Zlot Nad Kukułczym Jajem – część VII

Kategorie: 

Źródło: internet

W tej części słów będzie minimum natomiast obrazków maksimum. Dziś publikuję zapowiadane dowody na zaplanowane zaszczuwanie mnie, jakie jest realizowane już od sześciu lat z wyrachowaną premedytacją przez kwiat lokalnych szumowin. Robione jest to po to przez tę sitwę, aby zmasowanymi pomówieniami i prowokacjami zniszczyć mi reputację, dobre imię, wetknąć przy pomocy oszczerstw do zakładu psychiatrycznego, a następnie kiedy już tam będę pozbawiony jakiejkolwiek wiarygodności na spokojnie ukraść mój dorobek życia.

 

To co ta lokalna szujnia przeciwko mnie spreparowała to się po prostu w pale nie mieści, albowiem są to ludzie mający rzekomo stać na straży przepisów, porządku i prawa. Te podłe świnie pragną pozbawić mnie dosłownie wszystkiego: całego majątku, spokoju a nawet wolności. Na przekór bezspornym dowodom, na przekór oczywistym faktom, na przekór przepisom prawa. Całkowicie bezprawnie.

Oto więc podkład muzyczny doskonale wyrażający tęsknotę za wolnością wyrażony przez naszego ulubionego kompozytora, który, myślę godnie umili dalszą lekturę:

Hitler Singing " I Want To Break Free " By Queen

Bardzo dużo czytam, sporo też buszuję po Internetach, gdzie ludzie piszą rzeczy nigdzie indziej nie opisywane no ale tak zmasowanego zaszczuwania, jakie mnie spotkało jeszcze nigdzie nie znalazłem aby go z moim porównać. Ludzie uczciwi są od zawsze niszczeni przez system lub lokalne kliki, owszem zdarzają się tego typu zjawiska no ale żeby policja, prokuratura, sądy i armia bezproduktywnych darmozjadów urzędniczych, rzuciły się wspólnie na pojedynczego człowieka – no tego jeszcze nie grali w radio albo telewizji. To jest kompletna nowość w tym dzikim kraju i niestety ale moja wrodzona skłonność do precedensów stała się moim fatum.

Polecam tę część Kukułczego Jaja zwłaszcza osobom, które ośmielały się wątpić w moje słowa w poprzednich częściach biorąc Ewcię, Prosiaki i resztę patologii w obronę.

Tego cygańskiego dziadostwa nic nie jest w stanie wybronić. Ludzka podłość jest co prawda bezgraniczna ale nawet ona nie zahacza o obszary zwierzęcej perfidii, do jakiej są zdolne te wszystkie cygańskie bękarty, które mi naniosły brudu w spokojne życie.

Osoby uważające ten cykl za jakiegoś rodzaju eksperyment społeczny, czyli lecenie sobie z czytelnikami w kulki, również pragnę uspokoić. To żaden eksperyment z mojej strony a tylko proza życia i stuprocentowa prawda.

Dokumentów są tysiące, bo spamowany jestem tą makulaturą nieustannie – ale wybrałem z tego gnoju najistotniejsze. Mimo to nadal jest to całkiem sporo syfu a zatem pozaznaczałem najistotniejsze fragmenty, aby czytelnik nie musiał brnąć w tym bagnie bez końca. To co istotne jest zaznaczone ludziska abyście nie musieli za długo nad tym gnojem ślęczeć i szukać igieł w stogu siana. Ta dokumentacja to jest kompletny obraz metodologii zjawiska zaszczuwania, bowiem wcale nie jestem jedyną osobą niszczoną w tym kraju w podobny sposób. Takich jak ja są w Polsce dosłownie dziesiątki tysięcy. Jednak nigdzie aż do tej pory nie było aż tak szczegółowo udokumentowanego tego procesu. To co wymiar sprawiedliwości i organa ścigania wyczyniają pozostawiam dla waszej oceny. Mi się już dawno skończyły cenzuralne określenia aby całokształt ich działań w mojej sprawie opisać normalnym słownictwem.

A oto w miarę chronologicznie dowody na każde słowo w mojej opowieści.

Na dobry początek donosiki rybaczek od których cała heca (po kilku nieudanych prowokacjach) wreszcie pomyślnie dla sitwy się rozpoczęła.

 

 

Awanturka z powodu mojego zdewastowanego auta miała miejsce 28 października2010. Skończyła się tym że rybaczka kryjąc męża dla odwrócenia uwagi wszczęła awanturę w czasie której wpadła w szał, bo nie zniosła garści moich ripost, a więc wezwałem policję żeby ją uspokoiła. Jak widać w zeznaniach złożonych dopiero na drugi dzień –  kiedy rybaczka już ochłonęła – ona i jej córka podały zgodnie między innymi numer rejestracyjny mojego samochodu. Obie podały ten sam numer jednakże „pomyliły” się identycznie bowiem mój numer jest taki.

To bezsporny dowód na to że się zmówiły i wyuczyły na pamięć błędnej wersji po czym ją na komendzie wyrecytowały na drugi dzień dopiero po to, aby się od demolki mojego błotnika wykręcić. Widać też w zeznaniach rybaczki, że nie wie ona kto konkretnie zadzwonił po policję. Tak ona sama zeznała.

Potem przydzielono do sprawy wesołego aspiranta Mirka który prowadził dochodzenie. Jedyne co wytworzył wypuszczając bąki na komendzie to dwie durne wersje: że ja wezwałem policję do napadu a policja przybyła i wypuściła elegancko bandytę do domu i drugą że rybaczka wezwała policję do napadu – którego rzecz jasna śladów nie widział żaden z czterech gliniarzy przybyłych tamtego dnia na miejsce zdarzenia. Były więc dwie wersje wysłane do prokuratury ale żadna logiczna lub prawdziwa czyli ta, że to ja wezwałem policję do uszkodzonego samochodu a policja po prostu mnie spławiła każąc się po prostu uczestnikom awantury rozejść.

