Starożytni Majowie mogli mieć kontakty z obcymi cywilizacjami

Image

Jeden z artefaktów jakie moga zostać wykorzystane w filmie

Zdumiewająca wiedza astronomiczna Majów pozostaje zagadką do dzisiaj. Jak lud, który nie używał do transportu koła mógł posiąść wiedzę, którą można było pozyskać tylko poprzez kilkanaście tysięcy lat obserwacji nieba.

 

Precyzja wyliczeń Majów zaskakuje naukowców po dziś dzień. Ich cywilizacja nie trwała wystarczająco długo, aby posiąść aż tak dokładną wiedze astronomiczną na podstawie własnych obserwacji. Możliwe są, zatem dwa rozwiązania. Możemy założyć, ze Majowie dysponowali informacjami pozyskanymi od poprzednich ziemskich cywilizacji, na przykład z Atlantydy. Ta hipoteza tłumaczyłaby podobieństwa między pozornie pozostającymi w izolacji cywilizacjami rozrzuconymi na całym świecie.

[ibimage==13050==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Druga hipoteza zakłada, że ktoś przekazał im ta wiedzę i pochodził on z innego świata. Tutaj pewną poszlakę stanowi mit Wirakoczów, nauczycieli o jasnej skórze, za których pierwotnie wzięto Hiszpanów przypływających do Ameryki po jej odkryciu przez Europejczyków.

[ibimage==13061==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Nieoczekiwanie wsparcie dla tej drugiej teorii zadeklarowały rządy Meksyku i Gwatemali. O ile nie jest to po prostu sprytna kampania marketingowa mająca na celu pobudzenie lokalnej turystyki to możemy być świadkami naukowej sensacji. Wspominaliśmy już kilkukrotnie, że powstaje film dokumentalny, który ma ujawnić kontakty Majów z obcymi cywilizacjami.

[ibimage==13069==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Podobno jest bardzo wiele dowodów na poparcie tych śmiałych tez. Do tej pory artefakty niepasujące do oficjalnie uznawanych teorii spoczywały w przepastnych archiwach, ale teraz nadszedł czas ich ujawnienia. Mają to być starożytne manuskrypty i artefakty dowodzące bezpośrednio kontaktów z obcymi. Wszystkie informacje zostaną potwierdzone przez archeologów.

[ibimage==13077==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Wsparcie udzielił tez rząd Gwatemali, co jest nie do przecenienia ze względu na to, ze terytorium Majów rozciąga się od Meksyku do Gwatemali.

"Gwatemala, jak Meksyk, jest bezpośrednio związana ze starożytną cywilizacją Majów, a na jej terytorium, istnieje wiele sensacyjnych archeologicznych danych. Nadszedł czas na otwarte pokazanie ich w nowym filmie dokumentalnym" - mówi Minister Turystyki Gwatemali, Guillermo Novielli Quesada.

Producent filmu, Raul Julia Levy, stwierdza, że to, co zostanie opublikowane jest bardzo ważne dla ludzkości, nie tylko dla Meksyku. Twierdzi on, że zapoznał się z tajnymi informacjami na temat Majów przez byłego prezydenta Meksyku, Vicente Foxa. Po czterech latach starań udało mu się uzyskać zgodę na opublikowanie informacji i zdjęć dzięki decyzji obecnego prezydenta Felipe Calderona. Data publikacji nie jest jeszcze znana.

 

 

Ocena:
Brak ocen

Oczywiśćie, że mieli kontakty z obcymi cywilacjami. To fakt który nieudolnie starają się ukryć niektóre organizacje i niektorzy ludzie na tym świecie. Nieudolnie, bo jest zbyt wiele tych faktów i zbyt wielu ludzi, którym zależy na tym by te informacje dotarły do jak nawiększej liczby mieszkańców naszej planety. I takich osób będzie więcej. Prawda wychodzi na jaw zawsze, oliwa wypływa na wierzch. Światło wygrywa z ciemnością. Świeczka potrafi rozjaśnić ciemny pokoj, jednak nie da się jasnego pokoju ściemnić żadną ilością ciemności. Ave prawda!

0
0

Dodane przez mdf w odpowiedzi na

Coś ci te metafory nie wyszły. Świeczkę zawsze można zdmuchnąć i pozostanie ciemność. Jasny pokój bardzo łatwo da się ściemnić, pozbawiając go źródła światła. Ciemność jest pierwotna, jest podstawą, a jasność jest tym, czym dla nas jest ubranie, pod którym zawsze będzie nasza skóra i choćbyśmy 40 futer ubrali, to ona nadal tam będzie, tak samo z ciemnością. To bardzo prosta logika. Światło nie jest przeciwieństwem, tylko wypełnieniem ciemności, która była, jest i zawsze będzie. Nawet jak zapalisz 300 świeczek w ciemnym pokoju, to ta ciemność nie zniknie, ona nadal tam będzie, ale zostanie "przykryta" światłem.

