Manipulacja - cały sekret

Image

internet

Współczesny świat jest celowo i perfidnie zalewany oceanem głupoty w celu łatwiejszej manipulacji całą populacją. Niegłupio zatem będzie zdradzić mechanizm tego, jakże prostego matactwa. Dlaczego ten mechanizm jest prosty? Bo proste się nie psuje, bo proste jest niezawodne, bo proste, po prostu, działa.

 

Manipulowanie całymi społecznościami jest niezwykle łatwe i dlatego jest to największy sekret każdej władzy. Jeśli władza jest cudzoziemska czyli okupacyjna, tym łatwiej przychodzi jej eksploatować nieświadomą rdzenną ludność miejscową. Taka władza nawet, jeśli posiada jakieś skrupuły to znikają one w stosunku do „obcych”. Taka władza dba tylko i wyłącznie w interesie własnego plemienia.

 

Jeszcze kilkadziesiąt/kilkanaście lat temu wiedza na temat manipulacji była, (chociaż jeszcze nie tak kompletna), ogólnie dostępna i możliwa w praktyce co chwilę do znalezienia w jakimś tekście głównego nurtu. Między wierszami ale można ją było tu i ówdzie odnaleźć. W czasach obecnych natomiast jest ona tak skrzętnie ukrywana, że w praktyce nie istnieje.

 

Czy możliwe jest takie aż głębokie „schowanie” tej prostej i jakże doskonale niegdyś znanej prawdy? Oczywiście. Tak samo bowiem ukryto na przykład wiedzę na temat najlepszego środka antykoncepcyjnego wszechczasów.

 

Jeśli ktoś nie wierzy to niech grzecznie zapyta jakąkolwiek współczesną kobietę czy słyszała o antykoncepcji o nazwie Złoty Krążek. Obawiam się, że nawet „lekarki” nie mają obecnie o tej metodzie pojęcia a zamiast o niej „wiedzą wszystko” o spiralkach, pigułkach, skrobankach i tym podobnych...

 

Dlaczego?

Ponieważ Złoty Krążek jest niezawodny. Wystarczy go włożyć i ciąży nie ma. Wystarczy go wyjąć i znów powraca płodność. Nic prostszego nawet się nie da już wymyślić. Jest tak właśnie, ponieważ krążek pozwala w dowolnym momencie przerwać antykoncepcję poprzez wyjęcie i powrót do płodności. To najlepsze znane ludzkości rozwiązanie, ponieważ jest on w praktyce darmowy, (ślubna obrączka). Ponieważ nie powoduje absolutnie żadnych dolegliwości lub efektów ubocznych. Ponieważ okupacyjna mafia medyczna ma z tej metody totalnie zero korzyści.

 

I dlatego o tej metodzie niemal nikt nie ma pojęcia a zamiast niej, faszeruje się ludzkość chemią i całym bukietem rzeźniczych, całkowicie zbędnych, szkodliwych zabiegów chirurgicznych. Tak więc ukrycie pożytecznej wiedzy wcale nie jest jakimś większym problemem. W praktyce wystarczy ją po prostu przemilczeć. Tak samo, jeśli chodzi o manipulację. Na początek opowiem jak działa mózg a potem przejdę do ćwiczeń praktycznych, które udowodnią całość zagadnienia i to ponad wszelką wątpliwość.

 

Po tych ćwiczeniach myślę, każdy jeden niedowiarek powinien być zadowolony. Mózg człowieka działa przez niemal cały czas jedynie w dwóch trybach zaprogramowanych przez matkę naturę na przestrzeni doświadczenia minionych pokoleń. Jest to tryb normalny oraz tryb paniki.

 

Do życia tak zwanego codziennego wystarcza w zupełności praca kory mózgowej i to ona odpowiada za czynności tak zwane zdroworozsądkowe, wiązanie butów, przygotowywanie pożywienia, praca, itp. Natomiast w sytuacjach zagrożenia mózg natychmiast przełącza się w tryb paniki, którym steruje tak zwane ciało migdałowate. Tryb paniki ma za zadanie uruchomić pierwotne instynkty i uratować posiadacza mózgu w sytuacji zagrożenia. Co bardzo ważne, mózg ludzki może pracować tylko w jednym z tych stanów jednocześnie, czyli albo w trybie paniki (ciało migdałowate) albo trybie normalnym (kora mózgowa). Przełączenie w tryb paniki można wywołać zręczną manipulacją niemal natychmiast, natomiast powrót do trybu normalnego zajmuje znacznie dłuższy okres czasu.

 

Większość bodźców jakie docierają do umysłu zapewnia wzrok, jest to ponad 90 % informacji jakie przetwarza mózg, a wiec wzrok jest kluczowym zmysłem w celu sztucznego manipulowania nieświadomymi ludźmi.

 

Powszechny i starannie wprogramowany ocean głupoty wyśmienicie ułatwia to zadanie. Prawdziwej wiedzy się nie naucza w szkołach w ogóle tylko likwiduje wręcz szkolnictwo a to, co stanowi tak zwane programy nauczania w nie zlikwidowanych jeszcze szkołach to czysta kpina nie mająca z nauką nic wspólnego. Zamiast radzenia sobie w zwykłych sytuacjach życiowych, ludzi od młodych lat uczy się zjawisk egzotycznych dla normalnego społeczeństwa: miłości do pederastów, wyimaginowanych holokaustów, tolerancji dla kasty pasożytów, pseudo czyli mocno zdeformowanej „sztuki” oraz „norm”, które nie są w żaden sposób normalne – płacenia podatków od własnej pracy lub akcyz za towary, które Polacy jako kraj samowystarczalny sami u siebie i dla siebie wyprodukowali.

Ale aby nie odbiegać od tematu przejdźmy zatem do pierwszego doświadczenia naukowego, (czyli takiego, które można w dowolnym momencie i gdziekolwiek przez kogokolwiek powtórzyć opierając się na zbliżonych materiałach wyjściowych), które udowodni jak wielki jest to ocean głupoty i jak prosta jest manipulacja ludźmi, którzy nie są w tę manipulację wtajemniczeni. Wtajemniczenie jest bowiem jedyną rzeczą, która tę manipulację rujnuje i dlatego warto myślę znać mechanizmy, które wykorzystują bezwzględni okupanci.

 

Doświadczenie te ukaże jak prosto i bez wysiłku można manipulować stadem nieświadomych osób.

Do doświadczenia potrzebne będzie:

  1. stado głupoli.
  2. tester czyli manipulant lub manipulanci.

Stado głupoli znaleźć można bez najmniejszego wysiłku na każdej zarażonej demokracją i jej propagandą ulicy a manipulantem... ty, który to czytasz będziesz jako wtajemniczony, dobra? Więc tak, idziesz sobie chłopie ulicą, rączki w kieszonkach, pogwizdujesz na dupeczki i... wypatrujesz zbitego w grupkę tłumku debili. Debili którzy z 97 % prawdopodobieństwem niezdolni są do myślenia samodzielnie i tym samym samostanowienia o swoich uczynkach.

