Noc Świętojańska - Zapomniane pradawne święto naszych przodków
Image
Święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości powszechnie obchodzone na obszarze całej słowiańszczyzny , obchodzone w dzień przesilenia letniego. W Polsce znane pod innymi nazwami w zależności od rejonu. Na południu Polski, Podkarpaciu i Śląsku uroczystości te są znane, jako sobótka a na Warmii i Mazurach jest to palinocka, nazwa Noc Kupały używana jest na Mazowszu i Podlasiu.
Przez wieki Kościół zwalczał ten obyczaj a nie mogąc go wytępić z obyczajowości ludowej zasymilował go nadając kupalnocce patrona Jana Chrzciciela z racji, że stosował rytualną formę chrztu poprzez kąpiel. Wybitny badacz i znawca słowiańszczyzny Aleksander Gieysztor etymologie nazwy kupała wywodzi z obrzędowej pierwszej w roku kąpieli w rzece, poświadczają to świadectwa staroruskie i bułgarskie. Przyglądając się szczegółom uroczystości zauważamy, że nie mają one w całości charakteru wodnego a dominującym składnikiem jest obrzęd ognia.
Stąd nazwę kupała czasami próbuje się wyprowadzać od indyjskiego słowa kup „ jarzyć” inną możliwością jest wywiedzenie nazwy od indoeuropejskiego słowa kump, co oznacza grupę, gromadę, zbiorowość. Natomiast sobótka to słowo wymyślone przez kościół i od samego początku pejoratywne znaczące tyle co mały sabat. Jak silnie zakorzeniony był to obyczaj świadczą stare teksty np.: Marcin z Urzędowa w 1562 odnotował „tam też tej nocy ognie paliły, tańcowały, śpiewały, diabłu cześć a modłę czyniąc. Tego obyczaju pogańskiego do tych czasów w Polszcze nie chcą opuszczać niewiasty”
[ibimage==18125==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]
Jeszcze w XIX wieku w Krakowskiem jak odnotowano „palą sobótki od Ojcowa do Lanckorony, od wzgórz Chełmskich poza mogiłę Wandy, cały widnokrąg goreje tysiącem ognisk po wzgórkach, jak nieprzejrzane obozowisko wśród nocy” Paweł Jasienica podał, że ostatni zarejestrowany przypadek prawdziwie pogańskiego świętowania kupały miał miejsce w 1937 r. na Opolszczyźnie.
Uroczystości rozpoczynano od rytualnego rozpalenia ognia, po uprzednim wygaszeniu wszystkich palenisk we wsi. Odbywało się to w sposób archaiczny „krzesząc ognia deskami” jak napisał Marcin z Urzędowa w XVI wieku, a wiec poprzez szybkie pocieranie kawałków drewna. W tym celu używano drewna jesionu i brzozy niektóre źródła wspominają wyłącznie drewno dębowe. Ogień tak uzyskany nazywano ogniem żywym. Centralnym punktem uroczystości było ognisko, w którym palono magiczne zioła i ofiary z drobnej zwierzyny, co miało zapewnić urodzaj oraz płodność zwierząt i ludzi.
Tańcom kobiecym kołem przy ognisku towarzyszyły pieśni, kobiety przyozdobione były przepaskami i wiankami z piołunu, ziela magicznego i leczniczego. Zasuszone wianki zakładano bydłu na rogi, co miało chronić od chorób i uroków. Przez ognisko skakano w parach lub pojedynczo (czasami z figurką Kupały na plecach domniemanego bóstwa miłości), co miało wymiar oczyszczający oraz miało chronić od wszelkiego zła i nieszczęść. Serbowie o świcie odpalali od dogasających ognisk pochodnie i obchodzili z nimi domostwa, co miało chronić od złych duchów.
[ibimage==18126==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]
Przy ognisku wróżono i swatano młode pary, wróżono z rumianku, kwiatów z dzikiego bzu, cząbru i siedmioletniego krzewu kocierpki. U Słowian wschodnich praktykowano palenie słomianej kukły na Białorusi zwanej Marą lub ukwieconą głowę końską lub krowią albo też koła na żerdzi (symbol słoneczny) czy wysoko zatknięty snopek siana. Drugim elementem uroczystości był obrzęd wody. Na Białorusi topiono kukłę Mary lub Kupały lub głowę końską albo krowią ofiary te miały przebłagać wszystkie złośliwe i niebezpieczne istoty wodne jak utopce i wodniki .Uroczystości kupałnocki otwierały sezon kąpielowy i czyniły zbiorniki wodne bezpieczniejszymi. Obrzęd wody polegał na puszczaniu wianków.
