Kategorie:
Każdy wierzący człowiek jest przekonany, że posiada duszę – coś niematerialnego i nieśmiertelnego, co charakteryzuje tylko istoty żywe i myślące. To właśnie dusza ma nam zapewnić życie po śmierci, gdzieś w lepszym świecie. Naukowcy od lat szukają jakiegokolwiek dowodu na istnienie duszy.
Ciekawym zjawiskiem badanym już od bardzo wielu lat jest tzw. śmierć kliniczna (ang. NDE – Near Death Experience). Przebadano tysiące osób, które twierdzą, że podczas NDE doświadczyli różnych wizji i pozaziemskich przeżyć. Niestety – najnowsze badania przeczą istnieniu NDE. Okazuje się bowiem, że paranormalne zjawiska towarzyszące NDE to „tylko” wzmożona aktywność konającego mózgu.
Czy NDE dało początek wierzeniom?
Mimo różnych kultur, religii i wierzeń – doświadczenia towarzyszące NDE są bardzo podobne i mają wiele wspólnych elementów: wrażenie opuszczenia swojego ciała, przejście wąskim tunelem z światłem na końcu, czy spotykanie nieżyjących najbliższych. NDE po raz pierwszy opisano już ponad 2 tysiące lat temu. W roku 360 p.n.e. Platon opisał w swojej księdze „Państwo” historię żołnierza, którego dusza opuściła ciało na polu bitwy i powróciła do niego na stosie pogrzebowym.
Kiedyś ludzie ocierali się o śmierć znacznie częściej niż dziś. Najprawdopodobniej to właśnie zjawisko NDE przyczyniło się do rozwoju wiary w Boga, bóstwa, czy życie pozagrobowe. Dawniej bowiem nikt nie tłumaczył sobie takich przeżyć w sposób naukowy. W wielu kulturach próbowano komunikować się z duchami przodków za pomocą różnych substancji halucynogennych. Część z nich bowiem może w podobny sposób działać na określone regiony mózgu, oraz wywoływać efekt bardzo podobny do NDE.
Zjawiska towarzyszące NDE.
Przez wiele lat sądzono, że mózg podczas NDE nie działa. Skoro mózg nie działa, to nie może ani myśleć, ani tworzyć tak żywych i wyraźnych obrazów, jakich niejednokrotnie doświadczały osoby podczas NDE. Dlatego zjawisko to przypisywano „duszy”, która żyje niezależnie od naszego mózgu. Badania jednak pokazały, że mózg nie umiera od razu po ustaniu krążenia – może funkcjonować przez kilkanaście minut, a niektóre jego obszary – znacznie dłużej.
Jednym z takich obszarów jest pień mózgu. Odpowiada on za sterowanie podstawowymi funkcjami życiowymi tj. oddychanie czy praca serca. Zawiera jednak też ważną grupę neuronów, które odpowiadają za fazę REM snu. To właśnie w tej fazie ponawiają się marzenia senne, zwane potocznie snami. Podczas NDE ten obszar pozostaje aktywny, znajdujemy się więc między jawą a snem. Nie możemy się poruszać, ale śnimy.
Ciekawym zjawiskiem jest wrażenie postrzegania świata spoza własnego ciała – tzw. eksterioryzacja (ang. Out of Body Eksperience – OBE). Wbrew pozorom, zjawisko to występuje dość powszechnie i dotyczy zazwyczaj zaburzeń związanych ze snem. Kilka lat temu przeprowadzono doświadczenie, w którym wywołano OBE sztucznie. Stymulacja zetknięcia w prawej stronie płatu skroniowego z płatem ciemieniowym mózgu (skrzyżowanie skroniowo - ciemieniowe), powoduje silne zmiany w pracy mózgu.