 

Gdzie ich najłatwiej znaleźć? Już podpowiadam: na każdym, głupim przejściu dla pieszych znajdziesz ich od cholery, ok? No więc idziesz sobie a jak ich namierzysz, podchodzisz do nich i co widzisz?

Znów ci podpowiem: widzisz debili czekających cierpliwie aż ktoś za nich podejmie życiową decyzję.

Z reguły do sterowania ruchami debili wystarczy najprostszy automat, coś a la zegarek lub fotokomórka, czasami jednak steruje nimi upośledzony koleś z drogówki.

Jeśli jeszcze są jakieś co do tego wątpliwości zapodam fragment newsa, jaki przetoczył się parę lat temu po Internecie:

„Policja w Irlandii rozwiązała zagadkę 50 nieuchwytnych polskich kierowców, którzy popełnili wykroczenia drogowe. Mieszkali w różnych miejscach, ale nazywali się identycznie... Prawo Jazdy.

O bezowocnych poszukiwaniach recydywisty Prawa Jazdy piszą w czwartek irlandzkie gazety. Do mediów wyciekła wewnętrzna notatka policji z czerwca 2007 roku, która wyjaśnia, że: Prawo Jazdy to polska nazwa dokumentu uprawniającego do prowadzenia pojazdów, a nie imię i nazwisko...”

 

Nie minął nawet rok i bęc... jest również krajowy news z takiej samej beczki:

 

Tygodnik Angora nr 51 grudzień 2010 (rubryka Na patrolu)

„Policjant z Białogardu wlepił sam sobie mandat. Ukarał siebie bo nie chciał mieć nieprzyjemności z powodu nie ukarania nikogo podczas służby. Wręczył sobie mandat 20 zł za przechodzenie przez tory w niedozwolonym miejscu. Przełożony policjanta nie widzi nic złego w takim załatwieniu sprawy. Uczulał jednak funkcjonariuszy pełniących służbę w dwuosobowych zespołach, aby karali się nawzajem a nie każdy siebie...”

 

No nic, tak czy siak zapomnij kandydacie na naukowca o angażowaniu do doświadczeń naukowych kolesi z drogówki, bo dopier** ci tyle ile im pozwolą cenowe widełki. Muszą dopier** no więc dopierd**. A dopier** tobie, bo odróżnienie prostego naukowego eksperymentu od świadomego wykroczenia leży oczywiście daleko poza ich umysłowym zasięgiem. Rzeczywistość bowiem jest dokładnie taka, jak to wynika z powyższych newsów.

 

A zatem jak już odpuścimy sobie debili z policji, mamy debili cywilnych czekających jak barany na zielone światełko, które ich bezpiecznie przeprowadzi przez jezdnię. Debil się nigdy, nigdzie nie wychyli tylko będzie stał bezmyślnie i bezwiednie niczym krowa przed rzeźnią i dlatego właśnie potrzebny jesteś ty: tester.

 

A więc zacznijmy w końcu test na debilach czyli zamanipulujmy nimi nareszcie. Kiedy tylko zgaśnie zielone, odczekaj połowę czasu do następnego zielonego i... wejdź na jezdnię. Śmiało i odważnie i nie pod jakieś auto rzecz jasna, tylko kiedy nic nie będzie stało na przeszkodzie. Nic z wyjątkiem... cholernego światełka.

 

Idąc, przez ramię możesz zaobserwować efekty: żaden z baranów nie poruszył się nawet i wciąż tkwi przy krawężniku jak psie gówienko czekając na te swoje światełko. Powtórz doświadczenie kilka razy i zauważ, że to się dzieje zawsze. Zawsze i to pomimo że ty przeszedłeś bezpiecznie! Nawet naoczny widok twojego „wyczynu” nie zmienił ich mentalności. Rozumiesz już jak działają ich mózgi?

 

Ich mózgi są nieświadome więc nie działają – i dlatego nie przeszli.

To samo jest notabene z... prawdą. Kiedy ktoś im coś powie prawdziwego, coś co się nie zgadza z ich mózgami pełnymi propagandowego gówna oni... nie tylko nie wierzą mimo dowodów ale co gorsza nie przyjmują tego do wiadomości. Wręcz wymazują tę prawdę zupełnie jakby nigdy nie dotarła do nich. Nawet mimo niepodważalnych i możliwych do sprawdzenia dowodów! Nawet mimo niepodważalnych argumentów!

 

Dobra nieważne, a teraz powracamy do testów. Tym razem przy kilku następnych podejściach do stada baranów na przejściu dla pieszych zabierz ze sobą wtajemniczonego w eksperyment na debilach kolesia albo kolesiów. Powtórzcie dokładnie to samo to co wcześniej z tą różnicą, że tym razem nie wychodź sam na czerwonym tylko zróbcie to we dwójkę lub trójkę jednocześnie.

 

Efekty was zaskoczą, masz na to moją dożywotnią gwarancję. Będziesz zdumiony, kiedy zobaczysz jak to "bydło" za wami... ruszy. To niewiarygodne ale ZAUWAŻYSZ z jaką łatwością można poruszyć nawet kilkaset osób! Tępych i ogłupionych to fakt ale... z jaką łatwością! Zrób te doświadczenie najlepiej kilka/kilkanaście razy a zobaczysz na własne oczy jak prosto można nimi manipulować i to w taki sposób, że nawet o tej manipulacji nie będą mieli bladego pojęcia. Nie dość bowiem że zrobią to, czego „normalnie” by nie zrobili nigdy to jeszcze „uznają” to swoim nieświadomym rozumkiem za swoją własną samodzielną decyzję, co już jest szczytem manipulacji, prawda?

 

I nawet jak im już powiesz co im zrobiłeś – nie uwierzą – to pewnik.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego debile za wami przez jezdnię posłusznie przeszli?

Ponieważ tak działają ich mózgi. Te jak już wiesz nie działają ale tym razem testerów było kilku a więc... zadziałał zupełnie inny czynnik, którego nie było przedtem: czynnik podświadomości stadnej. Coś tak pierwotnego jak u ryb: na widok rekina spierdacza cała ławica w jednym kierunku i aha... ławica spierdacza jednocześnie. Jednakże tryb stadny nie jest naturalny – on został starannie zaprogramowany u homo sapiens w sposób sztuczny i później jeszcze do tego powrócę aby i jego szczegółowo wyjaśnić.

 

Tymczasem taka sama jak wyżej i to dosłownie taka sama, manipulacja ma miejsce w sterowaniu debilami przez testerów, we współczesnych środkach masowego rażenia – demokratycznej propagandzie. Tak samo działają od setek lat klakierzy – wystarczy że zaklaska kilku i po chwili klaszczą wszyscy na widowni. Tam do licha, przecież dokładnie tak samo wylansowano wyjców: Sinatrę, Beatlesów, Presleya – grupa strategicznie rozstawionych nieletnich prostytutek udawała wycie i omdlenia i...?

