Starożytne mapy ukrywają tajemnicę Antarktydy bez lodu
Image

W historii kartografii istnieje fascynująca zagadka, która od dekad rozpala wyobraźnię zarówno naukowców, jak i miłośników tajemnic. Czy renesansowe mapy sprzed wielu stuleci mogły przedstawiać Antarktydę bez pokrywy lodowej, mimo że kontynent ten został oficjalnie odkryty dopiero w XIX wieku? Ta intrygująca kwestia dotyczy przede wszystkim dwóch dokumentów: mapy Piri Reisa z 1513 roku oraz mapy Oronteusza Fineusza z 1531 roku, które rzekomo ukazują kontury południowego kontynentu w sposób niemożliwy do wyjaśnienia przy wykorzystaniu ówczesnej wiedzy geograficznej.
Mapa Piri Reisa, osmańskiego admirała i kartografa, została odkryta przypadkowo dopiero w 1929 roku w pałacu Topkapı w Stambule. Do naszych czasów przetrwał jedynie fragment oryginalnego dzieła – część obejmująca Ocean Atlantycki oraz wybrzeża Europy, Afryki i Ameryki Południowej. Sam Piri Reis zapisał na mapie, że skompilował ją z wielu starszych źródeł, w tym ośmiu map greckich z czasów Ptolemeusza, czterech portugalskich, jednej arabskiej oraz mapy Krzysztofa Kolumba.
To, co wywołuje największe kontrowersje, to fragment mapy znajdujący się na jej dolnym krańcu, poniżej Ameryki Południowej. Część badaczy i entuzjastów teorii alternatywnych identyfikuje ten obszar jako Antarktydę – kontynent, który według oficjalnej nauki nie był znany Europejczykom przez kolejne trzy stulecia. Co więcej, według tych interpretacji, mapa miałaby przedstawiać Antarktydę bez pokrywy lodowej, w stanie, w jakim nie znajdowała się od co najmniej 6000 lat.
Image

Podobne kontrowersje budzi mapa świata Oronteusza Fineusza z 1531 roku, zatytułowana "Recens et integra orbis descriptio" (Nowy i pełny opis świata). Francuski matematyk, astronom i kartograf umieścił na niej rozległy kontynent wokół bieguna południowego, nazwany "Terra Australis" z adnotacją "niedawno odkryta, ale jeszcze nie w pełni poznana". Co ciekawe, na mapie Fineusza wewnątrz tego kontynentu narysowano szczegółowe elementy: pasma górskie, doliny oraz sieć rzek spływających do wybrzeży – szczegóły, które teoretycznie powinny być niewidoczne pod kilometrową warstwą lodu.
Te intrygujące podobieństwa między renesansowymi mapami a rzeczywistymi konturami Antarktydy doprowadziły do powstania dwóch głównych nurtów interpretacji: naukowego (skeptycznego) i alternatywnego (doszukującego się tajemniczej wiedzy).
Z perspektywy naukowej, południowy ląd na mapie Piri Reisa najprawdopodobniej nie jest Antarktydą, lecz zniekształconym przedstawieniem południowych krańców Ameryki Południowej lub fragmentem tzw. Terra Australis Incognita – hipotetycznego "Lądu Południowego". W czasach wielkich odkryć geograficznych wielu kartografów wierzyło, że na dalekim południu musi istnieć wielki kontynent równoważący masę lądów półkuli północnej – idea zapożyczona od starożytnego geografa Klaudiusza Ptolemeusza. Taki legendarny kontynent często domalowywano "dla symetrii" na mapach, zanim eksploracje udowodniły jego nieistnienie.
W przypadku mapy Piri Reisa brak na niej Cieśniny Drake'a oddzielającej Antarktydę od Ameryki – widoczny ląd jest ciągłością wybrzeża Ameryki Południowej, zakręcającego na wschód. To sugeruje, że admirał połączył informacje o znanych brzegach Brazylii z pogłoskami o lądach na południu, być może opierając się na fragmentarycznych odkryciach Portugalczyków czy Hiszpanów, którzy dotarli do 35-40 stopni szerokości geograficznej południowej.
Historycy zwracają uwagę, że rok 1513 to zdecydowanie za wcześnie, by Europejczycy mogli odkryć Antarktydę – Ferdynand Magellan przepłynął cieśninę u krańca Ameryki (nazwaną później jego imieniem) dopiero w 1520 roku, a nikt nie zapuścił się dalej na południe przed XVII wiekiem.
Podobnie mapa Fineusza jest według naukowców przykładem wyobrażonego kontynentu południowego zainspirowanego odkryciami Magellana i teoriami Ptolemeusza. Zarys Terra Australis tylko z grubsza przypomina Antarktydę, a detale w postaci rzek i gór to najprawdopodobniej domysły kartografa lub elementy przejęte z innych źródeł.
Interpretacje alternatywne idą znacznie dalej. Ich zwolennicy twierdzą, że mapy te stanowią dowód na istnienie zaawansowanej cywilizacji, która zmapowała Antarktydę przed tysiącami lat, kiedy kontynent nie był jeszcze skuty lodem. W latach 60. XX wieku profesor Charles Hapgood, badając starożytne mapy, doszedł do wniosku, że zarys lądu na mapie Fineusza jest "zdumiewająco dokładny, niezwykle szczegółowy i zaskakująco kompletny" jak na Antarktydę.
Aby wyjaśnić, jak starożytna cywilizacja mogła widzieć Antarktydę bez lodu, Hapgood zaproponował kontrowersyjną teorię przesunięcia skorupy ziemskiej. Według niej około 9600 roku p.n.e. skorupa ziemska miała ulec nagłemu przemieszczeniu, przesuwając Antarktydę z umiarkowanej strefy klimatycznej na obecną pozycję polarną.
Teoria ta spotkała się z jednoznacznym odrzuceniem przez geologów – dowody paleoklimatyczne wskazują, że żadna część Antarktydy nie była wolna od lądolodu w ciągu ostatnich milionów lat. Szacunki mówią o co najmniej 15 milionach lat ciągłej obecności pokrywy lodowej.
Inne alternatywne hipotezy sugerują, że starożytni mogli posiadać zaawansowane techniki pomiarowe lub nawet środki latające, pozwalające im na mapowanie z lotu ptaka. Najbardziej skrajne interpretacje odwołują się nawet do pomocy istot pozaziemskich, które miałyby przekazać ludziom dokładne mapy Ziemi.
Warto przyjrzeć się również innym starożytnym mapom z podobnymi cechami. W XVI i XVII wieku istniała wręcz moda kartograficzna na przedstawianie wielkiego lądu na południowej półkuli. Flamandzki kartograf Gerardus Mercator na swej słynnej mapie świata (1569) narysował ogromny kontynent południowy zajmujący niemal całą dolną część mapy. Podobnie Abraham Ortelius w atlasie "Theatrum Orbis Terrarum" (1570) przedstawiał Terra Australis jako rozległą masę lądu wokół bieguna.
Image

