Uzdrawianie relacji z rodziną i znajomymi z dzieciństwa ma kluczowe znaczenie

Image

Źródło: 123rf.com

Psychologia trąbi ciągle o tym, że wpływają na nas doświadczenia czynione we wczesnych latach życia. Czasami przesadza się w twierdzeniach i uzależnia się od tego wszystko. Przeszłość ma nas absolutnie determinować. Nie jestem zwolennikiem takich mocnych twierdzeń. Zauważam jednak w swojej własnej praktyce i w moim własnym życiu, że uwarunkowania powstające we wczesnych latach oddziałują z ogromną siłą.

 

Te uwarunkowania to przekonania, wyniesione idee. Ponieważ we wczesnych latach twoja percepcja nie była dostatecznie jasna, wyraźna, dogłębna i rozumiejąca, interpretowałeś pewne zjawiska opacznie.Wytworzyły się wskutek tego przekonania, że coś jest takie, jakie ci się przedstawiało. To normalna droga pojawiania się przekonań. Gdy widzisz, że w Nowym Jorku stoi Statua Wolności, masz przekonanie, że ona tam jest. Ponieważ twoja percepcja jest dostatecznie rozwinięta i rozumiejąca, a przedmiot realny, to przekonanie jest prawdziwe.



Nasze przekonania jednakże nie są zawsze tak jasne, jako że przedmiot nie jest jasny. Jasność przedmiotu zależy od jasności percepcji i oczywiście od tego, że sam przedmiot jest odpowiednio dany. Gdy wchodzą w grę aspekty psychiczne, przedmiot jest bardzo pogmatwany. Łatwo stworzyć na tym gruncie fałszywe przekonania. I tak ludzie widzą wszędzie duchy, demony, szatana, ponieważ aspekty duchowe, wewnętrzne są dla nich niejasne.



By zbliżyć się do rzeczywistości, do przedmiotu, potrzebujemy nieuprzedzonej uwagi. Jeżeli widzisz w linie węża, będziesz ostrożny, może nawet się przestraszysz. Zakwestionuj to jednak. Skąd wiem, że to wąż a nie lina? Zadaj pytanie swoim przekonaniom: czy to przekonanie i to przekonanie jest prawdziwe? Odnieś się do percepcji a nie do myślenia, do teorii, do jakichś przeszłych doświadczeń.



Relacje z bliskimi osobami są często dramatyczne. Łatwiej jest nam odkrywać własną odrębność wśród ludzi obcych. Nie przywiązujemy się. Ale wśród bliskich czynimy ich częścią swojego ego. Pojawia się takie ego zbiorowe. I my w tym ego zbiorowym nie zawsze gramy pierwsze skrzypce. Dlatego walczymy z innymi o jak najwyższą pozycję w stadzie, by mieć tego ego zbiorowego dla siebie jak najwięcej.

 

Nie grając pierwszych skrzypiec, nasze ciało, nerwy, emocje, myśli, uczucia kontrolowane są przez tych, którzy je grają, a to nam się przestaje podobać, że ktoś inny nami manipuluje jakby był nami samymi, z tą samą siłą. Zauważasz sam jakie to zwierzęce. Lecz realne.



Pierwsza i podstawowa rzecz: kontroluj relacje na zewnątrz. Nie uczestnicz w spotkaniach w duchu ego zbiorowego. Nie zasilaj tego ego poprzez nawykowe, bezmyślne spotykanie się i bycie razem. Gdy spotykasz się z ludźmi, miej konkretny cel. Nawet jeżeli to będzie rozrywka. Nie rozpływaj się w obecności innych.

Jesteśmy z innymi nie uświadamiając sobie celu tego. Podobnie i w życiu. Nie znamy ogólnego celu egzystencji, a także relacji z ludźmi.



Dlatego dopuszczamy przypadkowość. Dlatego pozwalamy sobie na brak uważności i zaangażowania, brak odrębności i odpowiedzialności w takich relacjach. Nie pragnij towarzystwa innych. Podchodź do niego naturalnie. Podejście naturalne jest jak poruszanie się chmur na niebie: przychodzą kiedy chcą i odchodzą kiedy chcą. Niebo nie ma rąk, którymi mogłoby je chwytać lub odpychać.