 

I w wyniku tej właśnie manipulacji po chwili cała damska część widowni była w orgiastycznych spazmach... :-)

Nie wierzysz, że tak samo jest w dalszym ciągu? Współcześnie?

Obejrzyj zatem pierwsze lepsze wiadomości.

Obojętnie o czym.

Obojętnie gdzie.

Obojętnie o której.

Kiedy zobaczysz, że ciężko jest w kolejkach do służby zdrowia – jak w banku zaraz po tym materiale zobaczysz kilka osób które rzekomo... „dały radę”.

Kiedy usłyszysz o jakimś nowym podatku – jak w banku zaraz po tym materiale kilku podstawionych przechodniów opowie ci o tym że... „trzeba jakoś żyć”, albo że „minister od finansów jest zbyt chytry” ale... ale „damy radę”...

 

(Zresztą notabene nie gdzie indziej tylko na tym portalu całkiem niedawno Borek zapodał na swój nieudolny sposób podobny eksperyment – „poinformował” lemingi wchodzące na innemmedium, że nadlatuje mordercza asteroida i pierdyknie, że hej „gdzieś między Kanadą i Meksykiem”). Początkowo niewielu przekonał ale kiedy powtarzał to uparcie z niezbitą pewnością siebie a potem poparł go również Angelus - całkiem sporo osób dało się na to nabrać i... nielicho się wystraszyło. Tak właśnie działają klakierzy i gdyby tylko „źródeł” typu Borek lub Angelus było jeszcze więcej – nie ulega wątpliwości że i wystraszonych byłoby o wiele więcej, a że u wystraszonych nie działa już kora mózgowa... poniżej jeszcze do tego przejdę.)

Powinno wam się w tym momencie nasunąć jedno pytanie.

Wiecie jakie?

Pewnie że wiecie. Już tak:

Oto ono i powiem wam coś jeszcze. To najważniejsze pytanie na świecie. Pytanie z rodzaju tych sekretnych, bowiem jest to pytanie, jakie nigdy nie zostało zadane – w żadnej demokracji, w żadnej telewizji.

Dlaczego po każdym materiale, po każdym kuwźa jednym, na kuźwa dowolny temat, w dowolnej kuźwa gazecie albo stacji, zaraz po nim jesteśmy zalewani całymi hordami pseudo ekspertów i ich pseudo objaśnieniami? No dlaczego, kuźwa?

Odpowiedzią jest oczywiście wynik naszego doświadczenia:

Gdyby tylko jedna stacja lansowała jakiś nowy trend lub informacje, nie włączyłby się tryb świadomości stadnej.

 

Dlatego właśnie w debilnej demokracji aby skutecznie manipulować ludźmi są potrzebne  tak zwane autorytety. I to w zmasowanej liczbie – im więcej tym lepiej wychodzi manipulacja. Gdyby na ulicy zapytać po co są w tej telewizji tak zwani eksperci debil oczywiście natychmiast zna odpowiedź: po to aby ktoś „wykształcony” objaśnił mu ten jakże trudny świat.

 

Półgłówek lub ćwierćinteligent też zna odpowiedź: po to aby jemu i debilom ktoś objaśnił ten jakże trudny świat. Człowiek inteligentny też oczywiście zna odpowiedź: po to aby debilom i półgłówkom ktoś „objaśnił” ten jakże trudny dla nich świat. Objaśnił w cudzysłowiu, ponieważ w rzeczywistości powinno być: kłamliwie zmanipulował.

 

Po co zatem tak naprawdę istnieją niezliczone wręcz autorytety, nachalnie zastępujące u homo sapiens jego naturalną wolną wolę, uwalniając go namolnie od podejmowania własnych, niezależnych decyzji? Ba, one pojawiają się natychmiast nie dając debilowi nawet czasu do namysłu, kiedy tylko zwalą się na niego nowe obowiązki i podatki. Odpowiedź może być tylko jedna: po to aby uczynić go bezwolnym. Bezwolnym i nie mającym o niczym samodzielnie myśleć.

 

Takie sprawy jak karaluchy w kuchni, brak znaczków skarbowych w skarbówce, bezdomność w kraju niesprzedanych mieszkań, powszechną nędzę przy średniej krajowej wyższej tysiąc razy niż w Afryce, objaśnią i pseudo naukowo wytłumaczą mu... autorytety prosto z telewizji. Zauważcie, że autorytety podparte co najmniej tytułem profesorskim objaśniają w TV i innych mediach NIEUSTANNIE oraz WSZYSTKO!

KAŻDĄ JEDNĄ INFORMACJĘ!

 

Zwróćcie po prostu uwagę na to na co nigdy nie zwracaliście kiedy oglądaliście wiadomości. Zauważycie zaręczam, rzeczy zdumiewające: profesora od porzuconych niemowląt, profesora od tsunami, profesora od tornad, od układania polbruku, od wyborów, profesora od problemów chińskich, profesora od ubierania choinki, profesora od unii europejskiej, profesora od bezdomnych psów, profesora od mrozu, profesora od środowiska, profesora od przeszczepów, profesora od Talibów i Treblinki, profesora od sekt przeróżnych, profesora od wykolejonych pociągów, profesora od gołoledzi, profesora od ściągania długów i rozbitych samolotów... i tak w kółko kuźwa i bez końca. Ile jest rzeczowników w słowniku tylu jest profesorów normalnie. I oni wszyscy, aby wam wszystko wyjaśnić na czas – nie robią nic innego tylko sterczą cierpliwie i wytrwale, na piekącym słońcu, na deszczu i na trzaskającym mrozie tuż, tuż pod samym budynkiem telewizji :–)

 

Nie wierzycie?

Nie?

Naprawdę, nie?

Przecież zanim jeszcze prezenter skończy do końca podawać jakiś „fakt” w wiadomościach, już siedzi profesor obok niego w studio.

Dalej mi nie wierzycie, ludziska?

To włączcie odbiornik i po raz pierwszy w życiu obejrzyjcie wreszcie uważnie dowolne kuźwa wiadomości. Jak włączycie to zauważycie łaskawie, że każdej jednej wiadomości w telewizji natychmiast profesora od każdej jednej dziedziny waszego żywota. Zauważycie że w każdych wiadomościach przytłaczająco więcej jest sprzedajnych manipulantów od... informacji.

 

Powinniście to zauważyć i... wkur* się! Wkur* się nareszcie, bo według NICH jesteście... debilami po prostu. Debilami, którym MUSZĄ wszystko objaśnić. Jak kupić kwiat w kwiaciarni, jak zeżreć pączka, jak zaparzyć kawę a nawet jak ubierać się na zimę, gdyż od tego też są dyplomowani spece.

