustyczną.

 

 

Doniesienia o metodach manipulowania grawitacją za pomocą modulowanych odpowiednio dźwięków pojawiają się już od wieków. Opisy te brzmią jednak tak niezwykle, że zamiast pochylać się nad tym zagadnieniem nowoczesna nauka woli klasyfikować to jako legendy nie mające poparcia w rzeczywistości. Jednak gdy widzi się takie bloki skalne jak słynny Kamień z Baalbek, który waży 1300 ton, to można się tylko zadziwić jak coś takiego mogli transportować ludzie, których uważamy za dzikusów.

 

Wiedza na temat akustycznej antygrawitacji przetrwała do naszych czasów i jest strzeżona w niektórych miejscach, na przykład w Tybecie. Znamy opisy szwedzkiego inżyniera lotnictwa, Henriego Kjellsona, który w latach trzydziestych ubiegłego wieku był tam świadkiem osobliwego wydarzenia. Mnisi budowali świątynię na klifie o wysokości 400 metrów wysokości.

[ibimage==20761==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Szwed miał okazję zobaczyć jak wygląda taka budowa. Mnisi zebrali się w ściśle określony sposób. W odległości 63 metrów od kamienia o średnicy około 1,5 metra zebrało się 19 muzyków i 200 mnichów. Wszyscy stali w szyku radialnym, a kąt między kolejnymi liniami wynosił 5 stopni.

 

Cała "orkiestra" składała się z 13 bębniarzy i 6 trębaczy, którzy dmuchali w osobliwe rury. Ich zakończenia były skierowane do dołu, tak jakby miały w ten sposób rezonować. Scena ta z pewnością wyglądała bardzo osobliwie. Można było odnieść wrażenie, że grupa mnichów modli się do kamienia. Bębniarze dudnili trębacze dęli w dziwaczne metalowe rury a mnisi wtórowali im dziwną mruczącą mantrą.

[ibimage==20763==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Po około czterech minutach takiej pozornej kakofonii głaz poruszył się i nagle poleciał z parabolą idealnie plasującą go na szczycie klifu. W ten sposób mnisi byli podobno w stanie wrzucić na klif od 5 do 6 głazów na godzinę. Czy to magia? Siła wiary, czy może po prostu zapomniana technologia antygrawitacyjna?

 

Kjellson był zszokowany tym co ujrzał i postanowił to zbadać. Rozrysowywał to jak ustawiają się mnisi. W obliczeniach wychodziły mu wielokrotności liczby Pi. Dało się też wykreślić wiele wzorów wedle prawideł złotego podziału. Jednak to tylko matematyka, konieczna do osiągnięcia efektu akustycznego, który powoduje dyslokację ponad 1000 kilogramowych głazów.

 

Jak twierdzi świadek fale dźwiękowe zdawały się dobiegać od dołu, a wygrywana melodia była bardzo piękna i pełna harmonicznych subtelnych różnic, tak jakby dostrajano się do jakiejś częstotliwości. Dźwięki narastały stopniowo a potem wibrujący głaz unosił się pionowo niemal 400 metrów, a następnie zaczęła się odchylać ku wierzchołkowi. Bardzo możliwe, że z podobnych metod korzystali budowniczowie piramid.

 

Oczywiście przekazy szwedzkiego uczonego wzbudziły sporo kontrowersji. Długo spierano się czy to jest w ogóle możliwe i do teraz te spory wciąż trwają. Jednak nauka poczyniła już pewne odkrycia, które pozwalają twierdzić, że manipulowanie obiektami za pomocą fal akustycznych jest rzeczywiście możliwe.

 

W styczniu tego roku eksperci z Uniwersytetu w Tokio, Yoichi Ochiey, Takayuki Hoshi i Yun Rekimoto zdołali doprowadzić do stworzenia urządzenia, które jest w stanie wytworzyć siłę równoważną grawitacji. Uczeni nauczyli się też manipulować tak uchwyconymi przedmiotami. Dotychczas eksperymenty prowadzone są na mała skalę i o manipulacji głazami nadal nie ma mowy.

[ibimage==20764==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Testuje się rozmaite częstotliwości, niektóre powyżej 20 kHz, które są już niesłyszalne dla ludzi. Używając źródeł dźwięku o różnej mocy naukowcy są już wstanie przemieszczać obiekty o różnych kształtach i wykonane z materiałów o różnej gęstości. Japońscy specjaliści twierdzą, że wkrótce będą w stanie manipulować obiektami o różnej masie. Trzeba tylko nauczyć się wybrać dźwięk o określonej częstotliwości i mocy.

 

Akustyczna lewitacja jest tak obiecującą technologią, że zainteresowała się nią NASA. Z wykorzystaniem tej metody może się udać zbudować pojazdy suborbitalne nowego typu, albo tanie windy kosmiczne zdolne do wynoszenia satelitów bez używania rakiet.

 

Zabawne jest to jak nasza cywilizacja powoli dochodzi do tego co już dawno znały i stosowały poprzednio dominujące cywilizacje z ery przedpotopowej. Mowa szczególnie o Atlantach. Są podania wskazujące na to, że to oni zapoczątkowali metodę akustycznej lewitacji strzeżoną, kultywowaną i wykorzystywaną praktycznie przez Tybetańskich mnichów. Pozostała część ludzkości zanotowała regres w tym zakresie i dopiero teraz zaczynają do nas docierać możliwości jakie kryją się za tą technologią.

 

 

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
loading...

Komentarze

Strony

Skomentuj