Prawda jest dobra, ale w granicach zdrowego rozsądku. Jej nadmiar może bardziej szkodzić, niż pomagać. Obawiam się, że w tym przypadku ludzie nie są jeszcze gotowi na taką prawdę. Nie zaakceptują jej tak łatwo. Takie informacje trzeba dawkować subtelnie, ostrożnie, w małych ilościach, by ludzi najpierw przyzwyczajać do nowego spojrzenia na świat, a potem dopiero im je przedstawić. To jak z tym eksperymentem z żabą. Jak ją wrzucisz do wrzątku, to wyskoczy jak poparzona, ale kiedy włożysz ją do zimnej wody i zaczniesz podgrzewać, to się ugotuje. Ludzie muszą sami chcieć tej prawdy, a nie wszyscy jej chcą. Zbyt wielu ludzi dalej woli wierzyć, że świat jest taki, jak wmawiano nam od stuleci. Jeżeli gdziekolwiek żyją jacyś kosmici, jeżeli u nas bywają i nas obserwują, to prawdopodobnie z tego właśnie powodu nie ujawniają się nam oficjalnie.

Obawiam się, że ten film, o ile powstanie, przez większość zostanie wyśmiany, uznany za oszustwo, a to wywoła tylko kolejną falę wrogości, złości i niechęci do zagłębiania się w takie tematy. Nic dobrego wtedy z tego nie wyniknie, a efekt będzie odwrotny, niż zamierzano, chyba, że twórcom filmu od początku chodzi o to, by ludzi zniechęcić do tego tematu, lub chcą zwyczajnie zbadać reakcję, by wiedzieć jak na przyszłość dawkować ewentualną prawdę.

0
0

Dodane przez Kryptodziobak w odpowiedzi na

 

Nie chodzi o to czy świeczke da się zdmuchnąć. Chodzi o to, że światło gdy spotka się z ciemnością zawsze wygrywa. Ciemność znika w obecności światła, co nie dzieje się odwrotnie. Nie da się użyć ciemności by zniszczyć światłość która istnieje. Jedynie wtedy kiedy przestaje ona istnieć, zapada ciemność, ale to co innego. Nie ma czarnej żarówki która by ścimniła pokój w dzień. :) Zgadzam się jak najabrdziej z tym, że informacje trzeba dawkować subtelnie. Zbyt wielka ich ilość może zaszkodzić. Właśnie w dzisiejszym świecie ma miejsce stopniowe odkrywanie przez nas prawdy i żaden film tego nie zrobi za nas. Może jedynie skłonić ku temu. A co do eksperymentu z żabą, to został on obalony, choć to ciekawa analogia... ;)

0
0

Dodane przez mdf w odpowiedzi na

Właśnie że chodzi o to, iż światło nie jest stałe. Raz jest, raz go nie ma. To nie jest przeciwieństwo ciemności, a ośmielił bym się stwierdzić, że to jakby inny jej stan. Tak jak na przykład altruizm jest inną "gałęzią" egoizmu, tak światło jest w pewnym sensie ciemnością, którą rejestrują nasze oczy. Kiedy zapalamy światło w pokoju to ciemność nigdzie nie znika, nie ucieka, światło z niczym nie wygrywa. Wypełnia pokój, odbija się od przedmiotów i dzięki temu widzimy to, co jest przed nami, co zawdzięczamy naszym oczom. Bez nich nie mielibyśmy bladego pojęcia, że istnieje światło. Żylibyśmy w wiecznej ciemności. Kiedy zgasisz w pokoju światło, to znów "widać" ciemność. Ona nigdzie nie uciekła, cały czas tam była. Na dobrą sprawę to z prawdą jest odrobinę podobnie jak ze światłem. Wypełnia ona kłamstwo, które było, jest i będzie. Nigdzie nie znika. Wszystko jest tak naprawdę kwestią naszej wiary, nie prawdy i suchych faktów. Nic nie jest w naszym świecie pewne, nawet to, że on w ogóle istnieje i że my w nim żyjemy. To wszystko może być iluzją, jakimś matrixem. Może życie to tylko sen? Albo to coś w rodzaju gry? Cholera wie. Nie ma 100% pewności, że jest ono dokładnie takie, jak sobie większość z nas wyobraża. Wychodzi więc na to, że otacza nas jedno wielkie kłamstwo, jedna wielka iluzja, jak ciemność. Czasami wypełniamy ją "prawdą", bo tak nam łatwiej żyć, ale ta "prawda" jest równie ulotna i niepewna co światło, które w każdej chwili można zgasić. Tak samo jest z innymi kwestiami, jak wspomniany egoizm. Każdy z nas jest egoistą, a każde zachowanie altruistyczne ma w podstawie egoizm, czy to na się podoba, czy nie. Dobrym przykładem będzie też dobro i zło. Gdyby nie dekalog, nie konstytucja i wyuczone zasady moralne, to nie mielibyśmy bladego pojęcia, że istnieje jakieś dobro. Wszystko by wtedy było naturalne. Zabicie innego człowieka nie byłoby czymś złym, bo nic by tego nie zabraniało, a my byśmy nie wiedzieli, że to jest zło. Nie ma dobra ani zła, to nie są przeciwieństwa. Tak nas ktoś nauczył, bo dzięki temu łatwiej żyć nam na ziemi. Z pewnego punktu widzenia wszystko może tak samo złe jak i dobre, tak samo jak oświetlony pokój nadal jest ciemny, ale dzięki naszym oczom tego nie widzimy, tak jak nie widać gołej skóry pod ubraniem :)