Fascynującym przypadkiem jest również mapa francuskiego kartografa Philippe'a Buache z 1739 roku, który zaproponował hipotezę, że nieznany kontynent południowy składa się z dwóch lądów rozdzielonych morzem. Zadziwiająco, ta koncepcja przypomina późniejsze odkrycia geologiczne – współcześnie wiemy, że Antarktyda składa się z dwóch części (Wschodniej i Zachodniej) oddzielonych pasmem gór i głębokim rowem.
W rzeczywistości jednak Buache nie posiadał żadnych starożytnych źródeł – swoją mapę oparł na fragmentarycznych danych z eksploracji południowych oceanów oraz na własnej teorii geograficznej. Na mapie wyraźnie zaznaczył linią ciągłą faktycznie poznane brzegi i linią przerywaną domniemane fragmenty kontynentu, opatrując je opisem "conjecturée" (domniemane).
Konsensus naukowy pozostaje niezmienny: mapa Piri Reisa pokazuje kunszt i ograniczenia XVI-wiecznej kartografii osmańskiej, a mapa Fineusza – erudycję renesansowego uczonego i potęgę ludzkiej wyobraźni geograficznej. Żadna z nich nie stanowi przekonującego dowodu na istnienie starożytnej wiedzy o Antarktydzie bez lodu.
Jak dotąd nie odkryto żadnego oryginalnego starożytnego manuskryptu mapy Antarktydy, żadnych artefaktów potwierdzających globalną żeglugę w paleolicie, ani śladów zaawansowanej infrastruktury na Antarktyce. Obowiązuje tu zasada, że "nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów" – a tych póki co brak.
Historia tych map stanowi fascynujący przykład zderzenia nauki z pseudonauką i pokazuje, jak łatwo ulec pokusie sensacyjnych interpretacji. Jednocześnie przypomina nam o potędze ludzkiej wyobraźni i nieustannym dążeniu do poznania świata – cechach, które napędzały zarówno starożytnych, jak i renesansowych kartografów, i które nadal inspirują nas do zadawania pytań o naszą przeszłość i miejsce w kosmosie.
- Dodaj komentarz
- 1965 odsłon
Ponieważ nie ma czegoś…
Ponieważ nie ma czegoś takiego jak Antarktyda…..
Po drugie dlaczego wody przybrzeżne są tak silnie chronione przez wojsko a sam Antarktyda nie jest udostępniona dla zwykłego Kowalskiego….. Ponieważ jest coś ukrywane lub jest to przejście do innych światów tak jak mówią stare zapiski żeglarzy przed Kolumbem