Niezidentyfikowany obiekt zarejestrowany podczas obserwacji chmur

Kategorie: 

Wczoraj w serwisie zmianynaziemi.pl pojawiło się ciekawe nagranie przedstawiające nietypowy rodzaj chmur, jaki mogli obserwować mieszkańcy Śląska. Jednak część z użytkowników komentując film zwróciło uwagę nie tyle na chmury, co na szybko poruszający się obiekt widoczny w ich okolicy.

 

To nagranie jest klasycznym przykładem możliwości analizy wideo, jaką daje upublicznienie nagrania. Niektórzy mają tą zdolność, aby dostrzec to, co pozostaje niewidoczne dla ogółu. Obserwacja tego obiektu to dowód na to, że nasz kraj również jest miejscem gdzie na niebie odbywa się jakiś ruch lotniczy, o którym oficjalnie nie rozmawiamy.

[ibimage==15655==400naszerokosc==Oryginalny==self==null]

Tego typu nagrania bezpieczniej jest zaklasyfikować, jako ptak albo owad. W innym przypadku konsekwencją uznania, że coś lata nad naszymi głowami wymaga udzielenia wyjaśnień, co do natury tych zjawisk a przede wszystkim ich pochodzenia.

 

 

Źródła:

http://www.youtube.com/user/TheUkaszPL?feature=watch

http://zmianynaziemi.pl/wideo/nietypowe-chmury-nad-slaskiem

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen

Komentarze

Portret użytkownika Endor

Ateistyczny uczony Carl Sagan

Ateistyczny uczony Carl Sagan w książce Contact zapytał: „Skąd Kain wziął żonę, skoro sam był pierwszym dzieckiem Adama i Ewy” (Rdz.4:1). Pytanie to implikuje, że na Ziemi żyli także ludzie wywodzący się skądinąd niż od Adama i Ewy, czemu rzekomo historia o Kainie ma poświadczać, tymczasem Biblia mówi, że cała ludzkość wywodzi się od Adama (Dz.17:26-27), a Ewa „była matką wszystkich żyjących” (Rdz.3:20). Kim więc była żona Kaina?
 
Rodzeństwo Kaina
Biblia wymienia rodzeństwo Kaina. Miał on nie tylko braci - Abla i Seta (Rdz.4:2.25), ale także inne rodzeństwo, nie wymienione z imienia: „Po zrodzeniu Seta żył Adam osiemset lat i zrodził synów i córki” (Rdz.5:4). Liczba dzieci Adama, według podanej przez Józefa Flawiusza dawnej żydowskiej tradycji, wynosiła trzydziestu trzech synów i dwadzieścia dwie córki”.1 Co jest prawdopodobne, zważywszy na długość życia pierwszych ludzi i nakaz, aby rozradzali się i rozmnażali (Rdz.1:28).
 
Zakaz bliskich związków.
 
Pierwsze małżeństwa bracia zawierali ze swoimi siostrami. Dziś może nas to bulwersować, jeśli pamiętamy, że Bóg później zakazał związków między bliskimi krewnymi. Taka konieczność pojawiła się jednak dopiero w czasach Mojżesza (Kpł.18-20). Jeszcze czterysta lat wcześniej Abraham mógł poślubić swoją siostrę Sarę, która miała tego samego ojca, co Abraham, choć inną matkę (Rdz.20:12).
Zakaz ten miał odpowiedniki w prawodawstwie większości krajów świata, ponieważ zauważono, że ze związków między bliskimi krewnymi rodzi się wiele dzieci upośledzonych. Za sprawą genetyki wiemy, że odpowiedzialne są za to omyłki (mutacje) w kodzie genetycznym. Mutacje przyczyniają się do różnych defektów, od drobnych, w rodzaju odstających uszu, do poważnych, jak hemofilia. Szkodliwość zmutowanych genów wzrasta, gdy ten sam błąd występuje po stronie matki i ojca.
 
