Ci, którzy widzieli pierwsze zdjęcia z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba mieli okazję zapoznać się z odległymi gromadami galaktyk, które skrywają się za nocnym niebem. Niektórzy dopatrują się tym instrumencie badawczym, czegoś więcej.

Teorii jest multum, poczynając od takich że jest to komputerowe fałszerstwo aż po tezy wedle których teleskop Jamesa Webba ma służyć inwigilacji ludzkości.  Są też i tacy, którzy uważają, że kształt rozłożonych luster przypomina gwiezdny czworościan, który jest starożytnym hebrajskim okultystycznym narzędziem, służącym do połączenia ludzi z „niebem”. Zdecydowanie najciekawiej prezentuje się jednak teoria zgodnie z którą teleskop Jamesa Webba jest gigantycznym działem laserowym, zdolnym do zniszczenia dowolnego miejsca na Ziemi.

Teleskop kosmiczny Jamesa Webba nie jest pierwszym instrumentem badawczym, który został dotknięty taką infamią. Słynny teleskop Hubble'a, spotkał się z podobnym przyjęciem. Badaczom z NASA zarzucano świadome edytowanie ujęć, co zresztą jest prawdą. Hubble wykonuje oddzielne kolorowe obrazy cyfrowe przez filtry czerwony, niebieski, zielony i inne kolory, które są następnie łączone w całość do postaci którą znamy.

Poszczególne długości fal światła czerwonego odpowiadają promieniowaniu atomów wodoru, tlenu i jonów azotu, które są trudne do zauważenia. W tym samym czasie ultrafiolet i podczerwień, w ogóle nie są widoczne. Konieczna jest więc ich korekcja. Dopiero wtedy obrazy stają się przyjemne dla nienaukowego oka.

Teorie otaczające JWST zdają się absurdalne i trudno jest traktować je poważnie. Można się spodziewać, że nim pojawią się kolejne fotografie z tego instrumentu, liczba takich wizji jedynie wzrośnie. Niebezpiecznie jest jednak odrzucać takie rozważania z miejsca, o czym nauczyły nas ostatnie rewelacje na temat UFO więc pozostawię was z pytaniem. Jak myślicie, czy którakolwiek z zaprezentowanych dotąd tez, może mieć pokrycie w rzeczywistości?