WYLATOWO - Baza Kosmiczna Małego Psa

Kategorie: 

Źródło: quantumfuture.net

W Wylatowie nigdy nie byłam i raczej nie będę. Dlaczego? Dlatego, że nie jestem typowym ufologiem, który musi zaliczyć tego typu miejsca „święte” dla tej grupy badaczy. Przede wszystkim jestem badaczką megalitów oraz wizjonerką. W przeciwieństwie do mnie - ufolodzy nie są zainteresowani badaniami kamiennych kręgów, gdyż nie widzą w ich ustawieniu żadnego związku z UFO. Naukowcy twierdzą, że jest to tylko cmentarzysko Gotów, a więc ufolodzy szukają odpowiedzi na tego typu zjawisko gdzie indziej. Czy znajdą? Mam wątpliwości, gdyż obserwacje UFO to jeszcze nie dowód, a naukowcy poszukują i oczekują od nich namacalnych dowodów. I tak wygląda obecnie nasza nauka i ufologia - jak  błędne koło, z którego nie ma wyjścia.

 

Oczywiście czasami oglądałam w Wiadomościach TVP lub czytałam artykuły w prasie o piktogramach w Wylatowie. Sprawą zajmowali sie najlepsi ufolodzy w Polsce. Nie wzbudzało to we mnie dreszczyku emocji ponieważ wielokrotnie obserwowałam UFO. Jedynie co mnie w tej sprawie zainteresowało to dwa zdjęcia z okolic Wylatowa oraz krótka informacja pana Leszka Ostoi – Owsianego zamieszczona w lipcu 2008 roku na Blogu Centrum Badań Zjawisk Anomalnych - Roberta Leśniakiewicza. Widoczny był na nich tajemniczy, różowy obiekt stojący na ziemi.

 

Patrząc na zdjęcie „różowego UFO” pomyślałam: ja już to gdzieś widziałam! Przypomniałam sobie obserwację różowego UFO we wrześniu 1993 roku w Gdyni… a konsekwencją tej obserwacji było zdjęcie, które wykonałam dwa lata później w kamiennych kręgach w Odrach, pod koniec sierpnia ok. godz. 12.00. Widoczna na nim jest taka sama różowa „chmurka”, ale nad kamiennym kręgiem. Okazało się, że wykonane przeze mnie zdjęcie ma ścisły związek ze zdjęciami przesłanymi przez pana Leszka. (Opis tej obserwacji i snu znajduje się w książce pt. „Święta tajemnica Gdyni”)

Czy ma to jakieś znaczenie dla sprawy Wylatowa? Owszem! Jest to bardzo ważna wskazówka dla sprawy Wylatowa, ale o co chodzi wyjaśnię po kolei.

Wylatowo!

[gmap markers=big blue::52.61042821545726,17.942562103271484 |zoom=12 |center=52.589909343190634,17.928314208984375 |width=640px |height=400px |control=Small |type=Hybrid]

Wylatowo – wieś w Polsce, położona w województwie kujawsko-pomorskim, w powiecie mogileńskim, w gminie Mogilno. Ma powierzchnię ok. 52 km i zamieszkuje tę wioskę 581 mieszkańców. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa bydgoskiego. We wsi jest zabytkowy kościół drewniany pod wezwaniem św. Piotra i Pawła z 1761 - herb Wylatowa. Wioska ta znajduje się pośrodku trasy Inowrocław - Gniezno (droga krajowa nr 15) nad Jeziorem Szydłowieckim.

Wieś ta stała się znana, gdy w latach 2000-2005 na okolicznych polach pojawiały się kręgi zbożowe. Na temat fenomenu ufologicznego w Wylatowie przed laty napisano dziesiątki artykułów i zrobiono tyleż samo filmów. Idąc na skróty wystukałam w Googlach hasło: Wylatowo i pojawiła się cała masa informacji.

 Niejako podsumowaniem tego wszystkiego co tam się działo jest art.:  http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100717/INNEMIASTA13/314614214

„Do Wylatowa ufolodzy i badacze obcych cywilizacji przyjeżdżają już od 10 lat”

17 lipca 2010, Autor: Roman Laudański

„Świat wchodził w trzecie tysiąclecie, kiedy mieszkańcy Wylatowa rozpoczynali swoją przygodę z nieznanym. Trwa ona do dziś.

Zdarzyło się to jeszcze przed Piotrem i Pawłem. W niedzielne przedpołudnie Tadeusz Filipczak z Wylatowa, wsi pod Mogilnem, oglądał właśnie w telewizji magazyn "Tydzień", kiedy zadzwonił do niego były dyrektor szkoły i zapytał: - Tadek, czy ty wiesz, co masz na polu? - A co mam nie wiedzieć, pszenicę - odpowiedział. - Coś dziwnego z nią się stało, przyjdź i sam zobacz. No to obejrzał program do końca, a na polu, na własne oczy zobaczył pierwszy piktogram wygnieciony w pszenicy. Wtedy nie bardzo wiedzieli, kogo zawiadomić. Córka Filipczaka zadzwoniła do "Gazety Pomorskiej", a on sam poszedł na policję. - Nie dlatego, że rościłem pretensję o straty, ale chciałem sprawę urzędowo załatwić - opowiada o zdarzeniu z 2000 roku.