Gdy będziesz taki, jak niebo, nikt cię nie zrani, ponieważ nie będziesz chciał nikogo zatrzymać i nikogo odrzucić. Pozwolisz wszystkiemu być sobą i sam będziesz sobą. Przestrzeń nieba pomieści wszystko takie, jakie jest. Identyfikuj się z przestrzenią nieba a nie z chmurami. Gdy doświadczasz cierpienia w relacji z kimś bliskim, ponieważ zachodzi ci za skórę, doświadczaj przestrzeni w tym cierpieniu, w tych różnych emocjach, obrazach. Spójrz na myśli, które się pojawiają, zachowaj stan nieporuszenia ciała i wycisz się, a dostrzeżesz w nich przestrzeń.



Twoje ego zacznie się rozpadać. Gdy rozpoznasz, że nim nie jesteś, dowiesz się, że nigdy nie było żadnego powodu do wstydu, że to ego kształtowało twoje życie, a ty nim nie jesteś. Jedyna twoja "wina" jest taka, że sobie tego nie uświadamiałeś. Wykorzystaj trudności by rozpoznać wyzwalającą przestrzeń. Ćwicz to. Możesz posłużyć się metodą bon. Gdy cierpisz kieruj uwagę do wnętrza i pytaj się siebie: kto cierpi? Nie chodzi o powtarzanie słów w głowie, ale o intencję obserwacji, introspekcji. Rozpoznaj, że to cierpiące ja nie istnieje realnie.



Nie jesteś żadnym "ja:", które mógłbyś widzieć, słyszeć, czuć, wyobrażać sobie. To, kim jesteś, nie jest zjawiskowe. Jeżeli jednak spędzasz życie w ego zbiorowym, w relacjach, brakuje ci wglądu w substancję, którą jesteś, i której nie da się nazwać, zamknąć w pojęcie czy najsubtelniejsze nawet, najbardziej "uduchowione" zjawisko "ja".



Twoje "ja" to część grupy, której funkcja niekoniecznie ci się podoba, ponieważ nie jest centralna. Znajduje się w jakiejś hierarchii, w jakimś porządku. Zaczynasz czuć się przedmiotem we własnym świecie, zamiast być podmiotem, bogiem. Gdy zaczynasz fizycznie łączyć się za bardzo z ludźmi, tracisz kontakt z umysłem. Ego zaczyna wariować i rozwijać się. Nawet nie zauważasz kiedy. Poza tym wymieniasz jeszcze myśli, energie, emocje z innymi. Za moment możesz obudzić się w piekle. "Piekło to inni" (Sartre). Nie "inni" jako substancje, odrębne istoty, same w sobie, ale w relacjach opartych na egoizmie, braku wglądu, braku oświecenia.



Zadawaj to pytanie "kto cierpi?" aż poczujesz, że wystarczy, aż poczujesz zmianę, aż energia doświadczenia się wyczerpie. Potem spocznij na chwilę w niestworzonym, naturalnym stanie, aż doświadczenie przestanie być świeże. Ćwicz to gdzie chcesz i kiedy zechcesz. "Ja", z którym się identyfikujesz, jest złudzeniem. Jest jak chmura. Prawdziwa natura jest jak niebo.

 

 

 

Ocena:
Brak ocen

Uwarunkowania, tozsamości.. jak najbardziej są naszym postrzeganiem swojej rzeczywistosci , ale z tymi słowami się nie zgadzam.. zacytuje dla wyjasnienia:

"...Pierwsza i podstawowa rzecz: kontroluj relacje na zewnątrz. Nie uczestnicz w spotkaniach w duchu ego zbiorowego. Nie zasilaj tego ego poprzez nawykowe, bezmyślne spotykanie się i bycie razem. Gdy spotykasz się z ludźmi, miej konkretny cel. Nawet jeżeli to będzie rozrywka. Nie rozpływaj się w obecności innych.