Ech... to temat rzeka.

0
0

Dodane przez rup (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Pewnie że widać, nie potrzeba żadnego filmu, już wszystko wiadomo a resztę można wrzucić między bajki. Wystarczy tych kilka niewyraźnych zdjęć i nie potrzeba specjalisty żeby stwierdzić, że to fake.

0
0

Dodane przez rup (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

a zkąd mozesz wiedziec jaka oni mieli technologie, lub nawet kto to wyrzeżbił,namalował. ich Astronomowie wznosili gigantyczne obserwatoria, nie stosowali zadnych przyzadow, natomiast potrafili budowac niezwykle dokladne kalendarze. Oni jako jedyni zbudowali kalendarz słoneczny, według ktorego co 11500 dochodzi do niezwyklej aktywnosci slonca. Wymyslili takze kilka dziedzin sportowych, ktore sa stosowane do dzis. Jak wiemy wszechświat jest naprwde gigantyczny i to jest poprostu nie mozliwe zebysmy byli jedyna zyjaca cywilizacja. Sądze ze mogli miec kontakt z pozaziemskimi istotami a takze komunikowc sie z innymi cywilizacjami (aztekowie, inkowie) jest na to msostwo dowodow, nie tylko te zdjecia tutaj, mnostwo poswieconych filmow dokumentalnych, wystarczy troszke poczytac ;) Pozdrawiam.

 

0
0

Współczuje ludziom, którzy podniecają się takimi rzeczami. Ludzkość jest fascynująca - najpierw powymyśla sobie jakieś ograniczenia (np. że nie da się dotrzeć do odległych planet "szybciej" niż z szybkością światła, a potem jest przekonana, że nikt na Ziemię nie mógł dolecieć i.. zastanawia się, czy gdzieś we Wszechświecie może istnieć życie poza tym, tutaj (gdzie znowu, ludzka (a szczególnie zachodnia) definicja życia odbiega od rzeczywistości dość znacznie).

Ba, nie tak dawno naukowcy zastanawiali się, czy inne gwiazdy również mają swoje układy planetarne (osobiście pamiętam te czasy, gdy poważnie rozważano takie pytania...). Teraz wiemy oficjalnie, że nie spotyka się gwiazd bez planet.

 

Zabawne jest to, że wszystko to opisały starożytne cywilizacje, tu na Ziemi.. i zamiast się mądrzyć, wystarczy poczytać (to co pisali Hindusi, Majowie, Egipcjanie, Chińczycy, Japończycy itd.) Zycie jest we Wszechświecie tak powszechne, jak i planety. Każda galaktyka to gigantyczny "ul", w którym aż kipi od życia - w rółnych formach i bez form, istot prymitywnych i takich, które przrastają nasz poziom o rzędy wielkości... zamiast zacząć to akceptować, ciagle wikłamy się w przygłupie rozwważania.. czy ludzkość mogła, czy nie mieć kontakty z obcymi? Przepraszam, a czy fakt, że to obcy użyczyli nam 20% swoich genów, żeby z prymitywnego Homo Erectus bez form przejściowych stworzyć od razu Homo Sapiens, to mało? W części jesteśmy nimi! Więc czemu jesteśmy tak koszmarnie ograniczeni (w swej masie, bo jednostki nie czynią wiosny, niestety...)???

0
0