 

Wtedy, pod koniec czerwca Jerzy Szpulecki budował w Wylatowie dom. Nie bardzo dziś potrafi powiedzieć, dlaczego zbudował taki duży, ale jakby przewidział, że stanie się on bazą badaczy zjawisk paranormalnych i ufologów z całego świata. Drugie piętro nie miało jeszcze dachu i okien, kiedy nad Wylatowo przyszła niezwykła światłość. Nieoczekiwanie po północy zgasła elektryka i zapadła przejmująca cisza. Czerwono-żółto-pomarańczowe światło zbliżyło się nad bazę i Szpulecki poczuł, że otrzymuje przekaz energii. - Nie wiedziałem, co to jest - opowiada Jerzy Szpulecki. - Światło się rozstąpiło i ujrzałem zamglony, kulisty kształt statku o średnicy ok. 20 metrów. Ocierając się o szczyt dachu, światło poprowadziło mnie dalej. Obiekt podniósł się w górę. Pomyślałem, jak nic zahaczy o druty, a on przeszedł przez nie jak dym z papierosa. Miał niebieskie macki, kuliście zakończone. Zniżył się, nastąpiło wyładowanie, jakby ktoś włączył spawarkę. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że w tym miejscu powstał piktogram. Podniósł się i odleciał w kierunku Poznania. To było - uważnie dobiera słowa - przesłanie. Przyzwolenie na częstsze spotkanie z tymi obiektami. Trwało to pięć - siedem minut. Nie chciał być niewiarygodny, przez pierwsze lata o tym milczał.

 

- Z roku na rok piktogramy stawały się większe - wspomina Bolesław Kula, który chętnie, jako nieformalny rzecznik, rozmawia z dziennikarzami przyjeżdżającymi do Wylatowa. Spotykamy się przy wlocie drogi z Mogilna w "piętnastkę", na polach terytorialnie należących do wsi Żalno. Niedawno ktoś tu wydeptał piktogram, ale Bolesław Kula mówi o tym, lekceważąco: fałszywka. I pokazuje segregator pełny historycznych już zdjęć z lat 2000 - 2005. Kwiatek lotosu, dwie elipsy i trzy kółka - to piktogramy z 2003 roku. W 2005 roku na wylatowskich polach pokazał się ostatni piktogram. Na wprost bazy, pod okiem wielu kamer, kiedy dwudziestu-trzydziestu entuzjastów kontaktów pozaziemskich patrolowało okolicę i czuwało nad specjalistycznymi czujnikami. Olbrzymi. Można by na nim nawet w piłkę pograć.

Wyliczyli, że wylatowskie piktogramy obejrzało ok. 40 tys. miejscowych i przyjezdnych.

- Ludzie, uzbrojeni w kamery i aparaty czuwali, a tu - proszę - fenomen. I tak powstał - opowiada Bronisław Kula. - Nawet gdyby wykonało to kilku ludzi, to zajęłoby im to kilka godzin. A było niemożliwością, żeby ktoś ich nie zauważył. Tam non-stop ktoś chodził. To jeden z argumentów, które do nas przemawiają.

Kiedy powstał pierwszy piktogram miał piętnaście lat. Kolejnych dziesięć przeżył w cieniu czegoś dziwnego, co dzieje się w Wylatowie. Dołączył do poszukiwaczy. Zapewnia, że było warto, bo uczestniczy w czymś fajnym i rzadko spotykanym. Fenomen w skali kraju.

- Na polu Filipczaka zawsze powstawały piktogramy - opowiada Kula. - Może dwieście metrów od bazy powstało trzydzieści kręgów różnej wielkości. Wcześniej na tym polu doktor Jan Szymański rozstawił czujniki. Żaden krąg nie trafił w czujnik, ale jeden, prawie otarł się o piktogram i odnotował przedziwne anomalie. Ostatnia osoba przechodziła tam około godz. 2.30 w nocy, a zarys największego kręgu zobaczyliśmy w kamerach o 4 - 5 rano. Jeśli znalazłby się sceptyk, który twierdziłby, że zrobiono je ludzką ręką, to czy w dwie godziny ktoś by sobie z tym poradził? Nie wierzę.

"My jesteśmy ufoludki, hop-sa-sa!"

 

Bywało, że piktogramy odnajdywano dopiero po kilku dniach od ich powstania. Do dziś nie wiedzą, co oznaczają. Kula pokazuje zdjęcia kręgów zbożowych wykonanych ludzką ręką. Zero symetrii. Kolejne zdjęcia, to już rysunki okolicznych dzieci, które na konkurs rysowały ufoludki i latające talerze.