Omyłki genetyczne
Na kod genetyczny człowieka składa się około 130,000 par genów, które precyzyjnie określają budowę człowieka. W każdej parze występuje jeden gen od ojca i jeden od matki. Jeśli któryś gen w danej parze ma defekt, zwykle jest on neutralizowany przez zdrowy gen, dlatego większość ludzi rodzi się względnie zdrowymi mimo, że obecnie każdy ma w swoim kodzie genetycznym setki omyłek. Gorzej jest wtedy, kiedy rodzice są blisko spokrewnieni. W przypadku brata i siostry omyłki w kodzie genetycznym są podobne, dlatego ich dziecko odziedziczy zdegenerowany gen z obu stron, czego rezultatem będzie ułomność związana z jego funkcją.
W czasach Kaina tego problemu jeszcze nie było. Pierwsze pokolenia ludzi urodziły się bez zdegenerowanych genów, gdyż Bóg stworzył wszystko, włącznie z ludźmi, jako „bardzo dobre” (Rdz.1:31). Kain, tak jak inni synowie Adama i Ewy, mogli więc pojąć za żonę siostrę, bratanicę czy siostrzenicę bez żadnych negatywnych skutków dla potomności.
Odkąd jednak zaistniał grzech, proces degeneracji stopniowo objął również kod genetyczny, w którym zaczęły pojawiać się mutacje. Po upływie blisko około 2500 lat, Bóg musiał zakazać związków między bliskimi krewnymi, aby chronić swój lud przed degeneracją (Kpł.18-20). W czasach Mojżesza naród wybrany Boży był już na Ziemi dość liczny, aby nikt nie musiał szukać żony w swej bliskiej rodzinie, jak kilkaset lat wcześniej w czasach Abrahama.
Pochodzenie żony Kaina nie jest problemem, jaki próbują z niego zrobić ewolucjoniści, tacy jak Carl Sagan. Ewolucjoniści mają znacznie większy problem z odpowiedzią na pytanie: „Jak człowiek mógł wyewoluować wskutek omyłek genetycznych, skoro ich rezultatem są upośledzenia, defekty i choroby?” Mutacje nie dodają nowej, dobroczynnej informacji, dzięki której gatunek może ewoluować ku lepszemu. Przeciwnie, mutacje szkodzą, degenerując kod genetyczny. Nic dziwnego, że jeden z największych ewolucjonistów naszych czasów, Stephen J. Gould uznał, że w świetle obecnej wiedzy genetycznej należy odrzucić model ewolucji jako powolnej, stopniowej selekcji drobnych zmian mutacyjnych.2
Omyłki genetyczne nie stwarzają niczego dobrego, jedynie zniekształcają porządek, który istniał na początku. Fakt ten poddaje w wątpliwość założenia ewolucjonistyczne, natomiast zgadza się z Biblią. Słowo Boże mówi, że Bóg stworzył doskonałego człowieka, ale człowiek wybrał grzech, a z nim stopniową degenerację.

Bóg stworzył nieskończone ilości istot rozumnych o różnych szczeblach bytowania. Choć rozumem nie można dowieść istnienia Aniołów, to jednak można wskazać na odpowiedniość ich istnienia.

Portret użytkownika Homo sapiens

Tchórzliwi chrześcijańscy

Tchórzliwi chrześcijańscy apologeci zrejterowali przed szarżą darwinistów na bezpieczną, lecz miałką umysłowo pozycję "ewolucyjnego kreacjonizmu". Już pogodzili się z małpim pochodzeniem człowieka i ewolucją gatunków. Pozostawili sobie tylko maleńkie przyczółki, twierdząc, że Bóg musiał ingerować w proces ewolucji, by np. tchnąć w człowieka duszę lub stworzyć pierwszą materię. Uważając, że uratowali chrześcijaństwo przed dyskredytacją ze strony nauki, nie dostrzegli ciosu w plecy, jaki sami mu zadali. Odrzucając dosłowność odczytu początków Księgi Rodzaju, otworzyli drogę do przeróżnych odmian liberalnej teologii i tzw. wyższej krytyki, które to uznaniowo decydują, co w Biblii jest Prawdą, a co legendą, mitem, czy wyczynem ludzkich "redaktorów".
 
