Wulver, niezwykły szetlandzki wilkołak

Image

Źródło: http://warriorsofmyth.wikia.com/wiki/Wulver

Legendy o wilkołakach pojawiały się na całym świecie, a tak jak już kiedyś wspominałem w znacznej większości z nich są to krwiożercze i okrutne stwory, których jedynym celem jest szkoda i śmierć ludzi. Pomijając nieliczne przypadki gdy stwory te były uznawane za niegroźne szkodniki lub nawet zwiastuny fortuny, szczególnie ciekawie jawią się legendy na temat Wulvera czyli Szetlandzkiego człowieka wilka.

 

Nie bez powodu użyłem tutaj terminu człowiek wilk a nie wilkołak, bowiem zgodnie z podaniami istota ta nie jest efektem klątwy zmiennokształtności, w zasadzie określanie go mianem „człowieka” też byłoby błędne ponieważ był on raczej czymś w rodzaju nieśmiertelnego ducha. Podania określały go jako spokojną i niekonfliktową istotę, która w razie potrzeby potrafiła być jednak agresywna. Opis tej istoty przedstawia ją jako pokrytego szarym futrem człowieka o głowie wilka. Jego domem miała być jaskinia wydrążona we wzgórzu, a jego ulubionym zajęciem było łowienie ryb, które okazjonalnie zostawiał na oknach ubogich mieszkańców. Jedna z najciekawszych opowieści o Wulverze, jest zawarta w wydanej w 1912 roku książce autorstwa Eliotta O'Donell-a pt. „Wilkołaki”. Autor publikacji opowiada w niej o tym jak niejaki Andrew Warren na własnej skórze doświadczył spotkania z tą zdawałoby się mityczną istotą.

Image



Źródło: warriorsofmyth.wikia.com

Zgodnie z zeznaniami Warrena, gdy miał 15 lat i mieszkał w archipelagu Hebryd wraz ze swoim dziadkiem, który wtedy bardzo interesował się geologią, często wyruszał z nim na spacery. Cały jego dom miał być wręcz zasypany różnego rodzaju skamielinami odkrytymi w pobliskich jaskiniach. Pewnego ranka dziadek Warrena przybiegł do niego strasznie podekscytowany i poprosił go o podążenie za nim. Gdy dotarli na miejsce gdzie niegdyś znajdowało się wyschnięte jezioro, oczom chłopaka ukazał się zagadkowy szkielet, który początkowo uznał za zdeformowanego człowieka.

 

Jego korpus wyglądał na ludzki szkielet ale głowa, wyraźnie przypominała czaszkę wilka. Chłopak naturalnie odrzucił możliwość, że jest to wilkołak już na samym wstępie jednakże jego dziadek nie mógł opanować swojej radości. Podobno żywił on przekonanie, że cała wyspa była kiedyś pełna wilkołaków, satyrów i różnych tego typu istot a szczątki te są jedynie jednym z dowodów. Warren razem z dziadkiem zanieśli dziwne kości do swojego domu i dopiero wtedy historia stała się niepokojąca.

Image

Zgodnie z tym co powiedział sam Andrew Warren:

„ Zrobiłem to co kazał i zanieśliśmy kości na stół kuchenny. Tego samego wieczora dziadek razem zresztą domowników wyruszyli na spotkanie całej parafii i w rezultacie pozostałem sam w domu. Przez pewien czas starałem się zająć czytaniem, gdy nagle usłyszałem dziwny dźwięk ze strony kuchni. W domu nie mogło być nikogo dlatego uznałem, że mógł to być po prostu szczur. Wtedy usiadłem koło szczątków rzekomego wilkołaka i czekałem na powrót dziwnego odgłosu.