Doktora Jana Szymańskiego Wylatowo wchłonęło i trzyma już siedem lat. Pamięta moment, kiedy dziewczynki przywitały go piosenką: "My jesteśmy ufoludki". - A przecież wcześniej wszystkie dzieci śpiewały: "My jesteśmy krasnoludki" - uśmiecha się. - Widać, że pokolenie młodych wylatowian ukształtowało się w innej atmosferze.

Dziś wszędzie tu jest Internet, anteny telewizyjne i promieniowanie elektromagnetyczne z masztów telefonii komórkowej. Polska w pigułce. A do tego kamery, noktowizory i czujniki elektromagnetyczne i promieniowania jonizującego, z którymi pasjonaci biegają po polach. A jeśli jeszcze dodać do tego wojskowe śmigłowce i samoloty, które wyjątkowo często i nisko patrolowały ten teren, to widać, że nie tylko ufolodzy interesowali się Wylatowem.

Jan Szymański wcześniej zajmował się biologią i bioelektroniką we Wrocławiu, Krakowie i Warszawie. W Wylatowie zetknął się ze zjawiskami, które nie są ani kulistymi piorunami, ani tornadem, ani zorzą polarną. Kiedy te niezwykłości zaczęły się pojawiać nad wsią, budziły sensacje. Dziś mieszkańcy traktują je zwyczajnie. Jest jednym z tych, którzy mają odwagę szerzej spojrzeć na świat i kosmos.

 

Deska w zbożu

Przez pięć lat powstawały coraz wymyślniejsze piktogramy, które w niczym nie ustępowały tym, które pojawiają się na Zachodzie. Choć tam - Bolesław Kula pokazuje kolejne zdjęcia - wymyślają już prawdziwe arcydzieła. Koronkowa robota, ale ludzka. Hobbyści robią je na zamówienie. - Trzeba mieć świadomość, że ludzie też je robią, to jest możliwe do zrobienia - podkreśla Kula. Zboże wygniata się deską. Dwie osoby przewiązują się sznurkiem, dzięki czemu można uzyskać okrąg. Są też wałki gniotące zboże. Pot z czoła leci. Bolesław Kula wie, co mówi, bo sam próbował swoich sił przy piktogramie. W tym roku, dla celów badawczych, wygnietli piktogram w okolicy bazy. Przez dwa lata badali pola termowizją. Nic nie pokazała. Modelami zdalnie sterowanych samolotów z kamerami filmowali piktogramy z góry.

 

Bronisław Kula wymienia niezwykłe zjawiska, które można zobaczyć nad Wylatowem. Obiekty latające - świetliste kule, które mogą być jakąś formą inteligentnej energii. Dziesiątki osób je widziało nad wsią. Następnie relacje osób, które widziały tu duże spodki. Jedna z wylatowskich rodzin przeżyła bliski kontakt. Przez dwie godziny przejechali siedmiokilometrowy odcinek drogi samochodem. Ogromny, jajowaty obiekt przemieszczał się nad nimi. Byli przerażeni. Na to są emocjonalne relacje całej rodziny.

 

Jeden ze znajomych Bolesława Kuli wykonał przypadkowe zdjęcie śmigłowca nad pobliskim Kwieciszewem. Za maszyną leci niezidentyfikowany obiekt. Myśleli, że może to rysa na kliszy, ale na powiększeniach widać strukturę obiektu. Takich obiektów było tu sporo. W tym roku coś dziwnego widzieli mieszkańcy Kątna. Świetlistą kulę, która - zdaniem Bolesława Kuli - może reagować na ludzkie myśli. W 2003 roku przeprowadzili eksperyment z medytacją na jednym z pól. Koncentrowali myśli i na ich prośbę na niebie pojawiła się pomarańczowa kula. Widziało ją dziesięć osób. Jan Szymański wraz z synem Jerzym już pierwszej nocy w Wylatowie zobaczyli niezidentyfikowany obiekt, który przez sześć sekund kołysał się nad bazą. Po tak mocnym powitaniu przyjeżdża tu już siedem lat i rozstawia czujniki. Jeden z nich odnotował silne promieniowanie rentgenowskie w pobliżu piktogramu. - A to szczere pole, a nie sąsiedztwo naukowego instytutu, przy którym mogłoby wystąpić - zauważa.

 

Wielokrotnie zastanawiał się, kto komu robi kuku wygniatając zboże? Tadeusz Filipczak przypomina, że chcieli nawet kilkutysięczną nagrodą ustalić sprawców, ale to nic nie dało. - Kilka niezależnych grup patrzyło tu sobie na ręce, jedni pilnowali drugich i nic. Sądzę, że niektóre wykonano ludzką ręką. A inne? Podkreśla, że fenomen tej miejscowości polegał m.in. na długotrwałości i lokalizacji piktogramów, które pojawiały się w niewielkiej odległości od bazy - domu. I dalej coś się dzieje. Ostatni, największy pojawił się w 2005 roku. Później już nie było żadnego, ale przecież działy się inne rzeczy. Podkreśla zainteresowanie wojska tymi zjawiskami. Zastanawiali się nawet, czy ktoś nie testuje tu jakiejś nowej broni.