 
Jeśli cały kosmos nieustannie rozwija się na drodze ewolucyjnych zmian, to zapewne dzieje się podobnie z człowiekiem, jego wierzeniami oraz ustrojami politycznymi, w jakich żyje. Kilkanaście lat po rewelacjach Darwina, E.B. Taylor zaproponował teorię powstania religii. Według niego w pierwotnych ludziach ukształtowała się najpierw idea duszy, potem przeniesiono ją na inne byty (spirytyzm/animizm), dalej pojawił się politeizm, a na końcu monoteizm. Tu rozwój religii musi się zakończyć i ustąpić miejsca pełni możliwości ludzkiego umysłu - ateizmowi. Co ciekawe, choć teoria Taylora została obalona przez jego ucznia ,A. Langa, już na początku ubiegłego wieku (na podstawie badań nad wierzeniami prymitywnych ludów głównie Australii zawierających ideę Boga-Stwórcy), była niestrudzenie nauczana przez komunistycznych profesorów, a i dziś wierzy w nią niejeden polski naukowiec? Na jeszcze śmielsze zastosowania ewolucjonizmu pozwolił sobie F. Nietzsche - Europejczycy górują w rozwoju nad pozostałymi mieszkańcami globu. Jego ideę nadczłowieka, ewolucyjnego następcy człowieka, wcielił w program polityczny A. Hitler, który ogłosił, że to Niemcy są über alles.

Jeszcze inni "wielcy filozofowie" umyślili sobie, że ewoluują także systemy społeczne rasy ludzkiej. Od wspólnoty pierwotnej doszli do pełnego szczęścia ludzkości, któremu na imię komunizm?
 
Ktoś to dawno przewidział
Odrzucenie Boskiego stworzenia, wiarę w naukowe wytłumaczenia prapoczątków odwołujące się jedynie do świata zjawisk i uczynienie człowieka centrum samouwielbienia ludzkości możemy znaleźć w źródle najzagorzalej zwalczanym przez ewolucjonistów wszelkiej maści, w Biblii:

"Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich (...). Mienili się mądrymi, a stali się głupi. (...) zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen." (Rzym. 1:18-22 i 25)
"Przez wiarę poznajemy, że światy zostały ukształtowane słowem Boga, tak iż to, co widzialne, nie powstało ze świata zjawisk."
(Hebr. 11:3)

Los dał ludziom odwagę znoszenia cierpień.-Rzeczą człowieka jest walczyć, a rzeczą nieba – dać zwycięstwo.

