Kategorie:
Jestem gorącym propagatorem haipule. Stosuję tę metodę i jest ona przedmiotem moich dalszych studiów, prowadzonych warsztatów oraz usług szamańskich na odległość. Wywodzi się ona z huny. Celem huny, jak każdego szamanizmu, są szczęście, powodzenie, błogosławieństwo na każdym poziomie. Również na poziomie miłosnym.
Można użyć haipule aby przyciągnąć do siebie partnera swoich marzeń. Każdy z nas nosi w sobie wizję osoby, która jest dla nas odpowiednia. Mamy moc by poprawić relacje w naszym związku lub stworzyć związek za pomocą mocy aloha, czyli miłości i radości, które manifestują się w ceremonii haipule. Być z właściwym człowiekiem to nasze naturalne pragnienie, nasze marzenie. Jak wszystkie naturalne pragnienia, powinno ono móc się spełnić. Gdyby rzeczywistość, natura skazywała nas na pragnienie, którego nie możemy zaspokoić, byłaby absurdalna. A jednak pragnienie jedzenia, picia, pięknych rzeczy itd. można zrealizować, podobnie pragnienie duchowego rozwoju i wiedzy ezoterycznej. Dlaczego nie pragnienie bycia ze swoim tzw. duchowym partnerem? Skoro związki są tak fundamentalnie ważne i wiąże się z nimi tak wiele cierpienia, gdy są nieudane, to musi istnieć jakaś droga do prawdziwego szczęścia w związkach. Inaczej życie naznaczone jest nonsensem.
Dzień Walentynek przypomina nam o naszych relacjach miłosnych. Możemy poczuć się sfrustrowani, kiedy stwierdzimy, że w tej sferze szwankujemy. Możemy także zechcieć coś z tym zrobić. Co wtedy? Wówczas gorąco polecam zastosować haipule i w ogóle nauczyć się tej metody. Jedyną znaną mi publikacją na rynku na ten temat była wybrakowana obecnie pod względem nakładu „Moc aloha, wiedza huny” Kali Kos i Johna Selby'ego (wyd. Kos). Wszystkim gorąco, z całego serca polecam tę książkę. Tu i tam można ją znaleźć. Sam prowadzę warsztaty w oparciu o te metody (są i inne, ale te zostały utworzone bardzo przystępnie) oraz stosuję je pracując na dystans, również w celu przyciągania właściwego partnera.
Haipule jest procesem, jest jak wypłynięcie w rejs. Potrzeba mieć kierunek i płynąć. Każdy dopływa w odpowiednim czasie. Ważne aby trzymać się kierunku. Każdy ma inny dystans czasoprzestrzenny do przepłynięcia. Ale gdy trzymamy się na odpowiednim kursie i pozostajemy mu wierni (to będzie w odczuciu wielu ludzi graniczyło z cudem, do którego poczują się niezdolni), efekt nie może się nie pojawić, choć rzadko tak, jak to sobie wyobrażamy. Oto całe piękno przygody przyciągania do siebie swojego duchowego partnera, swojej prawdziwej miłości. Gdy coś jest mechaniczne i rutynowe, nie jest żywe i fascynujące ani rozwijające, pouczające.
Czy chcesz, aby twój związek z osobą, z którą jesteś z odwzajemnionej miłości, stał się znowu przygodą? Albo marzysz o partnerze, który będzie twoją dopełniającą cię częścią? Zamiar jest najważniejszy. Musisz znać cel i mieć oparty na nim osobisty zamiar, który w hunie nazywa się „mana'o”. Słowo to oznacza również „siłę woli”, „wymaganie”, „decyzję”. Spotyka nas to, do czego dążymy. Chyba że nie dążymy do niczego, wtedy nie spotyka nas nic. Ale nie da się żyć i nie dążyć. Mana'o to świadomie podejmowany zamiar. Czy chcesz, aby twoje najskrytsze marzenia i pragnienia odnoszące się do związków stały się rzeczywistością? Pierwszą rzeczą jest poważnie je potraktować. Uczynić z nich osobisty zamiar. Czyli w swojej postawie sprawić, by z barwnych imaginacji stały się tym, do czego świadomie dążymy - praktycznymi celami, nie teoretycznymi marzeniami.