Jesteśmy z innymi nie uświadamiając sobie celu tego. Podobnie i w życiu. Nie znamy ogólnego celu egzystencji, a także relacji z ludźmi..."

 

Po pierwsze ,im więcej kontrolujesz zewnętrzności ,tym bardziej stajesz się przez nią manipulowany, bo świadomość tego co się dzieje a kontrola to dwie odrębne sprawy.. Kontrolować jesteśmy w stanie jakiś wycinek zdarzenia i to na dodatek poprzez własne postrzeganie go. Możemy wtedy nie zauważyć,że np. żart jest żartem a podanie ręki przywitaniem.. albo wcale możemy nie zauważyć, tego co jest ,skupiając się na kontrolowaniu. Wytyczając sobie cele , gdy spotykamy się z ludźmi a nie będąc świadomym w tym co jest w chwili obecnej, tworzymy właśnie iluzję w/g naszych postrzegań a nie tego co jest , co z kolei powoduje ,że jesteśmy nieobecni, nieświadomi i żyjemy w większej iluzji, niż ludzie wokół nas.. A najgorszym chyba wyborem jest idąc na jakąś zabawę nie współuczestniczyć w niej z innymi, wtedy jaki jest cel owej rozrywki ? Podstawą świadomego poznania siebie samego nie są cele i kontrolowanie świata zewnętrznego ,ale tylko świadome postrzeganie siebie samego, swoich myśli, skojarzeń, by dostrzec ,że wąż jest wężem a lina liną.. inaczej jak będziemy zastanawiać się czy widzimy węża właściwie, mozemy się o tym przekonać fizycznie, gdy nas ukąsi.. jest coś takiego właśnie jak świadoma obecność i tym samym bycie w chwili obecnej a nie w relacjach ze swoimi wyobrażeniami.. umysł cały czas tokuje ale to my wiemy tak na prawdę co, gdy go świadomie postrzegamy.. widzimy wtedy i owe uwarunkowane , tożsame "ja", które jest po to byśmy mogli się okreslic w środowisku w jakim żyjemy.. Temat bardzo interesujący jednak też trudny do zrozumienia umysłem, gdy tylko na nim opiera się postrzeganie czegoś ,co wielu nazywa Obecnością a i jej dodatkiem, zaufaniem sobie samemu, intuicją.. sam intelekt jest bardzo ograniczony... i to on chce ciągle kontrolować oraz tworzy uwarunkowania i tożsamości. ( ego eimi- ja jestem) .. zamknięta klatka o wielkości kilku procent naszych możliwości, jako ludzi.. Dalej:

"..Nie jesteś żadnym "ja:", które mógłbyś widzieć, słyszeć, czuć, wyobrażać sobie. To, kim jesteś, nie jest zjawiskowe. Jeżeli jednak spędzasz życie w ego zbiorowym, w relacjach, brakuje ci wglądu w substancję, którą jesteś, i której nie da się nazwać, zamknąć w pojęcie czy najsubtelniejsze nawet, najbardziej "uduchowione" zjawisko "ja"..."

 

Ano jestem owym "ja" , bo owe "ja" daje nam mozliwość poruszania się w owym materialnym świecie.. każde "ja" jest indywidualnością, nawet jak zbierze się ileś takich "ja" o podobnych przekonaniach, ale zawsze owe "ja" ma swoje indywidualne postrzeganie , kótre z czasem nawet w takich grupach wychodzi na jwa, udowodnił to np. Gurdżijew ;).. Nikomu nie brakuje wglądu w ową "substancję" ponieważ w nią wejrzeć się nie da w żadnym ruchu.. trzeba się całkiem zatrzymać i ODCZUĆ .. innego wglądu w nią nie ma.. Mozna jedynie być tak zajetym swoim "ja" i jego tożsamościami, że nie dostrzega się KTO owe ja w ten sposób postrzega.. Owa "substancja" jest niezmienna i nieruchoma, dzieki niej jesteśmy świadomi nawet tych wyrywków , które sami tworzymy poprzez swoje uwarunkowania. Np. Taoizm nazywa ją TAO.. Nikt w nią nie wejrzy , może jedynie ją odczuć a i tak już samo skupienie się na niej , staje się ruchem i przestaje się być a zaczyna się kontrolować , tym samym istnieje owe "ja", które tak ładnie i ową"substancję" lubi udawać , udając ciszę umysłu, który nigdy nieruchomy nie jest.. Ktoś kto już odczuł świadomie , ten nawet w tłumie nie pozbęcie się świadomości siebie samego i na pewno nie jest to żadna kontrola ... to największy błąd pojmowania rozumowego samego TAO.. 