To co ważne to policyjna notatka z interwencji, która stwierdza że rybaczka wpadła w szał i to taki że nie można z nią było nawiązać kontaktu podczas kiedy ja byłem zdenerwowany ale spokojny.

Mirek uznał wówczas że mimo debilnego założenia to będzie całkiem dobry powód aby mnie razem z rybaczkami wrobić i bez końca badać psychiatrycznie.

Prokuratura jednak nie łyknęła tych debilizmów Mirka i kazała mu:

Co zrobił Mirek? Mirek nakłamał na mój temat do prokuratury i „ustalił” coś niemożliwego do ustalenia – to że policję wezwała rybaczka, oto dowód:

To czego nie można ustalić on „ustalił” w notatce policjantek które mu życzliwie dopisały do niej że przybyły do tak zwanej „wzywającej”. A co tymczasem zeznała „wzywająca”? Jak pamiętamy z donosu rybaczki ona zeznała że „nie wie konkretnie kto wezwał policję”. W ten właśnie sposób Mirek mnie wrobił na przekór logice, a potem konsekwentnie coraz bardziej pogrążał. Przy mojej kompletnej niewiedzy oczywiście bo mi gadał bez końca nie o napadzie w jaki mnie potajemnie wrobił lecz o moim błotniku w sprawie którego „niestety nic się nie da zrobić”. Przez jakieś pół roku mnie wzywał na komendę i w ten sposób zwodził i jeszcze ośmielił się napisać że to moje zeznania są niedorzeczne!

Tymczasem sąd zaniepokojony wnioskami Mirka i okłamanej przez niego prokuratury na temat mojej poczytalności troskliwie „wyznaczył” mi obrońcę z urzędu jeszcze na początku 2011 roku.

Moja obrońca tak jak i ja co prawda nic o tym fakcie nie wiedziała ale policja od Mirka zaczęła mnie intensywnie „poszukiwać”, bowiem latami „się ukrywałem” też co prawda niczego o tym nie wiedząc.

  

Zamieszczam trzy przykładowe poszukiwania mojej skromnej osoby z dziesiątek tego typu dokumentów. Jak widać szukano mnie bezskutecznie przez 4 (słownie cztery lata) i to jest dziwne bo przez ten cały czas byłem nawet o tym nie wiedząc pod jednym (budowanym wówczas) dachem z Ewcią – policyjnym kapusiem. Szukano w praktyce więc mnie tak aby przypadkiem nie znaleźć. W tym celu mylono nagminnie imię mojego ojca, miejsce urodzenia, nazwisko, etc. Dlaczego? Po to robiono ten sztuczny zamęt aby mnie oczywiście nie znaleźć ale mi już zawczasu przygotować psychiatryczną teczkę ukrywającego się przed wymiarem niebezpiecznego psychola. Groteskowe jest w tych sfingowanych poszukiwaniach to że „szukano mnie” w prokuraturze rejonowej i na policji od Mirka na długo po tym jak ja sam jesienią 2014 sam złożyłem do tej prokuratury zawiadomienie o kradzieży moich faktur oraz sam wezwałem policję z tej komendy do usunięcia Persila z mojej budowy.

 

Kabaret udawanych poszukiwań trwał zatem w najlepsze a kiedy na pierwszej rozprawie z Kukułczym Jajem o zniesienie współwłasności ujawniłem sędzi Agnieszce cały przekręt Ewci związany z fałszywymi fakturami, przy pomocy których chciała już od dawna wyrolować mnie i przejąć ten budynek, kilka dni po tym ujawnieniu NATYCHMIAST skierowano wniosek do sądu karnego aby mnie zamknąć w zakładzie psychiatrycznym. Teczki i papiery były już od lat gotowe na ten moment. Czekano z tym posunięciem po prostu do momentu aż się wykrwawię czyli wydam wszystkie pieniądze i zbuduję tę kamieniczkę. Nieco przyśpieszyli tę chwilę kiedy nie mieli już wyjścia albowiem nie mogli dalej udawać że mnie szukają w sytuacji kiedy ja nie tylko samodzielnie ich znalazłem czyli policję i prokuraturę lecz również sąd, w którym to ja z kolei pragnąłem poszukać odrobinkę sprawiedliwości. To był już piąty rok przypomnę tego potajemnego i w pełni sfingowanego dochodzenia prokuratury i aspiranta Mirka o którym ani ja ani moja obrońca nie mieliśmy bladego pojęcia.

  

Mimo iż psychiatrzy badali mnie pięć lat, (ukrywając oczywiście niezgodnie z prawem cele tych badań oraz ich wyniki) niczego oczywiście nie wybadali bowiem nie da się stwierdzić czy byłem poczytalny w chwili popełnienia czynu kiedy ten czyn nigdy nie miał miejsca, czyli został zmyślony. To przecież logiczne. Wybadali jedynie że należy mnie dalej „badać”. Co za draństwo, bo ci przeklęci zakłamani biegli to są przecież rzekomo lekarze!

W maju 2015 czyli kilka dni po sądowym ujawnieniu Ewci przekrętu „powiadomiono” też na papierku (w tej ściśle tajnej teczce) o tym mnie i moją adwokat po raz kolejny. Rzekomo powiadomiono oczywiście.

 

To naprawdę śmieszne bowiem tych pism nikt nikomu tak naprawdę nigdy nie wysłał – to tylko istnieje w prokuratorskiej teczce – chodziło o to aby ten psychiatryk załatwić mi kompletnie bez mojej wiedzy - zaocznie. Bez podejrzanego i bez jego obrońcy. Chamówa totalna.