 

No i jest kwestia nazwania tych, którzy przelatują nad głowami wylatowian. Tzw. Kosmici? Obcy? Ufoludki? - Ja wolę mówić: przybysze - podkreśla Szymański. - Skądś przybywają, czego chcą? Jesteśmy na początku drogi poznania. Czy piktogramy są ich sztuką?  Są tu wreszcie transmisje elektromagnetyczne, których nie potrafią odebrać. Może to był; wstęp do kontaktu? A może to tylko załoga wojskowego AWACS-a drażniła się z nimi?

- Jeśli w telewizorze widzimy naukowców z NASA, którzy mówią o obcych cywilizacjach, to takie informacje wpuszczamy jednym uchem i wypuszczamy drugim - opowiada Jan Szymański. - A jeśli dzieje się to tam, gdzie człowiek mieszka, to robi to na mieszkańcach większe wrażenie.

A może piktogramy przyciągają przedstawicieli obcych cywilizacji? - trzeba na to spojrzeć i z tej strony.

Jerzy Szpulecki zapewnia, że dzięki przekazowi energii wyczuwa moment wykonania piktogramów. A tę energią, której ma w nadmiarze, musi dzielić się z poszukiwaczami. A wszystko to po to, żeby był przekaz dla ludzi, że nie są sami. Wspomina opowieść dziadka, że już sto lat temu pojawiały się tu tzw. Świetliki. Trzeba było się pomodlić i coś im zostawić: buty lub część garderoby. Wtedy dawały ludziom spokój.

- Nie można powiedzieć, że piktogramy znikły wraz z monitoringiem - podkreśla Bolesław Kula. - Monitoring był, piktogramy też były. A że znikły? Może źle to wykorzystaliśmy? - zastanawia się. - Jedno jest pewne, to jest coś niezwykłego. Tu był konkretny obszar, na którym co roku wiedzieliśmy, że coś powstanie. Oni się z nami bawili. My chodziliśmy po polach, a oni i tak nam zrobili piktogramy. Mogliśmy doświadczyć na sobie, że nie jesteśmy w stanie tego upilnować.

 

Trzecie tysiąclecie

Tadeusz Filipczak zgromadził w garażu zdjęcia i artykuły o Wylatowie. Nadal zaglądają tu turyści, którzy chcą się czegoś dowiedzieć. To jedyna izba - a raczej garaż pamięci.

- Piktogramy zawsze powstawały w dojrzałym zbożu - opowiada Tadeusz Filipczak. - Ze zboża jest chleb. Może to upomnienie, że idziemy w złą stronę? Sygnał dla ludzkości? Trzecie tysiąclecie pełne jest katastrof, także u nas w kraju. Myślę sobie, że to ostrzeżenie. Na pewno nie jesteśmy sami we wszechświecie. Czy ja albo pan mamy taką moc, żeby coś zmienić? Kręci głową. - Ktoś tym światem rządzi, Stwórca, Bóg. Staliśmy się sławni na całą Europę, ale nadal żyliśmy tu jak żyjemy. Można było wykorzystać to turystycznie. Był pomysł, żeby przystanek autobusowy postawić w kształcie spodka. Nie powstał. Świat jest niezbadany i chyba po prostu nie da się wszystkiego wytłumaczyć.”

 Piktogramy w Wylatowie. Ufolodzy wykluczyli udział przybyszów z innej galaktyki

 13 lipca 2010, Dariusz Nawrocki, [email protected]

 

Zamieszczę tutaj fragment jeszcze innego art., gdyż moim zdaniem ma zasadnicze znaczenie dla całej sprawy., a zat. go:

Niewidzialne UFO… dla ufologów!

Wylatowo 08.07.2006

 "Czy wczoraj jakieś piktogram powstał w Wylatowie?" Takie było pierwsze pytanie tych dwojga osób. Odpowiedziałem spokojnie, że nie ma żadnego piktogramu. Chyba, że jakiś jest, a jeszcze nikt go nie znalazł. No bo my widzieliśmy wczoraj jakieś światła koło nadajnika" (…)

 Okazało się, że w sobotę 8-go lipca 2006 roku w tym właśnie gospodarstwie odbywało się spotkanie towarzyskie. Ponieważ było bardzo ciepło, impreza przeniosła się na podwórko gospodarstwa.

