We Włoszech w czasach renesansu wiara w boski dotyk była silniejsza niż strach przed infekcją
Image
W 1399 r. na ulicach toskańskiego miasta Piza zgromadził się duży tłum, choć ludzie doskonale zdawali sobie sprawę z śmiertelnej zarazy, która szerzyła się w tym regionie. Faktem jest, że pielgrzymi, którzy wędrowali z miasta do miasta, przynieśli do Pizy krucyfiks, tj. rzeźbę Jezusa na krzyżu, którego cały tłum chętnie dotykał.
Władze próbowały zakazać tego zgromadzenia, ale zostały zmuszone do poddania się presji społecznej. Nacisk ludu był naprawdę silny. Ci, którzy nie mogli dostać się do rzeźby o własnych siłach, rzucali w nią ofiary, aby przynajmniej pośrednio do niej dotrzeć.
W 1339 roku, w szczytowym momencie zarazy, setki ludzi regularnie walczyło o prawo do dotykania i całowania krzyży. Wiara w zbawczy i uzdrawiający dotyk była silniejsza niż strach przed zarazą.
Teraz, po półtora roku walki z nową infekcją koronawirusem, ludzie doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ambiwalentny może być dotyk. W okresie włoskiego renesansu ludzie starali się dotykać nie tylko siebie, ale także rzeźby religijne. Dotyk zawsze był formą wyrazu oddania.
Dla chrześcijan renesansowych pewne przedmioty mogły być święte, dlatego dotykanie ich było sposobem na uzyskanie dostępu do sacrum. Świadczy o tym kult relikwii, tj. szczątków świętych i męczenników. Podczas włoskiego renesansu relikwiarze przybrały formę rzeźb, które zdawały się przywracać czczonego świętego do życia.
Pielgrzymi czasami pokonywali setki kilometrów pieszo, aby dostać się do tych relikwii, a dla tych, których było na to stać, kupowali coś w rodzaju ruchomej relikwii. Powstawało to na przykład przez zanurzenie relikwii w oleju, który następnie impregnowano tkaniną. Dotykając tej tkaniny i nosząc ją jako talizman, wierzący stawał się częścią ogólnego łańcucha fizycznego kontaktu prowadzącego do boskości.
Ludzie nie mniej namiętnie chcieli dotykać innych rzeźb, które nie zawierały w sobie relikwii. Jedną z najcenniejszych z tych rzeźb były krucyfiksy naturalnej wielkości.
Niektóre drewniane rzeźby miały ruchome ramiona (jak lalki), co pozwalało wiernym podczas corocznej pamiątki śmierci Chrystusa w Wielki Piątek brać udział w kościelnych dramatach, w których postać Chrystusa została zdjęta z krzyża i opłakiwana, owinięta w całun, oraz następnie umieszczana w grobie. Podczas tej próby kilku szczęśliwców mogło przytulić i ucałować rzeźbę, czując, że mają najwyższy przywilej dotykania ciała Jezusa.
W zamożnych rodzinach często znajdowały się domowe rzeźby, na przykład małe krucyfiksy, których stopy były często dosłownie wymazane po wielokrotnym dotknięciu. Młodym kobietom, które wychodziły za mąż lub zostawały zakonnicami, prezentowano malowane drewniane rzeźby Dzieciątka Jezus, które przebierano tak, jakby były prawdziwymi dziećmi.
Jednocześnie zamożni rodzice rzadko dotykali własnych dzieci. Dzieci do około trzeciego roku życia wysyłano do mamki, a przewodnicy ostrzegali rodziców, aby nie przytulali swoich dzieci po powrocie do domu. W ten sposób matki częściej dotykały drewnianych figurek świętych niemowląt niż własnych dzieci.
Korpusy rzeźb zaludniały renesansowe miasta wraz z żywymi ludźmi, wypełniając renesansowe kościoły, obserwując ulice i ozdabiając sypialnie. W społeczeństwie, które ambiwalentnie podchodziło do dotykania żywych ludzi, dotykanie wyrzeźbionych ciał przynosiło ukojenie.
- 1695 odsłon
Dodaj komentarz