Nadal nie znamy źródła dziwnych świateł z planety karłowatej Ceres

Image

Źródło:

Tajemnica dziwnych świateł z planety karłowatej Ceres zaprzątała umysły badaczy już od momentu ich odkrycia. Do tej pory odrzucono już większość tymczasowych wyjaśnień tej zagadki wedle których odpowiedzialnymi za światła mogły być: lód, kriowulkany lub skupiska soli. Naukowcy nie mogą oczywiście pozostawić tej kwestii bez jakiejkolwiek (choćby i naciąganej) odpowiedzi coraz bardziej brnąć w bagnie własnej dociekliwości.

 

 

W czasie gdy pracownicy amerykańskiej agencji kosmicznej NASA zajmują się badaniem zdjęć z orbity Ceres dzięki wykorzystaniu sondy Dawn, astronomowie z INAF-Triest (włoskiego Obserwatorium Astronomicznego w Triest) za pośrednictwem należącego do Południowoeuropejskiego Obserwatorium (EOS) potężnego spektrometru znanego jako HARPS (skrót od angielskiego High Accuracy Radial velocity Planet Searcher) obserwowali rotację Ceres na przestrzeni dwóch dni i dwóch nocy w różnych odstępach czasu.

 

Jak sami napisali:

Rezultat badania był niespodziewany. Znaleźliśmy oczekiwane zmiany w spektrum wynikające z obrotów Ceres, ale poza tym odnotowaliśmy wiele znaczących odstępstw od normy, które ulegały zmianie każdej nocy.

Image

Antonino Lanza współautor raportu opublikowanego w Miesięczniku Królewskiego Stowarzyszenia Astronomów, twierdzi że zgodnie z ich niedawną hipotezą, dziwne światła mogły być rezultatem ruchu obrotowego Ceres w odniesieniu do Słońca. Niestety nieoczekiwane wyniki całkowicie wykluczyły tę teorię oraz wstępnie odrzuciły też tezę stawianą przez agencję NASA która zakładała, że cała wina stoi po stronie odbijających promienie słoneczne hydratów siarczanu magnezu.

Image

Oczywiście naukowcy z Włoch zaproponowali nową hipotezę, która w pewnym stopniu również ma wyjaśniać zagadkę świateł z Ceres. Ich zdaniem wnioskując po nagłych zmianach w jasności planety oraz ocenie prędkości jej obrotu dziwne światła mogą być wywoływane nie tyle przez siarczany magnezu co raczej przez pióropusze gazu unoszące się nad planetą. Teoria ta sugeruje istnienie podziemnych wulkanów bądź gejzerów które miały by wydzielać gazy poprzez spalanie jakiegoś nieznanego materiału znajdującego się pod powierzchnią planety.

Image

Do tej pory zaproponowano już wiele rzekomych wyjaśnień tego fenomenu jednakże żadne nie było na tyle kompletne i ostateczne, by odpowiedzialni za nie naukowcy zdecydowali się uznać je za definitywną prawdę. Niestety ale blisko roczna już obserwacja Ceres, liczne „uszkodzemia „ sprzętu oraz opinie ekspertów nie zaprowadziły nas nigdzie. Nic w tym więc dziwnego, że dla wielu z zainteresowanych osób, perspektywa świecącego dymu wydaje się o wiele bardziej pozbawiona realizmu niż to że znajduje się tam miasto obcych lub jakaś bliżej nieokreślona kosmiczna struktura.

 

 

 

Ocena:
Brak ocen

Mysle ze chyba juz wiecie ze film STAR WARS nie jest tylko fikcja z gatunku science fiction ale w pewnym sensie filmem dokumentalnym !

0
0

Dodane przez Marty McFly (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Pewnie potajemie ktos instaluje tam ogniwa fotowoltaniczne. Gdyby rozsypac na calej powierzchni ksiezyca jakies krysztatki szkła to gwarantuje ze nocą na ziemi mielibysmy dzień :)

0
0

Na stronie NASA i misji Dawn można znaleźć zdjecia innych kraterów, ale w przeciwieństwie do tego, na ktorym występują światła są one bardzo duże i wyraźne.

http://www.nasa.gov/feature/jpl/new-details-on-ceres-seen-in-dawn-images

Wyraźnego i dużego zdjęcia krateru ze światłami nie zobaczymy. I to jest ewidentny przejaw braku chęci pokazania ludziom co tam się na prawdę znajduje. Minęło już bardzo dużo czasu i gdyby na prawdę chcieli się podzielić z opinią publiczną co znaleźli, to by już dawno to zrobili. Ale od któregoś tam roku jakiekolwiek instytucje przestały nieść światło łudzkości i zaczęły wciskać ciemnotę. Już nie jest to odkrywanie i eksploracja, tylko interesowne przeczesywanie przestrzeni kosmicznej, uwikłane w mechanizm cenzury. Na zdjęciach z Marsa znaleziono już tyle dziwnych rzeczy, że każdemu dało by to do myślenia. A oni nadal milczą. Na prawdę nie rozumiem jaki wpływ miałoby na ludzkość powiedzenie, że na Marsie była kiedyś inna cywilizacja, ale prawdopodobnie doszło do jakiejś katastrofy, lub też wszystcy zginęli od dywanowego nalotu głowic nuklearnych. Czy tak bardzo coś by się zmieniło? Jakoś nie mogę tego zrozumieć. Czy ludzie, żyjący w swoich słoikach, z ego level 999 będący centrum wszechświata poczuli by się dotknięci, że nie są pępkiem świata? Jak dla mnie człowiek jest takim samym "towarem" jak woda czy wodór. Po prostu występuje licznie we wszechświecie, ale na bardzo rozproszonej przestrzeni. Nagle od roku 2000 znaleziono dziesiątki egzoplanet i dziesiątki miejsc, gdzie występuje woda. Ale ludziom ciągle wciskany jest kit: nie patrz w niebo, tam nic nie ma, wracaj do pracy. Arbeit macht frei...

