Tajemniczy incydent tunguski nadal pozostaje zagadką

Image

Źródło: public domain

Do dzisiaj nie ustalono jeszcze co stało się o 7:17 rano 30 czerwca 1908 roku. Wiadomo jednak, że doszło tam do eksplozji, która powaliła dużą część drzew w okolicy rzeki Podkamienna Tunguska. Wstępnie przyjęta hipoteza, której większość naukowców trzyma się do dzisiaj zakłada, że na Ziemię spadł meteor.

 

Badania przyczyn eksplozji tunguskiej nie rozpoczynały się bardzo długo. Pierwsza ekspedycja naukowa przybył na miejsce katastrofy dopiero po trzynastu latach. Takie opóźnienie ze strony naukowców jest zrozumiałe. Rosja w tym czasie doświadczył dwóch wojen i rewolucji. Oznacza to, że wcześniej nie było po prostu warunków do badań.

[ibimage==22279==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Ale w końcu pierwszym akademikiem, który tam dotarł był Leonid A. Kulik, który zjawił się na miejscu w 1921 roku. Jego celem było potwierdzenie wersji, że kataklizm było spowodowane przez zderzenia Ziemi z meteorytem.

[ibimage==22281==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Głównym zadaniem Kulika było znalezienie krateru po uderzeniu tego hipotetycznego ciała niebieskiego i, jeśli to możliwe, pozyskać jego resztki. Ale wtedy wyprawa skończyła się niepowodzeniem.

[ibimage==22280==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Następna próba została podjęta również przez niego, ale dopiero po kolejnych sześciu latach. W czasie jej trwania, lokalny przewodnik zaprowadził ich w końcu na wzgórze, z którego zobaczyli miejsce, gdzie widać było hektary ściętych i spalonych drzew.

 

Około pół roku później udało im się dotrzeć do spalonej ziemi na miejscu domniemanego upadku. Ale w ewentualnym epicentrum nie znaleziono dowodów, że był to meteoryt. Nie było śladu krateru ani pozostałości meteorytu. W ogóle nic nie dowodziło, że doszło do jakiegokolwiek wybuchu. Zdaniem naukowca, układ zniszczeń wskazywał na to, że obiekt ten eksplodował w powietrzu. Nadal jednak przydałyby się jakieś jego fragmenty.

 

Jak wiadomo obiekt, który spadł na Ural w zeszłym roku również eksplodował w powietrzu, więc ta teoria jest w pewnym sensie potwierdzona i to dwukrotnie na terenie Rosji w ciągu nieco ponad stu lat. Jednak w przypadku meteoru czelabińskiego znaleziono jednak sporo fragmentów, a w przypadku tunguskiego to nadal tylko domniemania.

 

Jedna z teorii na temat tego co spowodowało dziwną eksplozję w Tajdze prowadzi nas do osoby genialnego serbskiego uczonego Nicola Tesli, który akurat w tym czasie gdy doszło do tego zdarzenia prowadził w okolicy Nowego Jorku swoje tajemnicze eksperymenty z prądem elektrycznym a zwłaszcza jego bezprzewodowym przesyłem.

[ibimage==22282==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

Technologia jaką opracował wyprzedzała epokę. Już na początku ubiegłego wieku Nicola Tesla uzyskał patent na budowę systemu transatlantyckiej komunikacji. Chciał to osiągnąć adaptując system do bezprzewodowego przesyłania energii elektrycznej.

[ibimage==22283==400naszerokoscbeztxt==Oryginalny==self==null]

W okresie gdy doszło do katastrofy tunguskiej Tesla pracował właśnie nad takimi urządzeniami wykorzystującymi ziemską jonosferę jako medium. Według jednej z teorii Nicola Tesla zdawał sobie sprawy, że to co stworzył można łatwo zmienić w broń i przetestował to w tajdze w 1908 roku, wysyłając ładunek, który eksplodował na niezamieszkałej Syberii. Genialny serbski wynalazca publicznie mówił o takiej broni zdolnej do uderzenia w każdym miejscu na świecie z siłą odpowiadającą 10 megaton trotylu. Taka charakterystyka odpowiada skali zniszczeń w Tajdze.

 

Teorii jest oczywiście znacznie więcej. Naukowcy próbowali też wskazywać hipotetyczne kratery, ale nadal tajemnica katastrofy tunguskiej pozostaje nierozwiązana.

 

 

Ocena:
Brak ocen

Oj Admin jaki jest sens pisania takich artykulow, ktore niczego nowego do sprawy nie wnosza ?

ps.. sprawa chupacabry takze nadal nierozwiazana. ;)

0
0

Dodane przez pasjonat w odpowiedzi na

Czytałem kiedyś wspomnienia świadka tej katastrofy,polskiego syberyjskiego zesłańca.Podobno zapadła wtedy cisza,świat nabrał jakiejś pomarańczowej barwy a także zwolnił czas i na niebie pojawiło sie jakieś dziwne zjawisko.Niestety chociaż przeszukałem pół internetu nie mogę znaleźć tej wypowiedzi.Zastanawiam sie gdzie ją przeczytałem bo tego nie pamiętam.Możliwe że w którymś z pism w Empiku.Ogromnie żałuję że nigdzie nie mogę tego teraz znaleźć bo było to bardzo ciekawe.

0
0

Dodane przez Kiero (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Czytalem wypowiedz Kazacha ktorego podmuch rzucil 4 m dalej, byla mowa o pomaranczowym niebie, ale nie o zwolnieniu czasu. A cisza przewaznie wystepuje po zmianie cinienia na duzym obszarze np po detonacjach mocnych ladunkow.