 

Od każdej dziedziny waszego marnego życia jest w odbiorniku wujek dobra rada tylko nazywany dla zmyłki ekspertem albo profesorem w demokracji. Problem jest tylko kiedy ktoś się ogarnie i nagle... poprosi żydów/ekspertów/profesorów Bartoszewskiego lub Rostowskiego aby... pokazał dyplom... i objaśnił czego jest... profesorem... – tylko w takich niezręcznych momentach zapada na chwilę cisza...

 

Tak więc jeśli nie dacie się zmasowanej propagandzie mającej wam tylko i wyłącznie, włączyć tryb stadny zauważycie, że każdy jeden ekspert w telewizji to nic innego jak żałosny manipulant po prostu. Zauważycie też coś jeszcze ciekawszego – że informacje bez manipulantów są tylko przez sekundę gdzieś na trzecim kuźwa albo czwartym... pasku. Zagadane i zakrzyczane przez „ekspertów”.

 

W takim na przykład tvn, kiedy tylko coś się rzeczywiście dzieje tvn natychmiast wysyła na miejsce zdarzenia... śmigłowiec. Nie po to jednak abyście ujrzeli wydarzenie ze śmigłowca tylko żebyście ujrzeli... śmigłowiec tvn. W CENTRUM KUŹWA KADRU :–)

 

Dlaczego?

Gdyby bowiem kamera była pod śmigłowcem zamiast za nim umkłoby widzom gigantyczne logo tvn na nim.

Żeby więc na ekranie zobaczyć coś oprócz śmigłowców tvn, programowego logo o wielkości doniczki, znaczka wiekowego który też jest maksymalnie wielki, dymków z obrad sejmu wyjeżdżających jak jakiś partyzant gdzieś z flanki, dymków z tym co będzie po wiadomościach atakujących centralnie, no i czterech co najmniej wyrytych na stałe pasków informacyjnych, z których każdy zapier** z różną prędkością musiałbyś mieć człowieku chyba paranormalne zdolności do podziału uwagi na poziomie olimpijskim plus ekran wielkości Mediamarketu. Podwójnie panoramiczny rzecz jasna, bo na ekranie dochodzi jeszcze koleś w studio, koleś na miejscu, (nierzadko gadający do siebie bezgłośnie) a obydwaj w skali jeden do jednego oraz całe ich zaplecze techniczne, no bo ci dwaj kolesie częściej nie mają niż mają ze sobą sprawnej łączność i w związku z tym nieustannie dłubią w uszach małym palcem. Jedynie na Polsacie nie dłubią palcami bo tam łączność wyewoluowała w innym kierunku i wszyscy w związku z tym mają na odrutowanych mordach coś a la ohydne brodawki. Zanim jednak śmigłowiec lub koleś z brodawką doleci na miejsce zdarzenia aby je zakryć przed twoim wzrokiem TV zatruwa cię nieustannie autorytetami. NON STOP. Zauważ wreszcie, że spraw odwracających twoją uwagę nie ma jedynie na... czystych kłamstwach.

 

Nie ma tego gówna podczas reklam, gdyż tam... o właśnie... TAM... potrzebna jest manipulantom twoja maksymalna koncentracja. I dlatego na nich nie ma KUŹWA PASKÓW, KUŹWA ZNACZKÓW, KUŹWA LOGÓW przeróżnych, ba oni ci nawet dopier** wówczas większą GŁOŚNOŚĆ!

Nieprawdaż?

Jak wszystko w demokracji tak i z autorytetami nic nie dzieje się bez powodu. Autorytety są w rzeczywistości tylko i wyłącznie po to abyś uznał kłamstwa rządowych marionetek za... prawdę. W wolnym od demokracji i autorytetów świecie to PRAWDA JEST AUTORYTETEM, a nie na odwrót!

Najbliższe takie miejsce?

Przedrozbiorowa Polska, porewolucyjna Francja oraz USA tuż po oderwaniu się od Anglii. Aby żyć w prawdzie a nie zmanipulowanych kłamstwach potrzebna ci tylko maszyna czasu albo... kolejna rewolucja.

Sprawa niezwykle „ciężka”, bowiem w TV za cholerkę nie ujrzysz profesorów od maszyn czasu albo rewolucji :–) Profesorzy są tylko czy może aż od spraw z którymi „zmaga się” debilna demokracja.

Ujrzysz zatem na bank człowieku w demokratycznej TV jedynie debilne reklamy, debilne autorytety oraz debilne śmigłowce.

Tak więc skoro już wiemy o tym jak ważny dla manipulantów jest działający tryb stadny, który w żaden sposób nie jest u homo sapiens naturalny, przyjrzyjmy się jak się go nachalnie wtłacza lemingom do głów a potem starannie pielęgnuje aby go zaprogramować już na zawsze u wszystkich.

Każda stacja paranaukowa typu Discovery, każda gazeta paranaukowa typu Focus, lansuje tryb stadny opierając się na eksperymentach pseudonaukowych – para naukowcy, czyli alchemicy nie wymarli :-)

Nie raz już widziałem programy na ten temat lub czytałem publikacje. Raz był to jakiś pseudoprofesor zajmujący się „koordynacją ruchową u latających stadami ptaków” a raz jakiś inny dyplomowany nieuk nurkujący z kamerą pod wodą po to, aby obserwować i badać „koordynację stadną ławic rybich”. Wszystko po to aby „wytłumaczyć” jak ważny dla homo sapiens jest występujący w przyrodzie „tryb stadny”. Obydwaj używali skomplikowanych algorytmów i niezwykle zaawansowanego sprzętu do filmowania w 3D i obróbki tego potem w komputerach po to, aby lemingom „wytłumaczyć” na jakiej zasadzie latające stadami ptaki lub pływające stadami ryby „były bezpieczne” czyli nie wpadały na siebie i wspólnie unikały zagrożeń takich na przykład jak wysokie kominy lub rekiny... :-)

Tymczasem to wszystko, czyli te wszystkie „badania” to zwyczajne brednie. Aby zbadać jak się porusza stado wystarczy rzut oka – uważny rzut oka, ok.?

Wówczas od razu widać, że każda pojedyncza jednostka, czy to człowiek w tłumie, czy to ptak w stadzie, czy rybka w ławicy, nie posiada wbrew temu co sugerują pseudonaukowcy żadnego „trybu świadomości stadnej” tylko... uważnie obserwuje... dwóch lub trzech najbliższych sąsiadów. Tylko to oraz odrobinka refleksu, w zupełności i aż nadto wystarcza do tego, aby w tłumie nie wpaść na nikogo i poruszać się razem z nim – płynnie. Tak się przecież przemieszczają do cholery ryby, ptaki lub ci podobni do sardynek Japończycy brnący po ulicach Tokio. Nie tylko zresztą w świecie zwierząt to widać, gdyż identycznie przecież przemieszczają się najbardziej podobne do ludzi afrykańskie naczelne - kiedy tylko mają u siebie jakąś rzeź, czystkę, misjonarzy z radosną nowiną lub po prostu kolejne Derby Uchodźców – migrują wówczas bardzo płynnie całymi stadami po całym kontynencie.

