Magia – Zastosowania Praktyczne

Kategorie: 

internet

Na dzisiejszych zajęciach praktycznych z magii nauczymy się przeklinać – czyli skutecznie i efektywnie rzucać zaklęciami. Co ciekawe do uprawiania fachu magika nie potrzeba wcale być absolwentem lub studentem bacologii – w tym przypadku nawet nowicjusze i totalni amatorzy dadzą radę, ba poradzą sobie nawet innowiercy – tak prosto jest zostać prawdziwym magikiem.

 

Magia bowiem jest i niezawodnie działa.

Żadnej lipy, żadnej ściemy, oczywiście nic na wiarę. Jest bowiem pod ręką nic innego tylko garść prawdziwych eksperymentów i dowodów naukowych.

No wiec tak, na początek idziemy raźnym krokiem w teren i kupujemy potrzebne początkującemu magikowi składniki – zgrzewka żubra wystarczy. Mając zgrzewkę robimy kameralną imprezę i już pod wieczór możemy oczy cieszyć pustymi butelkami. Potrzebne będą trzy.

Napełniamy kolejno butelki wodą i co ważne – dokładnie tą samą wodą. Z tego samego strumienia, z tego samego kranu lub tej samej studni. Proste, prawda?

Uwaga, jeśli ktoś ma życiowego pecha i jest abstynentem, od biedy może użyć butelek od tak zwanej wody mineralnej, ale bardzo ważne jest, żeby je przed napełnieniem wodą dobrze spłukać z tego chloru, jaki się tam wcześniej znajdował.

Napełniamy więc wodą nasze buteleczki i nabieramy powietrza w płuca, bo teraz będzie ta trudna część.

Chodzi o to, że należy opanować zmysł równowagi i donieść butelki na półkę – i przy okazji niczego nie porozlewać ani nie potłuc w czasie tej trudnej podróży. Ciężka sprawa no przecież jako naukowiec wiem o tym, ale jak by co, zawsze jest ze zgrzewki jedna butelka rezerwowa, gdyby ktoś zleciał jak jastrząb z butelkami ze schodów.

Sama półka musi być natomiast długa na dwa metry, a jeśli takiej nie mamy może być czy ja wiem, no jakiś murek w piwnicy lub coś takiego co ma tyle metrów. O już mam, gdyby takiej półki nie było, no to mogą być dwie półki jednometrowe koło siebie albo trzy siedemdziesięciocentymetrowe. Dobra, nieważne.

Stawiamy butelki na półce jakiś metr od siebie i zamykamy czymś, co uniemożliwi mieszanie się wody z kurzem, pająkami i resztą piwnicznego inwentarza – można użyć starych kapsli.

Eksperyment będzie trwał miesiąc, a więc w ramach naukowego eksperymentu codziennie trzeba zejść do butelek i do pierwszej powiedzieć „lubię cię”, do drugiej nic a do trzeciej „nienawidzę cię”.

Mija miesiąc i zabieramy butelki poddać je badaniu.

I co się okazuje tuż po obwąchaniu i posmakowaniu?

1 W butelce, którą ignorowaliśmy jest ta sama woda co wcześniej – ten sam smak, ten sam wygląd, ten sam zapach – nic się nie zmieniło. Można śmiało lać na zapitkę dla przyjaciół.

2 W butelce, którą lubiliśmy woda jest dużo lepsza, ma znakomity smak i jest tak jakby uszlachetniona. Jest w widoczny sposób czystsza i smaczniejsza. Najlepsza woda do zrobienia sobie kawy.

3 W butelce, którą nienawidziliśmy woda jest cuchnąca i mętna a nawet ciemna. Do kibla, a potem kilka razy spuścić – tylko tyle można z nią zrobić no chyba że są akurat pod ręką domokrążcy -  wtedy można w ramach gościnności poczęstować.

Zachęcam wszystkich do powtórzenia eksperymentu i sprawdzenia samodzielnie czy magia istnieje – nic na wiarę, bądźcie sceptyczni ale uczciwi – no bo w końcu to nic nie kosztuje. Trzeba tylko na samym początku trochę się poświęcić i powalczyć z żubrem…

Mnie do tego eksperymentu zachęcił identyczny eksperyment naukowców bodajże z Japonii, jaki oglądałem w necie. Tamte żółtki jednak miały większe możliwości niż mój smak na języku i zmysł węchowy. Oni mieli laboratoria, a więc aby wyjaśnić ten fenomen z butelkami wzięli i raz raz zamrozili błyskawicznie każdą wodę ciekłym azotem po to, aby ją obejrzeć pod mikroskopem. I co się okazuje?