Osoby, które zostały poddane doświadczeniu uważały, że unosiły się nad własnym ciałem, doświadczały także różnego rodzaju halucynacji. Rejon ten odpowiada za integracje bodźców pochodzących z narządów zmysłów. Uważa się, że to właśnie dzięki niemu mamy wrażenie „lokalizacji w własnym ciele”. Na ten sam rejon działają substancje takie jak LSD, haszysz, czy ketamina – substancja używana do znieczulenia podczas operacji.
Mimo iż podczas NDE wiele doznań się powtarza, to jednak same wizje nieco różnią się od siebie. Ma to związek z naszą kulturą i religią - czyli z tym, czym od urodzenia karmiono nasze mózgi. Chrześcijanie często widzą w takich chwilach Jezusa, Japończycy opowiadają o pięknych kwiatach, które są częścią ich kultury i sztuki, hindusi widzą buddę, albo Jamę (boga śmierci), część osób uważa też, że dostali drugą szanse po to, aby wykonać jakąś ważną misję. Tak więc jak widzimy niedotleniony mózg zwykle wraca do informacji, jakie mieliśmy zakodowane od lat.
„Całe życie przebiegło mi przed oczami” - tak twierdzi wiele osób, które przeżyło NDE. Wspomnienia to także jeden z elementów NDE. Za ponowne przeżywanie wspomnień odpowiada tzw. miejsce sinawe, które znajduje się z tyłu mostu. Odpowiada ono za kontrolę produkcji noradrenaliny. Łączy się z podwzgórzem i bierze udział w wyzwalaniu reakcji stresowej, zwłaszcza po przebytych urazach. Niewątpliwie śmierć jest silnym stresem, podczas którego doświadczamy wielu emocji.
Nie bez powodu powstało także powiedzenie: „nie idź w stronę światła”. Większość osób, które przeżyły NDE doznało wrażenia, że przechodzi przez wąski tunel w kierunku światła. I tutaj mamy pewne wyjaśnienie naukowe. Widzenie tunelowe występuje bowiem w przypadku, gdy przepływ krwi i tlenu w mózgu jest znacznie zmniejszony. Zjawisko to występuje nie tylko w NDE, ale tez w przypadku niedotlenienia mózgu spowodowanego bardzo silnym strachem.
Zupełnie zaskakujące odkrycie.
Najnowsze badania przeprowadzone na szczurach pokazały, ze podczas śmierci nasz mózg wcale nie przestaje pracować – jest zupełnie odwrotnie. Amerykańscy naukowcy obserwowali pracę mózgu u 9 gryzoni, które „uśmiercano” w kontrolowany sposób. Wyniki były zaskakujące i całkowicie podważają istnienie NDE. Okazało się, że po zatrzymaniu akcji serca, mózg zaczyna działać bardziej efektywnie niż za życia. Na granicy życia i śmierci dochodzi do ostatniego, silnego pobudzenia sieci neuronów.
Za każdym razem po 30 sekundach od momentu zatrzymania serca, rejestrowano znaczący wzrost fal mózgowych gamma (o częstotliwości powyżej 30 Hz). Fale te odpowiadają za komunikację pomiędzy odległymi i niepowiązanymi normalnie obszarami mózgu. Powiązane są z odbiorem wrażeń zmysłowych i składaniem ich w jedną całość. Zatem w mózgu umierającego szczura nie dochodzi do zahamowania aktywności, ale do mobilizacji fal gamma, co powoduje neurosensoryczną falę zalewającą cały mózg.
Bardzo możliwe, ze u człowieka zachodzi podobne zjawisko. Silnie pobudzone neurony mogą powodować, że doświadczamy rozmaitych wizji. Wizja silnego i jasnego światła wskazują na silne pobudzenie kory wzrokowej. Nadal jednak nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Być może silne pobudzenie mózgu jest wynikiem totalnego rozregulowania procesów życiowych. A może ostatnim wołaniem o pomoc konającego mózgu? Póki co nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie.
Oryginalny artykuł: http://www.platom.eu/2014/11/smierc-kliniczna-prawda-czy-mit.html
Skomentuj