Dążenie w hunie i haipule związane jest z doświadczaniem ducha aloha. Nie po trupach do celu. Nie z wielkim wysiłkiem i tytaniczną pracą. Żeglujemy a nie wiosłujemy. Polegamy na wiatrach, na energiach, które działają na dystans, nie na własnych mózgach i rękach. Stan zakochania, o którym wspominają Walentynki jest dla nas wewnętrznym dowodem na to, że nie jesteśmy tylko ciałem, że istnieje jeszcze świat duchowy, świat bezinteresownej miłości aloha, gdzie człowiek widzi w sobie i w innych nie ciało, ale istotę duchową, osobę. Mamy w sobie intuicję tej drugiej osoby, która jest naszą prawdziwą miłością. W swoich sercach znamy kierunek. Potrzebujemy teraz skierować się do wnętrza i uruchomić swoją energię, aby przyciągnąć do siebie partnera naszych marzeń lub uzdrowić nasz związek.
Walentynki nie muszą nam się kojarzyć z porażką, gdy nie mamy jeszcze związku lub nasz związek jest w opłakanym stanie, ale z wyzwaniem, by postawić żagle i wyruszyć w rejs, w najbardziej fascynujący rejs naszego życia, jakim jest miłosny związek. Uwierzyć w siebie znaczy uwierzyć, że jest to możliwe, że nasza wewnętrzna intuicja i wizja, wrodzone pragnienie i przekonanie o istnieniu „drugiej połowy” płyną z natury i dlatego mogą się urzeczywistnić, nie są w nas na darmo, nie są żadnym żartem czy figlem kartezjańskiego Wielkiego Zwodziciela, ale że pochodzą z Absolutu czy też od Boga (albo Źródła, Kosmosu lub Akua nui - nazwy nie są ważne, nazwy nie zmieniają rzeczy, które oznaczają).
Według nauk duchowych każde prawdziwe pragnienie człowieka wypływa ostatecznie z jego duchowej natury i jest pragnieniem urzeczywistnienia samego siebie. I według wszystkich nauk duchowych jesteśmy z natury zdolni do samopoznania i samorealizacji. Kwestia bycia w spełniającym związku jest kwestią bycia samospełnionym, nie zaś spełnienia jakiegoś obowiązku wobec ludzkości czy społeczności albo rodziny czy kultury. Dlatego nasz partner powinien być osobą szczególną, odpowiadającą naszej indywidualności, nie powinien zaś być traktowany przypadkowo, jako ktoś z ulicy, lub modniej: z biura matrymonialnego czy portalu randkowego (choć nie neguję, że w takich miejscach można znaleźć kogoś szczególnego, ale mówimy o intencjach i zamiarach a nie sposobach ich realizacji). To powinien być ktoś tak wyjątkowy dla nas, jak my sami, ktoś niepowtarzalny, którego nie da się zastąpić nikim innym, jak nas samych. To ktoś, kto odpowiada nam na duchowym poziomie, dlatego odpowiada nam także na wszystkich innych poziomach, włącznie z fizycznym.
Gdy szukamy partnera odpowiadającego nam tylko na tym ostatnim poziomie, seksualnym, robimy zły interes, bo możemy mieć właściwego na każdym. Ale tylko wtedy, kiedy w wyborze partnera kierujemy się duchem a nie ciałem czy umysłem. A ciało i umysł mogą nas mocno zwodzić. Będzie nam się wydawać, że to ta właściwa osoba, ale w duchu nie ma „wydaje mi się” i nie ma wątpliwości, jest stu procentowa pewność. Duch jest świadomością a w świadomości nie ma najmniejszej wątpliwości.
Komentarze
Strony
Skomentuj