Nikt, nikogo nie musi uczyć poruszania się w tłumie, prawda?

A teraz najważniejsze – tryb stadny wbrew temu co programują para naukowcy wcale nie zapewnia stadu bezpieczeństwa.

Jest wręcz odwrotnie! W stadzie o wiele łatwiej zginąć!

W naturze zdrowe ryby zawsze płyną pod prąd, w naturze zdrowe jednostki zawsze unikają tłumów.

Dlaczego?

To jest bardzo proste. Co, bowiem z pozornego bezpieczeństwa kiedy zaatakuje ławicę ryb rekin, (który notabene zeżre tylko jedną lub dwie sztuki wbijając się w ławicę) kiedy do unicestwienia CAŁEJ ławicy wystarczy, że jakiś kaszalot otworzy mordę i hapnie sobie wszystkie rybki jednocześnie?

Gdyby one były rozproszone to by oczywiście ocalały a kaszalot zdechł z głodu, nieprawdaż?

Tak samo jest u ludzi – każda okupacyjna władza stara się „skoncentrować” niewygodne, (rozproszone) społeczeństwo a potem łatwiej nim manipulować lub... unicestwić.

Dużo prościej jest przecież zlikwidować zagęszczone mega miasto niż ludność rozproszoną, nieprawdaż?

Dlatego non stop „koncentruje się” ludność i robi zmasowaną propagandę mającą pielęgnować tryb stadny: miasta są bezpieczne a prowincja nie. I dlatego nie ma w praktyce filmu na zachodzie żeby ktoś kto wyjedzie z miasta nie wpadł natychmiast w jakieś kłopoty: jak nie zombie czyha na miastowych to zmutowane wieśniaki albo przynajmniej jakiś wilkołak lub zbieg z domu wariatów.

No tak, czy nie tak?

Każdy z tych filmów oczywiście kończy się „Happy Endem” – zagubiony mieszczuch w końcu odnajduje drogę po trupach do „szczęśliwej” cywilizacji a na miejsce „tragedii” sprowadza cały batalion „dobrej miejskiej policji” która „pacyfikuje” zbuntowanych wieśniaków... :-)

Wieśniaki, zombiaki i wilkołaki zostają nauczeni kultury no i można dalej żyć szczęśliwie w mieście, prawda?

Tymczasem prawda jest taka, że to właśnie w miastach jest najwięcej wywołanej permanentnym stresem patologii i odchyłów psychicznych spowodowanych przede wszystkim brakiem miejsca. Jeśli człowiek non stop jest ściśnięty i nie ma nawet chwili na złapanie ciszy, spokoju lub odrobinki samotności to właśnie wówczas tak zwana palma mu odbija i odpada klepka z dekla. Tego wszystkiego nie ma WŁAŚNIE na prowincjach – ba, tylko tam ludzie są szczęśliwsi, życzliwsi, uprzejmiejsi – to również można sobie empirycznie sprawdzić na własne oczęta, jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości. Aby dokonać tego naukowego eksperymentu wystarczy zatankować i wyrwać się z miasta. W rzeczywistości wbrew temu co jest na żydofilmach nie ma na prowincjach agresywnych zmutowanych wieśniaków, zombiaków oraz wilkołaków... jest tam spokój, uprzejmość i cisza.

A teraz kolejne doświadczenie – hardkorowe czyli kontrola tłumu.

Tę wiedzę „tajemną” z całkowitą bezwzględnością wykorzystują okupanci a więc dobrze myślę sobie będzie, aby i okupowani mieli o niej chociaż pojęcie. Zastosowanie praktyczne kontroli tłumu można zaobserwować na przykład wchodząc na jewtuby i oglądając filmy pokazujące „pracę” okupacyjnej policji przy rozbiciu ostatniego Marszu Niepodległości i każdy kto jest wtajemniczony w kontrolowanie tłumu nieświadomych manipulacji ludzi, zobaczy to... jak na dłoni. Ujrzy sprawy o których wcześniej nie miał najmniejszego pojęcia. Szkoda że organizatorzy Marszu też byli nieświadomi, gdyż jeśli tylko się zna zasady kontroli tłumu bez najmniejszego wysiłku można pokrzyżować wszelkie knowania okupantów aby rozbić pokojową demonstrację albo... albo... he he he wykorzystać ją do rozbicia marszu tych, którzy jak barany „Idą z Bronkiem” heh...

A teraz do rzeczy, o trybie stadnym wiemy już wystarczająco, nie wiemy jeszcze tylko jak skutecznie go zaprogramować aby w sposób niezawodny on się w wygodnej dla nas sytuacji włączył. W tym przypadku jak już wiemy z doświadczenia naukowego z przejściem dla pieszych do skutecznego działania wymagane jest skoordynowane działanie kilku a najlepiej kilkunastu manipulantów. To podstawa ale ona sama nie wystarczy. Nie mniej ważny jest bowiem do wywołania pożądanego efektu... wyraz twarzy u manipulantów. Jest tak, gdyż umysł przeciętnego człowieka jest w sposób naturalny przystosowany do mimowolnego kopiowania emocji, ok?

W praktyce wygląda to tak, że jeśli napotykamy na ulicy nieznajomą osobę i uśmiechamy się do niej – otrzymujemy w odpowiedzi uśmiech. Jeśli natomiast obdarzymy ja wyrazem niechęci lub pogardy albo nawet wrogości – otrzymamy to samo. Odruchowo i niezawodnie. To nawet jest i proste. Nieco trudniejsze jest natomiast manipulowanie w zależności od oczekiwanych okoliczności, gdyż TO już wymaga odrobinki treningu. Zupełnie inaczej bowiem należy działać jeśli chcemy rozwścieczyć tłum lemingów a zupełnie inaczej kiedy opanować już rozwścieczony, nieprawdaż? Kilkunastu wytrenowanych, wtajemniczonych ludzi w zupełności wystarczy do kontroli dowolnego tłumu, czyli na przykład przerobienia pokojowej demonstracji w rozwścieczony tłum lub na odwrót. Dlatego jest to wiedza hardkorowa, gdyż efekty mogą być masakryczne :-)

W praktyce aby zmienić nastawienie naszego rozmówcy wystarczy zmienić wyraz twarzy i intonację naszego głosu. Jeśli staniemy się agresywni i nasza twarz wyrazi agresję – rozmówca skopiuje emocje i... stanie się agresywny.

Pomaga też, i jest to wręcz kluczowe, wyłączenie kory mózgowej, która odpowiada jak pamiętamy za normalne myślenie. Kiedy się ją u manipulowanych wyłączy... zniknie ich myślenie czyli zdrowy rozsądek i to jak ręką odjął. Myślący tak zwany normalny kulturalny człowiek zamieni się w agresywne, bezmyślne zombie. Mimo iż pozornie wygląda te „wyłączenie kory mózgowej” na skomplikowane lub niemożliwe, w praktyce jest jak najbardziej możliwe do osiągięcia i to w ułamku sekundy! Z chwili na chwilę można zamienić myślącego zdroworozsądkowo człowieka w bezwolną i bezmyślną krowę. Krowę, która w żaden sposób nie myśli logicznie, a więc zrobi dokładnie to czego oczekujemy.