Portret użytkownika Roobaczkowa

Homo sapiens! Nazywasz

Homo sapiens! Nazywasz tchórzami zwolenników ewolucyjnego kreacjonizmu. Nic bardziej błędnego. Znam bardzo dobrze środowisko biologów, sama do niego należę. Wiem doskonale, że większość tych ludzi choć dla ich 99,9% istnienie ewolucji jest pewnikiem, to osoby szczególnie religijne. Twoja teza o zaciekłym zwalczaniu przez ewolucjonistów Biblii jest dla mnie śmieszna. Jasne, że w historii już wielokrotnie starano się wykorzystać teorię ewolucji do własnych niecnych celów np. przez ideologów komunistycznych jednak nie świadczy to w żaden sposób, o tym że teoria ewolucji powstała, by przeciwstawić się religii. Jest ona jedynie sposobem opisania mechanizmów, które rządzą światem organizmów żywych i nic ponad to. Iskierką do powstania tej teorii była obserwacja przez Darwina sposobów różnicowania się żółwi i chęć wytłumaczenia tego procesu, ludzkie dążenie do odkrycia mechanizmów rządzących przyrodą - odkrycia prawdy, a nie niechęć do religii. Biolodzy w swojej praktyce życiowej spotykają się nie tylko z tymi wyżej wymienionymi żółwiami ale mają do czynienia z ogromną masą materiału, który do tej teorii pasuje jak klucz do zamka (pozwalającego im zrozumieć, wytłumaczyć procesy zachodzące na Świecie). Gdy porównamy budowę ryb, płazów, gadów, ptaków i ssaków widać jak na dłoni, że ich organy komplikowały się stopniowo. Widać, że organizmy te muszą być ze sobą spokrewnione. Z im większą ilością podobnego materiału człowiek się spotka tym częściej zadaje sobie pytanie: ,,Najwyższa Istota nie może być przecież kłamcą! Po co miałaby nam przed oczy podsuwać takie dowody istnienia ewolucji? Najprostsza interpretacja zjawisk jest przecież zwykle najbardziej prawdopodobna!"  Nikt tu w żaden  sposób, jak to twierdzisz Homo,  nie stara się ,,ratować chrześcijaństwa przed obliczem nauki". Dla człowieka wierzącego obserwującego uważnie przyrodę wniosek o ,,ewolucyjnym kreacjoniźmie" nasuwa się sam i nie wynika ( jak  uważasz) z tchórzostwa a wprost przeciwnie. Zwykle jest on owocem odwagi samodzielnego myślenia i łączenia faktów. Można spytać -,,A po co w tą cała sprawę wplątywać Boga?". Dlaczego biolodzy, też ewolucjoniści są zwykle tak religijni? Bo częściej niż inni ludzie obserwują przyrodę i bogactwo jej form. Zwykle dostrzegają jej piękno. Większość z nich nie jest sobie w stanie wyobrazić, by coś tak cudownego powstało bez ingerencji Istoty Wyższej nazywanej zwykle Bogiem.  Biolodzy czytając Biblię, zwykle są zaskoczeni jak dokładnie przedstawia ona powstanie i ewolucję życia na Ziemi. Oczywiście zwykle uważają, że w Biblii pewne sprawy zostały ujęte symbolicznie. ,,Słowo" Boga rozumieją jako jego ,,wolę". Uważają, że Najwyższa Istota stworzyła prawa natury ( zasady fizyki, prawa ewolucjonizmu) i wykorzystywała je przy kształtowaniu świata i jego losów. Tak jak teraz Świat się zmienia dzięki ludziom- również boskiemu dziełu.  Oczywiście każdy wyznawca ewolucyjnego kreacjonizmu rozumie powstanie życia na Ziemi i ewolucję Świata nieco inaczej, na własny sposób. Według mnie Ci ściśli kreacjoniści, rozumiejacy zbyt dosłownie słowo boże, nie doceniają Jego (bożej) potęgi i mocy. Takie podejście do tego zagadnienia wydaje mi się bardziej obrazoburcze od wiary w ewolucjonizm. Jak można uznać, że Najwyższa Istota nie może posługiwać się prawami przyrody, które sama stworzyła. To dla mnie wprost pomysł obrazoburczy i ograniczajacy rozumienie  istoty Boga. Według mnie Bóg (mój Bóg) może wszystko.  I ze wzgledu na to, że Bóg może wszystko, muszę też brać pod uwagę, że przy powstawaniu człowieka nie wykorzystywał jedynie tak prostego mechanizmu jakim jest ewolucja. Może do naszego powstania wykorzystał też inne istniejące już na Świecie inteligentne istoty, inne inteligentne gatunki (które wcześniej stworzył). Może jakiś prymitywny gatunek z rodzaju Homo powstały na Ziemi w drodze ewolucji, otrzymał w wyniku ingerencji innej cywilizacji domieszkę genów, która nadała naszemu gatunkowi inteligencję. Jak Sam wiesz niektóre fragmenty Biblii i innnych dawnych pism mogą o tym świadczyć. Najwyższa Istota może przecież osiągać swoje cele różnymi środkami. Taka ingerencja innego gatunku w nasze powstanie może obalić jedną z głównych tez kreacjonistów majacych podważyć istnienie ewolucji. Kreacjoniści nie mogą zrozumieć, że nie zachowały się szczątki naszego ,,ostatniego przodka" tzn. że przy samym końcu drabiny ewolucji brakuje tego maleńkiego przedostatniego ogniwa. Odnosząc się do Twojego postu muszę też wspomnieć, że ewolucjoniści nigdy nie twierdzili, że ludzie wywodzą się od małpy. Twierdzą, że ludzie i małpy muszą mieć jedynie jakiegoś wspólnego przodka. Dostrzegam, że pokrewieństwo człowieka ze światem zwierząt uznajesz za coś niegodnego dla naszego gatunku. Ja mam na tę sprawę zupełnie inny pogląd. Nawet wydaje mi się śmieszne, że ludzie tak bardzo starają się odciąć od swojej biologii. Jest faktem, że ponad 98% genów ludzkich, to te same geny, które występują też u małp człekokształtnych. Kiedy o tym myślę zawsze przypomina mi się to dosadne ale trafne powiedzenie, że ,, ludzie wyżej srają niż d... mają". Jakoś bardzo trudno nam przyjąć do wiadomości nasze pochodzenie ,,z prochu".  Niestety muszę już kończyć, bo zgodnie z moim światopoglądem Najwyższa Istota rączkami mojego szefa mogłaby inaczej pozbawić mnie ,,chleba powszedniego". Pozdrawiam wszystkich samodzielnie myślacych!      