Jeśli ktoś nadal nie wierzy że byłem wirtualnie poszukiwany i miałem przez pięć lat wirtualnego obrońcę oto pismo od Pani Mecenas z grudnia 2015 – kiedy toczyła się już walka o dostęp do tych akt i sprawa w sądzie była niemal na ukończeniu.

Zbieżność tych wydarzeń – ujawnienie oszustwa i wniosek o psychiatryk nie jest przypadkowa. To grubszy wałek – mający na celu wyrolować nie tylko mnie ale też skarbówkę - oto więc dowody o co w nim dokładnie chodzi.

Z powyższej lipnej „faktury” wnika że Babcia Kazia „mieszkająca” pod nieistniejącym nawet do dziś adresem (!) już w roku 2014 „kupiła” kupę materiałów budowlanych „inwestując” w moją kuźwa budowę. W tajemnicy przede mną – co jest już samo w sobie prześmieszne.

Na zamówieniu do tej dostawy jakie w biurze obsługi klienta uzyskałem bawiąc się w prywatnego detektywa wynika jednak coś zupełnie innego: okazuje się, że prawdziwym klientem tego zamówienia był synek Ewci a nie jej psychicznie chora matka, oraz to że cały towar z tej faktury pojechał na zupełnie inną nieruchomość.

Kolejna lipna faktura to

I znowu mamy biedną chorą Babcię Kazię która ma Alzheimera i nic nie pamięta ale kupiła rzekomo kupę materiałów, miedzy innymi drzwi 90-tki i 60 – tki. Na mojej budowie są co prawda  szersze drzwi to znaczy 100-tki i 90-tki ale to pikuś bowiem wyciąg z transakcji bankowej udowadnia jednak że tak naprawdę nabył to wszystko znowu synek Ewci na swoją posesję. I tam gdzie on mieszka rzeczywiście są jedne drzwi do mieszkania 90-tki oraz jedne 60-tki, te do łazienki.

 

Przypomnę że to był kapitalny remont mieszkania po zaszczutym w podobny sposób bracie Babci Kazi Panu Adamie, które przejęła zamiast niej… sitwa Ewci przy pomocy wymuszonego na biednym zaszczutym człowieku testamentu, na krótką chwilę przed wpędzeniem go do grobu. Tam wymieniano wszystko: okna, drzwi, kable, rury podłogi, burzono ścianki i przerabiano wannę na prysznic przebudowując kompleksowo łazienkę. Tam poszły oczywiście egzotyki z „faktur” Babci Kazi – panele podłogowe oraz grzejniki, bo na mojej budowie wszędzie zrobiłem glazurę i ogrzewanie podłogowe i te materiały z lipnych faktur najzwyczajniej nie istnieją.

Kolejna rzekoma faktura Babci Kazi to

Wynika z niej że kiedy Mirki i prokuratura mnie szukały (bo byłem za granicą) Babcia Kazia jeszcze w roku 2013 kupiła na moją budowę zlew oraz słynną wannę do której roszczenia ma o ile dobrze pamiętam z sześć osób i instytucji.

Na mojej budowie jest co prawda w tym miejscu prysznic ulepiony przeze mnie z mozaiki i kolorowych luksferów no ale faktura twierdzi co innego.

Na paragonie przypiętym do niej widać jednak, że ktoś płacił za to kartą bankową maestro. Zobaczmy więc transakcje bankowe do tego zamówienia…

 

Ojej jaki wałek, okazuje się że wannę do wyparzania prosiąt tak naprawdę kupił ojczym Prosiaka i razem z nim zajebali mi też na te przeklętą wannę rabat z mojej karty lojalnościowej. Przywłaszczyli skurwiele moje tysiące punktów warte tysiące złotych na rabat warty jakieś 14 zeta. No i przy okazji wpadli, bo płacąc kartą chcieli nie tylko wyrolować mnie ale również skarbówkę preparując fikcyjne wkłady budowlane po to aby sitwę która ograbiła z mieszkania Babcię Kazię uchronić od zapłacenia podatku.

No i to chyba wystarczy tych faktur. Na innych też są egzotyki których nigdy nie widziano na mojej budowie. Plastikowe rury zamiast stalowych, inna glazura, inny osprzęt elektryczny, etc.

Tymczasem w sądzie karnym gdzie zbyt intensywnie jak na gusta policji i prokuratury zacząłem się interesować aktami „mojej” sprawy jaką wymyślił mi Mirek nadając jej przy okazji kierunek psychiatryczny szybko zostałem hm… awansowany z podejrzanego na oskarżonego i z osoby której obecność jest nieobowiązkowa (chcieli mnie bowiem wsadzić w kaftan zaocznie) nagle w osobę której obecność przeistoczyła się w obowiązkową. Tak naprawdę jednak musiałem się wręcz prosić aby się dostać na tę salę sądową.

Te wezwanie to oczywiście lipa wyprodukowana przez buddyjską sekretarkę, która tygodniami na przekór zgodzie udzielonej mi ze strony miłej pani prokurator nie chciała abym dostał dostęp do akt mojej własnej sprawy. „Awans” na oskarżonego to jest oczywiście tak naprawdę kolejna lipa, bo nigdy nie byłem o nic oskarżony gdyż coś takiego jak akt oskarżenia po prostu nie istnieje. To tylko hucpa ten „awans” na oskarżonego – kolejna „pomyłka pisarska” jakich są dziesiątki w mojej sprawie.