0
0

Dodane przez MONSTER (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

No nie mogę. Co to ma być. Wkejasz linka przyjacielu ale aż żal żeby się do tego odnieść. Przecież to jest jakiś ketchup. Autor tekstu napitala o jakiś faktach ale nie jest pewien czy chodzi o sześć czy o siedem wieków. Czyli bez znaczenia jest 1000 lat. Jakaś masakra. Są naoczni świadkowie ale po metalowych obiektach d.....a. Fajnie że rozmowa się kręci ale to jest ogłupianie ludzi na podstawie idioty z innego portalu. Uraziłem to sory

0
0

Dodane przez Kiero (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Dla ścisłego grona ludzi zajmujących się meteorytyką ten temat jest znany i w miarę wyjaśniony. Niestety lobby pseudonaukofcóf ma to wd...Śmiganie po necie nic nie da bo w większości takie informację są przekazywane na zamkniętych forach. Gadanie farmazonów o zwolnieniu czasu jest szczytem zidiocenia społeczeństwa mającego właśnie na celu głoszenie dalszych z d....y wziętych teorii. W tajdze doszło do tego że na kursie kolizyjnym znalazła się kometa a w zasadzie ciało niebieskie składające się z 98%lodu i 2% okruchów skalnych. W chwili gdy bryła weszła w atmosferę na skutek tarcia nagle zaczęła wyparowywać. W końcowej fazie doszło do rozprężenia i nastąpiła potworna detonacja . Skutkiem tego było natychmiastowe całkowite wyparowanie lodowej bryły. Okruchy skalne zawierające żelazonikiel zostały niemal wbite w pnie drzew na przestrzeni setek kilometrów. Żywica tych drzew je uwięziła i dzięki temu można było dokonać badań. Próbki pobrane z tajgi znajdują się też w Polsce i miałem je możliwość osobiście oglądać. Żelazo niklonośne występuje jedynie w meteorytach i ciałach krążących na orbicie. Na ziemi całkowicie ono nie występuje a w żywicy drzew ??? W pniach znaleziono tzw pojedyńcze chondry i ich skupiska. Im bliżej miejsca kolizji tym zawartość jest ich większa. To co opisał naoczny świadek to było to co pasjonat już wyjaśnił. Jeśli chodzi o Teslę to jego badania możemy oglądać na Polskim niebie bardzo często ale jeśli ktoś to chce łączyć w logiczną całość że Tesla za tym stoi to był wyjątkowo uzdolnionym nastolatkiem bo miał zaledmie 12 lat gdy w tajdze doszło do kolizji. Admin dba o czytalność i nie jemu weryfikować ale wam nie dbać o podstawy !?

0
0

Dodane przez skin (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

skin...nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jakie farmazony pleciesz...masakra , naukowcy od ponad stu lat wymyślają coraz to nowsze wersje i gubią się w zeznaniach...nikt nie wie co tam się stało , na siłe próbują znaleźć rozwiązanie jak choćby tutaj ...

http://odkrywcy.pl/kat,111402,title,Katastrofa-tunguska-rozwiazanie-zag…

...i co ? ...i nic...a z dwunastoletnim Teslą, to celowo siejesz zamęt...jeśli chcesz z kogoś robić idiotę, to na następny raz wcześniej się dokształć...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Nikola_Tesla

 ale więcej takich wpisów i od razu się humor poprawia człowiekowi ... :)

0
0

Dodane przez pasjonat w odpowiedzi na

Znalazłem w Google przed chwilą to czego tak długo szukałem,po prostu trzeba było użyć innej kombinacji słów do wyszukania,proszę bardzo: 

 

 

"Tego dnia o godzinie siódmej rano wyszedłem do odległej o 3 km szkoły. Nagle (dokładnie o godzinie 7.27 - K.B.) zrobiło się niesamowicie cicho. Zamilkły ptaki, nie było słychać szumu gałęzi ani normalnych odgłosów tajgi. Jasny poranek przygasł i wszystko wokoło zżółkło, nawet moje ręce i ubranie. Przestraszyłem się bardzo i zawróciłem do domu. Kiedy szedłem, wszystko stawało się pomarańczowe, nawet liście na drzewach i trawa. Gdy byłem już w domu, ojciec kazał pozasłaniać okna, ale mimo to ta cisza trwała jeszcze osiem godzin, a barwa otoczenia zmieniała się poprzez czerwoną, ciemnobordową aż do czarnej. Gdy zrobiło się wokoło czarno, a była dopiero trzecia po południu, wyszliśmy przed dom zobaczyć, co się dzieje. Patrząc w kierunku północno-wschodnim (w stronę Podkamiennej Tunguskiej), widzieliśmy ścianę jakby lejącej się z góry aż po horyzont rtęci"

 

 

Wypowiedź pochodzi z programu TVP prowadzonego przez Wandę Konarzewską w latach 90-tych.Autorem jest Józef Z., w chwili eksplozji miał 8 lat,wraz z ojcem,zesłańcem,mieszkał ponad 200 km od epicentrum wybuchu.Efekt wyciszenia i zmiana barwy światła sugerują zaburzenia w biegu czasu.

 

 

0
0

Dodane przez pasjonat w odpowiedzi na

No cóż zacznijmy od tego że my nic nie wiemy naukowcy gadają bzdury na temat piramid w gizie i nie tylko przesłania Billy"ego Meiera jak i Alexa Colliera uważam za całkowite bzdury tak jak gadanie jakiegoś alaje z plejad czy galaktyczna federacja tak samo jakieś bajki człowiek jest zasypywany właśnie takimi bzdurami z obu stron i jak ma w coś uwierzyć nie nazywajcie sceptyków idiotami to ludzie którzy są zasypani właśnie takimi informacjami do tego jeszcze dochodzą media i konserwanty w jedzeniu to tworzy się pytanie W co mam do cholery uwierzyć? No właśnie w co?

0
0