Nagle jeden z uczestników zauważył światła na niebie. Światła te z ich punktu widzenia znajdowały się w kierunku nadajnika telefonii komórkowej w Wylatowie. Były mniej więcej na wysokości 2/3 tego nadajnika. Według relacji jednych ze świadków punkty świetlne tworzyły trapez, według innych, owale (jeden w drugim). Światła były w trzech kolorach, białym, czerwony, i niebieskim. Obiekt widzieli wszyscy, którzy byli wtedy na podwórzu. Obserwowali to kilka minut, jednak nie interesowało to ich na tyle, aby prowadzić obserwacje do końca. Nikt nie pamięta jak ten obiekt zniknął - czy odleciał czy zgasł. Obserwowali to jakiś czas, po czym kontynuowali zabawę. W pewnej chwili zauważyli po prostu, że obiektu tego już nie ma.  (…)

Wysłuchałem tej relacji i wtedy powiedziałem im, że to co opowiadają jest niemożliwe, bo ostatnia sobota to dzień, kiedy po polach kręciło się około 25-30 osób (wśród nich byłem i ja) i nikt czegoś takiego nie zauważył. Dodałem ponadto, że chyba się pomylili i to nie była sobota tylko inny dzień. Jednak nie widać było, aby się zmieszali i stanowczo potwierdzili, że to jednak był ten dzień i nie ma mowy o pomyłce. (…)

Wyjechałem stamtąd całkiem rozbity i nie mogłem się długo ustosunkować do tej sprawy. Z jednaj strony całkiem wiarygodna relacja kilku świadków, a z drugiej 30 wypatrujących w niebo ludzi, którzy nic nie widzą przez całą noc. Co o tym sądzić?

(…) Przyjmując, że wydarzenia z obserwowanym obiektem są prawdziwe, jak wytłumaczyć to, że nikt tego nie widział (w miejscu gdzie były kręgi w zbożu). Mam tu teorię, która może to tłumaczyć. Jest to jednak tylko teoria, na którą na razie nie ma dowodów. Obiekt był obserwowany z odległości około 1,5 do 2 km z lekkiego wzniesienia. Obserwujący go świadkowie byli prawie na wysokości tego obiektu. Pozostałe osoby, które chodziły po polach, musiałyby widzieć ten obiekt z zupełnie innego kąta.

Wytłumaczenie można by znaleźć jedynie takie, że obiekt ten był niewidoczny "spod spodu". Albo miał takie właściwości, albo otaczało go jakieś pole maskujące. Nikt go zatem nie mógł zobaczyć, ale można go było zobaczyć z dużej odległości. Jest to tylko takie przypuszczenie. Nie daje 100% wiarygodności temu przypadkowi, jednak dopuszczam, że ta teoria może być właściwa.”

 e-mail: [email protected] - 2012.03.21

Jest to właściwa teoria, ale jak się okazuje nie dla ufologów!

 Moim zdaniem ta teoria jest właściwa! Przed laty miałam podobny przypadek z niewidzialnością obiektu – ale autobusu! Wybrałam się z koleżanką Ireną do kamiennych kręgów w Odrach. W Nowej Kiszewie czekałyśmy na autobus, aby pojechać do Karsina i dalej piechotą do kamiennych kręgów niedaleko Odr. Okazało się, że autobus stał się dla nas niewidzialny, ale słyszałyśmy go! Tego dnia nie pojechałyśmy do kamiennych kręgów.

 Gdy w Wylatowie pojawiały się piktogramy w 2000-2005 roku, ja od 1993 roku badałam teren w Małych Stawiskach. Przyjeżdżali tutaj psychotronicy z Polski, lecz nikt z nich nie rozumiał o co chodzi – podobnie jak w Wylatowie. Dlaczego? Byli to psychotronicy - zwolennicy religii wschodnich. Medytowali tutaj, ale nic z tego nie wynikało, bo to zupełnie inna religia i kultura.

W tej okolicy działy się różne zjawiska, dziesiątki razy przelatywały małe i wielkie kule oraz UFO - w dzień i w nocy, itd. Pisałam o tym wiele razy i dużo by o tym opowiadać, ale nikt z ufologów nie zainteresował się tymi zjawiskami. Nie dawało mi to spokoju i w końcu sama zajęłam się ta sprawą, aby rozwiązać tajemnicę dziwnych zjawisk, odkryć i zdarzeń w tym jednym miejscu. Badania i zbieranie informacji trwało wiele lat, ale najważniejsze dowody na co tam odkrywałam oraz różne z tym związane zjawiska ufologiczne znalazłam w planie kamiennych kręgach w Odrach i Węsiorach – pisałam wielokrotnie na ten temat. Analizując wszystkie zdarzenia oraz Plan gwiazdozbioru Byka, okazało się, że w Małych Stawiskach  jest Wielka Baza Kosmiczna o śr. 1 km czyli „Radioźródło 3c 123 na Kaszubach”. Otacza ją kilkanaście mniejszych baz, w tym bazy szaraków. W miejscu gdzie znikł nam autobus jest jedna z baz kosmicznych szaraków o śr. 100 m. Nie pierwszy raz uniemożliwili mi wyjazd do Odr. Dlaczego? Po latach zrozumiałam, że nie chcieli dopuścić do badań Baz Kosmicznych Hiad, co w sposób analogiczny pozwoliłoby zrozumieć i odkryć ich bazy w Nowej Kiszewie k/Kościerzyny i wiele innych. A gdzie mają główną Bazę – Węża? Powoli dojdę do tego… Baza Kosmiczna Smoka jest w Krakowie – Wawel oraz w Toruniu.