0
0

Dodane przez Io600 w odpowiedzi na

Io600 - świetny komentarz, świetny język. Pozdrawiam
PS. Jest - jak piszesz. Ty wiesz o tym, ja, i jeszcze pewnie parę osób - i co dalej...? Czasem mam wrażenie, że ziemia jest zamieszkiwana przez różne gatunki "homo sapiens", i - chociaż w środku diametralnie różnimy się od siebie - wszyscy z jakichś powodów przyobleczeni jesteśmy w ludzką skórę... (dla zmyły...)

0
0

Dodane przez bb (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Dzięki! Myślę, że to jest kwestia wieku duszy. Stare dusze pamiętają wartości ukształtowane w dawnych tysiącleciach, których to młode dusze nie pamiętają. Dzięki temu, stara dusza ma jasny obraz rzeczywistości, w przeciwieństie do nowej, nieco naiwnej i beztroskiej jeszcze. Stare dusze są już zmęczone życiem i szukają dróg, które przerwą ten niekończący się proces przyowlekania w ciało. Dlatego kierują się w stronę duchowości, np. buddyzmu. Młode, są zafascynowane swoimi ciałami, cieszą się życiem i żyją tak, jakby śmierć nie istniała. Tylko, że akurat te, rodzące sie na bliskim wschodzie wydają się nie mieć w ogóle połączenia z życiem. Dążą do samodestrukcji i pociągnięcia za sobą jak największej liczby ofiar. Dlatego prawdopodobnie zamiast do wyimaginowanego raju trafią od razu na taśmę, gdzie dostaną przydział na jakieś urocze zwierzątko, ktore zasili układ pokarmowy jakiegoś drapieżnika i to się będzie dla nich powtarzać przez setki/tysiące żyć.

0
0

Dodane przez Io600 w odpowiedzi na

Tak trudno wyobrazić sobie co taka wiedza mogłaby wywołać? Pomnóż razy parę setek działalność wszelakich sekt, wojny religijne, upadek nauki, ogólna panika i anarchia. Faktycznie, to nic takiego... Kto ma wiedzieć ten wie. A po co informować 'ciemną masę'? To mogłoby tylko zaszkodzić. W naszym języku można to określić jako 'polityka' tudzież 'racja stanu'. To mniej więcej tak, jakby podać do publicznej wiadomoscie koty startowe rakiet balistycznych i zostawić otwarte drzwi do silosów z wyżej wymienionymi. To, że wszyscy chcielibyśmy dowiedzieć sie prawdy nie znaczy że ta prawda byłaby dla nas dobra... Niestety...

0
0

Dodane przez Mezzerschmitt w odpowiedzi na

No właśnie trudno. Nie wyobrażam sobie ani anarchii ani paniki po informacji, że właśnie oficjalnie skontaktowano się z przynajmniej trzema obcymi rasami, z którymi de facto od lat jesteśmy w kontakcie. To są takie same rasy jak afroamerykanie, czy azjaci, tylko mieszkają na innym inkubatorze. To zupełnie niczego nie zmienia. Po prostu mapa robi się większa i pojawia się więcej ścieżek i możliwości. Obecność azjatów na tej planecie nie wywołuje żadnych rewelacji, bo to po prostu inna kultura. I tak samo będzie z obcymi rasami z innych inkubatorów. Oni są zwyczajnie żyjącymi istotami, które mają takie same problemy jak my, tylko mieszkają gdzie indziej.

0
0

Dodane przez Io600 w odpowiedzi na

Tak. Indianom południowoamerykańskim także powiększyła się mapa... Noe mówię tu o tym, że domniemana cywilizacja mogłaby nam zagrażać. Po prostu indianom powróciło to światopogląd, uznali konkwistadadorów za bogów. Takie sytuacje zawsze spowodują szok i negatywne reakcje społeczne a nawet polityczne, to podstawy psychologii. A gdyby wykształciły się na przykład dwa obozy: zwolenników i przeciwników kontaktu z obcą cywilizacją? Już samo to prawie na pewno doprowadziłoby do wyścigu zbrojeń i wojny. Sam fakt istnienia obcej cywilizacji zachwiałby fundamentami niemal wszystkich religii, efektem tego byłby ich rozpad/rozłam, to zaś, ni mniej ni więcej prowadzi znowu do wojen. Ot taka ludzka słabostka. Fakt odkrycia obcej cywilizacji, oświadczenie tego opinii publicznej i powszechna radość z tego to domena filmów science diction klasy 'Ż'. Nawet ujawnienie nowych technologii jest często szokiem i powoduje negatywne perturbacje w skali międzynarodowej. Dlaczego jeszcze gospodarka opiera się na ropie, kiedy moglibyśmy być już o wiwle bardziej zaawansowani jeśli chodzi o transport i energetykę? Polityka i zbyt wąskie możliwości poznawczo-interpretacyjne...

0
0

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
loading...