Czy nadchodzi finał zagadki MH370?

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

W 2014 roku, światowe media obiegła informacja o zniknięciu samolotu pasażerskiego w okolicy Malezji. Boeing 777-200, który leciał z Kuala Lumpur do Pekinu praktycznie rozpłynął się w powietrzu i do tej pory, nie natrafiono na jego ślad. Czy po ostatnich rewelacjach brytyjskiego poszukiwacza, zagadka tego lotu wreszcie została rozwiązana?

 

Do pewnego momentu lot MH 370 przebiegał normalnie. W pewnym momencie zupełnie zniknął on z cywilnych radarów, tak jakby ktoś celowo wyłączył jego transponder. Ze śladowych informacji docierających do mediów wynika, że samolot zarejestrowały wojskowe radary i z niejasnej przyczyny zaczął zmierzać w kierunku wysp Andamanów.

 

Tajemnicę pogłębia dodatkowo fakt, że gdy doszło do tego zadziwiającego zaginięcia, zarejestrowano kilka anomalii systemu FlightRadar. Świadkowie twierdzą, że gdy zniknął malezyjski Boeing z ekranu zniknęło kilka innych samolotów. Nie można wykluczyć, że samolot rozbił się w wyniku awarii lub nawet samobójstwa pilotów.

Nie wydaje się możliwe, żeby nawet po zaangażowaniu satelitów szpiegowskich, nie udało sie zlokalizować śladu po ewentualnej katastrofie. Sugerowano również iż mogło dojść do porwania. Tłumaczyłoby to doniesienia o tym, że telefony komórkowe niektórych pasażerów, odbierały połączenia już po utracie kontaktu z samolotem. Coś takiego jest możliwe tylko wtedy, kiedy telefon zaloguje się gdzieś do sieci komórkowej.

 

Brytyjski inżynier lotnictwa, Richard Godfrey, spędził 9 miesięcy, używając nowej technologii śledzenia znanej jako „propagacja słabego sygnału” w połączeniu z danymi z systemu komunikacji satelitarnej na pokładzie MH370, aby prześledzić trasę zaginionego samolotu. Jego zdaniem, teoria z porwaniem jest najbardziej prawdopodobna, co tłumaczy on 22-minutowym kołowaniem samolotu i motywem politycznym kapitana Zaharie Ahmad Shah'a. Zdaniem brytyjczyka, kapitan samodzielnie porwał i zmienił kierunek swojego samolotu.

 

Według jego raportu, samolot rozbił się około minuty po ostatnim połączeniu satelitarnym o godzinie 8.19 nad Oceanem Indyjskim. Mężczyzna twierdzi, że wskazał dokładne współrzędne miejsca, w którym samolot Malaysia Airlines rozbił się i spadł na dno Oceanu Indyjskiego. Godfrey uważa, że ​​wrak znajduje się 1900 kilometrów na zachód od Perth, na głębokości 4 tysięcy metrów. Inżynier wytypował obszar wynoszący 40 mil morskich. Jest to znacznie mniejszy zakres poszukiwań niż poprzednie próby.

Interesujące jest to, że na pokładzie feralnego lotu MH 370 znalazło się aż 20 pracowników amerykańskiej firmy Freescale Semiconductors, którzy byli oficjalnie zatrudnieni jako inżynierowie pracujący przy produkcji mikroprocesorów, półprzewodników i urządzeń elektrycznych. W praktyce Freescale pracuje dla amerykańskiego rządu i to notabene nad technologiami zapewniającymi niewidzialność samolotów na radarach.

 

Mało tego, na kilka dni przed feralnym lotem z Kuala Lumpur, do amerykańskiego Urzędu Patentowego wpłynął wniosek o ochronę patentową technologii pozwalającej osiagnięcie niewidzialności. Cztery osoby będące właścicielami patentu były na pokładzie tego zaginionego samolotu.

 

Do tej pory uważano, że zaginiony Boeing 777 malezyjskich linii lotniczych rozbił się GDZIEŚ na Oceanie Indyjskim. Takie status quo funkcjonowało przez wiele lat, pomiomo wielu opinii z 2014 roku, wedle których wygłaszane z marsowymi minami oświadczenia władz malezyjskich i szefostwa Malaysian Airlines, wyglądały na wyreżyserowane. Brak dowodów sprawił, że odrzucono je jako teorie spiskowe i zapewne nawet odkrycie wraku, nie zmieni tego stanu rzeczy. Do tego momentu, zniknięcie MH370, pozostanie jedną z największych tajemnic w historii lotnictwa.

Ocena: 

5
Średnio: 5 (1 vote)
loading...

Skomentuj