Kategorie:
W internecie pojawiły się pogłoski jakoby już na początku listopada miało dojść do upadku asteroidy o średnicy 16 km. Źródło tej informacji ma pochodzić z amerykańskiego Pentagonu. Jeśli wierzyć doniesieniom, światowe rządy nie robią obecnie nic i jedynie czekają na nieuchronny kataklizm.
Nie da się zaprzeczyć, że w ciągu ostatnich dwóch lat, doszło do dramatycznego wzrostu liczby meteorytów spadających na Ziemię. Ich liczba rośnie z każdym kolejnym miesiącem, a wiele z obiektów przelatujących w pobliżu naszej planety jest wykrywane na długo po przecięciu jego orbity z ziemską.
Niezweryfikowane doniesienia sugerują, że rząd Stanów Zjednoczonych przygotowuje się obecnie do zderzenia Ziemi z potencjalnie niszczącym obiektem kosmicznym. Rzekomo asteroida została odkryta po raz pierwszy w 2017 roku. Od tego czasu śledzone są zmiany średnicy obiektu i jego trajektorii w celu obliczenia miejsca upadku. We wrześniu 2020 roku, z uwagi na fakt, że asteroida straciła na msie masę i zmieniła trajektorię, jej miejsce upadku miało zostać oszacowane, na południe od jeziora Athabasca w Kanadzie.
Zgodnie z powielaną historią jeszcze w 2017 roku Stany Zjednoczone zwróciły się do głów innych krajów z propozycją - połączenia sił w celu stworzenia technologii, która pozwoliłaby uderzyć w asteroidę w celu zrzucenia jej z kursu lub przynajmniej rozbicia jej na kawałki, aby zminimalizować uszkodzenia od upadku na ziemię. Podobno wszyscy odmówili, z wyjątkiem Rosji. Unia Europejska nie chciała uczestniczyć w projekcie, a Chiny oświadczyły, że naród sam poradzi sobie z opadem.
Tego typu sensacyjne doniesienia nie sprowadzają się zwykle do niczego, lecz biorąc pod uwagę ich popularność w sieci trudno nie wypowiedzieć się w ich sprawie. Uderzenie asteroidy zdolnej o średnicy 14 kilometrów byłoby równoważne z resetem cywilizacyjnym. W ramach porównania, asteroida która zakończyła erę dinozaurów mierzyła od 10-15 kilometrów średnicy. Trudno więc uwierzyć w scenariusz w którym światowe rządy poprostu godzą się na unicestwienie rasy ludzkiej włączając w to ich samych.
Upadek asteroidy nie jest czymś co może być "przeczekane". Mowa tu o sytuacji w której olbrzymi obiekt uderza o naszą planetę wywołując wielokilometrowe fale tsunami, ogniste burze i fale uderzeniową zdolną do spustoszenia wszelkich śladów istnienia ludzkości. Samo ciśnienie wywołane tą falą wystarczyłoby zniszczenia ludzkich organów nie wspominając o kolejnych konsekwencjach takiego zajścia. Jest to więc najgorszy z możliwych scenariuszy.
Czy zatem możliwym jest aby taka katastrofa mogła pozostać utajniona? Zapewne tak, ale wymagałoby to niezwykle dużego nakładu środków. Porównywalnego przynajmniej do próby zmiany orbity takiego obiektu. Z drugiej strony, nikt nie zdziwiłby się chyba gdyby 2020 rok faktycznie zakończył się upadkiem meteora. Na odpowiedź na tę zagadkę przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać.
Komentarze
Skomentuj