 

Już po rozpoczęciu na dobre procesu - kiedy szujnia była pewna ze Platforma Oszustów wygra wybory i pozostanie przy władzy czyli że ja i tak wkrótce trafię do psychiatryka - dorzucili na moje konto garść donosów do prokuratury aby mnie do końca pogrążyć. Kukułcze Jajo, Persil i Kurewna poczuli się znieważeni tym że do urzędu miasta złożyłem wniosek o wymeldowanie tej patologi z pobytu stałego na jaki się potajemnie zameldowali aby przejąć tę nieruchomość drogą nielegalnego zasiedzenia – kompletnie bez mojej wiedzy. Zameldowali się pod fikcyjnymi nieistniejącymi adresami, co obarczyło mnie opłatami za śmieci i podatkami i sprawiło że dopiero wówczas się o tym dowiedziałem kiedy zaczęły spływać na mnie owe opłaty. Nielegalność tego meldunku polega też niezależnie na tym że ten budynek to jest budowa i ustawa prawo budowlane surowo zabrania jego użytkowania. Jak policja, która rzekomo mnie poszukiwała przybyła i usunęła szantażującego mnie Prosiaka, on i reszta sitwy natychmiast zasypali mnie donosami do prokuratury.

 

Oczywiście autorem tego gnoju jest czosnek. Styl pisania tej kanalii jest niepowtarzalny. He he zarzuca mi „przetrzymywanie dziennika budowy” czyli mojej niezbywalnej własność (?) do której Ewcia ma guzik wielki oraz „opóźnianie procesu budowy” (?). To drugie jest naprawdę dobre bo ten skurwiel wcześniej pisał wnioski do sędzi Agnieszki o to abym wstrzymał prace a jak ona takie postanowienie wydała – donosy pisze do prokuratury że to ja opóźniam budowę. To nie koniec – na sali sądowej to mnie pomawia że moje działania są… schizofreniczne – mimo iż to on wypełnia swoimi działaniami podręcznikową definicję schizofrenii. Pierdo…. czosnek z którego mam masę polewki widząc całą żałość tej skończonej kanalii. Jest tak zakłamany i tak wredny że chyba sam siebie uważa jedynie za coś z rodzaju orła palestry. Nie wie jednak że orły są białe i szybują wysoko. A ta jego strategia oczerniania to przecież kolor charakterystyczny nie dla orłów a czegoś z rodzaju sępa…

Tymczasem Oszuści przegrali wybory. Niewinni ludzie zaczęli opuszczać zakłady psychiatryczne a nie być tam przetrzymywani, prokuratorzy zaczęli uciekać na emerytury ze strachu przed ministrem Ziobro, a ja dostęp do akt otrzymałem bo i w „mojej” sprawie nagle zmienił się prokuraor – obrona więc szła w sądzie w najlepsze. Poza tym po kradzieżach prądu wstawiłem kratę aby prosięta już mi się ponownie, to dobre słowo… nie wprosiły. Jeszcze przed samym wstawieniem kraty Ewcia sprowadziła na budowę prowokatora Gienka. Ten szczur zaczął węszyć po mieszkaniach do których miał skradzione mi klucze a potem niszczyć mi wyposażenie. Strącił kubeł z farbą i czekał co zrobię. Wezwałem policję która go wyprowadziła z budowy. A poza tym całe najście na wideo nagrałem. Mimo to i tak złożyli na mnie kolejny donos z zupełnie inną wersją tego zdarzenia.

  

W donosie jest oczywiście całkowicie co innego niż na nagraniu ale nie przeszkodziło to czosnkowi aby okłamać sąd Agnieszki, do którego oczywiście ten swój donos kanalia ta także z obmierzłym uśmiechem na mordzie zaniosła. Wyjątkowo odrażający typ. Oczywiście kiedyś za to wszystko odpowie… strzegąca mnie od zawsze Pani Karma niechybnie go dopadnie, bo ona już taka jest że jeszcze nikomu mojej krzywdy nie podarowała.

A jak już jesteśmy przy donosach oto niesamowity kwiatek. Ten donos Ewci został złożony do nory Orki. I jak zawsze to mnie oskarżono o czyn popełniony przez jej sitwę – czyli o mieszkanie i użytkowanie budowy. Mimo iż to ona z rodziną tam całymi latami mieszkała nielegalnie to mnie o to oskarżyła aby mi życie do reszty zatruć.

W donosie oskarżyła mnie legalnego inwestora o to że jestem na swojej budowie a Blondyneczkę o to że ona wynajmuje tam lokal chociaż ona specjalnie wynajęła w tym celu lokal na innej ulicy – właśnie dlatego ponieważ na budowie nie wolno. Ta cygańska suka musiała przekupić też Orkę bo Orka nie tylko umorzyła jej dwie samowole mające naprawdę miejsce – prace bez zezwolenia Prosiaka i jego ojczyma oraz nielegalne zamieszkiwanie które jest totalnym bezprawiem.

Jak złożyliśmy z mocno ciężarną Blondyneczką wyjaśnienia Orce, ta uznała je za znieważenia funkcjonariusza publicznego i też dorzuciła na mnie donosik do prokuratury.

Ten donos jest zakłamany nie mniej od donosów czosnka. Ona „nie stwierdziła samowoli Prosiąt” co jest szczytem chamstwa kiedy do tej samowoli sami sprawcy się w sądzie przyznali. Orka stwierdziła natomiast swoje własne brednie na temat dokumentacji… no ale do tego przejdziemy jak skończę sprawę donosów ze strony tej szujni.

To nie jest bowiem koniec donosów mających mnie zaszczuć, bo jeszcze jakiś jeden co najmniej złożył czosnek w związku z publikacją poprzednich części tej opowieści. Odgrażał się skarżącym tonem do sędzi Ani w czasie rozprawy, że ja rzekomo obrażam i tym podobne pierdoły i że on złoży zawiadomienie do prokuratury. Tak więc coś tam w prokuraturze jeszcze się znajduje ale jako że ta prokuratura jest tajemnicza i prowadzi wobec mnie same potajemne postępowania – nikt nic nie wie, nikt nic na ten temat nie może mi opowiedzieć. Z parę lat zapewne się wszystko tradycyjnie „wyjaśni”.