Dziewczęta w zbiorowej ceremonii wśród śpiewów i tańców puszczały z prądem rzeki wianki z zapalonymi świecami trochę dalej na wianki czekali chłopcy, jeśli wianek wyłowił kawaler oznaczało to, że dziewczyna szybko wyjdzie za mąż, jeśli płynął niewyłowiony to znaczy, że wyjdzie za mąż, lecz nieprędko a jeśli płonął lub zaplątał się w sitowie to znaczy, że dziewczyna zostanie starą panną. Ceremonia ta stanowiła ważne narzędzie matrymonialne gdyż tej nocy młoda kobieta mogła sama wybrać swego oblubieńca i uniknąć małżeństwa zaaranżowanego przez głowę rodziny. Nasycenie tej nocy dziwnością i magią prowadziło do orgiastycznego zachowania młodych uczestników.
[ibimage==18127==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]
Młode pary skojarzone ceremonią puszczania wianków chętnie oddalały się od ognisk, wykorzystując inny zwyczaj świętojański, poszukiwanie kwiatu paproci zwanego też Perunowym kwiatem. Szczęśliwy znalazca Perunowego kwiatu miał zostać obdarzony bogactwem, siła i mądrością. Kiedy o świcie pary powracały do ognisk przepasane bylicą trzymając się za ręce skakały przez płomienie, co symboliczne kończyło obrządek przechodzenia przez wodę i ogień. Tego jednego dnia skok ów stanowił rytuał zawarcia małżeństwa.
Obyczaje naszych przodków powracają powoli do łask a to za sprawą powracającego zainteresowania naszym folklorem. W wielu miastach organizowane są masowe imprezy luźno tylko osadzone w realiach, jednak spełniające role budowania świadomości u ludzi. Należy tu wspomnieć o tzw. Krakowskich Wiankach czy jarmarku świętojańskim we Wrocławiu. Odkąd pamiętam na szczycie dolnośląskiej góry Ślęży koło Sobótki spontanicznie w noc świętojańską zbierała się młodzież by bawić się przy ognisku i muzyce. Czyż nie lepiej byłoby zastąpić obce nam walentynki nocą świętojańską naszym rodzimym świętem miłości?
Pielęgnujmy i praktykujmy naszą tradycje by nie zaginęła, bo cóż jest wart naród nieznający swych korzeni. Nie trzeba być świadomym praktykującym rodzimowiercą, wystarczy, że np. : w formie zabawy w domu lub szkole dzieci wykonają Marzannę i spławia ja w rzece w pierwszy dzień wiosny i w ten sposób pożegnają zimę, jak to było normalne jeszcze 25 lat temu. Ocalmy od zapomnienia tradycje, z której wyrośliśmy.
- Dodaj komentarz
- 17878 odsłon
"Ocalmy od zapomnienia
"Ocalmy od zapomnienia tradycje, z której wyrośliśmy."
sceptyyk...nie ma sensu bawić
Dodane przez sceptyyk w odpowiedzi na "Ocalmy od zapomnienia
sceptyyk...nie ma sensu bawić się w "ocalanie" tradycji ,które zostały nam narzucone ...przykład???
wigilia..."tradycyjnie" spoktykamy się przy obiedzie ze wszystkimi z którymi cały rok się żremy...fałszywe życzenia ,jakby wszystko było w porządku ,ale tak jest tylko w ten dzień ...po wigili wszystko wraca do "normy" tradycja =głupota
bla bla bla Pasuje do inne
bla bla bla
Pasuje do inne medium jak ulał.
Dziewczęta z wiankami tańcują, ognisko płonie, pieśni ludowe.
Jaki będzie następny artykuł? Wycinanki ludowe a przebiegunowanie ziemi?
A może tradycja śmigus-dungus sięga wielkiego potopu?
I tylko prosić słowiańskich
I tylko prosić słowiańskich bogów by ich wyznawcy wnet nie zaczeli krzewić swej religii z równym zapałem jak kapłani innych...
Myślę, że i dziś chętnych na
Myślę, że i dziś chętnych na te sex party by nie brakło. Kiedyś niektórzy ludzie wstydu nie mieli i dziś tak samo.
... a najwięcej wstydu to
Dodane przez bogusia (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Myślę, że i dziś chętnych na
... a najwięcej wstydu to dziwnym trafem od zawsze maja tak zwane pasztety... - jest to ta najbardziej bogobojna część ludzkosci :-)
głodnemu chleb na myśli :)
Dodane przez bogusia (niezweryfikowany) w odpowiedzi na Myślę, że i dziś chętnych na
głodnemu chleb na myśli :)
Ja urodziłem się 22 czerwca,
Ja urodziłem się 22 czerwca, wiem coś o tym, i w to wierzę, ale pisać można Tomy całe o tej tradycji, ale kto wie to wie, nieświadomych nie uświadomi, cieszmy się z tego że mamy otwarte oczy, niekiedy trzeba przemilczeć, niż się kłucić.
Naszym świętem jest święto
Naszym świętem jest święto trzech króli którzy byli mędrcami odwiedzającymi świętą rodzinę z narodzonym dzieciątkiem Jezus
Sanktuarium polskie...i
Dodane przez Sanktuarium polskie w odpowiedzi na Naszym świętem jest święto
Sanktuarium polskie...i zapoczątkowali zwyczaj że na takie odwiedziny nie przychodzi się z pustymi rękami...