Otóż woda lubiana posiada piękne regularne kryształy o kształcie sześcioramiennej gwiazdy – niemal identyczne jak te gwiazdy samozwańczych szeryfów panoszących się po Palestynie.

Woda ignorowana ma połamane wierzchołki gwiazdy ale nie zawsze i nie wszystkie – około 30 procent kryształów jest bardziej lub mniej zdeformowanych.

Woda nienawidzona natomiast, nie ma kryształów w ogóle – to znaczy ma ale one są tak zdeformowane, że nie mają kształtu gwiazdy. Tam już nie ma żadnej harmonii, piękna lub kształtu – tam wszystko jest wykrzywione jak „malarstwo” Picassa. Jedna wielka ohyda nie przypominająca zupełnie niczego, a już najmniej gwiazdy szeryfa.

Jakie wnioski zatem się wam nasuwają. Bo mi przychodzi na myśl taki, że jedyną różnicą było rzucanie zaklęć między butelkami, prawda? Tak więc magia istnieje, czyli prawdziwe czary i tak naprawdę nie jest ona żadną magią tylko zjawiskiem jakie jeszcze nie zostało wyjaśnione w sposób naukowy.

Ale ono istnieje – każdy może się sam przekonać robiąc trik z wodą i butelkami.

To samo notabene jest z samoostrzącymi się żyletkami i nożami na jednej trzeciej wysokości piramidki – nikt co prawda nie wie dlaczego one się tam ostrzą ale tak jest i podobna sytuacja jest właśnie z wodą. Poddana dobrym zaklęciom staje się lepsza. Poddana złym robi się dużo gorsza. To po prostu czuć i widać w trakcie zaledwie jednego miesiąca.

Woda to jest bardzo, o ile nie najbardziej tajemnicza substancja na Ziemi. Jako jedyna zwiększa na przykład objętość, kiedy się ochładza – fenomen wręcz niespotykany. Jeszcze większą zagadką jest fakt, że woda jest niepalna. A przecież składa się z tlenu i wodoru – składników mocno łatwopalnych. Obu. Powinna się zatem palić, nawet wybuchowo, no ale tak nie jest… chociaż nie do końca, bo gdyby tak porządnie benzynkę ze stacji Shell wziąć i przedestylować i usunąć z niej domieszkę wody – benzyna ta stała by się niepalna – ot co. Tylko i wyłącznie dodatek wody sprawia, że benzyna z Shella albo każdej innej petrochemii się pali. Natomiast sama woda nie chce tego robić – tajemnica goni tajemnicę i w sumie nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi. Wszystko co o wodzie na dziś wiemy to w sumie jeden wielki zespół paradoksów.

A teraz dochodzi jeszcze ta magiczna właściwość z jej kryształami.

Mam bardzo silne przeczucie, że stoimy na progu bardzo wielkiego odkrycia w związku z tymi właściwościami wody i jeszcze silniejsze przeczucie, że ta wiedza była już kiedyś doskonale znana tylko została ukryta.

Gwiazda „szeryfów” przecież nie wzięła się znikąd. A skoro jest to symbol życia, który widać tylko pod mikroskopem, jest to oczywiście dowód, że tę wiedzę kiedyś posiadano. Ta gwiazda to jest zatem prastary symbol kiedyś w pradziejach przez koczowników tylko przywłaszczony.

Nie od dziś przecież wiadomo, że koczownicy już 2 tysiące lat przed naszą erą zagarnęli mnóstwo wiedzy z rozmaitych dziedzin, tylko po to tylko, aby ją ukryć przed zwykłymi ludźmi w celu łatwiejszego sprawowania nad nimi kontroli. Już od tamtej pory organizują i tworzą tajne stowarzyszenia – zapoczątkowane oczywiście u homoseksualnych koczowniczych kapłanów egipskich – i od tamtej pory sprawują dzięki tym stowarzyszeniom władzę. Wcześniej to byli Templariusze a współcześnie są to: zakon Jezuitów z Watykanu, masoneria oraz żydomasoneria jak świat długi i szeroki. Gniazdo znajduje się w Londyńskim City oraz Watykanie ale nieważne.

Ważne, że koczownicy kładą wręcz niesłychany nacisk na opryski chemiczne na całym terenie nad którym sprawują kontrolę oraz na monopol na wszelkie systemy wodociągowe.