Matka natura jak już wiemy wyposażyła nas w ciało migdałowate odpowiedzialne za myślenie w trybie emocji, który jest uruchamiany przede wszystkim na wypadek zagrożenia. Wygląda to tak w praktyce, że w chwili zagrożenia, kiedy tylko spotyka nas jakieś nagłe i groźne dla życia wydarzenie, na przykład pożar, wypadek, katastrofa, tsunami, sztorm itp., kora mózgowa natychmiast się wyłącza a uruchamia się ciało migdałowate odpowiedzialne za emocje i działania instynktowne. Podam prosty przykład wzięty z życia dla lepszego zrozumienia.

Otóż, kiedy mamy pecha i jesteśmy sobie służbowo, (czytaj: przymusowo) w szanownym i „cywilizowanym” gronie „wykształconych” i „kulturalnych” ludzi w operze i oglądamy sobie spektakl, pracuje wówczas nasza kora mózgowa, a więc walimy kiedy wypada ochy i achy i dajemy od czasu do czasu oklaski po to, aby docenić sceniczny wysiłek tych wszystkich primabalerin i zniewieściałych pederastów (czytaj: artystów :-) i wszystko jest w  najlepszym porządku. Kiedy jednakże na parterze wybucha pożar i płomienie odcinają wszelkie możliwe drogi ucieczki – jak ręką odjął znika wszelka kultura i zaczyna się mordercza i bezwzględna walka na śmierć i życie w poszukiwaniu drogi ucieczki. No tak, czy nie tak?

Dzieje się tak zawsze i wszędzie, bowiem na widok na przykład dymu oraz płomieni w ułamku sekundy wyłącza się kora mózgowa (odpowiedzialna za normalne myślenie) a włącza ciało migdałowate, czyli coś co kontrolują tylko emocje. Widok przerażonych twarzy również jest odruchowo przez nas skopiowany i robi się... hardkor, nieprawdaż? Przełączenie się w tryb paniki następuje w ułamku sekundy natomiast powrót do normalności zajmuję dłuższą chwilę, prawda?

To właśnie dlatego po okresie kiedy nie pracowała nasza kora mózgowa potrzeba „policzyć do dziesięciu”, „usiąść aby ochłonąć”, „nabrać kilka głębszych oddechów” lub „napić się kawy” po wstaniu z łóżka. Kiedy bowiem śpimy nasza kora również jest wyłączona i potrzeba nieco czasu aby „dojść do siebie”, bo inaczej nawet założenie kapci na nogi „jakoś nie wychodzi” nieprawdaż? Każdy to zna, niewielu jednak wie dlaczego tak jest. A jest tak z tej bardzo prozaicznej przyczyny: otóż kiedy nie pracuje nasza kora mózgowa niezdolni jesteśmy nawet do założenia kapci a co dopiero wykonania bardziej „skomplikowanych” wymagających „myślenia” czynności.

I dlatego owo wyłączenie kory mózgowej jest niezwykle istotne dla manipulanta, który chce przejąć kontrolę nad na przykład tłumem.

Rozpatrzmy sobie na przykład taki hipotetyczny przypadek: chcemy w ramach doświadczenia naukowego sprawić aby tłum modlących się spokojnie w kościele ludzi wpadł w panikę i tratował się wzajemnie szukając drogi na zewnątrz.

Aby to zrobić wystarczy nagle i gwałtownie zaburzyć „ustalony spokój”. Pomaga też i to bardzo, bardzo głośny wrzask. Treść okrzyku nie ma już większego znaczenia, bowiem ani ryk: - Atak Talibów, - Tsunami, - Pożar, nie robią w zasadzie żadnej różnicy.

90 % informacji do mózgów naszych hipotetycznych „ofiar” i tak dociera wzrokiem a zatem to wyraz twarzy manipulantów musi być starannie przećwiczony i niezawodny. Ich twarze MUSZĄ wyrażać przerażenie a wówczas kilka stojących obok osób... natychmiast skopiuje emocje i... stanie się tak samo przerażona tyle że już naprawdę. Jeśli manipulantów będzie kilku, kilkunastu rozproszonych strategicznie w tłumie – efekt jest stuprocentowo skuteczny!

TO NAPRAWDĘ DZIAŁA I NAPRAWDĘ JEST TAKIE PROSTE!!!

W odróżnieniu jednak od okupacyjnej władzy ja podałem tylko przykład hipotetyczny. Władza natomiast nie ma żadnych skrupułów stosować to non stop w praktyce tylko i wyłącznie w celu CZERPANIA KORZYŚCI!

Podam garść dowodów aby nie być gołosłownym:

  1. Pamiętny Marsz Niepodległości – policja wetknęła takich właśnie manipulantów w pokojowo idących ludzi a ci głośnym wrzaskiem, petardami i podpalonymi jednocześnie racami starali się wywołać panikę tłumu – nawet nie wiadomo ile byłoby zadeptanych ofiar gdyby tym dyletantom się to udało – na całe szczęście „nasza” nieudolna policja także to spier**
  2. Bardzo głośne ryki terrorystów, (tak zwanych antyterrorystów) terroryzujących bezbronnych przecież Polaków kiedy łamią w ich mieszkaniach im kręgosłupy lub wybijają kobietom zęby, „myląc się” notorycznie i wchodząc do nie takich „jak trzeba” mieszkań. Tu przecież nie chodzi o jakąś walkę z terroryzmem, tylko o sterroryzowanie społeczeństwa, które ma sobie wbić do głowy, że oni mogą wszędzie wejść i BEZKARNIE skrzywdzić każdego – nawet nie muszą przepraszać. A te wszystkie ich wrzaski oraz granaty ogłuszające są stosowane tylko i wyłącznie po to, aby wyłączyć korę mózgową u ofiar, czyli tryb normalny i włączyć u nieświadomych lemingów ciało migdałowate – panikę. Tylko i wyłącznie z tego powodu nawet zwykła, palantowa policja od radarów lub mandatów stosuje wrzaski. Wrzask działa po prostu na nieświadomych i jeśli ktoś jest wytrenowany/uświadomiony bez trudu przekrzyczy zbirów w kominiarkach i sprawi że... to oni uciekną. Zamiast – Na glebę! bardziej zadziała – Spier** !! jeśli tylko... będzie głośniejsze. Decydują hm... decybele – to wszystko. Treść wrzasków nie stanowi.
  3. Opanowanie „rozwścieczonego tłumu” również polega na „przekrzyczeniu” zbuntowanego towarzystwa. To właśnie po to „dzielni szeryfowie” drą niemiłosiernie przez megafon swoje mordy lub ewentualnie strzelają z jakiejś pukawki w powietrze.