Portret użytkownika Roobaczkowa

Homo sapiens! Bardzo dziekuję

Homo sapiens! Bardzo dziekuję za tak szczegółową odpowiedź na moje pytanie. Choć zdecydowanie należę właśnie do tych krytykowanych przez Ciebie zwolenników ,,ewolucyjnego kreacjonizmu" i w moim przekonaniu nie ma to nic wspólnego z miałkością umysłu (a wprost przeciwnie), przeczytałam twojego posta z prawdziwym zainteresowaniem.  Pozdrawiam!

Portret użytkownika baca

poczytaj talmud stworzony

poczytaj talmud stworzony przez te Twoje "nadistoty" to zobaczysz w realu prawdziwą "teorię nadczłowieka"
co to qrwa za religia ktora traktuje nie zydów jak... bydło?
co to qrwa za religia ktora... zaleca ich oszukiwać i mordować a nie oszukiwanie traktuje jako grzech?
z Twoich postów zieje jednostroną judaistyczną nienawiścią do wszystkiego co ludzkie i naukowe a zatem odwołam się dla równowagi do Twojej wyobraźni Homo
wyobraź sobie "HBO na stojaka" i Hitlera w roli komika/gwiazdora.
Wyobraziłeś?
Adolf wychodzi na scenę i roześmiany od ucha do ucha zaczyna swój występ:
"- No więc idzie rabbi, rabbi, rabbi i rabbi pod prysznic..."
Smile
tutaj masz ilustrację jeśli brak Ci wyobraźni:
http://www.funnyjunk.com/funny_pictures/2366919/Funny/
wery funny Smile