Mądrzy ludzie powiadają że wszelka ohyda bierze się od żyda ale to nie jest prawda. Sam czosnek bowiem to niepełny obraz jako że sporo tej ohydy jest produktem również cygańskiej patologii jak widać po powyższym.

A teraz produkty Orki – inspektora budowlanego nadzoru - od trzech lat tuszującej… samowole budowlane Ewci i Prosiaków – osób kompletnie nieupoważnionych do prac na tej nieruchomości i nie mających w przypadku Persila i Kurewny nawet prawa do niej żadnego.

Orka przeprowadziła na wniosek prokuratury sfingowaną kontrolę podczas której nie stwierdziła ich samowoli ale… dopatrzyła się uchybień u mnie. Fikcyjnych oczywiście, że budynek stoi na działkach sąsiada, ze jest ponad metr nad ziemią, że nie ma kanalizacji i tym podobne bzdury. Zażądała pomiarów geodezyjnych aby te swoje urojenia udowodnić. Oto więc inwentaryzacja powykonawcza która stwierdza całkowitą zgodność budynku z projektem, czyli że jej urojenia są błędne.

Z tym dokumentem mógłbym wysłać kierownika budowy zgłosić budynek do odbioru. Na dosłownie dzień przed Orka to wrednie mi zablokowała. Z pieczątki widać że te papiery były jeszcze 2 lutego w ośrodku geodezyjnym gdzie geodeta wprowadzał go do ewidencji. Otrzymałem te papiery (których żądała bezpodstawnie Orka) bodajże do rąk 5 lutego. Żeby jednak mi uniemożliwić oddanie budynku do eksploatacji i normalne zamieszkanie we własnym domu Orka błyskawicznie wszczęła szereg kolejnych postępowań 4, 5, i 8 lutego wydając szereg kolejnych decyzji. Bezprawnie rzecz jasna bo jak przynieśliśmy jej z Blondyneczką inwentaryzację której sama żądała wyrzuciła nas z nią z biura nie przyjmując po świńsku jej do wiadomości – tego że jej zarzuty są wyssane z palca. Te szybkie kolejne decyzje Orki także zawierają same urojone zarzuty – ona chce tym razem wymusić na mnie projekty zamiennie i zablokować mi możliwość odbioru budynku abym jak najdłużej nie miał źródeł utrzymania oraz dachu nad głową. Orka to najbardziej podła kreatura z tej szujni która mnie nęka.

Po każdym z tych jej pism mam niezbywalne prawo do złożenia wyjaśnień w ciągu siedmiu dni ale ona złamała te prawo wydając te decyzje dzień po dniu dosłownie i uniemożliwiając jakiekolwiek wyjaśnienia. Ta wredna suka nie lubi jak się ktoś ośmiela bronić – zawsze chce być i prokuratorem i sędzią w swojej własnej sprawie. To nielegalne oczywiście i Orka też za to odpowie.

Oto jedno tylko z jej pośpiesznych pism.

 

Natworzyła tam kolejnych zarzutów, że nie ma warunków technicznych w projekcie, że budynek jest ponad metr nad ziemią, że nie ma kanalizacji w budynku oraz w projekcie, że się wybudowałem na sąsiednich działkach, etc… sam zakłamany bełkot.

Oto warunki których rzekomo nie ma

Jest nawet protokół odbioru tej kanalizacji sprzed 8 lat oraz jej inwentaryzacja (której tak samo jak inwentaryzacji powykonawczej) podobno nie ma Smile

Tak że to czego rzekomo nie ma jest ponadto zgodne z projektem i sztuką budowlaną ale… tego rzekomo nie ma.

 

Co do budynku stojącego ponad metr nad ziemią – to na tej ulicy jest po prostu celowo nie wspomniany przez nią spadek i jedna strona budynku ma parter kilka cm nad ziemią a druga więcej. Poza tym jeszcze nawet nie wiadomo jaki będzie poziom ostateczny terenu, bo nie został położony polbruk. Zupełne zbędne były zatem żądane przez Orkę geodezyjne pomiary a te pomiary między innymi obaliły jej kłamstwa między innymi jakobym się wybudował samowolnie na działkach sąsiadów, ponieważ to ich budynki stoją po kilka nieistotnych centymetrów na mojej posesji a nie na odwrót.

Orka wręcz się wściekła jak chora suka kiedy Wojewoda obnażył działania drugiej takiej jak ona kanalii – tej niezaspokojonej naczelniczki wydziału spraw obywatelskich - która zameldowała potajemnie na mojej budowie całe brudne plemię Prosiaków. Jego decyzja była druzgocąca dla sitwy i wzbudziła wściekłe ataki ze strony Orki, która nadal mnie niszczy i nadal wysuwa żądania jakichś projektów aby mnie finansowo zniszczyć.

W ten właśnie sposób jestem niszczony ludziska. A teraz przejdziemy do tego w jaki sposób za żadne skarby świata nie mogę doszukać się nawet odrobinki sprawiedliwości. W Policach to jest niemożliwe jeśli mirkopodobna policja z uporem maniaka i na przekór przepisom prawa, zawzięcie tuszuje wszelkie przestępstwa ze strony Ewci – policyjnego kapusia oraz jej sitwy, która na wszelkie możliwe sposoby chce okraść mnie z mojego legalnie i uczciwie zdobytego dorobku życia i w jakimś psychiatryku do końca zniszczyć. Zgłaszałem jedynie najbardziej rażące przestępstwa: kradzież kluczy, mieszkań, prądu, moich faktur za naprawdę z wielkim trudem nabyte materiały budowlane, fałszowanie faktur Babci Kazi, samowole budowlane, które okradły mnie z mojej legalnej pracy na którą tylko ja mam pozwolenie i owoców pracy jakie już wypracowałem wcześniej. Nigdy się nie zniżyłem do poziomu tych świń i poziomu czosnka i nie zgłaszałem jakichś dupereli: „znieważeń”, „obrazy”, „naruszeń nietykalności” itp., uznając że to bez sensu chodzić ze skargą jeśli się już ukończyło 5 lat i wyszło raz na zawsze z piaskownicy. Co zrobiła prokuratura i policja z prawdziwymi przestępstwami? Poumarzała kapusiom i donosicielom dosłownie wszystko. Jak leci umarzano wszystkie fałszerstwa i kradzieże zamieniając moje życie w koszmar, bo cieszący się totalną bezkarnością złodzieje i oszuści nadal mogli mnie bezprawnie nękać.