 

Polecam wypowiedzi Osho, Mooji, filozofie Taoizmu, wu-wei- działnie w niedziałniu.. itp. zagadnienia.. Huna bardzo prosto to opisuje, bo Huna się tym nie zajmuje a dlatego,że jest to tak niepojęte ,że można to osiągnąć dopiero będąc świadomym siebie samego a nie kontrolując coś i unikając połaczenia współodczuwania z innymi ludźmi. 

 

"..Twoje "ja" to część grupy, której funkcja niekoniecznie ci się podoba, ponieważ nie jest centralna..."

"ja" jest zawsze centralne.. jakby tak nie było, nie byłoby wojen ani konfliktów a człowiek działający w grupach w końcu stworzyłby na tym poziomie całkowitą monotonność, jednakowe poglądy, charaktery.. To własnie owemu "ja" nie podoba się wiele, nawet gdy jest w jakiejś grupie..

 

"..Gdy zaczynasz fizycznie łączyć się za bardzo z ludźmi, tracisz kontakt z umysłem..."

fizycznie to nie za bardzo mozna się z każdym łaczyć, co najwyżej subtelnie, emocjonalnie, poddawać się emocjom, a tym samym i własnie umysłowi, bo to umysł tworzy emocjonalność ciała, ciało samo w sobie jest biologiczne i nieuwarunkowane postrzeganiem umysłowym ale to umysł nim steruje, własnie poprzez indywidualne "ja" .. gdy nie połaczysz się z ludźmi poprzez współodczucie , to wszelkie porozumienie z kimkolwiek jest skazane na porażkę.. 

 

Sorry, że nie wytrzymałam ,ale po prostu wszystko dowróciłeś do góry nogami, autorze tekstu i tym samym jak ktoś zechce się do tego dostosować, to może się niezłej depresji nabawić.. a i jak najbardziej zastopować w egositycznym i iluzyjnym ego.. Na początku myslałam,że znając Hunę , pojąłeś esencję tego ,czym emanują Kahuni i czym jest np. uzdrawianie w/g Huny, czy właśnie samo Ho,oponopono.. W tamtym temacie się nie wypowiedziałam , bo nie chciałam gmatwać, ale tutaj po prostu przesadziłeś i całe 7 praw Huny odwróciłeś do góry nogami.. juz samo prawo- "energia podąża za uwagą " mówi,ze na czym skupisz swój umysł tam podąży Twoja uwaga , tym samym na kontroli, unikaniu i szukaniu oraz osądzaniu innych.. a tak działa TYLKO ego czyli owe indywidualne "ja" nawet w jakiejś grupie... ..."świat jest taki, jaki myslisz, że jest" tym samym trzymając się uparcie tylko umysłu ciagle za duzo myslisz ,a wtedy nie jesteś w tym co JEST a w swoim umysle i jego wyobrażeniach.. a ciało reaguje.. i do oświecenia dalej niż tym co się spontanicznie bawią i radują w tłumie z innymi... w czasie imprezy ;) 

 

Rozpisałam się, ale jestem strasznie pomieszałeś wszytko i nie wytrzymałam... ;)

 

 

 

 

0
0

"Zadawaj to pytanie "kto cierpi?" aż poczujesz, że wystarczy, aż poczujesz zmianę, aż energia doświadczenia się wyczerpie."

 

- w zen jest taki koan "pokaż mi swoją twarz sprzed narodzin". Podobna technika.

0
0

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
loading...