Portret użytkownika UFO-Emilcin

Niezależnie od tego, czy

Niezależnie od tego, czy stabilny tunel czasoprzestrzenny może istnieć, prawdziwa stawka w tym kosmicznym pokerze wiąże się z pytaniem, które doprowadziło nas do dyskusji nad zakrzywioną czasoprzestrzenią. Brzmi ono: czy może istnieć napęd czasoprzestrzenny? Ponieważ nie wydaje się możliwe, aby nasza Galaktyka była podziurawiona stabilnymi tunelami czasoprzestrzennymi, z naszych wcześniejszych dyskusji wynika niezbicie, że bez tego rodzaju napędu większość Galaktyki pozostanie na zawsze poza naszym zasięgiem. Nadszedł w końcu czas, aby zająć się tym irytującym pytaniem. Odpowiedzią jest głośne: być może!
Pomysł polega na tym, aby zamiast jakiegokolwiek typu rakiety używać samej czasoprzestrzeni - zakrzywiając ją. Ogólna teoria względności wymaga, abyśmy byli nieco bardziej dokładni w naszych stwierdzeniach na temat ruchu. Zamiast mówić, że nic nie może poruszać się szybciej niż światło, winniśmy raczej twierdzić, iż nic nie może podróżować lokalnie szybciej niż światło. Oznacza to, że nic nie może biec szybciej niż światło względem lokalnych mierników odległości. Jeśli jednak czasoprzestrzeń jest zakrzywiona, lokalne mierniki odległości nie muszą być takie same jak globalne.
Jako przykład niech posłuży nam sam Wszechświat. Według szczególnej teorii względności, zegary wszystkich obserwatorów, znajdujących się w spoczynku względem swojego otoczenia, odmierzają czas w takim samym tempie. Zatem w trakcie przemieszczania się przez Wszechświat mogę co jakiś czas się zatrzymywać, umieszczając zegary w takich samych odległościach od siebie w przestrzeni, i oczekiwać, że wszystkie one będą odmierzały ten sam czas. Ogólna teoria względności tego nie zmienia. Zegary będące lokalnie w spoczynku, odmierzają ten sam czas. Ogólna teoria względności zezwala jednak, by czasoprzestrzeń się rozszerzała. Obiekty, znajdujące się po przeciwnych stronach obserwowalnego Wszechświata, oddalają się od siebie z prędkością bliską prędkości światła, ale mimo to pozostają w spoczynku względem swojego otoczenia. Jeśli Wszechświat rozszerza się jednorodnie i jest wystarczająco duży - a oba te założenia wydają się prawdziwe - istnieją obiekty, których nie możemy jeszcze zobaczyć i które w tej właśnie chwili oddalają się od nas o wiele szybciej niż światło, chociaż cywilizacje na tych krańcach Wszechświata mogą się znajdować lokalnie w spoczynku względem swojego otoczenia
 
 
Pomysł istnienia wielu wszechświatów nie jest jedynie sferą fantastyki – pojawia się w kilku naukowych teoriach i zasługuje na poważniejsze traktowanie – powiedział Aurelien Barrau, francuski fizyk z CERN (Europejskiej Organizacji Badań Nuklearnych). Multiverse (Multiwszechświat) nie jest dłużej modelem, jest konsekwencją naszych modeli – wyjaśnił Barrau.

Istnieje kilka sprzecznych i nakładających się teorii odnośnie równoległych wszechświatów, ale większość bazuje na prostej zasadzie nieskończoności wszechświata zakładającej, iż wszystko co może się wydarzyć miało już albo dopiero będzie miało miejsce.

Rozpatrzyć można to na podobnym przykładzie: istoty będące naszymi kopiami mogą żyć w podobnym do naszego systemie słonecznym a nawet czytać w tej chwili podobne słowa, w tym samym języku.

Istnienie podobnych sobowtórów nie przejawia się tylko we współczesnej fizyce, ale zawiera się w fakcie, iż wszechświat jest nieskończony i raczej podobnie wypełniony materią, jak wskazują to ostatnie obserwacje astronomiczne – stwierdził kosmolog Max Tegmark z Bostonu.

Kolejny ślad istnienia wielu wszechświatów pojawia się w teorii chaotycznej inflacji (ang. chaotic inflation), która stwierdza, iż wszystkie równoległe światy rozprzestrzeniają się tak szybko, iż pozostają poza zasięgiem, nawet dla obiektu, który mógłby się poruszać wiecznie z prędkością światła.

W dokumencie opublikowanych w 1957 r., matematyk Hugh Everett z Princeton University wykazywał w jaki sposób teoria kwantowa przewiduje fakt dzielenia się jednej klasycznej rzeczywistości na kilka oddzielnych i jednocześnie się toczących.

- Światy nie są przestrzennie podzielone, ale istnieją jakby na zasadzie „równoległych wszechświatów” – mówi Barrau.

Istnieje wiele zjawisk, jak np. czarne dziury, zagięcia przestrzeni czy nawet kształt i ruch Ziemi, które niegdyś odrzucane były jako naukowe herezje, zanim zostały udowodnione w wyniku eksperymentów, choć nie zawsze mogły być obserwowane – zauważył Tegmark.

Według niego staje się coraz bardziej jasne, iż modele „multiwszechświata” mogą zostać wkrótce empirycznie przebadane.
 

Strony