     

Jak widać dzięki dzielnej policji w Policach, ofiarnie służącej całemu społeczeństwu, w mieście tym przestępczość… po prostu nie istnieje. Obywatele złodzieje czują się w pełni bezpiecznie. Obywatele niezłodzieje dla własnego bezpieczeństwa kierowani są w kaftan… ech…

Oprócz tego Orka też oczywiście poumarzała wszystko – ich samowole – swoje kłamstwa no i swoje zaniechania.

Prokuratura z kolei na podstawie jej kłamstw poumarzała też samowole budowlane Prosiąt ale nawet mi tego nie przekazała – po prostu obserwowała sobie proces a kiedy oni się składając zeznania sami nieopatrznie do wszystkiego poprzyznawali – umorzyła to gdzieś tam po cichu abym nie wiedział nawet o tym.

A psychiatryk?

Pani Mecenas dopiero po pięciu latach (!) dostała od łaskawej prokuratury zgodę na dostęp do akt – hm… adwokat czekała na ten wielkopomny moment nawet dłużej ode mnie – dali jej te akta dosłownie tuż przed samiutkim końcem procesu w którym byłem na niby „oskarżony”.

Ten Sąd jak wiadomo jeszcze w lutym 2016 roku zakończył się tym że Sędzia kazała spadać świniom, które chciały mnie wrobić w przymusową obserwację psychiatryczną.

Sitwa jednak jak też już wiemy olała sobie bezprawnie prawomocne Postanowienie sądu. Prokuratura oraz policja znowu zaczęli udawać że się ukrywam i że oni mnie poszukują, normalnie masakra. Po całym tym roku nękania mnie telefonami z policji abym się leczył psychiatrycznie – a dzwoniły do mnie nieustannie dokładnie te same policjantki które umarzały wszystkie przestępstwa sitwy – nawet prokurator się w końcu oficjalnie przełamała i w listopadzie nadesłała mi kolejne wezwanie. Tym razem jednak nie na badania psychiatryczne w jakimś gabinecie ale nakaz stawienia się do szpitala psychiatrycznego na 7 grudnia.

Oczywiście wiem o tym doskonale, że jakbym tam się pojawił to bym już nigdy nie wyszedł. Coś by na pewno sprowokowali aby mnie tam trzymać bez końca…

25 listopada zadzwoniła z policji młodsza aspirant Ewa K. z zapytaniem czy wezwanie do psychiatrów otrzymałem. Uspokoiłem ją że owszem listonosz przyniósł więc je mam i zamierzam sobie o nim porozmawiać z panią prokurator która je przysłała.  Kiedyś – kiedy policjantka Ewa K umarzała Ewci kradzieże moich faktur i fałszowanie faktur „Babci Kazi”, podpisywała się jako sierżant sztabowy. Teraz – kiedy umarza kradzieże kluczy i mieszkań jest to młodszy aspirant więc z mojej wiedzy na temat stopni policyjnych wynika że Ewa K. między tymi umorzeniami wzięła i awansowała. Zapewne w uznaniu zasług na polu wykrywalności która przez nią osiągnęła tak wysoki poziom na jakim jest obecnie. Z obawy że zostanie awansowana na majora w policji czyli odpowiednik starszego szeregowca poza placem zabaw, wyraziłem niepokój o jej wykrywalność i zapytałem czy tak słaby jej poziom nie rzutuje przypadkiem na jej karierę zawodową ale uspokoiła mnie abym się nie martwił. Pogadaliśmy więc sobie bez niepokojów – były śmiechy, chichy i nikt nie został obrażony – wzorowy dialog na linii obywatel – służba zdrowia. Bardzo sympatyczna jest młodsza aspirant policji Ewa K. przez telefon – jest dużo sympatyczniejsza od chłodnych jak zwłoki pań pracujących w recepcji przychodni rejonowej. Ewa K. ma ciepły, seksowny głos, nie wymaga numerków do lekarza, składek na zusy, ubezpieczenia jakiegoś czy porannego przychodzenia w deszczu – tylko sama na swój koszt dzwoni o ludzkiej godzinie do domu i umawia z lekarzami podejrzanego o chorobę. Idealnym byłaby lekarzem rodzinnym, bo ma doskonały instynkt opiekuńczy. Niestety dla ludzi chorych ale wybrała pracę w policji i jest idealnym policjantem od umorzeń. Te jej umorzenia trochę jednak mnie martwią bo nie dopatrzyła się znamion czynów zabronionych kiedy mi ukradziono faktury, kiedy fałszowano inne – które miały moje skradzione zastąpić, kiedy mi skradziono klucze no i kiedy Prosięta ukradły mieszkania które z wielkim trudem już wybudowałem. Zawiadomię więc chyba jakąś prokuraturę bo coś mi wewnętrznie mówi że nie jestem chorym na głowę człowiekiem tylko osobą przez Ewę K. bardzo wiele razy już pokrzywdzoną. Prokuratura ma bowiem pod ręką gotowych o posługi lekarzy i kto wie czy w świetle dokumentów jakie naprodukowała to nie jej przydałby się jakiś doktor od głowy. Martwię się po prostu o nią i jest to uczucie jak widać mocno już odwzajemnione. To uczucie które się narodziło między mną i policjantką Ewą K. to już prawie miłość. Jest wzajemne zrozumienie, dużo ciepła, odwzajemniona troska o dobre zdrowie, pomoc wzajemna o dostęp do najlepszych lekarzy – słowem wszystko.

