Tajemnica tablic z Le Glozel, która wstrząsnęła archeologami

Kategorie: 

Źródło: Internet

W poniższym artykule chciał bym przybliżyć zapomniane nieco znalezisko z francuskiej mieściny Le Glozel znajdującej się na południowy- wschód od Vichy. W roku 1924 dwóch rolników, Claude i Emile Fradin, wyruszyło na pole by wykopać swoją zapadniętą w pastwisku krowę. Przypadkiem natrafili na prehistoryczny pochówek wraz z grobowym wyposażeniem. W skład niego wchodziły m. in. gliniane urny, wizerunki zwierząt wyryte w kościach oraz, co najciekawsze, kilka tabliczek glinianych zapisanych nieznanym rodzajem pisma.

 

Sprawa stała się wtedy dość głośna ze względu na materiał kostny, w którym wyryte były wyobrażenia zwierząt. Podobno były to kły mamuta. Jak wiadomo (oficjalnie) zwierzęta te wyginęły pomiędzy 10 a 8 tysięcy lat p.n.e. Oznaczałoby to, że człowiek zamieszkujący Europę już wtedy znał pismo, podczas gdy oficjalnie najstarsze znane zapiski pochodzą sprzed 5,5 tysiąca lat p.n.e. z terenów kultury Harappa z dzisiejszego Pakistanu.

 

Ówczesnych archeologom (i pewnie współcześni zareagowali by tak samo) do tego stopnia nie spodobał się ten fakt, że wytoczyli przeciwko znalazcom proces o fałszowanie zabytków. W 1928 Emile Fradin został aresztowany i przesłuchiwany, podczas gdy policja przeczesywała jego gospodarstwo w celu znalezienia narzędzi, które miały posłużyć sfałszowaniu rzeczonych tabliczek. Oczywiście nic takiego nie znaleziono. Rolnika zwolniono a znalezione przez niego artefakty zostały uznane za falsyfikaty i sprawę zamknięto.

Wykopaliska archeologiczne w Le Glozel ruszyły dopiero w 1983 roku. Według przekazów lokalnych mieszkańców w okolicy znajdowało się wiele tajemniczych menhirów, które jednak z czasem zostały zniszczone. Być może wyznaczały one teren większego cmentarzyska niż tylko jeden grób, na który trafił Fradin (a w zasadzie jego krowa)? Jednak nie do końca wiadomo na co jeszcze natrafiono podczas tamtych badań. Całość zabytków została wywieziona i nie pojawiła się na ich temat żadna naukowa publikacja.

 

Dopiero w 1995 roku na wniosek lokalnych działaczy z Towarzystwa Przyjaciół Glozel władze uniwersyteckie z Lyonu oddały część artefaktów wydobytych w latach 80-tych. Wtedy postanowiono podjąć próbę datowania zabytków metodą termoluminescencyjną. Nie jest to metoda doskonała, ale jak wiadomo, żadna z obecnie stosowanych taka nie jest. Badacze ustalili wtedy minimalny wiek znalezisk na około 3000 lat a wiek kości na 7000 lat. Oznaczałoby to, że w przedziale pomiędzy piątym a pierwszym tysiącleciem przed naszą erą tereny południowej Francji zamieszkiwał lud już posługujący się pismem.

Wyjaśnienie jest według mnie dość proste, ale ponownie wymaga zredagowania podręczników, a przede wszystkim badań na ten temat. Tajemniczy lud z francuskiej wsi to po prostu Etruskowie lub ich protoplaści. Wskazuje na to najnowsza teoria o autochtonicznym pochodzeniu tego tajemniczego ludu, który zamieszkiwał Półwysep Apeniński na długo przed założeniem Rzymu przez uciekinierów z Troi. Teoria ta pokazuje, że typowy dla tego ludu genotyp zaczął rozprzestrzeniać się właśnie około 5 tysięcy lat temu.

 

Ponadto znalezione przez Fradina pismo na glinianej tabliczce przypomina „runy” Etruskie. Te z kolei niektórzy badacze łączą z runami słowiańskimi a nawet z aryjskimi ale nie będę się teraz w ten temat zapuszczał. Napomnę tylko, że jeżeli rzeczywiście lud z Le Glozel był jakoś połączony z Etruskami to może mamy kolejny krok do uzupełnienia końcowej wędrówki Ariów na ziemiach Europy?

Tablice z pismem z Le Glozel

Przykład pisma Etrusków

 

Chciałbym postawić pytanie zarówno ówczesnej jak i współczesnej nauce dlaczego w ten sposób traktuje wszystkie niewygodne znaleziska? Zwłaszcza, że w przypadku znalezisk z Le Glozel nie mówimy o kosmitach. Ponownie coś nie pasowało do sprawdzonej akademickiej układanki więc zostało zamknięte w piwnicy i zapomniane. Mam jednak wrażenie, że ostatnio rzeczy psujących piękny darwinowski świat zakurzonych i zadufanych w sobie uczelni psuje coraz więcej elementów, więc chyba najwyższy czas zdemontować te puzzle i nie iść w konkury z Picasso tylko od nowa ułożyć ramkę i zacząć mozolnie wypełniać środek.

 

Ocena: 

5
Średnio: 5 (6 votes)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika leszekk

dobry temat poruszyłeś ale

dobry temat poruszyłeś ale nie końca o to chodzi. Wstępne datowanie w archeologii niestety tak wygląda, że jak znajdzie się coś w danej wartstwie co łatwo wydatować (np monetę z czasów Cezara) i obok w tej samej warstwie coś innego (np. trupka albo bardzo skorodowane narzędzia) to zakłada się, że skoro pochodzą z jednej warstwy to są z tego samego czasu. Czyli właściciel narzędzia żył w epoce Cezara. Jest to datowanie bardzo ogólne bo taka moneta mogła być w danej rodzinie kilka pokoleń, więc zawsze się poszerza o pare lat widełki datowania. Natomiast jeśli chodzi o dokładniejsze metody jak np C14 czy wspomniana w artykule termoluminescencja to to niestety kosztuje.

W opisanym przypadku wydatowano kości na 7tys lat natomiast pozostałe artefakty z grobu na min.3 tys. To oznacza, że w tym przedziale między 7 a 3 tys lat temu ktoś zrobił te ozdoby. Mogło to być równie dobrze 3,5 jak i 6,5. Nie znaczy to od razu, że facet sam zabił mamuta, ż którego zrobił te ozdoby. Natomiast faktem jest, że uczeni francuscy wpadli w jakiś amok gdy znalezisko wyszło na jaw. A to już inna historia.

Leszek

Strony

Skomentuj