Kategorie:
Gdy do nowo odkrytej przez Europejczyków Ameryki przybijały kolejne statki wielu tubylców nazywało przybyszów używając słowa "Wirakocza". Konkwistadorzy skwapliwie korzystali z faktu, że Indianie otaczali ich atencją i szacunkiem, nie rozumiano tylko, dlaczego tak się działo.
Początkowy kontakt białych Europejczyków i Indian wyglądał bardzo dziwnie. W większości przypadków Indianie i to wielu kultur na ogromnym obszarze traktowali Hiszpanów, jako bogów, którzy powrócili. Nie walczono z najeźdźcami tylko poddawano się ich woli. Z jakiegoś powodu Indianie uznali, że walka z Hiszpanami nie ma sensu. Wciąż nazywali ich per "Wirakocza”, przy czym słowo to zwykle padało w zbitce z innymi a samo w sobie miało prawdopodobnie podkreślać boski charakter przybyszów.
Dopiero po jakimś czasie Indianie zrozumieli, że Hiszpanie to nie oczekiwani Wirakocza i wtedy konkwista zaczęła się na dobre. Nauka przyjmuje te fakty bezrefleksyjnie a warto się nad nimi pochylić trochę bardziej.
Jeden z hiszpańskich kronikarzy towarzyszący konkwistadorom, ojciec Christobal de Molina, wspomina, że według informacji pochodzących od Inków, Tihuanaco było "siedzibą Stwórcy". Wspomina on, że według Indian, to właśnie "Wirakocza" nauczyli ludzi upraw roślin, wyjaśnili tajniki hodowli zwierząt itp.
[ibimage==12403==Oryginalny==Oryginalny==self==null]
Artystyczne wyobrażenie Wirakoczów
Kolejny z kronikarzy przemierzający Środkową i Południowa Amerykę, Pedro de Ciera de Leon, opisuje, co usłyszał od Indian w trakcie swojej podróży w latach 1530 a 1550. Twierdzi on, że mówili mu o innych białych ludziach, którzy mieszkali w okolicy Jeziora Titicaca. Uważali oni, że mieli oni wielką moc i byli w stanie czynić cuda a nawet latać. Wtedy, gdy odchodzili powiedzieli im, że jeszcze powrócą. Pojawienie się Hiszpanów przyjęte zostało, jako powrót bogów z przeszłości. Stało się tak głównie ze względu na białą skórę najeźdźców.
Wszystko wskazuje na to, że określenie Wirakocza nie jest oznaczeniem danej osoby, ale raczej wspólnym mianownikiem określającym przynależność do innej rasy.
Według podań ustnych obecnych w wielu cywilizacjach epoki prekolumbijskiej w podobny sposób opisuje się odejście Wirakoczów. Jest to dosłownie opis startu pojazdu odlatującego w przestrzeń kosmiczną. Jeden z kronikarzy napisał, że Indianie opowiadali o wielkim blasku większym niż Słońce i o ogromnym huku towarzyszącym temu odlotowi do Nieba. Ten opis funkcjonuje zresztą w wielu kulturach amerykańskich.
Inkowie, którzy nigdy wcześniej Hiszpanów nie widzieli sądzili, że przybyli oni z nieba. Dlatego tez zaatakowali ich dopiero wtedy, kiedy zdali sobie sprawę, że są oni ludźmi i to śmiertelnymi.
Czego to wszystko dowodzi? Każdy może sam to ocenić, ale ilość informacji składających się w jedną logiczną całość jest wręcz ogromna i wyłania się z tego układanka, która wskazuje nam na to, że w przeszłości Ameryki Południowej doszło do interakcji tubylców z jakimiś tajemniczymi wysokimi blondwłosymi istotami o jasnej karnacji skóry, które to istoty przewyższały rdzennych mieszkańców tych ziem pod każdym praktycznie względem. Czy byli to kosmici? Nie wiadomo na pewno, ale wszystkie poszlaki zdają się na to wskazywać.
Komentarze
Skomentuj