 A co jest w Wylatowie? Czy najważniejsi ufolodzy w Polsce zajmujący się tą sprawą od lat zlokalizowali tam jakąś Bazę Kosmiczną i potrafią zrozumieć do kogo należy? Nie słyszałam…!

Czyja baza kosmiczna jest na polach Wylatowa? Skąd przybywa i czego szuka tam UFO kuliste?

Jestem wizjonerką i badaczką kamiennych kręgów od 1993 roku. Z moich badan wynika iż kamienne kręgi to PLAN różnych gwiazdozbiorów oraz PLAN BAZ KOSMICZNYCH. Jak już pisałam we wstępie – wskazówką, która naprowadziła mnie na właściwy trop, było zdjęcie zrobione w okolicy Wylatowa. Zrozumiałam, że gdzieś w okolicy Wylatowa jest jedna z Baz Kosmicznych Hiad, a wokół niej znajdują się mniejsze bazy kosmiczne na obwodzie kręgu. Tym kręgiem jest krąg „karminowy” wg planu w Odrach. Wystarczy nałożyć plan kamiennych kręgów w odpowiedniej skali na plan Polski. Zobacz art. „Bazy Kosmiczne Hiad i Plejad w Polsce!”

https://www.facebook.com/notes/zofia-piepi%C3%B3rka/bazy-kosmiczne-hiad-i-plejad-w-polsce/405364022822809

Mały Pies…

A więc w Wylatowie również musi być jakaś Baza Kosmiczna. Zastanawiałam się jaki gwiazdozbiór odwzorowany w kamiennych kręgach - które badałam w Polsce - pasowałby do tej Bazy? Długo to analizowałam i doszłam do wniosku, że jest to „Mały Pies”. Ten gwiazdozbiór był odwzorowany w Hajnówce w Puszczy Białowieskiej. Przed laty badałam te kamienne kręgi na prośbę ufologów z Białegostoku – Jacka Słomińskiego i R. Fijetka. Nie podjęli się dalszych badań tej sprawy z uwagi na niezrozumienie tematu oraz teorie naukowe o twórcach kamiennych kręgów czyli Gotach. Podjęcie tych badań było równoznaczne z narażeniem się archeologom, dlatego ta sprawa wciąż jest tematem „tabu” w kręgu ufologów i psychotroników, gdyż większość z nich ma wyższe wykształcenie.

Ale czy teorie i hipotezy naukowe można podważyć? Można, o ile ma się dowody oraz odwagę stawić  czoła zacofanym teoriom i hipotezom naukowym z czasów, gdy Polska nie istniała na mapach Europy  oraz… ufologom i psychotronikom, którzy to respektują wbrew logice i faktom. Czy ja muszę to udowadniać i narażać się na arogancję nadętych ufologów i psychotroników?! O naukowcach już nie wspomnę… Ich błędy w logice doprowadzają do tego co dzieje się od lat w Wylatowie oraz… śmiech postronnych obserwatorów i naukowców nie mających pojęcia o działaniach UFO oraz ufologach dla nich pracujących – czy oni są świadomi czy też nie! Kto natychmiast zajął się sprawą Wylatowa? Zajęła się tym śmietanka polskich ufologów. I co z tego wynika? Nic!

Dobrze… więc do rzeczy!

Wiecie już gdzie jest odwzorowanie i jedna z Baz Kosmicznych „Małego Psa”, a czy wiecie gdzie jest „Wielki Pies” i jego Bazy Kosmiczne w Polsce? Czy wiecie, że są jeszcze „Psy Gończe” i gdzie są? A gdzie są Bazy Kosmiczne „Wielkiej Niedźwiedzicy” lub „Oriona” w Polsce? Nie wiecie? No to szanowni ufolodzy możecie jeszcze długo się ganiać po polach i lasach w całej Polsce i bujać w obłokach pisząc różne historie z których nic nie wynika, dla nikogo! Niewidzialne UFO jak niewidzialny autobus strzeże tej tajemnicy – czyli szaraki, Plejadanie i cała reszta Galaktycznej Rady o której niektórzy ufolodzy tyle piszą - czytaj bandy galaktycznej -  która robi z was wariatów!

W Wylatowie jest jedna z Baz Kosmicznych „Małego Psa”, a gdzie są pozostałe ich Bazy Kosmiczne? Czy to jest ich główna Baza Kosmiczna czy obwodowa? Jaką ma średnicę oraz częstotliwość promieniowania w widmie światła białego? Jakie jest widmo tej bazy kosmicznej? Czy osoby sensytywne wyczuwają impulsy dochodzące z ziemi w miejscu tej Bazy Kosmicznej? Czy potraficie ją dokładnie zlokalizować? A jak reagują tam urządzenia techniczne – czy ktoś to sprawdzał? Dlaczego ONI tworzą piktogramy i w jaki sposób? Czy w ten sposób chcą nam coś pokazać? Miejsce ich Bazy Kosmicznej oraz naszą inteligencję…? Jeżeli jest tam Baza Kosmiczna to ONI sami tworzą piktogramy za pomocą techniki znanej każdemu UFO, ale my tego nie znamy i nie rozumiemy, bo to nie ten poziom techniczny i inteligencji! Kręgi w zbożu to zamiennik… wskaźnik, który pozwala zlokalizować ich Bazy Kosmiczne i szyfr zapisany w piktogramach. Są to wskazówki, które pozostawiają nam w różnych miejscach na Ziemi, abyśmy myśleli nad tym - o ile jesteśmy inteligentni. Wybrali do tego odpowiednie osoby i co oni tam robią?  Wszyscy ufolodzy i psychotronicy wiedzą!

