Kategorie:
Pokémon Go przypomina powstający dopiero ruch społeczny, który może się okazać bardzo denerwujący. Wystarczy pójść do dowolnego miejsca publicznego i jest całkiem duże prawdopodobieństwo, aby zobaczyć tam stadko ludzi stłoczonych wokół jakiegoś pomnika lub kościoła i usiłujących odblokować kolejną partię nagród. Tymczasem, jest conajmniej kilka elementów całej tej gry wskazujących na to, że może ona stanowić idealne narzędzie dla służb specjalnych.
Nie byłoby przesadą powiedzieć, że Pokemon GO to chyba najbardziej udana gra w rozszerzonej rzeczywistości na świecie. Ale co jeśli jej sukces ma coś wspólnego nie z dziecinnymi marzeniami o zostaniu trenerem Pokemon a raczej z programem nadzoru CIA, który ma dać dostęp rządowi Stanów Zjednoczonych do ogromnej ilości danych lokalizacyjnych?
Teoria ta pojawiła się na jednym z subforów reddita w którym jeden z użytkowników tłumaczył dlaczego rząd może mieć zastosowanie dla masowego pobierania lokalizacji do gry jak Pokemon Go. Autor sugeruje w niej, że Pokemon GO może stanowić rozszerzenie idei Google Maps, umożliwając agencjom wywiadowczym zdobycie zdjęć wnętrz domów ludzi którymi się interesują. Wystarczyłoby "wysłać" do domu takiego delikwenta kilka Pokemonów i czekać aż ten skorzysta z opcji robienia zdjęć i po dość krótkim czasie uzyskuje się wgląd w całe wnętrze.
Cóż, prawdopodobnie jest to kolejny przykład nadwrażliwości teoretyków spiskowych, ale ni da się ukryć, że aplikacja prosi o dość duży dostęp od samego jej zainstalowania zwłaszcza jeśli jesteś na Androidzie. Innym interesującym punktem tej historii jest fakt upubliczniony przez dziennikarza Lee Fanga odnośnie wpisów umieszczonych kilka miesięcy temu na GamesIndustry.biz, w których dyskutowano finansowanie Pokemonów Go przez deweloperów ze studia Niantic.
Lol kind of interesting -- CEO behind Pokemon GO met board member via mutual ties to CIA's venture capital fund https://t.co/IWutabKGvT
— Lee Fang (@lhfang) 11 lipca 2016
Oto i wspomniany cytat, który rzeczywiście jest dość zastanawiający:
Podczas mojego pobytu w w in-Q-Tell, prowadziłem inwestycje w 3 firmie Johna, Keyhole - która została przejęta przez Google i ostatecznie stała się Google Earth - i na własne oczy widziałem, co jest możliwe pod jego kierownictwem. Jestem również podekscytowany i zaszczycony, tym że dołączam do zarządu Niantic i ciesze się pomagając im w pełni zrealizować swój potencjał w powstającym rynku AR / VR / MR.
Dla niewtajemniczonych In-Q-Tell, jest w zasadzie firmą należącą do CIA. Jest ona technicznie niezależna od CIA, ale inwestycje jakie czyni w technologię następują z wyraźnym zamiarem utrzymania wyposażenia agencji w najnowsze technologie informatyczne.
Reasumując Prezes Niantic John Hanke założył Keyhole, który był finansowany przez CIA i który później stał się Google Earth, który obecnie umożliwia zabawę z uroczymi kieszonkowymi potworami. Wzamian za to pozwalasz im wejść do siebie do domu, miejsca pracy a zdaniem niektórych nawet do swojej skrzynki pocztowej.
Zdaniem Ashleya Feinberg z portalu Gawker to tylko kwestia czasu zanim rządy zaczną umieszczać "przynęty" gdzieś, gdzie potrzebują wglądu w lokalizację lub dane przestrzenne i BUM! Dziesiątki kochający Pikachu nastolatków będzie tam w mgnieniu oka, tak aby uchwycić swoje wielkie zwycięstwo i udostępnić je na facebooku. Nie da się ukryć, że jeśli teoria ta ma pokrycie w rzeczywistości to jest to chyba najlepszy przykład zarządzania zasobami ludzkimi w historii.
Komentarze
Skomentuj