 

Zapewniam was, że ta „prosta” wiedza to potęga – wykracza o dobre dziesięć lat w stosunku do tak zwanej „wiedzy ogólnospołecznej” wykładanej na „uczelniach” i zapewnia po odrobince treningu sukces przy każdej na pozór beznadziejnej sytuacji. Każdy z was ma przecież swoje własne problemy i każdy ma inne. Ta wiedza pomoże wam bez trudu uporać się dajmy na to z terroryzującym szkołę klasowym osiłkiem dręczącym najsłabsze pojedyncze ofiary – poprzez zręczne i zmasowane napuszczenie na niego lemingów i to całym stadem, lub poważniejszych sprawach jakie niesie nieprzewidywalne życie.

To naprawdę działa i podam wam prosty przykład radzenia sobie z rozwścieczonym tłumem: kiedyś tam ledwie wsiadłem do przetłoczonego autobusu i z braku miejsca zawisłem jedną nogą na stopniu. Natychmiast się na mnie wydarł furman że jak nie wejdę całkiem do środka to on nie pojedzie dalej. Ja mu na to żeby się wyluzował bo to moja sprawa czy chcę się przytulać do spoconych pasażerów czy stać spokojnie na schodkach. On że w takim razie nie jedzie tylko wzywa policję i to tyle. Zgasił silnik i coś mi tam mruczał o regulaminach. Nie minęła nawet minuta takiego stania w miejscu a autobus zaczął wrogo wobec mnie szemrać:

- Paaaanie, wyjdź pan w końcu bo ja się śpieszę i mam dziecko chore na cukrzycę...

- Nie rób pan problemów, chcemy jechać dalej...

- No daj pan spokój tak nie można...

Itp., itd. Kiedy przybyła policja szofer znowu nabrał wiatru w skrzydła, urósł ze dwa centymetry i ponownie naskoczył na mnie:

- No i teraz to pan będziesz miał problemy...

Ja mu na to:

- Zajmij się w końcu człowieku swoją pracą, czyli namiętnym wożeniem  od pętli do pętli ludzi, jak osiołek w kieracie, bo jak nie to pan będziesz miał problemy...

Autobus już nie szemrał tylko niemal oszalał z wściekłości. Zaczęła się przy palantach głośna licytacja kto stracił więcej czasu a komu się bardziej skończyła insulina :-)

Policja jak tylko zapoznała się „z sytuacją” to zaraz do mnie:

- No i dlaczego się żeś pan uparł i nie zszedł z tych schodków?

- Bo mam skasowany bilet i taki kaprys aby sobie postać na tych schodkach.

- No to będziesz miał pan kłopoty...

- A nie mówiłem... – dorzucił furman.

- Skoro mam mieć kłopoty to poproszę o podanie konkretnego przepisu, który rzekomo złamałem.

O i zaczęło się drapanie po głowach. Drapał się palant, drapał wozak i drapała część pasażerów. Tłum wrednych ludzi wytypował coś ala komitet który się udał do bocznej szyby autobusu studiować regulamin przylepiony tam przez kogoś kto się nie lęka wielkich formatów...

Po półgodzinie studiowania większej niż atlas świata nalepki pełnej punktów, podpunktów i naukowo brzmiących paragrafów komitet ds. nalepki wyglądał jeszcze głupiej niż przed przystąpieniem do studiów.

Okazało się bowiem, że żaden  dosłownie punkt tej opasłej jak stary testament nalepki nie określa pasażera jadącego na stopniach autobusu no więc stało się tak że policja wzruszyła ramionami i sobie poszła na wszelki wypadek jeszcze legitymując wszystkich.

Furmankowemu szczęka opadła bo już chyba oczami wyobraźni widział opiernicz od dyspozytora na pętli za... nieuzasadnione spóźnienie a ja...?

Ja hmm... życzliwym i doniosłym głosem zawołałem prosto w ten szemrający tłum:

- Mordy w kubeł tam pacany! Jak właśnie widzieliście możecie mi wszyscy skoczyć! Ale żeby wasze samopoczucie nie uległo wypaczeniu ukrzyżujcie sobie wozaka! Otóż jeśli tylko zechcecie to możecie na pętli udać się do dyspozytora i tam złożyć skargi na te wasze cukrowate dzieci i niedotrzymane terminy wywołane jego samowolnym opóźnieniem waszych czereśniackich życiowych planów!

Ponieważ moja wypowiedź to był w zasadzie jeden wielki wrzask, od którego im się pewnie poluzowały wszystkie plomby w zębach autobus zamarł w takiej ciszy że aż dzwoniło w uszach.

Ode mnie się natychmiast odczepili a ten cały tłum, kiedy po kilkunastu sekundach ochłonął... już miał nowego kozła ofiarnego na fotelu wozaka i to byłoby na tyle... kontrola tłumu DZIAŁA

Decybele – to wszystko :-)

Kiedyś nawet udało mi się skrzyczeć dzielnicowego – i też zamiast dać mi mandat grzecznie stulił uszy i gdzieś sobie poszedł - wystarczy... RYK.

Potrenujcie – efekty was zaskoczą, zapewniam. To właśnie dlatego policja drze mordy. Dlatego wydzierają ryj kaprale w wojsku. Dlatego używane są na imprezach masowych megafony. Potrenujcie a przyda się na pewno. Wkurzonych ludzi czyli... rozwścieczonego tłumu przecież w Polsce nie brakuje – w ramach ćwiczeń praktycznych warto od czasu do czasu podejść do blokersów, tych co się kiwają pod monopolowym albo walczą po nocach turlając kubły na śmieci po jezdniach. Ryk w kierunku przywódcy i odrobinka przybranej na twarzy agresji sprawią, że w ułamku sekundy – stado zrobi się potulne. Decybele decydują, pamiętamy, prawda? Decybele i odrobinka zdolności teatralnych – agresję trzeba bowiem zagrać bezbłędnie. Jeśli w pierwszych sekundzie wystraszycie stado – ono już przestanie myśleć logicznie i... straci jakiekolwiek znaczenie przewaga liczebna! Ryk zastrasza... zapewniam.

To dlatego aby zagnać do rzeźni stado krów wali się je biczem lub szczuje psami. To dlatego bez najmniejszego wysiłku trzech lub czterech esesmanów zapędzało całe  pociągi żydów do obozów! Nie dawali im uprzejmych zaproszeń przecież tylko darli mordy i pokazywali im stające dęba na smyczach owczarki. To zatem w praktyce niezawodnie działa i jest bardzo skuteczne jeśli tylko... stado jest nieświadome czyli ma zręcznie wyłączone myślenie!

Nie raz pewnie lub nie dwa widzieliście to samo w praktyce, czyli na przykład „detektywów” typu Rutkowski wydzierających mordy i stosujących takie właśnie socjotechniki wobec złodziei samochodów, prawda?