(…) nagle usłyszałem jak ktoś stuka w okno, więc od razu odwróciłem się w jego stronę. Za oknem dostrzegłem ciemną twarz patrzącą się na mnie, ale dopiero po czasie zauważyłem, że za oknem znajduje się ogromny stwór o głowie wilka i ciele człowieka. Po jakimś czasie, gdy udało mi się zwalczyć początkowy szok zacząłem szukać czegokolwiek co mogło odbijać się w oknie i tworzyć tak nierealistyczne miraże. Niestety, jedyne źródło światła jakie było w domu pochodziło z zachodzącego słońca. Ponownie spojrzałem w stronę stwora i dostrzegłem więcej z jego rysów twarzy. Jego szczęka była nabrzmiała z gniewu, a z jego ust wydobywał się dziki warkot, jego zęby były białe i ostre, oczy świeciły na zielono, a uszy były skierowane ku górze, bez wątpienia wyglądał jak wilk. Wyraz jego twarzy był złośliwy, lecz co gorsza jego wzrok był skierowany wprost na mnie. „

Warren twierdzi, że istota w pewnym momencie wyciągnęła jedną ze swoich pokrytych pazurami rąk i wyglądała jak gdyby chciała skoczyć na okno. Warren przypomniawszy sobie rady jego dziadka odnośnie złych duchów usiłował odpędzić potwora znakiem krzyża, ale nie miało to jakiegokolwiek efektu. Przerażony nastolatek uciekł więc z kuchni i zamknął ją na klucz aż od momentu powrotu reszty rodziny. Gdy tylko jego dziadek usłyszał o zdarzeniu stwierdził, że brak reakcji ze strony ducha na znak krzyża musiał być rezultatem jego braku wiary. Pomimo tego już następnego dnia dziadek Warrena poprosił go aby ten pomógł mu odnieść kości na miejsce, z którego je zabrali. Od tamtej pory istota nigdy nie pojawiła się w tamtej okolicy.

 

Oczywiście z naszej perspektywy, historia ta brzmi mało wiarygodnie, a brak dowodów materialnych w postaci rzeczonego szkieletu tylko pogarsza jej status. Badaniem tego przypadku zajął się jednak również Dr Karl Shuker; zoolog, konsultant medialny, pisarz naukowy oraz jeden z najbardziej znanych kryptozoologów na świecie.

Image

Badacz bazując na zeznaniach Warrena określił jej wiarygodność w następujących słowach:



„ Pomijając dość sensacyjny opis całego zdarzenia, potraktowanie kogoś kto poważnie uważa, że Hebrydy były kiedyś pełne satyrów i wilkołaków (dziadek Warrena) jest dość trudne! Dla porównania opinia dość młodego przecież wtedy chłopaka zgodnie z którą szkielet to zdeformowany człowiek wydawałaby się nieco bardziej realistyczna – i przynajmniej w pewnym stopniu uwiarygadnia jego zeznania. Mimo wszystko określenie czy rzeczywiście widział innego przedstawiciela rzekomej rasy wilkogłowych istot, który domagał się zwrotu szczątków swojego pobratymca jest raczej niemożliwe. Warto jednak zauważyć, że podobne historie przewijały się w niezliczonych baśniach i legendach.”

Czy oznacza to więc Wulver albo nawet cała rasa Wulverów rzeczywiście istnieje ? Z całą pewnością można stwierdzić, że widziana przez Warrena istota to wytwór jego wyobraźni bądź nawet kłamstwa wywołanego chęcią stworzenia sensacji wokół siebie. Można też ponieść wodze fantazji i na moment uwierzyć w jego zeznania. Jeśli uznamy, że jego słowa to prawda, to co takiego widzał mały Andrew Warren i czy tego typu istoty mogą znajdować się wokół nas?

Ocena:
Brak ocen

Nom, ciekawa sprawa, te Wulvery ponoć nawet całkiem sympatyczne potrafią być, jak ich nie drzaźnić. I bardzo "ludzkie" - ludowe grafiki przedstawiają np. Wulvera w kapeluszu jak z wędką rybki łowi.

0
0

Dodaj komentarz

Treść tego pola jest prywatna i nie będzie udostępniana publicznie.
loading...