2 grudnia podjechałem sobie do tej pani prokurator która od prawie roku napuszcza na mnie policję a ta bezprawnie nęka mnie telefonami usiłując namówić na badania psychiatryczne. Pani prokurator też się dopytywała czy otrzymałem jej wezwanie. Uspokoiłem ją mówiąc że mam od niej wszystkie listy jakie mi przysłała i że nie rozumiem dlaczego ignoruje dowody na moją niewinność jakie ma w swoich własnych aktach. Poprosiłem ją o zaniechanie nękania i uszanowanie prawomocnego postanowienia sądu który jej wysiłki oddala.

To co jest dziwne i kompletnie niezrozumiałe to że ona zaczęła mi „wyjaśniać” że chyba sobie tego postanowienia dobrze nie doczytałem, bo tam rzekomo pisze że mam być badany.

No kurwa, znowu czarne robi się białym. Dla oceny czytelników pozostawiam zatem owo Postanowienie bo moje oczy… doczytały się w nim że:

- prokurator nie ma racji,

- takiego środka jak przymusowa obserwacja psychiatryczna nie stosuje się, (ten fragment jest nawet pogrubionym drukiem)

- i że brak jest podstaw do czegoś takiego.

   

Prokurator jednak mimo to przy swoim się upierała i widać było że moje wyjaśnienia i dowody na wrobienie mnie przez Mirka i rybaków zaczynają niepotrzebnie ją denerwować, bo w pewnym momencie zaczęła udawać że ją obrażam i zaczęła mi wprost grozić że może mnie aresztować i siłą doprowadzić na badania. Po to rzecz jasna aby wreszcie „zakończyć” tę sprawę. Te „zakończenie” wg niej ma chyba wyglądać tak że będę dożywotnio faszerowany psychotropami lub więziony pasami w jakiejś klatce aby sitwa mogła zrealizować swoje podłe plany, a więc jest nie do zaakceptowania.

No nic w tej sytuacji pożegnałem się z nią chłodno i po wyjściu z prokuratury rejonowej zadzwoniłem do Ministerstwa Sprawiedliwości. Pan Sędzia na linii wysłuchał mojej historii i chyba go wzruszyła moja opowieść, bo poradził abym natychmiast zaskarżył działania prokuratorki do sądu który wydał Postanowienie. Powiedział też abym nie stawiał się w szpitalu psychiatrycznym ale wysłał jeszcze dodatkową skargę do Prokuratury Krajowej oraz jej kopię do niego – do Ministerstwa Sprawiedliwości.

Tak też zrobiłem, psychiatryk szatniarkopodobnej prokuratury olałem ciepłym moczem i zamiast do niego pokolędowałem sobie przed świętami po wszystkich warszawskich instytucjach stojących na straży prawa.

Efekty tego chodzenia z kolędą są takie że obecnie działają w tej sprawie Departament Postępowań Przygotowawczych Prokuratury Krajowej, Wydział do spraw przestępczości gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, Główny Urząd Nadzoru Budowlanego no i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów która też niezależnie ww. instytucje poprosiła o interwencję oraz o poinformowanie jej o cyt: „sposobie załatwienia sprawy”.

To przecież nie będzie tak że ja sobie z małym Bąbelkiem zdechnę bezdomny i bezrobotny pod jakimś płotem pozbawiony środków do życia i pracy, a cygańska złodziejska patologia, która ukradła mi pracę, to co wcześniej wypracowałem, możliwość dalszej pracy, teraz ukradnie mi dom i wpędzi w długi, przy pomocy zapewne skorumpowanej policji, sądu i prokuratury.

Heh… oni wszyscy w tym jawnym bezprawiu zabrnęli już tak daleko w obszary nielegalnego działania że już po prostu nie mają odwrotu. Będą mataczyć, kłamać i łamać prawo do samego końca… tak jak zresztą i ja będę do samego końca walczył o sprawiedliwość. Idzie więc tym samym na noże.

No i na dziś to tyle ale to nie koniec zaszczuwania mojej skromnej osoby. W następnej części zobaczycie jak z człowieka nie będącemu nikomu niczego winnym, sąd fingując egzekucję komorniczą robi bezprawnie „dłużnika” aby go finansowo zniszczyć i wpędzić w nieistniejące długi. Te same sądy które złodziei chronią od odpowiedzialności, chcą mnie pozbawić domu, pracy i szans na normalne życie. Wasze niedoczekanie skur…. bo wszystko i tak zostanie ujawnione.

Ocena: 

3
Średnio: 3 (2 votes)
loading...

Komentarze

Portret użytkownika Jaca

Baca trzymam kciuki. Zniszcz

Baca trzymam kciuki. Zniszcz ta czosnkowa klike u Siebie a byc moze to bedzie iskra ktora podpali reszte ladunkow ktore wystrzela w kosmos wszystkich smierdzacych czosnkiem garbatonosych. Pozdrawiam

Portret użytkownika Romek

Baca w NETTO przy ul.

Baca w NETTO przy ul. Piłsudskiego w Policach stoi skarbonka - zbierają kasę na jakieś chore dziecko ale skoro ty za robotę się nie bierzesz i brać nie zamierzasz to sobie ją przygarnij i nie skaml już na tym portalu. Jak nie chcesz tej skarbonki to znajdź sobie inną. A swoją drogą to ludzi wyzywasz od złodziei a sam kradniesz i masz czelność tym się chwalić!

Portret użytkownika Wikar

Zgadzam sie.

Zgadzam sie.