Tu już nie chodzi o dosypywanie do wody pitnej fluoru, który otępia i ogłupia lub o zatruwanie wód gruntowych i powierzchniowych toksycznym aluminium ze smug chemicznych aby populacja była permanentnie chora ale o odprawianie nad ujęciami wody pitnej tych satanistycznych rytuałów, które ją kompleksowo zamienią w truciznę niezdatną do picia. Rytuałów o tyle groźnych, że jak to dowodzi eksperyment – skutecznych bo przerażająco prawdziwych. Od niezliczonych wieków koczownicy właśnie ze swych rytualnych zachowań są znani na całym świecie i już niezliczoną ilość razy byli za nie prześladowani, a trucie i trucizny to była zawsze ich broń numer jeden.

Na dzień dzisiejszy każdy za darmo może sobie wodę uzdatniać do woli dobrymi zaklęciami. Kiedy ujęcia wody i wodociągi zostaną przechwycone - nad zepsutą wodą żadna domowa magia nie pomoże.

Tak zepsutą wodę może uzdrowić jedynie matka natura, poprzez zmianę jej stanu skupienia. Dzieje się jednak tylko po zmianie płynnej wody w parę wodną albo lód. Po tej przemianie woda powraca do swoich pierwotnych właściwości, (także nie wiadomo dlaczego tak się dzieje), i jest taka jak nasza ignorowana. Ma niewielkie uszkodzenia, bo już zetknęła się oczywiście z ludzkością ale nadal jest dobra i nadająca się do spożycia. Zatrutej wody przez koczownicze satanistyczne woodoo nie uda się odnowić domowym sposobem. Może to zrobić tylko matka natura no ale ona nie bawi się w małą magię tylko rozwiązuje problemy na bardzo dużą skalę.

Jeszcze do tego wrócimy… bo tymczasem co ciekawe żółtki udowodnili również, że identyczny eksperyment można zrobić z muzyką. Jednej butelce puścić dobrą muzykę (gatunek spokojny i ładny – klasyczna, ABBA, Pussycat, itp.), drugą butelkę ignorować, a trzeciej puścić te satanistyczną nędzę pop, rap z MTV albo metal – ta woda oczywiście zgnije, bo wyniki będą… identyczne jak w przypadku zaklęć!

Kolejne wnioski są zatem jeszcze ciekawsze – przecież my też składamy się w większości z wody a nasze mózgi to już galareta czyli prawie sama woda, nieprawdaż?

I to myślę wyjaśnia dlaczego ludzie, którzy mówią sobie miłe rzeczy lub się kochają żyją dłużej i szczęśliwiej – ich mózgi po prostu się regenerują słuchając dobrej magii – te mózgi to przecież woda. Woda, na którą jak już wiemy magia znakomicie działa.

Natomiast ludzie oglądający na krągło ten wulgarny chłam z Hollywood lub MTV – żyją krótko i chorują – identycznie jak tak zwana patologia, która również nie żałuje sobie od rana do nocy awantur i zaklęć ale… tych złych. To też ma bowiem wpływ na ich wodę w mózgach. Ich mózgi gniją.

Na globalną skalę, czyli taką jak właśnie mega magia matki natury, efekty są również widoczne doskonale – to już nie są sporadyczne powodzie, tsunami i huragany występujące raz na tysiąc lat kiedy ludzkość żyła w pokoju. O nie. Teraz wojna toczy się nieustannie gdzieś na świecie, niemal notorycznie więcej niż jedna więc i woda odbiera tę złą magię niemal wszędzie i bez przerwy. To już nie te „stare dobre czasy” jak np. ta nasza „powódź tysiąclecia” która nas odwiedziła razem z koczownikiem Janem Pawłem drugim, ale coraz bardziej narastający bunt ogromnej ilości wody (wymagającej naprawienia), którą koczownicy zepsuli i to się dzieje jak świat długi i szeroki. Ciągle gdzieś jest huragan, ciągle powódź a ponadto na niespotykaną wcześniej skalę. Kiedy się tak tylko liźnie trochę najnowszej historii bardzo dużo spraw zaczyna się dopasowywać… a najbardziej pasują do siebie koczownicy i meteorologia – pasują jak rękawiczki normalnie. Jak tylko gdzieś wybucha wojna – robi się tam zaraz albo zima albo powódź „stulecia”. Zastanawiające, bo na przykład kiedy Ameryka należała do Indian a nie koczowników wcale tam nie było klęsk żywiołowych – teraz jest kilkadziesiąt rocznie…

Żyjemy na progu odkrycia czegoś naprawdę wielkiego co ma związek z wodą i dotyczy całej Ziemi.