Nie zobaczycie natomiast nigdy w ścierwomediach prawdziwej konfrontacji kogoś kto jest odporny na te wszystkie prymitywne sztuczki stosowane przez paramilitarnych idiotów i rzecz jasna jest „wtajemniczony” w zasadę działania kory mózgowej oraz roli jaką odgrywa w jej wyłączeniu ciało migdałowate. Doskonałym przykładem tego jest sławna „akcja w Magdalence” kiedy cały batalion („anty”) terrorystów – czyli „elity policji” zapragnął zgarnąć nie jakiegoś głupiego złodzieja tylko prawdziwego żołnierza po prawdziwym wojsku – w tym przypadku był to Rusek po Specnazie. Niepełnosprawni umysłowo antyterroryści uroili sobie otóż, że go wypłoszą o czwartej nad ranem kiedy będzie spał, (czyli miał wyłączoną korę mózgową) następnie dodatkowo go wystraszą granatami ogłuszającymi i na koniec wydzierając mordy wyciągną go z łóżka jak szczenię i powykręcają mu dla rozrywki obydwie ręce.

Plany mieli ambitne, zgadza się owszem, no ale jako że pomylili się oczywiście gdyż przecież nikt wtajemniczony w to wszystko co powyższe nie daje się zaskoczyć ani we śnie ani na jakieś huki. Efekty były naprawdę masakryczne: kilka prawdziwych granatów a nie „ogłuszających petard” stosowanych przez niedołęgów, sprawiło że to oni wpadli w panikę i pozostawiając paru „poległych tragicznie” uciekli w panice. Jeden prawdziwy żołnierz był w stanie odeprzeć i wygonić w cholerę całą armię tych paramilitarnych idiotów, którzy są kozakami tylko w stosunku do bezbronnych mieszkańców bloków lub debilnych złodziei samochodów. Koniec końców oczywiście pokonali żołnierza, bodajże przy pomocy... wozów pancernych :-) ale nie o to chodzi. Chodzi o manipulację i o to, że jak najbardziej można się na nią i przygotować i uodpornić.

Wyłączenie kory mózgowej i samoczynne uruchomienie ciała migdałowatego oraz zręczne podstawienie manipulantów aby reszta „skopiowała emocje” – to recepta na zbiorową panikę. Jeśli kogoś zbulwersował mój przykład z kościołem (to przypominam że jest stricte hipotetyczny) i niech taka osoba ze zrozumieniem przeczyta przecież nie hipotetyczne wiadomości ze świata, realne wiadomości, na dowolnym portalu lub dowolnej stacji nawet w ścierwomediach. Nie ma miesiąca aby gdzieś na świecie nie doszło do „wybuchu” paniki: jak nie pożar na jakiejś dyskotece to masakra na pielgrzymkach. Co roku przecież tratują się na śmierć wyznawcy islamu w drodze do Mekki lub na pogrzeb tych zadeptanych już wcześniej albo jacyś geje podczas parady odmieńców albo uczestnicy jakiejś imprezy masowej.

Dlaczego się tratują?

Odpowiedź jest morderczo logiczna – nie myślą podczas paniki gdyż wówczas NIE DZIAŁA ICH KORA MÓZGOWA!

Nie działa – to wszystko. Każdy z uczestników parady/dyskoteki/pielgrzymki wszedł przecież bezpiecznie do lokalu/tunelu/most, prawda?

Każdy z nich zatem powinien również bezpiecznie zejść/wyjść/opuścić obiekt.

 

Opuściłby zapewniam was, gdyby miał działająca korę mózgową. W wyniku jednak manipulantów dochodzi jednak od czasu do czasu, do „wybuchu zbiorowej paniki” i to już nie jest hipotetyczne.

 

Już pora abyście otworzyli oczy i zobaczyli to co się naprawdę dzieje – że są tacy którzy uwielbiają dla sportu lub własnej satysfakcji „przetrzebić stado” od czasu do czasu... wykorzystując proste, wręcz prymitywne mechanizmy. Pożary (oraz inne katastrofy) bowiem wybuchają wszędzie, nawet w pałacach królewskich (Windsor) lub siedzibach rządów (Reichstag), jednakże panika... no właśnie panika... nie „wybucha” w takich miejscach NIGDY!

Otwórzcie oczy! Tylko tyle potrzeba aby „opuścić ławicę”... lemingów!

 

 

 

Redakcja portalu innemedium.pl nie utożsamia się z poglądami autora. Publikacja ma za zadanie umożliwienie wyrażenia opinii użytkownika ze względu na teoretycznie obowiązującą w Polsce wolność słowa.

 

 

Ocena:
Brak ocen

Dodane przez Dr Piotr (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Hej.

Nie wiem kto to napisał ale mam pytanie czy tyen cytat "słuchaj każdego, rozmawiaj z każdym, czytaj wszystko, obserwuj wszystko, ale logiczne wnioski wyciągaj sam" mogę wykorzystać w podpisie na forum które znajduje się w intranecie (siec firmowa) gdzie nie bedzie widoczne normalnie w necie.

 

Art bardzo fajny i dający do myslenia, baca widać umiesz logicznie mysleć, ale są na portalu osoby które bedą cię deskrydetowały - manipulanci - dało się to odczuć jak dość duzo osób chciało by admini cię usunęli z tego portalu - nastepny dobry przykład manipulacji przez kilka osób.

Ja osobiście czesto czytam potal i zmiany na ziemi ale  dość mało się wypowiadam "logiczne wnioski wyciągam sam" i nie daje się podejść ja baran tłuszczy komentarzy.

0
0

Dodane przez Alex (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Kurcze, nie pamiętam kto to napisał...przeczytałem to lub zasłyszałem w jakimś filmie dokumentalnym jakiśczas temu, raczej nie powinno być z tym problemu, żeby gdzieś umieścić jako motto czy coś w tym stylu.

0
0

Poczytałam, podziękować. W dysputy wdawać się nie będę, bo poglądy to rzecz osobista i kazdy ma jakieś. Im ciekawsze, tym chętniej się słucha, wiadomo. Jedno tylko mnie zastanawia. Baca, jak wpadniesz do kościoła i krzykniesz "pożar!" albo "bomba atomowa!", to rzucenie się pozostałych do ucieczki wydaje się być odruchem dość naturalnym i wynika z instynktu, który w specyficznych okolicznościach ratuje życie. Obyś nigdy nie musiał się o tym przekonać. Pojechałeś z tym kościołem (domem kultury, zamtuzem czy innym miejscem bytowania społeczeństwa). Innymi słowy, są czasem takie sytuacje w życiu człowieka, że najzdrowiej i najbezpieczniej oddalić się, a dopiero potem weryfikować. Nazwałabym to dosadniej, ale jestem kobietą i mi, kurna, nie wypada.

0
0

Do du..y ta cala socjotechnika i tej podobne,,, testowalem na zonie NIE DZIALA :D

0
0

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
loading...

Podobne informacje