Po za tym z piszesz jakieś wymysły wyssane z twojej głowy. Widzę też ze jedziesz na dziwnych prochach. 

Może jesteś elokwentny być może inteligentny ale z twoich opisów wynika ze masz nie lada problem z swoją psycha. Jesteś z tego co widzę nieudacznikiem jadzacym świństwo. Obrazasz innych jak ja teraz ciebie. Przezywasz jakieś pierdoly po co? Bo jesteś samotny szukasz szczęścia w necie. Myślisz że jeżeli opiszesz taka historię to cię będą Kochac? Twoja postawa na tym portalu sugeruje mi ze jesteś gościem który szuka czegoś ale nie może znaleść. Chcesz pokazać jaki to sciebie nie lada inteligent a opisujesz jakieś brednie. 

Pewnie sobie myślisz że po co to czytam.

A czytam te twoje wypociny dlatego bo zaglądam w twoją psyche. I widzę że najwyższy czas powiedzieć ci byś się obudził a nie skomlil. Po za tym niektóre z twoich wpisów to 80% sciag z neta 20 % wyciągnięte z zioła które jarasz a za każdym razem jak jarasz to tracisz  rzeczywistosc. Baco nie pisz tych opowiadań. Każdy i tak ma cię w A...s

Portret użytkownika baca

siostro w tej całej sytuacji

siostro w tej całej sytuacji jeszcze ani razu nie zrobilem nic co byłoby sprzeczne z przepisami, bo taką mam w życiu zasadę aby postępować tak żeby prawo było zawsze po mojej stronie, tak więc nie udało się sitwie znaleźć w moich działaniach ani jednego uchybienia - a zauważ że szukali latami potajemnie jakiegos haka, bo wiedzieli doskonale że gdybym wiedział o ich działaniach natychmiast ujawniłbym cały absurd tych fikcyjnych uchybień...

nic jednak nigdy nie znaleźli więc natworzyli jeszcze wiecej fikcyjnych wymysłów i nadęli tę bańkę własnych kłamstw już do niewyobrażalnych rozmiarów...

i sama widzisz co się dzieje... a dzieje sie totalne bezprawie... złodzieje od długich lat kradną co tylko się da (moją pracę, to co wypracowałem i jeszcze samą możliwość dalszego pracowania (!) i jeszcze obrzucają mnie "złodziejami", policja im wszystko tuszuje na przekór elementarnej logice i umarza to co jest nieumarzalne np kradzież prądu, a tępe urzędniczki ktore mają błoto tam gdzie ludzie posiadają mózgi, niezgodnie z prawem wymuszają na mnie jak mafia jakichś zupełnie zbędnych papierów, ponieważ same okłamały między innymi prokuraturę, sądy i inne instytucje, że owych papierów... nie ma...

czarne jest białe a oczerniaczy nieustannie przybywa...

heh... w tej sytuacji zaprzyjaźnianie się z tym stadem tasiemców z którymi nie da sie zaprzyjaźnić z powodów oczywistych jest bez sensu... ja sobie w przeciwieństwie do nich doskonale bez nich radzę - to urzędnicze pasożyty natomiast nie mogą bez takich jak ja utrzymać się przy życiu...

w tej sytuacji póki co mam niezbywalne prawo do szukania gdzie sie da sprawiedliwości a ludzie z Polic też ze swojej strony powinni dla własnego dobra wiedzieć jaka mafia mieszkaniowa u nich w mieście od lat działa i jakie są jej metody... bo prawda jest taka że ta sitwa w podobny sposób zaszczuła już trzy osoby na śmierć w tym miasteczku i po dwóch z nich przejęła skutecznie mieszkania...

klika Ewci jest bardzo wyrachowana - np na tego człowieka, który obecnie wynajmuje jej lokal na pizzerię ta półcyganka już od lat zbiera haki - zapewne po to aby kiedy "przyjdzie czas" zaszczuć człowieka który jest właścicielem tego lokalu i go przejąć od niego bezprawnie drogą wymuszenia lub szantażu... ta fałszywa żmija jak się gdzieś już wślizgnie kąsa kogo się da i dla własnego dobra ludzie z Polic powinni o tym policyjnym kapusiu i byłej kurator dosłownie wszystko wiedzieć... bo jak będą wiedzieć to być może ten cygański pasożyt nie znadzie kolejnego żywiciela - czego jej z całego serca życzę... no i w końcu zrobi to co chciał robić innym - po prostu zdechnie z głodu...

sitwa Ewci bowiem już od dłuuuuugich lat stara się uniemożliwić mi uzyskanie środków do życia - tych samych które bez jej łachy - sam sobie dawno już uczciwie wypracowałem - i jeszcze wpędzić w długi których w ogóle nie mam - nie będę zatem patrzał bezczynnie tylko odpłacę im dokładnie tym samym...

i dlatego że tracą w końcu w mieście zaufanie oraz potencjalną "klientelę" do oszukania obecnie rozlega się skowyt zagrożonych śmiercią głodową pasożytów: aż miło poczytać hejterskie komentarze jakie umieszczają pod jednorazowymi nickami - to nieomylny znak że czują tak samo jak KODeraści nadchodzącą śmierć głodową prosiąt odepchniętych od koryta...

Portret użytkownika Werka

Baca pogadaj o tym z Norminem

Baca pogadaj o tym z Norminem. Prorokuję ze to będzie w przyszłpści  twój jedyny przyjaciel na którego zawsze będziesz mógł liczyć   Jesteś taki zfrustrowany. Z tych dokumentów które zamieściłeś wynika że właścicielem kamieniczki jesteś w części 1/2 a donosów do prokuratury sam napisałeś chyba z sześć .Niezły z ciebie podpierd... cz.  Zauważyłam równiez że Jackowski podał poprawny numer rejestracyjny twojego auta. 

Skomentuj