No to tyle przemyśleń na temat magii - udanych eksperymentów i... aha, do żubra też można powiedzieć coś miłego albo nawet go pokochać – to przecież takie dobre... polubić się ze zwierzakiem.

 

 

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika Asiek

Znam jeszcze jedno

Znam jeszcze jedno zastosowanie tak uzyskanej "dobrej wody". Niezły ubaw można mieć. Otóż.
 
Znajdź w swoim otoczeniu kobietę która mocno i zawsze śmierdzi rybą. Ma takie wiecznie spocone i "lepkie palce", jest złośliwa i wredna (często przewrotna) i głośno opowiada wszystkim jaka jej w życiu krzywda się dzieje. Niby to przypadkiem oblej ją tą "dobrą wodą" (wystarczy skropić), tylko tak aby na pewno woda dotknęła skóry bezpośrednio (nie przez ubranie) i obserwuj co się będzie działo ... hihihihi ... tylko się nie przestrasz ...

Portret użytkownika baca

ta pamięć znika Benecie kiedy

ta pamięć znika Benecie kiedy woda zamarznie na biegunie i się rozpusci... chyba tylko gdzieś w Ameryce Środkowej na odciętym od świata płaskowyżu jest jeszcze woda która się nie zetknęła nigdy z człowiekiem - ktoś w komentarzach znalazł i podlinkował ten filmik ktory opisalem - na nim jest podana lokalizacja o ile pamiętam, tej "oryginalnej" wody...

Portret użytkownika Wkurzony Kosmita

Dobry art Od siebie dorzucę

Dobry art Wink
Od siebie dorzucę jeszcze, że energie i wibracje różnych rzeczy można zmieniać nie tylko słowami, emocjami czy muzyką, i wcale nie trzeba aż miesiąca na takie coś. 2 lata temu robiłem z kuzynami podobny eksperyment (te rzeczy robie do dzisiaj), że sok w kubku ładowaliśmy z rąk różnymi kolorami energii (szarym nie ładowaliśmy bo to ten jest właśnie szkodliwy) i od każdego koloru smak i efekty były inne. Np czerwony osładzał, pobudzał i rozśmieszał. Zielony uspokajał, orzeźwiał i łagodził ból. Fioletowy niszczył szary syf i wyraźnie czuć było coś w 3 oku. Każde jedzenie warto tak naładować i oczyścić (kwestia paru sekund), bo na pewno nazbierało różnego syfu przez pobyt w sklepach, transport i kontakty z ludźmi.

Portret użytkownika Asiek

Fajny artykuł Baca. Rozwinę

Fajny artykuł Baca. Rozwinę ciut ten temat.
 
W wedach jest to opisane jako dzałania "wibracji". Każde nasze słowo (szczególnie wypowiadane pod wpływem emocji) wywołuje wibrację. Im dłużej trwa tzw. pozytywna wibracja tym lepszy efekt dla nas i otoczenia. To jest zasada medytacji na mantrach. Te monotonnie powtarzane słowa (często w niezrozumiałym języku) mają za zadanie wytworzyć w naszych mózgach (tak jak już stwierdziłeś w mózgu jest woda) określoną reakcję.
Osobiście uważam że czasem jest to wątpliwa praktyka bo współcześnie propagowane mantry i tantry są rozpowrzechniane przez "podejrzane osobniki" a cały gwint polega na odpowiednich sylabach i ich brzmieniu w odpowiedniej kolejności plus tzw. emocja lub uczucie (niektórzy nie rozróżniają bo nie potrafią emocji od uczucia a są to dwie różne sprawy). Wystarczy zmienić dwie sylaby w tekście i rezultat może być zgoła odwrotny od zamierzonego, dlatego zawsze przestrzegam przed ślepym podążaniem ścieżkami tzw. duchowymi.
 
Podobnie jak z tą wodą jest z ludźmi, tylko że niektóre istoty człekokształtne funkcjonują na zasadzie odwrotności. Jeżeli masz kogoś kto wyrządził ci krzywdę i masz uzasadnione prawo (wręcz obowiązek) do zemsty to możesz go przekląć dokładnie jak tą wodę. Są jednak istoty (w formie ludzkiej) na które to nie działa. Wtedy na zasadzie odwrotności ... zacznij takiemu osobnikowi dobrze życzyć przez jakiś czas i patrz co się będzie działo .... hihihi
Zawsze działa tylko ich „prowadzący” czasem się wku...ią i mogą zaatakować ale myślę że umiesz się obronić.

Strony

Skomentuj