Z relacji świadków wynika, że materializowała się tam nawet jakaś postać z dużymi stopami, a więc wysoka postać. W ten sposób pokazali wam kim są! Nad ICH Bazą Kosmiczną pojawia się UFO z gwiazdozbioru „Małego Psa” oraz innych cywilizacji, które obserwują co się tam dzieje. A co się dzieje??

Tą sprawą od początku zajęli się ludzie, których ONI wybrali, a nie odwrotnie!

Kto natychmiast zajął się sprawą Wylatowa? Cała plejada najlepszych ufologów w Polsce! A więc Janusz Zagórski, Robert Bernatowicz, Marcin Mizera… i wielu, wielu innych oraz cały światek psychotroników – zwolenników religii wschodnich. Już prawie 12 lat jak zajmują się tą sprawą i nie potrafią odkryć przyczyny powstawania piktogramów. Nie tędy droga szanowni ufolodzy i psychotronicy! Czy podejmiecie się tego zadania jakie przed wami postawili w Wylatowie? Czy coś stoi na przeszkodzie? Sami pokażecie to niebawem…

Dla Polski najważniejszy jest gwiazdozbiór Byka czyli Bazy Kosmiczne Hiad, a nie „Mały Pies”. Ludzie „Małego Psa” są jak „małe psy”, które „ujadają” w Wylatowie wskazując na miejsce, ale w rzeczywistości niczego nie potwierdzają, bo ktoś inny musi to za nich zrozumieć i udowodnić.

Ludzie Hiad stoją cicho i cierpliwie, aż sfora „małych psów” uspokoi się i zacznie słuchać, patrzeć i myśleć. „Różowe UFO z Hiad” stoi gdzieś na obrzeżach Wylatowa i pokazuje oraz objaśnia… jak na zdjęciu w kamiennych kręgach w Odrach. Pamiętajcie, że plan kamiennych kręgów w Odrach to Plan Baz Kosmicznych Hiad.

Już wiele lat temu usiłowałam porozumieć się i współpracować z Januszem Zagórskim, Robertem Bernatowiczem, M. Mizerą i innymi - w sprawie badań oraz konferencji ufologicznej na temat kamiennych kręgów i Baz Kosmicznych, lecz bezskutecznie! Wszyscy oni zlekceważyli sprawę kamiennych kręgów, gdyż nie mieli czasu ani ochoty rozmawiać na ten temat, ani „broń boże” publikować moich artykułów. Oni wiedzą lepiej! W czasie tych lat jedynym ufologiem, który ze mną  rozmawia na te tematy oraz publikuje moje art. jest Robert Leśniakiewicz. 13 lat temu przejął „pałeczkę” po Bronisławie Rzepeckim. Na tym polega różnica pomiędzy prawdziwymi ufologami, którzy dostrzegali sens tego co robię i piszę, a prawdziwymi „ujadaczami”. Prawdziwi „rasowi” ufolodzy mają rozległą wiedzę i akceptują wiele możliwości i rozwiązań tematu, pod warunkiem, że wszystko się potwierdza.

Jestem wizjonerką i badaczką megalitów od 1993 roku i współpracuję z czołowymi ufologami od 1991 roku. Ufolodzy na przykładzie Wylatowa udowodnili, że nie potrafią odpowiedzieć na najważniejsze pytania, więc co mogą zrobić oraz powiedzieć w sprawie badań największej Bazy kosmicznej w Polsce - w Małych Stawiskach na Kaszubach? Z powodu ich arogancji od wielu lat musze sama badać  największą w Polsce i w Europie Bazę Kosmiczną o śr. 1 km, którą nazwałam „Radioźródło 3c 123”, gdyż tak wskazał największy w skali gwiazdozbiór Byka w Polsce, a nie „Mały Pies”. Pozornie na tle gwiazdozbioru Byka znajduje się „radioźródło 3c 123”, czyli bardzo odległa radiogalaktyka, skąd pochodzi cywilizacja Człowieka. Czy ludzie „Małego Psa” tego nie rozumieją? Czy nie są ludźmi? Niech więc teraz pokażą czy stać ich na spokojną dyskusję i współpracę w zespole jak to dawniej bywało.

Jeżeli chcecie ze mną rozmawiać, to zapraszam do wspólnych badań, ale w Strefie 3c 123 na Kaszubach, a potem… nawet w Wylatowie.

Czy kiedyś dojdzie do konferencji ufologicznej, która uporządkuje te sprawy? Ale kto to zorganizuje oraz gdzie i kiedy? Czy w tym piekiełku ufologicznym znajdzie się KOORDYNATOR GRUPY BADAŃ NOL? Ostatnim koordynatorem był Bronisław Rzepecki.            

                                                                            

Tina 

marzec 2012

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika 1122

Witam, z racji mojej pasji i

Witam, z racji mojej pasji i dzięki temu że mieszkam stosunkowo blisko Wylatowa byłem zainteresowany zjawiskami zachodzącymi w tej wsi.Wylatowo zostało zadeptane medialnie i w sensie dosłownym . Samo to miejsce to wierzchołek góry lodowej a właściwie to kałuża po jej przejściu. Prawdziwe sensacje można by zleźć między Turzą małą , Lipnem , Radziejowem . Materiału i świadków zebrałby pewnie na pokaźną książkę . Dziwne może się wydawać dlaczego nie zainteresowali się tym badacze . Kolega Paweł z którym ganiałem obcych zmarł na zawał na dwa dni przed planowanym wyjazdem do Wylatowa , miał wówczas 23 lata . To był zdrowy chłopak , nigdy nie palił , nie pił , nie  ćpał . Zastanawia mnie co by było gdyby Paweł nie umarł i czy ta śmierć była przypadkowa. Byłem później 3 razy w Wylatowie ale już jako gap . Wiecie co możecie śmiać się z błądzącej Tiny ale zanim sami nie wstaniecie z kolan to co wasze drwiny są warte ?

Portret użytkownika axell69

  "Wszelka zbieżność osób

 
"Wszelka zbieżność osób (lub faktów) występujących w tym opowiadaniu z osobami żyjącymi w rzeczywistości (lub faktami rzeczywistymi) jest w 100% przypadkowa i niezamierzona"  
 
 
Moja inna   dobra znajoma , która trudni się  amatorsko ufologią  też była w tej miejscowości ,która znana jest  wszystkim  znawcom  ufologicznych zagadnień  Ewa Kowalska nie mając już innego wyboru  przeprowadziła  wywiad z jednym z mieszkańców tej  miejscowości , rozmówca   pan Artur  opowiedział jej wszystko co  widział  - przekonajcie  się  ze coś  w tym  JEST 
http://www.youtube.com/watch?v=_1pwfPbcQHY
 
Wylotowo - mam nadzieję że  wszyscy  wszystko zrozumieli 
ONI TAM  JUŻ SĄ 

 

[ibimage==19307==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Portret użytkownika admin

Trzeba przyznac, że Reymont z

Trzeba przyznac, że Reymont z opisem przyrody w Chłopach to pikuś. Generalnie ja nie wiem co o tym mysleć i chyba na razie wystarczy tych publikacji na Innemedium. Nie ma to jednak jak porządne UFO, bo jeszcze faktycznie odlecimy gdzieś na Tytana.

 

Portret użytkownika MONSTER

Pani Zosiu w Polsce tzw.

Pani Zosiu w Polsce tzw. badacze ufo trzepią kasę na niezbyt rozgarniętych osobnikach, którzy słuchają ich wywodów. Co niektórzy nawet nie skupiają się na temacie a widownię mają i pełne obłożenie swoich spędów. Wierzę w istnienie ufo ale żaden z tych badaczy nie ma nic dla mie do zaoferowania , ponieważ nie wie więcej niż osoba która ten fenomen widziała na własne oczy. Napisała pani książkę i nie wiem o co pani   chodzi. Wygląda na to że stara się pani zdyskredytować wszystkich badaczy i zostać ,,guru od wszystkiego'' na teren Polski. Nie wiem czy to są zalecenia wydawcy czy chęć zrobienia łatwej kasy. Podpiera się pani cały czas słowami kluczami- badaczka, wizjonerka, radiożródło, hiad- to za mało. Powiem pani jedno- nie będzie z tego kasy, sławy, przyjemności. Nie da pani rady przeskoczyć tej ufologicznej kasty ani przekonać ludzi tu na Inne Medium. Dlaczego? Nie potrafi pani wymyślić dość wiarygodnego kłamstwa.

Portret użytkownika Takitam

To tak na zasadzie "nie ważne

To tak na zasadzie "nie ważne co powiedziałem, ważne jak to zabrzmiało". A jeszcze jak edytor jest dobrze ubrany i ma markowy zegarek, to nawet jak będzie piep.... farmazony otrzyma gromkie brawa.
Ja już nawet nie będę próbował oceniać wypocin Tiny, uważam że byłaby ciekawym studium dla niejednego psychiatry. A w sumie to mi jej szkoda.

Portret użytkownika anomandaris

  Wydawnictwo, które wydało

 
Wydawnictwo, które wydało książkę Pani Zofii ma jasne zasady współpracy, m.in.: „[...] Autor musi nam jedynie zagwarantować, że sprzedamy nie mniej niż 300 egz jego książki w ciągu pięciu lat.” Reklama – jakakolwiek – dźwignią handlu. Smile

Strony

Skomentuj